Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Kantyna => Dyskusje przy barze => Wątek zaczęty przez: Miron w Lutego 22, 2012, 15:55:28
-
Szanowni zebrani, koleżanki i koledzy! Zwracam się do Was w bardzo nietypowej sprawie.
Jak to mawiał pewien artysta w pewnym kabarecie: "coś jest w tym naszym narodzie, że sąsiada to by w złote ramki oprawił - byle by tylko wisiał." Całej sytuacji opisywać nie będę; dość powiedzieć że wczoraj wieczorem odbył się wokół mojego mieszkania "koncert" na walenie w ściany. My akurat byliśmy w trakcie usypiania Młodego (ok. godziny 21, jak na niego dość wcześnie) więc u nas było "cicho jak makiem". Mogliśmy za to podziwiać odbywającą się "licytację" szczególnie wyraźnie.
Dziś rano w skrzynce na listy odnaleźliśmy odnaleźliśmy karteczkę - ręcznie napisaną, bez podpisu (jak zwykle, bo to nie pierwsza) - o tej mniej więcej treści:
Jeśli chcecie mieć w domu policję to dalej tak się zachowujcie.
Normy współżycia społecznego obejmują wszystkich mieszkańców. WAS TEŻ.
Tym razem mam ochotę odpowiedzieć "pełną salwą". Dość się nasłuchałem, dość już tych cyrków. Ale też chcę wszystko załatwić w pełni legalnie, w myśl obowiązującego prawa. No i oczywiście tak, żeby autorzy listu (ja wiem kto to jest, ale przecież nie udowodnię) najlepiej wynieśli się stąd gdzie ich miejsce (czyli na wieś); a jeśli nie to przynajmniej poczuli "zimny oddech na plecach" (jeśli będzie taka wola, mogę udostępnić Administracji adres do wykorzystania w ramach oblotu Blitz'a po przeglądzie).
Nie mam ochoty liczyć się jakoś szczególnie z "kosztami" - finansowo oczywiście budżet jest ograniczony, ale też "niezerowy"; czasu mogę na to poświęcić sporo, szczególnie jeśli to przyspieszy sprawę. Kłopot w tym że nie bardzo wiem jakie mam opcje. Stąd też prośba o poradę.
To jak Towarzysze, Pomożecie(TM)?
-
Może zgłoś się do dzielnicowego - musi tam jakiś być i jest też od takich spraw. Pokaż mu karteczki, nikt normalny nie uzna, że sam je do siebie piszesz, niech się przejdzie po sąsiadach i wybada sprawę. Może to ich uspokoi, albo ujawni w pełni strony konfliktu. A może ktoś tam mieszka na lewo :-) [zakładam, że nie Ty]?
Tako rzecze,
Zaratustra
-
Rozumiem, że sąsiadom przeszkadzał płacz dziecka, a była godzina 21? Jeśli tak to mogą pocałować Cię w...
Po pierwsze: nie obowiązywała cisza nocna to i za jej zakłócanie nie mogą nic zrobić.
Po drugie: nawet gdyby wezwali policję z tego powodu to ta ich wyśmieje (bo jak mają uciszyć dziecko?).
Po trzecie: gdyby sąsiedzi założyli by Wam sprawę cywilną to sąd by ich wyśmiał (patrz powód wyżej). poza tym musieli by jeszcze znaleźć na to paragraf.
Prawnie raczej nic nie zdziałasz, bo nawet nie wiesz kogo co posądzić (komu założyć sprawę i na jakiej podstawie). Możesz pogadać z dzielnicowym, możesz też iść po poradę prawną do prawnika. Sprawa jest dość absurdalna. Możesz też wziąć karteczkę i przejść się po sąsiadach i z nimi pogadać jak człowiek. Grzecznie i na poziomie, wtedy się przekonasz komu słoma z butów wystaje. Przy okazji się dowiesz kto do Ciebie napisał paszkwila.
