Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Kantyna => Dyskusje przy barze => Wątek zaczęty przez: rutkov w Grudnia 02, 2008, 10:12:38
-
Nie, to nie nowa gra na konsole :P. To coś więcej niż jakaś tam mała rzecz, to coś, co ma wpływ na większość z Nas, bo każdy z nas słucha jakiejś muzyki. I choć jedni lubią Ivana i Delfina a drudzy Zeppelinów to każdy powinien wziąć pod uwagę to co napisane jest tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Loudness_war . Być może większość z Was już to zna i ubolewa lub nie, nad nader przykrym dla mnie zjawiskiem. Przykrym nie dlatego że czuję się oszukiwany przez marketingowców wytwórni muzycznych, ale dlatego iż zgadzają się na to muzycy uważani dotychczas przeze mnie za w miarę poważnych w swej twórczości, czyli jak wymienieni w pod powyższym linkiem Sting, McCartney, Red Hot, Metallica. Podejrzewam że lista ta jest przykładowa i tych "wzmacniających" swe nagrania jest więcej i lista nie kończy się tylko na Dodzie. Świat muzyczny schodzi na psy i chyba mi to już nie będzie przeszkadzać bo sam ni słucham zaledwie kilkanaście zespołów którzy nagrali coś po roku '85 atych z przed tej daty mam jeszcze w chyba dobrej jakości CD kupionych w latach 90tych. Sam nie wiem zresztą czy mam dobrej jakości nagrania, bo nie jestem obdarzony słuchem wybitnym ale wiem tyle że idąc ku muzyce uważanej za poważną lub klasyczną (Mozart, Bach, Haendel itp...)mój zmysł muzyczny prowadził mnie instynktownie ku lepszej jakości. Bo czy jakaś poważna orkiestra symfoniczna wykonując utwory starych Mistrzów pozwoliłaby sobie na takie coś jak podwyższenie skali dźwięku - chyba nie bo świadczyłoby to o ich warsztacie i nieznajomości nut zawartych w dziele które grają. Zaburzyli by harmonię dźwięków, coś co składa się na wielominutową kompozycję. Takie rzeczy to można sobie robić w góra 4-minutowym ścierwie nagranym przez Fell, bo młodzież i tak nie zdąży się wsłuchać w niego w radiu bądź słuchając mp3 podczas odrabiania lekcji. Mam nadzieję że ten Świat się unormuje, bo mimo iż uważam cyfryzację za największe dzieło ludzkości to jednak niszczy ona po trochu to co kocham w muzyce.
PS. żebym nie wyszedł na jakiegoś snoba, mam duuuużo empetrójek, bo słucham ich w aucie i na kompie, ale uwielbiam puścić sobie w wieży na CD - nie w "kinie domowym" - The Wall i wsłuchać się w dźwięki.
-
Tak jak kiedyś Szanowny Toyo zauważył, że na pokazach lotniczych nie liczy się jak kto lata, tylko aby był dopalacz. Będzie hałas, będzie widowisko i będzie się podobać. Podobnie jest z muzyką. Nie wazne jak grasz. Grunt, że głośno.
Któregoś dnia czytałem, że około 30 tys. fanów Metallicy wystosowało petycję aby ich ostatnie "dzieło" jeszcze raz na nowo poskładać, bo temu co to robił ostatnio kompletnei nie wyszło. Takie uroki pop kultury. Dzisiaj każdy może nagrać płytkę, namalować obraz czy zostać aktorem. Kiedyś trzeba było bardziej się wysilić. Już dawno poszliśmy w ilość zamiast w jakość. Zresztą, jak sobie przeczytałem twój post Rutkov to doszedłem, że w tej "dehumanicacji sztuki" coś jednak jest i w dodatku coraz więcej. Nawet gołe baby w Internecie już nie te same co kiedyś i w dodatku zaczynają się powtarzać :P
Osobiście też wolę starsze płyty. też nie mam jakiegoś super ucha ale jednak tam się więcej dzieje. Oczywiście, dzisiaj też można trafić na perełki ale coraz trudniej.
-
... żebym nie wyszedł na jakiegoś snoba, ...
herr rutkov, wróćcie do korzeni :001:
zacznijcie od starych pieśni murzyńskich z Delty Missisipi (rejestracje dostępne w Bibliotece Kongresu), jak dojdziecie do Naszych Górali to Wam przejdzie :001:.
