Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych

Kantyna => Literatura, film i programy TV => Wątek zaczęty przez: Toyo w Października 19, 2011, 12:05:54

Tytuł: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Października 19, 2011, 12:05:54
...i alkoholu, Autor nie ukrywa, że jest to jakaś odskocznia od wspomnianego absurdu. Rosjanie powiadają że "biez wodki nie razbieriosz", w Lotnictwie Marynarki Wojennej tak również jest, znając życie to powiem, że nie tylko tam, ale również w SP RP spotyka się szereg, jak nie zdecydowaną większość opisanych w książce zachowań.
Wojskowa głupota przedstawiona jest z iście pornograficzną dokładnością, nie ma miejsca na uczucia, czy jakieś zawiłe gry wstępne, akcja i już. Przyznam, że taki sposób przedstawienia problemów sprawił, iż poczułem się jakbym wrócił do nie tak odległych czasów. Znowu mogłem dotknąć idiotyzmów składających się na życie pilota, które istnieją poza lataniem.
Inną sprawą jest doskonały opis tworzenia naszego rodzimego lotnictwa pokładowego, jak wyglądał proces przygotowania załóg, jak wyglądało szkolenie i w końcu jak wyglądał pierwszy rejs z "Kamanami" a właściwie z Super Seasprite, na czym polega różnica można znaleźć w książce.
Fragmentami przypomina mi ona "Okręt" Lothara Buchheima, ale może to tylko moje odczucie.  :020:
W ogóle odebrałem tę książkę bardzo osobiście, bo przecież opisuje ona coś czego sam doświadczyłem, porusza sprawy oo których zapomniałem, bo taka już ludzka pamięć, że o złym zapomina. Po jej przeczytaniu demony odżyły, zastanawiam się czy nie warto by opisać niektórych zachowań starszych "kolegów", przecież najświetniejsza moja kariera przypadała na czas naszej szeroko pojętej integracji z NATO, wtedy to była jazda, a co ważne, to jeszcze niektórzy z tych "kreatorów nowej rzeczywistości" służy i dowodzi dalej.
Muszę zaznaczyć, że początkowo byłem negatywnie nastawiony do tej książki, a to za sprawą opisu, w którym przewija się słowo "smoleńsk" (mała litera bo nie chodzi o nazwę geograficzną, a o pewne zjawisko istniejące w świadomości naszego społeczeństwa), którego to już mam szczerze dość. Przyczyna jest jasna, rozpylony hel i nie ma o czym dyskutować, dobijanie rannych, podrzucone skrzydło Cessny, bo przecież eks-bombowiec nie rozpada się po zderzeniu z marnym drzewkiem. Ta wersja w pełni odpowiada stanowi mojej wiedzy i doświadczenia. W związku z tym z lekkim wahaniem wziąłem ją do ręki, ale po kilku stronach wiedziałem, że jej nie odłożę, póki nie zobaczę ostatniej strony i tak było. Pochłonąłem ją bardzo szybko, co swoją drogą nie było trudne, ledwie 200 stron, mógł się Autor nieco postarać.
Dodam jeszcze jedno, niektóre z opisów są bardzo delikatne, a brakuje mi choćby jednego pokazującego pracę komisji badań wypadków lotniczych rozbierającą tzw. incydenty.
Polecam, bo warto.

A jeszcze autor tej pozycji - Robert Zawada
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Października 20, 2011, 10:20:02
Książka jeszcze do mnie nie dotarła, ale nurtuje mnie pytanie, jak u kogoś kto już się z tym środowiskiem pożegnał, wyzwala ona demony, to co będzie z tymi z nas, którzy nadal są z tym związani ?   :121:


a. !^%@%! czas z tym kończyć...
b. łeeee, normalka
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Października 20, 2011, 10:24:22
Wiesz, to są takie bezpieczne demony na które patrzysz z pewnego dystansu i masz świadomość tego, że mogą Ci, "no wiesz co mogą panu majstrowi".
W sytuacji gdy jeszcze jesteś w tej rzeczywistości matrixowej, też nie widzę zagrożeń, Ty tam jesteś i masz to niemal każdego dnia, w związku z tym jesteś uodporniony.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Października 20, 2011, 10:43:21
Skończył się czas edycji.

Wracając do demonów przeszłości. Miały one postać dokładnie taką jaka opisana jest w książce, dyletanci, karierowicze, dupowłazy, goście z tzw. negatywnego awansu.
W lotnictwie pośród kilku mniej ważnych rzeczy, ludzi trzyma pasja, zagryzają warę i zostają w tym bajzlu, po to tylko aby po raz kolejny dotknąć samolotu. Na tym żerują bandy nieudaczników z rozbudowanym bezpodstawnie ego.

QRA, długo by pisać.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Października 20, 2011, 12:22:18
(..) Miały one postać dokładnie taką jaka opisana jest w książce, dyletanci, karierowicze, dupowłazy, goście z tzw. negatywnego awansu.
... a to Polska właśnie...
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Października 20, 2011, 12:57:35
Muszę jeszcze zaznaczyć, że nie wszyscy, spotykało się profesjonalistów, ale w życiu tak bywa, że często najwięcej do powiedzenia mają miernoty.