-
Miron, musisz napisac jasniej. Z tego nic nie wynika. Ze co, chodzi o to ze ktos Was posadza o te halasy? Bo jak piszesz o 21 halasowali inni. Kosi pisze o dzieciaku, ale przeciez usypialo, wiec nie halasowalo. Czegos zabraklo w Twoich wyjasnieniach i co chcesz osiagnac? Moze walisz caly dzien w perkusje i jeszcze zastraszyles jakas staruszke lugerem ;). Napisz od a do z to wtedy bedzie rada czy prawnie cos da sie zrobic, bo jesli dotyczy to tylko antypatii do kogos to zostaje przeprowadzka, prawnie nic sie nie zrobi.
-
Eh, kiedyś pewna dama z parteru, pochodząca z miejscowości gdzie ksiądz dzieci babom jagom do łóżka spać zagania uwzięła się na matkę. Anonimy wdzięcznie podpisane 'lokatorzy' wisiały na klatce schodowej a treść ich dotyczyła "kotów co srajom pod blokiem" i innych fantasmagorii ( :118: ). W swej pewności siebie i swojego wizerunku al'a Texas Renger krowa sama sobie strzeliła w kolano. Za którymś razem jak była na komendzie w sprawie ściągnięcia interwencji dot. kociego ekskrementu co to go napewno ta nie dobra z góry podłożyła lub piasku na schodach w ilości pół buta dziecięcego trafiła na komendanta. Ten jak się dowiedział, że panowie cztery razy "interweniowali" to sam zainterweniował i kurce rura zmiękła. Już nawet donosy do administracji pt. "u kogo tej nocy spało więcej osób niż jest zameldowane" przestały wpływać.
-
Dzięki za zainteresowanie. Na prośbę zainteresowanych uściślę (uwaga, będzie długo).
Cała "historia" zaczęła się mniej więcej rok temu. Warunki brzegowe: sąsiedzi z dołu pracują w nocy (wychodzą z domu ok 3 rano), więc chodzą spać jeszcze przed kurami. Potomek mój własny rok temu miał na koncie ledwie pół roku życia "zewnętrznego" - wiek to taki, że jeśli sam się już przemieszcza, to tylko "na czterech". W tym czasie z innego mieszkania przeprowadziliśmy się w to miejsce, gdzie mieszkamy teraz.
Dziecko, jak to dziecko: wymyśla głupie zabawy. Mając owe pół roku stwierdziło, że fajnie się wali piętami w podłogę. Oczywiście nie robiło tego "po nocach", bo półroczne dziecko - jak wszyscy wiedzą - mało wie, więc spokojnie śpi. Ale zdarzyło się parę razy walnąć w podłogę w okolicach godziny 19-20, i wtedy zaczęły się pierwsze "odpowiedzi z dołu" w postaci walenia w (ich) sufit.
Wiele jestem w stanie zrozumieć. Poszło się na dół, sprawę wyjaśniło, przeprosiło itp.; zaczęło się też większą uwagę zwracać na hałas generowany przez Robala (poduszki pod pięty itp.).
Temat utrzymywał się jakiś czas "na stałym poziomie": Bobas znudził się waleniem, ale też zaczął ząbkować; w ataku "żabkobólu" biegał z wrzaskiem po domu. "Głośno tupiąc". Reakcja z dołu, natychmiastowa, zdarzała się co kilka dni (min. raz w tygodniu).
Spokojny jestem człowiek. Nie mam ochoty codziennie przepraszać sąsiadów za to że dziecko żyje, więc też tego nie robiłem.
Ostatnimi miesiącami sytuacja z naszej strony się poprawiała. Młody coraz regularniej zasypia koło 21, wieczorami nie hałasuje. Niestety, sytuacja z dołu zaczęła się pogarszać: reakcje "odstukowe" pojawiały się nawet gdy butelka plastikowa spadła na podłogę, Młody upuścił (raz jeden) trzymane w ręku jabłko itp. Czasem "otrzymywaliśmy upomnienie" gdy hałasy w ogóle nie powstawały u nas (np. sąsiadom piętro wyżej (!) spadło coś do wanny) albo wręcz bez jakiejkolwiek zauważalnej przyczyny.