A "gdzieś pomiędzy" jest trochę dobrego jazz'u i europejskiej muzyki klasycznej.
-
Kurde, nie wiem jak, ale przegapiłem wyjście Death Magnetic, właśnie wrzuciłem płytę i... hmmm... coś w tym jest.
-
herr rutkov, wróćcie do korzeni :001:
zacznijcie od starych pieśni murzyńskich z Delty Missisipi (rejestracje dostępne w Bibliotece Kongresu), jak dojdziecie do Naszych Górali to Wam przejdzie :001:.
A "gdzieś pomiędzy" jest trochę dobrego jazz'u i europejskiej muzyki klasycznej.
U mnie zawsze troszkę klasycznych marszy poleci, a i jazzik się trafi :D
-
A mi się wydaje, że trochę przesadzasz. Artyści zawsze stosowali różne "triki" żeby się ludziom podobało. Tak powstawały gatunki i trendy - ktoś zagrał/namalował/stworzył coś, co trafiło w dziesiątkę, a inni - zależnie od tego jak patrzysz - "zżynali" albo "rozwijali ideę" ;). A że dzisiaj jest w tym więcej "nauki", a mniej "na czuja"? Cóż, takie czasy mamy.
Sam jestem raczej przeciętnym odbiorcą muzyki (Ok, radiowej papki nie zniosę, ale za konesera się w żadnym razie nie uważam) i lubię jak jest głośno ;). A że ktoś na tym zarabia? Good for him.
Oczywiście to bardzo subiektywny temat i to tylko moja skromna opinia ;).
-
No cóż, pamiętajcie drodzy mili że wszystko musi być popodbijane żeby było coś słychać na chińskich słuchawkach dołączonych do chińskich mp3ek od "krejzolek" na punkcie Feela :karpik :118:. Od kiedy nabyłem bardzo dobry zestawik karta + słuchawki to odczułem różnicę kolosalną pomiędzy starymi dobrymi utworami typu Jean Michalle Jarre - Oxygene, czy tam jakieś starsze Metallica, Dżem, Mike Olfield, Scorpions odsłuchiwanych na moim nowym sprzęcie niż jakimiś tam głośnikami Logitech za 80 złotych czy słuchawkami firmy X za 20. Zupełnie się zmieniło podejście i odbieranie muzyki. Stare, "wytarte" piosenki nabrały nowego brzmienia i zupełnie lepsze doznania dostarczają, poznaje się wiele dźwięków które się wcześniej się w ogóle nie zauważało. Ale niestety czym nowsza muzyka ta granica się zaciera w moim mniemaniu, jakość nie gra takiej roli w dzisiejszych czasach.... niestety.
-
Taaaa... Głośno to może być, ale Strauss. Drobne podgłoszenie i od razu pojawiają się nowe, subtelne nuty, nawet w mp3. A żaden keyboard w kwestii subtelności nie jest w stanie nawet próbować gonić Filharmoników Wiedeńskich pod batutą von Karajana. :001:
-
Czytałem kiedyś, że podwójnie ślepe próby przeprowadzane na ludziach zawodowo związanych z muzyką wykazały, że na nagraniach nie potrafili rozróżnić keyboardów od fortepianów. W sumie to nic zaskakującego, jeśli się weźmie pod uwagę, że sample do keyboardów to nagrania fortepianów ;) Niestety, nie mogę teraz nic o tym znaleźć w sieci, więc źródłami nie poprę.
Niemniej, skoro jesteś, Jeremak, melomanem, to na pewno wiesz, że takie "podbijanie", jakie jest istotą loudness war, całą tę subtelność (z której Niemcy słyną :118: ) niszczy, zmniejszając zakres dynamiki. Na całe szczęście, muzyka nie-topchartowa rzadziej bierze udział w tej wojnie.
-
Panowie... ale o czym jest dyskusja ?
Muzyką zwykliśmy nazywać sztukę. Jak sobie chcą swoje nagrania podbijać feel itd, to niech to robią. To nie jest muzyka ;)
-
Q-bak, taki jesteś pewien, że Twoi ulubieni wykonawcy niczego nie "podbijają" w studio? ;)