Suppression of Enemy Air Defences – tłuczenie do samów to robota, którą wykonują żwawe maszyny, przenoszące po kilka rakiet anty-radiolokacyjnych, często też zaopatrzone w zasobniki zakłócające, misje te wykonują samoloty takie jak Panavia Tornado, F-16, czy do niedawna F-4G, samoloty wykonujące tego typu misje przyjęło się nazywac „Dzikimi łasicami”.
Tym to się robiOczywiście w LockOn nie mamy żadnego z tych trzech samolotów do dyspozycji, a nawet posunięto się krok dalej uniemożliwiając Thunderboltowi II przenoszenia rakiet takich jak AGM-88 HARM, czy AGM-45 Shrike, co przy Su-25T przenoszącym rakiety Kh-58, Kh-25MP czy też Kh-29T będącej prawie odpowiednikiem amerykańskiej SLAM jest delikatnie mówiąc faworyzowaniem strony „czerwonej”. Niestety architektura gry pod tym względem jest zamknięta i nie możemy odpalać HARM’ów z A-10tki, bo nie ma jak nimi celować, należy więc nauczyć się posługiwać Hogiem jako maszyną SEAD korzystając ze standardowego wyposażenia jakiego używamy zwykle do niszczenia czołgów.
Tego my jesteśmy zmuszeni używać Pierwszą najważniejszą rzeczą jest przyswojenie sobie, co jest niebezpieczne, a co nie, najniebezpieczniejsza rzeczą na polu walki dla kierowcy A-10 jest…. pojedynczy żołnierz, ale nie taki zwykły, ten który nam się śni po nocach taszczy wszędzie ze sobą półtora metrową rurę zwaną Igla-M jest to straszna broń, straaaaaszna! Wydawać by się mogło, że tym czego należy unikać są zestawy przeciwlotnicze jak Tor, OSA, artyleryjsko-rakietowe jak Tunguska, czy artyleryjska Shilka, otóż te dwa ostatnio mogą być nieprzyjemne, jednakże również potrzebują danych z radaru by móc w nas celnie strzelać, Igla nie potrzebuje radaru, ta mała mrówka na ziemi używa swoich wysoce zaawansowanych pasywnych sensorów – swojego wzroku i słuchu by nas zlokalizować, a potem bez żadnego ostrzeżenia odpala do nas rakietę, która też działa na pasywce.
Współczynnik Puckera leci ostro w góręPodobnie jest z wyrzutnią SA-9 jednakże ta posiada już większe rozmiary i można ją łatwiej wypatrzeć. Myśliwce przeciwnika powinny być naszym ostatnim zmartwieniem, jeżeli nie posiadamy przewagi w powietrzu w danym rejonie, to przecież nawet nie ma co opuszczać rodzime lotnisko!
Latanie nisko jest niebezpieczne, jedyny jego + to unikanie wykrycia przez wrogie myśliwce… i w sumie tyle plusów, wystrzelona w nas rakieta może nie trafić, uszkodzenia przez nią zadane mogą być znośne, ale spotkanie z ziemią ZAWSZE jest fatalne w skutkach, poza tym cały czas jesteśmy w polu rażenia zestawów Manpads, a o ich wystrzeleniu nigdy nie dostajemy informacji, wiec lecąc sobie czasami spokojnie kanionem możemy nagle się zdziwić, gdy kilka tysięcy drobnych ostrych kawałków metalu napędzanych przez kilka kilo hexogenu rozłupie nam skorupę, któregoś z silników, lub lepiej – odrąbie nam kawałek skrzydła. Więc zasada jest latanie wysoko, 5-6 tys. stóp powinno wystarczyć, w razie czego można zawsze szybko zanurkować by ukryć się przed myśliwcami.
Lataj nisko i powoli… a dostaniesz rakietą w tyłekKolejna sprawa to wybór uzbrojenia, misje SEAD w wykonaniu Hoga, to nie nalot dywanowy – większa ilość uzbrojenia pod skrzydłami zwiększa tylko niepotrzebnie naszą masę, a to dobre nie jest. Zależnie od celu radze zabierać maksymalnie 6 tys funtów uzbrojenia, zamocowanego tak blisko środka ciężkości maszyny jak to tylko możliwe.
