Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych

Hangar => Falcon 4.0/F4.0 Allied Force/Open Falcon 4.5/Free Falcon 5.5.1/Benchmark Sims 4.x => Wątek zaczęty przez: Boba Fett w Kwietnia 26, 2005, 02:01:23

Tytuł: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Kwietnia 26, 2005, 02:01:23
Witam

Dzisiaj razem z 2lt Iche odbyliśmy loty bojowe w kampanii Rolling fire, w skladzie 35 dyw. Mającego na wyposażeniu F-16 block 40. Wykonaliśmy dwie misję bojowe. Pierwsza rozpoczęła się już 12 minut po rozpoczęciu wojny, jej celem był most znajdujący sie na północ od Seulu. Zgodnie z planami sztabu, zniszczenie mostów (a jest ich tam kilka) miało zatrzymać pierwsze uderzenie komunistów na tym kierunku. Ich utrzymanie nie wchodziło w gre w związku z olbrzymią przewagą ilościową wroga. Start odbył się bez przeszkód, weszliśmy na 15 tyś stóp kierując się nad cel (około 170 km) Niestety prognozy nie były zbyt optymistyczne i na naszej trasie faktycznie pojawiły się zwały chmur, jeśli były by również nad celem uniemożliwiły by nam atak z naszego pułapu ze względu na rozpraszanie wiązki lasera (jako przesyłki zabraliśmy po dwie sztuki GBU-24B) Niestety block 40 nie zabierają broni JDAM która była by idealna. Postanowiliśmy zbliżyć się na odległość 15 km od mostu a następnie zejść poniżej aby skutecznie namierzyć cel. W odległości około 25 km od mostu RWR oszalał, chwilowe omiecenie przestrzeni przed nami ukazało nam masę celów, raczej niezbyt uprzejmych panów :). Nad Seulem trwała potężna bitwa powietrzna. Do tego wciąż pracował jeden zestaw SA-2 uniemożliwiając nam atak na most, zostliśmy zmuszeni do kilku minut krążenia w bezpiecznej odległości czekając aż grupa sead wykona swe zadanie, co wkrótce nastąpiło. Natychmiast przystąpiliśmy do ataku, gwałtownie przyśpieszając i nurkując pod chmury. Niestety, nasz chwilowy postój zaciekawił kilku panów w Mig-29 które próbowały natychmiast zagrozić nam drogę, sytuacja zrobiła się nerwowa, i ja i Iche zostaliśmy zalokowani przez wrogie radary próbujące nas przepłoszyć, po chwili, gdy już złapaliśmy most laserem zostały odpalone w naszym kierunku rakiety. Zasypaliśmy niebo śmieciami, aktywne zakłócanie i na pełnym gazie zbliżamy się do punktu zrzutu. Szlag mnie już trafiał z nerwów (rakietki musiały być już bliziutko) posłałem bombki z podrzutu i... wpadłem jak dureń w chmurę ! Klnąc jak szewc próbowałem zgubić miga który wciąż miał mnie na celowniku, wyskoczyłem po kilku – kilkunastu sekundach z chmur, niestety laser już zgłupiał, lub zrobiły to czujniki bomb. Po prostu nie trafiły. Pędząc do ziemi zgubiłem w końcu miga, coś grzmotło przy moście. Byliśmy przekonani że trafiły bomby Iche. Niestety również jego zawiodły, jak sam mówił, w momencie ataku na niego przez kolejnego miga, wykonał tak gwałtowny unik że po prostu laser oderwał się od celu. Oboje wialiśmy ile sił tuż nad ziemią w stronę naszej strony frontu, migi za nami rządne krwi. Na szczęście pojawiła się para F-15C które zajęły się 29-tkami. Złapaliśmy nieco oddechu, wróciliśmy na wyższy pułap będąc już około 40 km od frontu. Zapałaliśmy żądzą zemsty :D Poinformowaliśmy Awacsa o naszych niecnych planach i ten skierował nas na najbliższą grupę wroga. Ogólnie zrobilśmy kilka podejść do frontu, bez efektów. W końcu udało się złapać grupkę. Ja pognałem za uciekającym do domu samotnym Migiem 29. Iche ruszył za Su-25. Odpaliłem AIM-120C praktycznie na granicy zasięgu, obawiałem się ścigać gościa dalej, byłem już daleko za frontem no i za mocno oddaliłem się od Iche. Ammram spudłował :( A mig pokazał mi tylko ogólno narodowy gest środkowym palcem i poleciał na ciastka. Iche miał więcej szczęścia, strzelał do Suchoja z dużej przewagi wysokości. Ammram dopadł drania (o czym przekonaliśmy się dopiero w domu, Iche odczekał tylko do momentu uaktywnienia radaru rakiety, po czym zerwał kontakt i zawrócił do domu) ale tylko go połaskotał, Su-25 posiekany doleciał do domu. Zebraliśmy się do szyku i do bazy. Lądowanie bez przeszkód. Wnioski z misji są oczywiste. Zbyt nerwowo, wrogie maszyny doskonale wywiązały się z misji uniemożliwiając nam skuteczny atak  na cel. No i pogoda dała nam do zrozumienia że wciąż jest najważniejsza ;)

