Czy on przypadkiem nie był wykastrowany z możliwości strzelania ogniem ciągłym?"Wykastrowany" raczej nie - konstrukcyjnie była to od początku broń samopowtarzalna.
Ile tego było?Zwykle mówi się o 10 tys., ale w sumie trudno to ustalić, podobnie jak w przypadku MP.3008 - raczej dane szacunkowe. W przypadku tego karabinka spotyka się też "parę tysięcy" sztuk.
Hm, dzięki za odpowiedź. A tak przy okazji, jaki był sens tworzenia "volks - sturmgewehr-a" ? MP.3008 jeszcze rozumiem, prosty i tani...No cóż ... VG.1-5 był właśnie prosty i tani, strzelał amunicją już pod koniec wojny w armii niemieckiej jak najbardziej typową (magazynek był zunifikowany z StG-44, a MP.40 to już wtedy nie produkowano), do tego miał o tyle przewagę nad prostym pm-em MP.3008, że miał większy zasięg skuteczny bo przy zastosowaniu tej amunicji mógł być używany spokojnie do prowadzenia ognia 300m - czyli mógł zastąpić zarówno pm (szybki ogień pojedynczy jest całkiem skuteczny), jak i karabin (karabin samopowtarzalny) - z którego celności i możliwie nieco większej skuteczności strzału niewyszkoleni Volksturmiści i tak nie byliby w stanie skorzystać (podejrzewam, że dla przeciętnego trafienie w cokolwiek na 200-250m to był szczyt możliwości). Ponadto z karabinka samopowtarzalnego znacznie łatwiej nauczyć prowadzenia skutecznego ognia niż z pistoletu maszynowego, czy ze zwykłego karabinu - a mamy tutaj do czynienia przecież z ludźmi, których nie ma czasu szkolić.
NRD-owskich milicjantówW Milicji NRD karabinki StG.44 były używane bardzo długo - produkowano do nich amunicję i niektóre części zamienne. Nie pamiętam kiedy je wycofano, ale zdjęcia z lat 70-tych nie były niczym niespotykanym.
...polskich antykomunistycznych partyzantów...Tego typu broń zarówno w rękach wojennych i powojennych partyzantów, jak i band rabunkowych to w sumie nic dziwnego, ale jest bardzo znane zdjęcie wartownika regularnego LWP z StG.44 właśnie. Podobnie jak tej broni używali funkcjonariusze powojennej MO - zanim kwestie broni w tej formacji ujednolicono i z broni zdobycznej na wojnie zrezygnowano. Choć np. kbk Mauser 98k były w użytku niektórych straży przemysłowych jeszcze w latach 70-tych (np. w bydgoskich zakładach "Makrum", znajdujących się na osiedlu gdzie się wychowałem).
Mam takie jeszcze pytanko...a więc, broń czechosłowacka była bardzo popularna w Rzeszy ,ta sama amunicja czy tez wysoka jakość wykonania. Często "elektrycy" w pierwszych latach wojny nie mogąc się normalnie uzbroić ,ze względu na wpływy whermacht-u, wyposażali się w wszelakie zdobyczne bronie.
Tak więc, jak miała się sprawa z bronią polskiej produkcji? Wiadomym jest ,że Niemcy przejęli znaczne ilości naszych udanych (a w ostatnich latach mitologizowanych) Kb ppanc wz.35 (podobno użyty w okolicach Eben Emael, sporo ich sprzedano do Włoch?). W ich ręce dostały się nieliczne Kbsm 38M, tonami brali nasze wz.29 ,98a czy wz.28. Ale czy coś wiadomo o ich służbie w państwach osi?
II Rp kupowała te pm-y od producenta, i sprzedawała je Hiszpanom ,...tym rządowym, republikańskim.W ogóle jak się po latach okazuje IIRP była drugim po ZSRR dostarczycielem broni dla oddziałów republikańskich, tyle że w czasie PRL o tym zbytnio nie mówiono, bo kiepsko pasowało to do obrazu "faszyzującej sanacji", a obecnie w czasie irracjonalnej gloryfikacji okresu IIRP kiepsko pasuje "wspieranie hiszpańskich komunistów" ... A przecież chodziło tylko o kasę (akurat republika była dość długo wypłacalna), która nie ma poglądów politycznych i bynajmniej nie śmierdzi ... :002:
...dlaczego w okolicach Szczecina, Polic i ogólnie tego rejonu sporo się wyciąga z ziemi czegoś co na pierwszy rzut oka wygląda jak Martini-Henry albo coś co korzystało z tego systemu.Jak rozumiem, pisząc Martini-Henry masz na myśli jednostrzałowy karabin z zamkiem uchylnym, otwierany za pomocą dźwigni. Oprócz typowego Martini-Henry i późniejszych brytyjskich konwersji na kaliber .303 czyli Martini-Enfield to "coś co korzystało z tego systemu" to może być np. Martini-Peabody - Turcja (mod.1874 kb i kbk) i Rumunia (mod.1879 kb i kbk) albo wizualnie podobny portugalski Guedes (kb mod.1885)
Jak rozumiem, pisząc Martini-Henry masz na myśli jednostrzałowy karabin z zamkiem uchylnym, otwierany za pomocą dźwigni. Oprócz typowego Martini-Henry i późniejszych brytyjskich konwersji na kaliber .303 czyli Martini-Enfield to "coś co korzystało z tego systemu" to może być np. Martini-Peabody - Turcja (mod.1874 kb i kbk) i Rumunia (mod.1879 kb i kbk) albo wizualnie podobny portugalski Guedes (kb mod.1885)
Karabiny dla Rumunii i Portugalii były robione w Austrii. W przypadku kontraktu dla Portugalii to anulowano go po 2 latach, a część zapasów broni wyprzedawano gdzie się dało.