Im mniej tym lepiej, to co jest niebezpieczne niszczymy z odległości za pomocą mavericków (wersja D wydaje się najszybciej lockowac na celu i jest niezawodna) do celów statycznych używamy bomb kasetowych lub działka, wyrzutnie rakiet niekierowanych nie zawsze się sprawdzają, paliwo też jest bardzo ważne bo też swoje waży, a zwykle nie jest nam potrzebny cały bak – szczególnie, że A-10 ma go całkiem sporych rozmiarów, 70% powinno wystarczyć na każdą misję.
Żelazna zasada to nie używać stacji zakłócającej, ta sprowadza na nas tylko kłopoty w postaci myśliwców i byłaby prawie całkowicie zbędna gdyby nie to, że kiedy już dochodzi do kontaktu z myśliwcami przeciwnika, to może uratować nam tyłek, zanim uda nam się zejść do parteru i czmychnąć z sektora.
Z rakietami HARM, nie byłoby problemu, wykrywamy radar z odległości 30mil i posyłamy mu na spotkanie rakietę, tutaj odległość z jakiej możemy zaatakować taką Tunguske to zaledwie 4 mile, 6 gdy się nie porusza. Więc trzeba wejść w sektor rażenia SAM, co oczywiście jest samobójstwem. Więc cała technika polega na tym by trzymać się w bezpiecznej odległości od celu i czekać aż wypstryka się z rakiet – tak, dobrze przeczytaliście, robimy jednocześnie za przynętę i egzekutora, a tłuczemy tylko gdy mamy przewagę. Wygląda to w ten sposób – lecimy na pułapie zbliżamy się do celu, a kiedy SAM odpali w nas rakietę, co na szczęście wychwytuje RWR, zmieniamy kurs o 100 stopni w którąś stronę i patrzymy w kierunku skąd do nas strzelano, gdy rakieta dojdzie do swojego maksymalnego zasięgu eksploduje – wtedy zawracamy kierując się na cel i tak kręcimy się aż samy wypstrykają się z zapasów (warto znać ilość rakiet jakie zabierają wyrzutnie wykorzystywane w danym sektorze), problemem jest SA-19 bo to jest dosyć cwane draństwo i zwykle wali z mniejszej odległości niż powinno, na szczęście te rakiety lecą na „Lead pursuit”, więc zawsze będą zużywać więcej energii od nas przy każdym manewrze, a zrobić ich powinniśmy kilka, bardzo skutecznym jest opisywany kiedyś przez Ironhanda unik polegający na półbeczce, pionowym nurkowaniu, ćwierć-beczce i wznoszeniu. takich uników zwykle trzeba wykonać 8 więc uważać trzeba na wysokość, by nam się przypadkiem nie skończyła za wcześnie.
”Splash” SAMa. Można znowu zawrócićJak już mamy spokój z rakietami zabieramy się za brudną robotę, na pierwszy ogień idzie wszystko co może nam jeszcze zagrozić – czyli zestawy artyleryjskie, które rozwalamy korzystając z rakiet AGM-65, do reszty wykorzystujemy bomby i działko. Problem stanowi jednak nadal ta mała mrówka z groźną rurą na ramieniu, jeżeli w porę nie wykryjemy jego pozycji to mamy z leksza przechlapane, a w razie czego przy uniku należy stosować DUŻĄ ilość flar (proszę zwrócić uwagę, że wcześniej nie korzystamy ani z flar, ani z konfetti – to służy nam do odpędzana się od rakiet myśliwców). Paradoksalnie najlepsze do wykańczania piechoty wydaje się być działko, często zdarzało mi się, że atak rakietowy był nieskuteczny i często dostawało się
heatera w cztery litery i tu kolejna sprawa:
Nigdy nie przelatujemy nad czymś co ostrzelaliśmy, taka praktyka lubi się mścic w wyżej wymieniony sposób.
Po rozprawieniu sie z wyrzutniami i działkami możemy spokojnie przystąpić do robót ziemnych i ostateczne "wygrać" potyczkę.
Roboty ziemne z wykorzystaniem 2000lbs bomb - dwie takie i pas startowy jest wyłączony z użyciaUdanych łowów! 