Misja druga, była krótka :) lecieliśmy jako eskorta grupy SEAD. Tragizm polega na tym że grupa którą mieliśmy pilnować w ogóle nie wystartowała. A my, wpadliśmy na pomysł zapolowania na ... SU-30 :D szybko ostudzono nasze zapędy przy pomocy AA-12 Amramski :) Oboje przyozdobiliśmy pobliskie wzgórza pięknymi wrakami F-16 :P No.. mi się udało zgubić jednego AA-12 :P zanim poległem. Iche zresztą został zniszczony atakiem pasywnym. Nic go nie ostrzegło o zbliżającej się śmierci :( Wnioski ? Taaak, nie dotykać Su-30 ;)

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Iche w Kwietnia 26, 2005, 12:00:57
No, daliśmy..... ciała z tym mostem.  Dywizje pancerne DPRK właśnie rozpoczęły ofensywę, a to był jeden z punktów które mogły ją powstrzymać na jakis czas. Teraz nie mamy przewagi powietrznej, nawet nad Seulem i do czasu jej odzyskania może byc za późno.

Miałem robic floty ale tak się denerwowałem podczas misji, że zapomniałem. Zrobiłem tyko jednego screena:

(http://tomzynski.com.pl/pliki/falcon_mp1.jpg)

Mniej wiecej 50 - 100 km. przed linią frontu. Wojna trwa od 30 min. To jej pierwsze objawy - lotnisko pomocnicze, prawdopodobnie zniszczone przez SCUDy.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Kusch w Kwietnia 26, 2005, 12:17:57
Piękne.Fajnie się macie eech,żeby tak w lomacku takie kampanie były możliwe.Co jak co ale realizm pola walki w Falconie powala.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Kwietnia 26, 2005, 14:15:35
Kuuuuuuurrczee!!!  Jaaaa tez tak chceeee!!! Gowniane Forwardowanie!!! :evil:    Co prawda moglbym zamowic sobie zewnetrzne IP, ale wowczas miesieczny abonament kosztuje prawie polowe wiecej  :cry:

Albo wiecie co chlopaki... Walcie wiecej takich opisow to tak sie napale, ze zadna kwota mnie nie powstrzyma przed zalozeniem tego IP :)

P.S. Sliczne te opisy!!! Czytajac czulem sie jakbym siedzial w jednym z Waszych F16 i ogladal cala akcje z maszyny w wersji B :)

[ Dodano: Wto 26 Kwi, 2005 18:50 ]
Acha... mam jeszcze pytanie.. Na jakiej wersji konkretnie latacie, bo chumrki na na screenie wygladaja jak z golego SP4.2 bez BMSa ??  :?
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Kwietnia 26, 2005, 18:54:09
Cytat: Kusch
Piękne.Fajnie się macie eech,żeby tak w lomacku takie kampanie były możliwe.Co jak co ale realizm pola walki w Falconie powala.