Nie mam koncepcji co do tego skąd się wzięła tam broń tej konstrukcji. Gdyby chodziło i jednostkowe przypadki, to powiedziałbym, że różne karabiny Martini-Henry po okresie ich służby w armii były przerabiane na broń myśliwską i w sumie dość popularne w Europie lat 20-tych i 30-tych. Ale skoro piszesz o jakiejś większej liczbie tej broni w drugowojennej fabryce to jedyne co mi się nasuwa to jakaś "straż przemysłowa" czy coś w tym guście. Może jakimś "cieciom" fabryka dała stare karabiny kupione gdzieś za "grosze" na terenie Austrii?
Potem pojawił się motyw ostatecznej obrony, quasi-volksturmu, może na czas ewakuacji.Trop prowadzący do Volkssturmu też może być właściwy. VS składał się z 4 rzutów mobilizacyjnych:
Aha, i jak to jest z oznaczeniami? W II Rp amunicje mauser określano 7,92x57, w tysiącletniej była to 7,9x57 (?) a na forach myśliwskich to 8x57... A...i co oznaczają skróty 8x57 I ,8x57 IR ,8x57 IRS, 8x57 IS ?
Razor, mam takie pytanie. Mógłbyś coś powiedzieć o jakości wykonania polskiej i niemieckiej amunicji strzeleckiej AD 1939 (głównie chodzi mi o 7,92x57 czy jak kto woli 8x57) ? Sposób pakowania ,jakość wykonania itp? Podobno Polacy pakowali amunicje w blaszane pudełeczka. było to droższe od pakowania w kartoniki jak to miało miejsce u naszych zachodnich sąsiadów...
W sowieckim systemie ciekawe jeszcze było oznaczenie amunicji do SzKASów. Literą Sz na dnie łuski, coby krasnoarmijec sobie do Mosina mocniej elaborowanego naboju nie wsadził.Obawiam się, że literka nabita na denku łuski, będąca dodatkiem do normalnych cech stosowanych na radzieckich nabojach czyli cecha wytwórcy i rok produkcji to raczej nie była na poziom zwykłego "sołdata". Który żołnierz czytał te literki i cyferki z dna łusek? Największą różnicą był kolor samej łuski, choć pewnym ostrzeżeniem mógł być kolor spłonki - była cała czerwona, ale tylko w partiach amunicji o podwyższonych parametrach powtarzalności czyli tej przeznaczonej do broni zsynchronizowanej. Zresztą tak naprawdę gdyby wsadził do Mosina to zapewne nic by się nie stało - karabiny powtarzalne bo brak automatyki powoduje, że w sumie to te nieco silniejsze ładunki (nie były to jakieś wielkie różnice) i inne parametry nie miałyby wielkiego wpływu działanie broni. Choć np. biorąc pod uwagę zakres regulacji urządzenia powrotnego w Maximie to dało by się broń wyregulować i do nieco silniejszych naboi. W sumie w praktyce to nie raz sprawdzałem - obecnie używa się amunicji 7,62mmx54R o różnym pochodzeniu i różnych parametrach, ale akurat Maxim to bez trudu przetrawi, wystarczy wyregulować siłę na urządzeniu powrotnym - nic trudnego, zakres regulacji jest ogromny. Nie wiem jakby to było z DP, ale to odporna broń i w sumie obecnie strzela bez problemu współcześnie różną amunicją. Zresztą tak naprawdę broń w większości nie jest tak wrażliwa na różne parametry amunicji, a te potrafią się różnić dość znacznie - nawet do tego stopnia, że ładując ją do np. PK "na słuch" można wychwycić zwiększoną szybkostrzelność i skorygować regulatorem gazowym.
Z drugiej strony, oznaczenie na spłonce wydaje się logicznym, z punktu widzenia celowniczego, czy też taśmowego ;).Przede wszystkim najpierw musiałby być logiczny, a potem jeszcze dochodzi kwestia wyraźności oznaczenia.