Cierpliwość moja zdaje się czasem nie mieć granic. W sumie nic mi nie robią, sami sobie nerwy psują, więc przysłowiowe "z Bogiem!".
Wczoraj nastąpiła eskalacja. Godzina przed 21, Decybel pół godziny wcześniej zażądał "dobranocki" (obecnie na tapecie "Ćwirek i kompania"), więc cisza; w trakcie "wydarzenia" leżał już w łóżku (nawet oddychał cichutko). W tym czasie, jako że w domu cicho jak za okupacji, dało się usłyszeć miarowe "walenie" - na tyle ciche, że ciężko było rozgryźć, skąd ono dobiega. Trwało dość długo, i oczywiście wywołało rekację oddolną - również dość długą, o wiele bardziej intensywną.
Przeklnąłem tym razem, ale też w duchu; jakbym to zrobił na głos to rozbudziłbym leżącego obok Bąbla. "Walenie" ustało, odpowiedzi też.
Dziś w skrzynce karteczka wiadomej treści. Jako "post scriptum" - dzisiaj znów odbyło się "walenie", a że tym razem Berbeć jeszcze nie usypiał (było trochę wcześniej) wyszedłem na klatkę obadać temat. Okazało się, że to sąsiedzi piętro niżej, obok "dzięciołów", czymś walą po ścianach (niezbyt mocno zresztą). Słowo harcerza że to nie ja. Nawet na piśmie i pod przysięgą.
Normalnie nic bym sobie z tego nie robił, ale tą jedną, małą, odręcznie napisaną notką doprowadzili mnie - oazę spokoju, nerw stalowy, niewzruszony kamień - do stanu "pary przegrzanej". Chcę i dążyć będę do tego, aby "jaśnie państwo z dołu" otrzymało sygnał - na tyle silny, by skuteczny - że tego typu praktyk sobie nie życzę jako współlokator i jako wolny człowiek we własnym domu; i że kontynuacja postępowania w tym stylu może im grozić konsekwencjami poważniejszymi. Nie chcę ich w żaden sposób karać, bo to nikomu nic dobrego nie da (poza źle pojętą satysfakcją, której generalnie nie szukam) jeśli to nie będzie konieczne; chcę spokoju - tylko i wyłącznie.
Dzięki Kosi za konkretne uwagi. Ja wiem że w ich przypadku sąd by się tylko ubawił (mam znajomego sędziego rodzinnego, niestety w innym województwie); chodzi mnie o to, że tą karteczką "ktoś" mi jawnie grozi (mniejsza o to, czym; w świetle naszego prawa grożenie policją i bejsbolem to to samo). Gdyby ci tchórze (bo inaczej się tego nazwać nie da) wyszli mi z takim tekstem "twarzą w twarz" to bym im nawet zacytował paragraf ("niechcący" gdzieś znalazłem). Ale w obecnej sytuacji to prawdę powiedziawszy nie wiem, co mogę. Stąd też prośba o poradę, a w zasadzie bardziej podzielenie się doświadczeniem, jeśli ktoś miał podobne.
-
Może to nie najlepszy sposób, ale akurat dziś czytałem coś takiego: http://piekielni.pl/25163
-
Miron, poinformuj sąsiada, że w związku z regulaminową w spółdzielni/wspólnocie ciszą nocną w godzinach 22-6 (ale sprawdź to wcześniej) jakiekolwiek stukanie, pukanie w ściany przed tą godziną w rezultacie na domniemane hałasy wywoływane przez dzieciaka będziesz rejestrował (nagrywając) przewidując złożenie pozwu z artykułu 190a KK (nękanie). Podrzucanie nieuzasadnionych kartek także wzbudza w Tobie poczucie zagrożenia ale tu nie udowodnisz sam autorstwa ;). Być może pomoże.
A jak nie pomoże to jest sposób z "Nic śmiesznego" - zaproś kolegów z wiertarkami udarowymi na 21 ale robotę skończcie przed 22;). Tylko kobitę i malucha wywieź do dziadków ;).