Polaczyc Lock On z Falconem i mielibysmy symulator doskonaly :(

Bip3r, narobimy Ci jeszcze wielkiego smaka :D Latamy na golym SP4.2 OCI, zawiera patch MP5.1 ktory jak sie okazuje doskonale rozwiazuje problemy z laczeniem sie. Niebo nie wyglada super, powiem dosadniej, wyglada tragicznie ;) Ale reszta nie odbiega od FF3, no moze obiekty sa troche mniej szczegolowe. Tylko ze naprawde nie zwraca sie na to uwagi. Klimat wbija w fotel, wyrywa szelki razem z gaciami a szczeke to sie szuka u sasiadow  :twisted:
Niedlugo, byc moze jeszcze przed premiera Falcon AF. ma sie pojawic FF4. Byc moze w koncu zrobia multy z prawdziwego zdarzenia, bo konkurencja idzie im olbrzymia ;)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Kwietnia 27, 2005, 00:29:30
Dzisiaj miał miejsce lot razem z Iche i Miszonem. Naszym celem bylo lotnisko wroga, atak typu OCA gdzie celem był pas startowy. 6 durandali i po dwa AIM-120C oraz 2 AIM9M, do tego dwa zbiorniki dodatkowe. Posiadając przykre doświadczenia z dnia wczorajszego z lotów z Iche postanowiliśmy przebyć całą trase na wysokości około 500 stóp. Większość prowadziła nad morzem więc o nierówności terenu nie musieliśmy się martwić, chodź miało to również złe strony w postaci braku osłony ;).Jako że posiadaliśmy dość liczną eskortę (1 grupa AA i 1 SEAD) przez większość drogi byliśmy nie niepokojeni przez wrogie myśliwce, jednak już 20 km od celu, zrobiło się bardzo gorąco. RWR wskazywał 29-tki i 21-ki które błyskawicznie zbliżały się do nas, na szczęście eskorta wzieła ich na siebie, do tego inna grupa F-16 kiedy drażniliśmy AWACSA o pomoc :). Z bitwą powietrzną nad nami zaatakowaliśmy cel, całą drogę przebyliśmy na wyłączonych radarach oraz z ograniczonym szumem elektronicznym i na minimalnym pułapie, tak też atakowaliśmy pas. Całkowite zaskoczenie ! Działka plot odezwały się dopiero gdy durandale opadały już na pasy. Widocznie wróg skupił swą uwage na walczących wyżej. Mimo „wrzeszczących” RWR bomby trafiły w pasy, uszkodzając je lub niszcząc. Wszystko przy akompaniamencie krzyków na Ventylu, ostrzeżeń, pełnych pampersów itd. :D Błyskawicznie odskoczyliśmy nad morze zasypując jeszcze plecy flarami i cudami meyera. Starym zwyczajem, mając już sporą odległość od frontu, posiadając jeszcze broń AA zapolowaliśmy sobie, o czym skrzętnie poinformowaliśmy wielkiego brata :) Ten wskazał nam Su-24 30 mil od nas, radośni i pełni nadzieji na łatwą victorię pognaliśmy im na spotkanie, no i się zaczęło, Su-24 były, owszem, ale więcej było Su-30 :D które niezwykle ochoczo rzuciły się na nas :) Przywitalimy ich salwą Ammramów, łącznie 6 sztuk pomknęło na naszych przyjaciół, niestety, zrobił się taki kocioł że o obserwacji trafień nie było mowy, martwiliśmy się o tyłki :P jak się okazało po misji, zaliczyliśmy po 1 trafieniu Ammramami hrhr. Zemsta za wczoraj :twisted:. Została jeszcze parka Su 30, no ale że mieliśmy już tylko Sidewindery, do tego Bad boysów na wprost, postanowiliśmy zająć z góry upatrzone pozycje, najlepiej gdzieś przy dużej grupie Patriotów :D. Grzaliśmy w formacji dwóch nisko, dwóch wysoko (był z nami jeden pilot AI) Suchoje skupiły się na tych wyżej, ku radości Iche będącego jednym z tych szczęśliwców ;) Na szczęście nie odpaliły rakiet, mogło to nastąpić w każdej chwili (boooże jak one pędzą :) ) ale.. chłopakom chyba zabrakło paliwka bo pokiwali nam skrzydełkami i zawrócili. I tu wzięła górę ułańska historia przodków :D Zawróciliśmy i pognaliśmy za nimi, cichutko, bez zbędnej zabawy radarem :) po dłuuugim jak cholera pościgu Iche który leciał wyżej znurkował na prowadzącego, jego sidewinder idealnie złapał suchoja na tle zimnego morza. Jak się pożniej okazało, bo chwilę potem ja odpaliłem, oraz Miszon, zresztą przez chwilę miałem mokro, gdyż RWR zaczął mi piszczeć a napastnikiem był F-16 Miszona, na szczęście tylko chwilowo :P A więc jak się później okazało Suchoj Iche został tylko uszkodzony, ja dopadłem swojego z tyłu od dołu, AIM9 posłał go od razu na obiad u stwórcy :) Potem widziałem upadek jakiegoś Suchoja do morza, możliwe że był to ten Iche, niestety brak potwierdzenia, gdyż tuż przed atakiem było ostrzeżenie o innej parze Su-30, więc mógł to być któryś nich. Zebraliśmy się do grupy i wracamy, ze zgrozą zobaczyłem że zostało mi 1000 galonów ! Iche i Miszon stali znacznie lepiej, więc postanowili wracać do rodzimej bazy odległej o 90 km, ja odłączyłem i skierowałem się na najbliższe lotnisko. Kiedy już zbliżałem się do niego (międzynarodowy port lotniczy w Seulu) Okazało się że jest tam para Migów, które ochoczo poczęstowały mnie rakietką :) Mając 800 g. Paliwa udało mi się na tyle wymanewrować pocisk że ten poszarpał mnie lekko, chodź maszyną rzuciło jak cegłą :) i już zastanawiałem się nad pociągnięciem tej magicznej rączki :)
Ale miałem radochę gdy okazało się że migi sobie poleciały do domku, myśląc chyba że jest po mnie, posadziłem na pasie mając 200g. Paliwa :D Iche miał mniej szczęścia, nie dosyć że razem z Misoznem trafili na niezły tłok przy bazie, to jeszcze odwływano ich podejścia kilka razy, w końcu Miszon posadził a Iche chwilę po nim, trochę za płasko ;) i podwozie zostało za nim :) Pilot przeżył tylko od razu pognał do WC zmieniać majty :D Zresztą w Seulu mają ładne WC, to tak apropo mnie :P
Ogólnie misja zakończona pełnym sukcesem, lotnisko (nazwy nie zapisałem ) wyłączone z imprezy na jakiś czas. Zestrzelenia to: Miszon 2 Su-30. Iche 1 i 1 prawdopodobne zestrzelenia, Ja 2 zestrzelenia. Zemsta jest słodka  :twisted:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Kwietnia 27, 2005, 12:12:25
Cytat: Boba Fett
Bip3r, narobimy Ci jeszcze wielkiego smaka :D