Razor, ale w walce...jak w tle na horyzoncie (dystans 200m) widać pana z samym pistoletem, to aż chce się na nim zgrać muszkę ze szczerbinka, i poprosić kolegę km-istę, o wsparcie ogniem. Czy sztabowcy (na froncie chyba szybciej) chyba wpadli później na pomysł maksymalnego upodobnienia oficera linowego do szeregowca pod kątem wizualnym...Najszybciej na pomysły "upodobnienia" wpadali ci których to dotyczyło ... z przyczyn chyba jasnych, bo to o ich 4 litery chodziło. Sztabowcy? No cóż ci to zawsze mieli "swój świat i swoje kredki" (kolorowe ...).
Aha, i dlaczego w armii III rzeszy mieli tak mało oficerów? ...Ale czemu uważasz, że to było jakoś specjalnie charakterystyczne tylko dla niemieckich sił zbrojnych?
Trochę głupio jak po dwóch dniach ostrych walk ,kompanią dowodzą sierżanci (chodź są w stanie to ogarnąć).
Pps. Nigdy nie miałeś gwiazdkowych aspiracji? Nie ponosiła Cię przesadna ambicja (znam wielu co by mogli odbyć stosunek homoseksualny za gwiazdki :021:)? Przeszedłeś na emeryturę jako sierżant?Jakoś nie bardzo ... armia nawet próbowała, chciała mnie na studia jakoweś wysłać (nawet za to zapłacić), ale nic im z tego nie wyszło - odporny byłem. A i tak przez kilka lat siedziałem na stanowisku kapitańskim. Byłem "czasowo pełniącym obowiązki" wykładowcy sekcji szkolenia - a że przydzielono mi szkolenie bojowe (wcześniej zwane ogólnowojskowym) i dodatkowo sanitarne (armia mi kurs ratownictwa zafundowała) to mojemu szefowi doskonale pasował na tym stanowisku podoficer, bo przyjamniej 50% tych "wykładów" odbywało się w polu, z karabinek w garści i z plecakiem na plecach.
Heh ,kiedyś u nas na wydziale (trzy lata temu) gadałem z świeżutkim porucznikiem który niedawno ukończył naszą historię. Opowiadał ,jak to jest jedynym oficerem na kompani, jego zastępca jest sierżantem ,zaś kapral dowodzi plutonem....A czasem nie "historię sztuki" - bo i taki "numer" w wojsku widziałem. Historia sztuki + kurs oficerski = oficer "pełną gębą". To ja postoję - w razie gdybym był dowódcą czegoś takiego, to też wolałbym sierżanta ze stażem i doświadczeniem, spałbym spokojniej ... :003:
... jako zawodowy podoficer starszy, człek który zna się na broni palnej..., jak byś mógł wyposażyć wojsko w broń strzelecką, co byś bardziej cenił? Broń na nabój pośredni czy karabinowy?
To przykład ekstremalny bo trzeba w plecaku nosic pół karabinu i amunicję do niego, ale wymiana lufy na dłuższą to chyba kusząca perspektywa?
...idzie gdzieś w Polsce zdobyć sportowy karabin Pana Dragunowa "Zenit"? I czy on jest jeszcze produkowany?Nie mam pojęcia - broń typowo sportowa nie leży absolutnie w moim kręgu zainteresowań.
Kiedyś też pytałem się Suna o Gew 43, czy FN SAFN, czy również da się je gdzieś zdobyć, i czy ktoś je jeszcze wytwarza...?
...przepraszam, tam pewien starszy Pan z dziecinna łatwością wkłada pełen magazynek do G43. Czy ...G43 ,StG 44 były bardziej komfortowe w obsłudze i poręczne od wszelkich SKS-ów, AK, AKM-ów, AKS-ów i AKMS-ów?A co trudnego włożyć z "dziecinną łatwością" magazynek do AK i pochodnych? W SKS akurat się nie da bo tam magazynek jest stały, ładowany w łódki nabojowej.
Hej, on na tym filmiku oddaje 11 strzałów. Załadował pełen magazynek do broni mającej nabój w komorze? (nie ,przecież zamaszystym wzrokiem strzelec przeładował broń) WTF Nie...Nie...on załadował 11 naboi do 10 nabojowego magazynka?! Na miłość ateistyczną, nie wierzę!A ja tak - zdarza się. Magazynki czasem tak mają, czasem są naprawiane i ktoś użyje nieco innego elementu jak w oryginale i da się załadować jeden nabój więcej. Nie powiedziane też, że jest to magazynek oryginalny - czasem współcześnie firmy produkują serie magazynków do starej broni znajdującej się w na rynku, nie zawsze zachowując idealne wymiary (poza tymi ważnymi dla mocowania magazynka) i stosując takie same elementy wewnętrzne. To w końcu tylko pudełko z podajnikiem i sprężyną - to, że załadował jeden nabój więcej jakoś mnie nie dziwi, zresztą na innych filmikach tego gościa jeden z magazynków mu robi zacięcia - może ten sam, może coś z nim jest nie tak? Raz się udało załadować 11 i strzelał, a innym razem się zaczął sypać.