Klapy silnika zazwyczaj nie mają więcej, skuteczny zasięg to 1200m. Według danych z Iraku, 1/4 zniszczonych czołgów przez A-10C, były właśnie z działka. Były też w tym T-72.
Jasne, ale jak to powszechnie wiadomo, pierwszą ofiarą wojny jest prawda, szczególności ta o Iraku. Amerykanie pomni filmów i zdjęć z Wietnamu, zadbali o odpowiednią narrację. Wracając do tematu, to zgoda, 30mm może tu i ówdzie coś uszkodzić, odstrzelić (anteny, dalmierze etc.), podobnie jak można z kałacha uszkodzić Hujeja albo inny śmigłowiec - przy odrobinie szczęścia. Podobnie, pilot A-10 może przysprejować, jak mu się nagle wyłoni czołg, np. z lasu, ale - idę o zakład - że żaden pilot o zdrowych zmysłach, nie rzuci się na nowoczesny czołg, czy pluton, w A-10... Padi, pomyśl, że do niszczenia czołgów jest amunicja podkalibrowa 120 mm, z utwardzanymi rdzeniami (wanad, uran etc.) po to, żeby eliminować czołgi, strzelając z armat, które mają lufy kilkumetrowe (a i to nie daje gwarancji zabicia pierwszym strzałem!). A-10 przy takim sprzęcie, to samopał. Tak więc w DCSie - w uproszczeniu - jest słusznie, tzn. lepiej żeby w ogóle na czołg nie działało działko z A-10, niż jakby po serii (z 1200m LOLOLOL) T-80 albo Abrams zaczynały dymić...
Tako rzecze,
Zaratustra