Ale z Ciebie sadysta!!  :lol:  Ale w tym wypadku akurat sie dobralismy - bo czytajac te opisy i cierpiac, ze nie moge latac, odczuwam wrecz patologiczna, masochistyczna przyjemnosc wyobrazajac sobie Wasze akcje. Dajwajcie tego wiecej, wiecej, wiecej!!!!  :D

Cytat: Boba Fett
Latamy na golym SP4.2 OCI, zawiera patch MP5.1 ktory jak sie okazuje doskonale rozwiazuje problemy z laczeniem sie.


Ale zapewne nie usuwa problemu z forwardowaniem przez IP maskarade ???   :567:

Pozdrawiam

[ Dodano: Sro 27 Kwi, 2005 13:27 ]
Acha.. jeszcze jedna informacja:
Wczoraj robilem test wersji:

1. Falcon4 + 1.08US + SP4.0 + SP4.2 + BMS2.0 + BMS_Data_patch + BMS_Radar_fix  oraz
2. Falcon4 + SP4.2_OCI + BMS2.0 + BMS_Data_patch + BMS_Radar_fix

Efekt obu instalacji był ten sam tzn. brak mozliwosci ustawiania pogody oraz ograniczenie opcji w ustawieniach grafiki.
O dziwo Radar fix pomimo roznych kombinacji nie chcial mi dzialac w zadnej z tych kombinacji.