-
Piękne, Akbar. Szkoda że "moje dzięcioły" nie wzywają policji.
Słuszna uwaga, Leon - "nękanie" jakoś mi nie przyszło do głowy. Dzięki za paragraf. Na to "zagrożenie" też znasz jakiś? Sam nie udowodnię, ale "lepiej mieć niż nie mieć".
-
Niestety nie znam. Tu już by się przydała konsultacja z prawnikiem.
Zapis jest następujący:
Art. 190a § 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u
niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto, podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej
wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub
osobistej.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 lub 2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na
własne życie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego
Przeczytaj sobie poniższe, ponieważ ten artykuł jest całkiem nowy - obowiązuje od czerwca:
http://karne.pl/stalking.html
-
No pięknie! Jak podane na tacy niemalże. Wielkie dzięki!
-
Napisałbym sąsiadowi list z informacją, że od dziś rozpoczynam rejestrację jego/ich dręczących i niepokojących zachowań, zakłócających spokój miru domowego itp a będących reakcją na jakikolwiek odgłosy z Twojego (i nie tylko Twojego) mieszkania poza czasem regulaminowej ciszy nocnej a będące efektem normalnych codziennych czynności związanych z bytowaniem, utrzymaniem porządku itp, w celu przygotowania ewentualnego pozwu z art 190a KK. Dodaj, że walenie w ściany przy byle odgłosie straszy, budzi Ci dziecko i powoduje podniesienie napięcia nerwowego - krotko, odczuwasz dyskomfort we własnym mieszkaniu. Zazwyczaj, jeżeli pokazujesz, że znasz prawo i nie pozwolisz wodzić się za nos to osoby pokroju Twoich sąsiadów czują respekt.
I poszedłbym pogadać z dzielnicowym.
-
Zdecydowanie zrobiłbym krok do dzielnicowego jako pierwszy. Udzerzenie wyprzedzające :D
-
Może to nie najlepszy sposób, ale akurat dziś czytałem coś takiego: http://piekielni.pl/25163
Na Piekielnych roi się od tego typu historii, opowieści z tego portalu często zadziwiają opisami ludzkiej pomysłowości i zdaje się, że nikt tam nie ma problemów z prawem, wszystko dzieje się w jego granicach; także skorzystanie z któregoś z zawartych tam pomysłów może nie byłoby takie głupie. Sam czytałem kiedyś o podobnej akcji, tyle że facet wywiózł żonę z dzieckiem do teściowej na cały dzień, pożyczył od kumpla jakieś uber-głośniki, a następnie zapuścił na 12 godzin Toxicity SOADu.
Tyle że to co się gdzieś uda raz, nie musi się udać gdzieś indziej po raz drugi.
-
Wszystko pięknie, tyle że ja nie chcę "umilać życia" wszystkim sąsiadom wokół; tylko o tych jednych mi chodzi. To musi być uderzenie mocne, ale precyzyjne.
Dzielnicowy na razie okazuje się "silnie nieuchwytny"; mam nadzieję że nie jest na jakim zwolnieniu czy urlopie. Szukam dalej.
-
Nie chodzi o to, żeby "umilać" życie sąsiadom, tylko o to, że jak to często bywa kto pierwszy ten lepszy. Jeśli sąsiad pierwszy to zrobi to Ty bedziesz się tłumaczył. Pytanie : po co ? To niech on się tłumaczy. A z drugiej strony może lepiej zejść i spokojnie porozmawiać ? Jak to nic nie da to trudno, trzeba będzie działać inaczej. Spokoju zyczę.
-
Ewentualnie proponuję rozważyć skierowanie sprawy na drogę cywilną.
Na pierwszym etapie droga polubowna – sztuka negocjacji
Należy dokładnie zlokalizować źródło zakłóceń i przyczyny ( mieszkanie, osoby ,powód faktyczne przyczyny zakłóceń). Jaki jest status prawny tych osób, czy to właściciele czy może najemcy lub podnajemcy, obywatelstwo ? Należy dokonać tych kroków i znaleźć odpowiedzi na pytania. W tym zakresie proponuję udać, się osobiście do mieszkania z którego dochodzą uporczywe działania i zaapelować asertywnie o uszanowanie prawa do spokojnego zamieszkiwania i wspólnie wypracować zadawalający obie strony konsensus.