Przykład z mojego podwórka.
W 23 Bazie jedno z eksponowanych stanowisk zajmował typek, który po zagubieniu "czegoś tam" został wysłany na Akademię, uratowano mu tym samym karierę. Po ukończeniu owej uczelni powrócił w szeregi jako oficer dyplomowany, to pozwoliło mu piąć się po kolejnych szczeblach kariery, mentalność kajzerowskiego kaprala, wiedza specjalistyczna bliska zeru - zeru bezwzględnemu, ale przecież był "dyplomowany", wiedział gdzie położyć wazelinę i to czyniło go wysokiej klasy "specjalistą". Będąc kiedyś na jakiejś odprawie gdzie poruszana była sprawa pomocy nawigacyjnych w tym RSBN, owa miernota negując wypowiedź specjalisty stwierdziła, że my tego nie wykorzystujemy, w związku z tym jest on na lotnisku zbędny. Na próby protestu ze strony majora od urządzeń lotniskowych, nasza perełka zareagowała wrzaskiem i typowymi dla niego chamskimi odzywkami, więc co miał major robić skoro podpułkownik przypiął mu łatkę "niefachowca". Cicho siedział. Długo trzeba było odkręcać rewelacje "speca" od wszystkiego.

Szczerze nienawidził pilotów, było to jednak szczęśliwe uczucie, szczęśliwe bo odwzajemnione.

 
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Piotrek w Października 20, 2011, 23:28:42
Toyo, a możesz napisać coś o podtrzymywaniu nawyków przez wysokich oficerów ? To prawda, że Ci wyżsi rangą 'zabierają' godziny młodym, chociaż na co dzień zajmują się dowodzeniem ?
Niegdyś wyczytałem o tym po... no właśnie... katastrofie smoleńskiej. Swoją drogą, na innym forum, bodaj bazy w Krzesinach, ktoś opisywał jak pod koniec czynnej kariery pilota obecny DSP nie wyhamował MiGaczem :118:

Bo o tym, że czynny pilot musi wylatać ileś tam godzin rocznie, to wiadomo - niezależnie od stopnia, tylko czy to nie jest tak, że przychodzi Pan generał i... robi jakiś 'nieskomplikowany' lot, co w konsekwencji jemu nic nie daje do rozwoju umiejętności(prócz frajdy), a młodszym zabiera czas potrzebny na progres umiejętności ?
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Października 20, 2011, 23:36:56
...prócz frajdy...
Pieniędzy.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Piotrek w Października 20, 2011, 23:38:47
Oooo fakt, zapomniałem o dopłatach. w sumie nie w kij dmuchał sumki były, ale tu łba nie dam.

Zdania rozpoczynamy z wielkiej litery. Mazak.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 19, 2011, 14:21:38
Po książkę w końcu sięgnąłem, w jeden wieczór przeczytałem i ... no cóż, tak właśnie jest. Było, jest i będzie.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Piotrek w Listopada 20, 2011, 20:42:31
Przeczytane. Książka, cóż... tragikomiczna.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Ponury w Listopada 20, 2011, 22:45:46
Tragikomiczne to jest to, że dla kogokolwiek interesującego się tematem jest to tragikomiczne. Przecież to wszystko wiadomo, od lat, ci sami często decydenci. To jest nasza norma. Nihil novi. Chyba że za tragikomiczne uznać to że niewiele się zmienia pomimo że łunę widać już nawet z daleka nad tym burdelem (Casa, Bryza, Tu-154, Beryl, pociski dla PT-91 itd.).
Jak dla mnie- przechowalnia leśnych dziadków, ustawiane przetargi i fabryka nielegalnych nawet z moralnego punktu widzenia emerytów, która do obrony 37 milionów obywateli ma 350 dekli (z czego tak naprawdę tylko 120 sensownych), jeden okręt podwodny i kilkadziesiąt cyklicznie sprawnych jaszczębi całkowicie uzależnionych od kaprysów i widzimisię nowego Wielkiego Brata. Do dziś zresztą nie do końca ukompletowanych. A całej tej menażerii pilnują panowie z grupą inwalidzką, bo nawet do tego nie potrafiono znaleźć zastosowania Narodowych Sił Rezerwowych.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 20, 2011, 23:03:35
Edytko, nie ma co nawet wymieniać, jedna i ta sama sytuacja na każdym kroku. Tragikomiczne dla mnie jest z kolei to, że każdy z nas który w "Firmie" pracuje, bądź pracował, jest w stanie napisać taką samą książkę na bazie własnych doświadczeń, na własnym podwórku.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Piotrek w Listopada 20, 2011, 23:32:27
Ale jako pracownicy tejże 'firmy' widzicie szansę na poprawę, czy katharsis nastąpi drogą naturalnego wymarcia dinozaurów ? A może jest tak, że wojsko kusi karierowiczów i ludzi łaknących jakiejś ciepłej posadki(niezależnie od czasów), którą można dostać za pomocą d...o włażenia, rodzinnych kontaktów przekazywanych, w pewnym sensie, z pokolenia na pokolenie.
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 21, 2011, 01:15:51
Są trzy rodzaje ludzie w "firmie":
- ci którzy widzą problemy i próbują je naprawić płynąc pod prąd, aż do momentu w którym następuje zmęczenie materiału i odchodzą;
- ci którzy widzą problemy i przyjmują postawę bierną licząc na lepsze jutro;
- ci którzy nie widzą problemów, bądź je ignorują "bo to nie moja robota"/ "pismo napisałem niech się teraz inni martwią"/ "ale o co chodzi ?"/ "ale tak było zawsze i nie było problemów".


Nie ma czegoś takiego jak naturalne wymieranie dinozaurów. Musi przy*&%$%^ asteroid, bo to właśnie tym, którzy podejmują decyzję odpowiada status quo.




...


JEST DOBRZE !  :020:
Tytuł: Odp: "Związane skrzydła" czyli lotnictwo w oparach absurdu i...
Wiadomość wysłana przez: Razorblade1967 w Listopada 21, 2011, 08:40:21
Nie ma czegoś takiego jak naturalne wymieranie dinozaurów.
Ponadto dinozaury składają jaja, z których wylęgają się kolejne dinozaury.