Dzis mam zamiar przetestowac SP4.2_OCI z BMS1.03.

Pozdrawiam :)

P.S. Ja to chyba jakis dziwny jestem, bo zaczynam lubiec te instalowania i odinstalowywania Falcona  :twisted:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Miszon w Kwietnia 27, 2005, 13:53:22
Podzielę się własnymi wrażeniami z przebytej misji gdyż niejako był to mój pierwszy raz jeżeli chodzi o Falcon on line. Owszem, kiedyś tam lataliśmy żeby sie trochę pogonić, ale to była pierwsza pełnokrwista misja. Muszę zaznaczyć od razu, że ten chrzest bojowy okazał się kubłem zimnej wody, bo szybko okazało się, że latanie poważnych misji to zgoła co innego niż lajtowe treningi, do których przywykłem. Ale po kolei.
Naszą czwórką dowodził Boba ze mną jako bocznym i dalej Iche z bocznym pilotem AI, którego trzeba było zabrać, żeby misja w ogóle wystartowała. Już po starcie, gdy z grubsza ogarneliśmy konfiguracje samolotu, po kilku sytuacjach typu "- Boba nie widzę cię, gdzie jestes? - Wyprzedziłeś mnie, jestem za tobą" lecieliśmy w kierunku wrogiego lotniska z zamiarem posłania na pas kilku Durandali. Lecieliśmy nisko i szbko z wyłączonymi radarami, aby ukryć swoją obecność i zrobić na lotnisku prawdziwą niespodziankę. Przez długi czas był spokój, jednakże im bliżej celu byliśmy tym częściej nasze RWR przypominały nam, że jesteśmy na terenie wroga, aż w końcu kilka Migów znalazło się niebezpiecznie blisko nas. Boba wydał AWACSowi odpowiednie instrukcje i po chwili na naszej drugiej mogliśmy obserwować bitwę, w której na szczęście nasi wzięli górę. Kilka dymiących maszyn spadło do morza. Byliśmy już blisko celu i choć nasze RWR nadal nie dawały nam spokoju, to nie było czasu na manewry. Lotnisko w zasięgu wzroku, atak.
Ustawiliśmy się zgrabnie na osi pasa i nadlecieliśmy gęsiego Boba ja i Iche. Prowadzący zrzucił ładunek i po chwili moim oczom ukazał się piękny widok demolowanego pasa. Urzeknięty nim zrobiłem screen, jednak przez tą chwilę rozkojarzenia mój samolot zaczęło znosić na lewo.
(http://www.hlpn.webd.pl/images/falcon/durandal.jpg)
Nie było czasu na poprawkę, zrzuciłem ładunek zgodnie z przykazaniem 6x w odstępach 125 stóp i wszedłem w ciasny lewy skręt do następnego steerpointu. Oglądam się za siebie, żeby obejrzeć dzieło zniszczenia i... zaraza! Bukiet eksplozji rozkwita w rządku tuż obok pasa. Myślę sobie "...ale sromota", no ale nic, po mnie leci jeszcz Iche. Jego precyzja nie zawodzi i po chwili bomby Iche zgrabnie orzą pas 12-30.
Ok wracamy. Ponieważ nasze skrzydła są jeszcze obciążone parką AMRAAMów oraz Sidewinderów Boba zagaduje AWACSa o nalbliższy kocioł. Okazuje się, że całkiem niedaleko od nas znajduje się grupka bandytów, no więc ochoczo kierujemy się na nią. Po chwili nasze radary wymacują kilka kontaktów z czego połowa ostro zakłóca jammerami. Bierzemy na cel co się da i grzejemy w ich stronę szykując do poczęstunku AMRAAMy. AWACS identyfikuje cele jako Su-30, więc może być gorąco. Nagle Iche, który leciał nieco z tyłu ostrzega nas, że ładujemy się w sam środek kotła i że mamy zawracać. Fakt faktem jakoś i z lewa i z prawa zaczęły rozkwitać kontakty nie mówiąc już o RWR. Ponieważ nie bardzo wiem co właściwie zrobić i na czym stoimy, zaczynam się kręcić w kółko, po czym myśle sobie, że skoro już tu jestem to warto by kogoś tym AMRAAMem poczęstować.
Biore najbliższego na cel, grzeje w jego stronę, a ponieważ już jest blisko niedługo czekam aż cały HUD zacznie ochoczo pulsować. Odpalam dwa AMRAAMy i nie czekając aż same znajdą cel, zachęcony kakofonią RWR robię zwrot o 180 stopni i zamiatam za sobą chwostem, tym bardziej że moi koledzy już to dawno uczynili. Grzeję do morza modląc się by samolot nie rozpadł się w powietrzu od nadmiernej prędkości, ale ten spisuje się dzielnie. Wkrótce potem doganiam Bobę, Iche jest gdzieś powyżej, natomiast za nami ciągnie watacha niezbyt przyjaźnie nastawionych Su. AWACS łagodnym głosem podaje odległość wroga od nas, 15 miles, 12 miles, 10 miles... W końcu Iche stwierdza że i tak im nie uciekniemy, więc może po prostu stawmy im czoła, mamy jescze na to po dwa Sidewindery.