Gdy działania polubowne nie odniosą oczekiwanego skutku, można skierować sprawę na drogę postępowania cywilnego z Twojego powództwa, zgodnie z art. 144 k.c. właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.
Jako właściciel, na podstawie art. 222 par. 2 kodeksu cywilnego masz podstawę do powództwa, przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń.
Do pozwu należy zebrać materiał dowodowy ( świadkowie, dowody z urządzeń rejestrujących dźwięk, obraz, zgłoszenia interwencji na policję, (najlepiej zażądać odpisu notatki z interwencji), dodatkowo samodzielne rejestrowanie na piśmie dnia i stopnia zakłócenia).
Jednak przy takim powództwie, nie masz szansy na uzyskanie zadośćuczynienia za krzywdę związaną z bezprawnym działaniem. Odszkodowanie ewentualnie ale to w kolejnym procesie na zasadach ogólnych.
Dlatego ewentualnie można rozważyć skierowanie powództwa w zakresie ochrony dóbr osobistych.
Zgodnie z art. 23 kodeksu cywilnego dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Zaś zgodnie z art. 24 kodeksu cywilnego § 1. Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.
Wstępnie można przyjąć tezę naruszenia dobra osobistego w postaci zdrowia np. dyskomfort psychiczny.
Jednak należy zastrzec, że nie każdy dyskomfort jest wystarczającą podstawą prawną.
Poniżej orzeczenie SN z dnia 16 kwietnia 2002 r., V CKN 1010/00,
„Nie każdy jednak przypadek dyskomfortu psychicznego, spowodowany bezprawnym zachowaniem się innej osoby, jest wystarczającą podstawą do poszukiwania sądowej ochrony dóbr osobistych. W przypadku obrazy, o jej udzieleniu decydować powinna analiza, uwzględniająca nie tylko semantyczne znaczenie użytych słów, ale również cały kontekst sytuacyjny, oraz społeczny jego odbiór, oceniany według kryteriów właściwych dla ludzi rozsądnych i uczciwych.”
Dyskomfort psychiczny najlepiej udowodnić zeznaniami świadków i badaniami lekarskimi.
Jak wspominałam wcześniej, ciężar skierowania pozwu możesz przenieść na spółdzielnię lub wspólnotę mieszkaniową.
Proponuję zapoznać się z regulaminem funkcjonowania w bloku, w którym powinien być zdefiniowany porządek domowy i ewentualny tryb postępowania w przypadku jego zakłócania.
Odrębna własność lokalu
Jeżeli Twoje mieszkanie jest własnościowe, to zgodnie z ustawą o własności lokali to ogół właścicieli, których lokale wchodzą w skład określonej nieruchomości, tworzy wspólnotę mieszkaniową. W art. 16 ustawy o własności lokali zostało wskazane, że jeżeli właściciel lokalu wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości. Właścicielowi, którego lokal został sprzedany, nie przysługuje prawo do lokalu Zamiennego
Pozew taki może wytoczyć zarząd jest to zwykła czynność zarządu. Decyzje o sporządzeniu pozwu, jeżeli nie ma nic innego w zapisach umownych, zarząd może podjąć samodzielnie, nie wymagana jest zgoda wszystkich mieszkańców. Wynika to z art. 22 ustawy o własności lokali.
Jeżeli Twoje mieszkanie jest spółdzielcze, a nie własnościowe to zastosowanie mają przepisy o spółdzielniach mieszkaniowych, które podobnie regulują tą kwestię.
Zgodnie z art. 81 ust. 3 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych statut spółdzielni mieszkaniowej, regulaminy, uchwały i protokoły obrad organów spółdzielni, a także protokoły lustracji i roczne sprawozdanie finansowe powinny być udostępnione na stronie internetowej spółdzielni.
Spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu
Na podstawie art. 11 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych Spółdzielnia może podjąć uchwałę o wygaśnięciu spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu mieszkalnego z następujących przyczyn: 1) jeżeli członek pomimo pisemnego upomnienia nadal używa lokal niezgodnie z jego przeznaczeniem lub zaniedbuje obowiązki, dopuszczając do powstania szkód, lub niszczy urządzenia przeznaczone do wspólnego korzystania przez mieszkańców albo wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali...
Spółdzielcze własnościowe do lokalu
Ponadto zgodnie z art. 17 (10 ) wyżej wskazanej ustawy w przypadku rażącego lub uporczywego wykraczania osoby korzystającej z lokalu przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo niewłaściwego zachowania tej osoby czyniącego korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, przepis art. 16 ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali stosuje się odpowiednio. Z żądaniem, o którym mowa w tym przepisie, występuje zarząd spółdzielni na wniosek rady nadzorczej.
-
Yoyek to twój chyba najdłuższy post ever, ever jaki widziałem na tym forum jestem pod wrażeniem zwierzaku Ty :D.
-
Szczególnie że przekopiowany z wypowiedzi osoby płci ładniejszej, na dodatek ewidentnie prawniczki :)
Dzięki serdeczne raz jeszcze i to bardzo. Na razie mł. asp. pełniący obowiązki dzielnicowego przyjął moje wyjaśnienia i zapowiedział wizytę "piętro niżej". To w ramach "drogi polubownej". Zobaczym co dalej.
Z wnioskami wspólnoty to może być nieciekawie, gdyż sąsiadka należy do "rady osiedla". Osobiście mam nadzieję że tak daleko sprawa jednak nie zajdzie (bo mnie potem będą wytykać że "to ten co samotne starsze małżeństwo na bruk wyrzucił") ale dobrze wiedzieć że bezbronny nie jestem i mam jak walczyć "o swoje".
-
Szczególnie że przekopiowany z wypowiedzi osoby płci ładniejszej, na dodatek ewidentnie prawniczki :)
Zlecone mojemu lepszemu ja ;) .
-
Schizofrenia? Czy to znów nadmiar lewego alkoholu? :118:
(Przeniosłem wypowiedzi w sprawie Mirona do "Dyskusji przy barze". Wydaje mi się, że tu bardziej pasują niż w "Software & Hardware". :) )
-
Uroki życia w kołchozie... :D
Z mojego doświadczenia:
Żyli sobie dziadek z babcią, a jedynym ich celem w życiu było uprzykrzanie egzystencji moim pasierbom. A to, że grają w piłkę na boisku, a to, że siedzą na ławce itd. Jak to odpowiedzialny opiekun, zwracałem uwagę chłopakom, bo wiadomo starsi ludzie i normy społeczne i szacunek. Niestety, pani babcia raczyła rozwijać ofensywę i zajmować coraz to większe tereny. Rozpoczęła prace ogrodnicze przed swoim oknem sadząc sobie marchewkę i inne potrzebne w domu warzywa. Razu jednego dzieciaki, całkowicie nieumyślnie, naruszyły teren ogródka piłką futbolową rozmiar 5. Pani widząc, że młody człowiek próbuje dostać się po swoją zgubę złapała za czajnik i polała go wrzątkiem. Na szczęście dla chłopaka i dla niej woda wylana z trzeciego piętra zdążyła się schłodzić. Co zrobiliśmy z żoną?
