Latam sobie ostatnio sporo kucykiem w ramach relaksu od prania różnego rodzaju złomu GAU i Maverickami.
Kilka małych uwag na temat handlingu na ziemi, bo zdaje się na tym zakończyła się ostatnio dyskusja.
Nie twierdzę, że jest dobra fizyka tutaj (chociaż w sumie nie wiem, ciężko mi to do czegokolwiek porównać), ale jeśli robić jak należy, to się da.
Najważniejsze są osobne hamulce, jeśli ktoś nie ma orczyka. Zgodnie z tym co ED publikuje na forum/w manualu/tutorialach, odblokowanie kółka trzeba kontrować hamulcami (prawym i lewym, zależnie od sytuacji), a nie sterem. Można więc albo skręcać z zablokowanym kółkiem i skręcać hamulcami, albo odblokować kółko i skręcać normalnie używając hamulców, żeby nie odkręcić bączka. Przy starcie i lądowaniu warto mieć kółko zablokowane.
Kolejna sprawa to ile mocy dajemy. Przy starcie, zwłaszcza przy wietrze bocznym, lepiej nie dawać za dużo przepustnicy. Lekko otworzyć, żeby maszyna zaczęła się toczyć i rozpędzać, a zwiększać dopiero kiedy toczymy się z sensowną prędkością i po prostej. Nie wiem, czy tak powinno być, wszystkie symulacje WWII do tej pory (i nawet materiały wideo A2A) mówią, że można agresywnie startować dając moc na maksa. Nie w DCS. Tutaj za dużo mocy, zwłaszcza przy wietrze, kończy się driftem.
Tak ogólnie rzecz biorąc, jak już się ogarnie co trzeba, żeby obchodzić się z maszyną delikatnie, to latanie zaczyna się robić pasjonujące. Czuć, że Mustang to mocarna maszyna, szybka, głośna i solidna. Ot taki muscle car wśród samolotów. Można sobie ED krytykować za różne rzeczy, ale nie da się ukryć, że udało im się zrobić, chyba jako jedynym, symulator, w którym czuć, że lecimy szybką tłokową maszyną z odpowiednią ilością koni mechanicznych.