Przede wszystkim poszliśmy do dziadków (szczerze powiedziawszy ja z zamiarem...) by wyjaśnić sprawę. Pan dziadek ze szczególnym heroizmem zatrzymał mnie na półpiętrze, a że chłopina krzepki narobił mi siniaków na ramieniu. Widząc, że dyskusje mają zerowy sens poszliśmy na policję i zgłosiliśmy zdarzenie uprzejmemu panu dzielnicowemu. Podaliśmy, również świadków zdarzenia. Policja zainterweniowała. Dzieci pani babcia już nie ruszała, oraz zmuszona została do zwinięcia warzywniaka. Od tej pory znajdowaliśmy kocie i psie odchody na naszej wycieraczce i pewnie było by tak do dzisiaj, bo w tej sytuacji panowie policjanci rozłożyli ręce (brak ewidentnych dowodów, że to pani babcia), gdyby nie to, że wyprowadziliśmy się na wieś i mamy wszystko w miejscu, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Jest fajnie - do sąsiada mam z siedemset metrów, drę papę ile wlezie i czuje, że jestem u siebie. Nikt mnie nie nachodzi, nie truje i nie mówi kiedy mam i co robić. Czasem trzeba odśnieżyć, czasem w piecu pogrzebać, ale i tak jest fajnie usiąść przy kominku i powspominać jak to drzewiej bywało.
Słowem Mironie: wyjdź z kołchozu, odkryj uroki wiejskiego życia, bo i tak sprawy nie wygrasz. Twoje dziecko, lepsza połowa i Ty sam będziecie zdrowsi. Z moich doświadczeń wynika, że to są sprawy, które ciągną się latami, nie mają żadnego rozwiązania i ukazują tylko polskie pieniactwo i to, że dla niektórych wiek emerytalny powinien zaczynać się wedle dziewięćdziesiątki.
Powiem szczerze, pomimo tego, że życie na wsi nie jest usłane różami jeśli ktokolwiek zmusiłby mnie do powrotu do klatek to osobiście bym go "zblitzował".
-
Miron jak chcesz to ja mam składankę: "Anty sąsiad", a w niej różnego rodzaju przyjemne odgłosy jak np. skuwania tynków ze ścian, wiercenia, impreza, tłuczenie szkła itd. Do wyboru do koloru.
Kiedyś miałem taką historię z sąsiadem, który zrobił sobie imprezę kiedy ja miałem zdawać maturę. Jakoś to przecierpiałem i maturę zdałem ale przy najbliższej okazji z auta przyniosłem skrzynię basową, taka solidna bo sam głośnik miał 35 cm i porządny piecyk. Ciężkie jak diabli to było, ciśnienie akustyczne roznosiło samochody. Anyway wziąłem podpiąłem to do domowej roboty zasilatora, wzmacniacz ustawiłem na minimum i przez 2 godziny popuszczałem moje ulubione soldatenlieder 1939-1945. Było na tyle przyjemnie, że dwa pokoje dalej w segmentach mi się drzwi otwierały i szkło wychodziło. Drzwi od pokoju wesoło się uginały. Strach pomyśleć co się u niego w chacie działo. Potem już miałem spokój :). Rozwiązanie brute force ale sprawdziło się w moim przypadku :P.
-
Zefirro, mechaniczny bracie - dzięki.
Kosi - kto wie czy "na odchodnym" (bo się planuję stąd przenieść ze względu na zbyt małą przestrzeń dla 4 osób, nie przez sąsiadów) nie poproszę o przysługę wypożyczenia.
Tichy - ależ ja uroki wiejskiego życia znam doskonale. Ostatnie lata "w domu rodzinnym" spędziłem w wolno stojącym domku, na studiach miałem stancję wynajętą w takowym; Kasia i jej Mama pochodzą z małej wsi na styku Pienin i Gorców - nadal mają tam domek, który na urlopach nawiedzamy... Co więcej, mieszkałem też w blokach, w których głośne imprezy - sam kilka organizowałem - wywoływały reakcje tylko w przypadku ewidentnego "przegięcia". Nawet w tym kraju może być normalnie. Ale "stolyca" nie leży w tym kraju, tylko w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.
Tyle że są "inne uwarunkowania" przez które niestety muszę mieszkać w tym mieście. Niekoniecznie akurat tu, ale tak się złożyło że tu jest mieszkanie własnościowe mojej obecnej najbliższej rodziny. A że zmiana lokalu szybko nie nastąpi, to się Qra(TM) o trochę normalności upominam. Jak mogę najlepiej.