Ok, zwrot o 180 stopni i spodziewamy się niezłej kanonady. Ale co to? Okazało się, że w międzyczasie gdy podejmowaliśmy nasze heroiczne decyzje wróg znudził się pościgiem i na lekkim gazie wraca do bazy. No to w to nam graj. Zakradamy się dwóch z dołu, dwóch z góry i w momencie gdy mamy żółtych przyjaciół w zasięgu wzroku zaczyna się piekło. Ktoś strzela, ktoś puszcza flary. Kto wróg a a kto swój? Co mam robić? Panika. Sidewinder, przecież Sidewindera musze namierzyć i odpalić. Wszystkie sekwencje, które na treningach wykonywałem niemal automatycznie teraz zanikają, w głowie pustka, tabula rasa. Nie wiem jak długo trwa ten zastój, ale w końcu jakaś obumarła część mojego mózgu zaczyna pracować i nad głową zaświeca się żarówka: Dogfight, tryb dogfight. Wciskam klawisz D i już słyszę znajome brzęczenie... no tak. Zrozumiałem swój błąd. Przede mną kotłują się wrogowie oraz swoi, domyślny tryb dogfightu to HUD Scan więc radar lokuje się na pierwszym lepszym obiekcie, może obcy, może swój. Już chce zapytać AWACSa o indentyfikację, gdy nagle Boba wrzeszczy, że jakiś dureń w F-16 go namierza. Zdejmuję go więc z loka, chociaż pewności nie mam czy tym durniem jestem ja. Jeszcze kilka razy ten sam cel wskakuje mi w loka, więc myślę sobie, że Boba musi tam w kokpicie przeżywać letarg, w końcu totalnie sfrustrowany i z wypiekami na twarzy przechodzę w tryb Boresight i biorę w krzyżyk jakąś kropke na niebie. Chociaż kompletnie nie ma na to czasu wysyłam do AWACSa zapytanie o ident. Na moim X45 odblokowuję przycisk FIRE który czerwonym kolorem zachęca do naciśnięcia. W momencie gdy brzęczenie gwałtownie narasta co sugeruje, że cel został namierzony przez Sidewindera AWACS odpowiada: contact is bogey. Nie zastanawiając się dłużej posyłam jednego w cel. Resztę zagłuszają klekoczący RWR oraz gwałtowne komentarze m.in Boby, który twierdzi że strzela do niego F-16. No więc ja, chociaż najchętniej bym wyszedł z kokpitu i pobiegł za pociskiem, żeby go jeszcze złapać, odprowadzam AIM-9 wzrokiem i patrzę jak wydłużająca się kita dymu dośięga swego celu i na niebie rozkwia bryzg. Głosem blondynki, która ma właśnie dostać mandat pytam "Boba to ty?". W odpowiedzi słyszę "To ja." Zaraza, ale będzie teraz bura. Dla pewności dodaję "Dostałeś?". "Nie dostałem" słyszę. Yyy? O co chodzi? Heh, pewnie jakieś opóźńienia na ventylu spowodowały, że się nie do końca zrozumieliśmy, kto w kogo celował, kto w kogo strzelał. Kamień z serca mi spada, a na twarzy rozkwita szeroki banan zwycięstwa. Nareszcie trafienie. Całość, od mojego przejścia w tryb Dogfight do trafienia celu trwała kilka sekund i wystarczyłaby do wypowiedzenia zdania "Podczas bliskich starć z wrogiem należy bardzo uważać, gdyż w natłoku walki nietrudno o pomyłkę".
Został mi jeszcze jeden Sidewinder, ale ponieważ kończyły nam się zapasy paliwa zawróciliśmy do bazy zostawiając za sobą kilka wraków i kilka uszkodzonych komuszych maszyn. Boba z powodu braku paliwa musiał nieco zmienić kurs, przez co napotkał jeszcze jakieś wrogie samoloty. Iche i ja udaliśmy się na lotnisko w Kunsan, gdzie trafiliśmy na niezły tłok, ale jak tylko zadeklarowaliśmy emergency landing od razu zrobiło się dla nas miescje.
Na miejscu okazało się, że oba moje AMRAAMy sięgnęły celu spuszczając jednego SU-30. Sidewinder jednego uszkodził. Natomiast niestety żaden Durandal nie trafił w cel...
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Kwietnia 27, 2005, 15:25:52
Nieee noo nieee.. ide na moj lokalny DC++ . Siedza tam kolesie. ktorzy znaja adminow mojej sieci (mam nadzieje) wiec moze jakos uda mi sie wyblagac te forwardowanie bez podnoszenia abonamentu za net.. A jak nie to pal licho.. Trzeba bedzie wiecej dorobic, bo kazda przyjemnosc kosztuje :)  Ale jak to wszystko czytam, to jestem pewny ze jest ot warte tej ceny  :mrgreen:

[ Dodano: Sro 27 Kwi, 2005 16:33 ]
P.S.  Hehe.. ale ja spostrzegawczy jestem. Dopiero teraz zauwazylem, ze Boba Fett tez jest z Gdanska :)

P.S.2  Zaistalowalem juz SP4.2_OCI + BMS1.03 - wszystko smiga ladnie, pogoda nie zawsze sprzyjajaca :wink: i nie potrzeba nawet Radar_fix'a. Mam tez pytanie: Co wlasciwie daje BMS2_Data_Patch , bo na obcym forum widzialem u jednej osoby konfiguracje SP4.2 + BMS1.03 + BMS2_Data_Patch ?
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Kwietnia 27, 2005, 19:13:37
Swietny opis Miszon :) Dodam tylko ze w trakcie walki ventyl wyglada mniej wiecej tak: "Fox2, Bryzg ! Mam ku.....a ! Gdzie on jest ? Na dziewiatej wysoko ! K....a na szostej namierza mnie cos.... Fox2 ! Break Break ! Wyrywam ! K...a za duzo ich ! " itditd :) oczywiscie to wszystko na raz  :lol: Dopiero gdy opadna emocje mozna sprobowac odtworzyc przebieg walki.

Bip3r. Z tym 1.03 BMS to mnie zszokowales :D Nie mam juz tego od XXX czasu :) Masz moze linka do tej instalki ?
BMS2_Data_Patch poprawia kilka bledow glownie graficznych przy wspolpracy patcha BMS z SP4.2. Ale nie wiedzialem ze mozna go uzywac do wersji 1.03 :)

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Kwietnia 28, 2005, 00:30:36
Link do BMSa 1.03 jest tu:

BMS_wersja_1.03 (http://amedec.amg.gda.pl/~piwko/fx/F4-BMS1.03-Setup.zip)

Co do tego, czy BMS2_Data_Patch mozna uzywac z BMS1.03 (i czy w ogole jest sens) to nie mam pojecia. Po prostu widzialem na jednym forum w podpisie kolesia taka konfiguracje.

Prosze wszystkich zainteresowanych o szybkie zassanie tego pliku, gdyz na tym serwerze mam ograniczona wielkosc konta do 10MB, awaryjnie do 15MB. BMS zajmuje okolo 13 tak wiec niedlugo bede musial sie go z tamtad pozbyc.

Pozdrawiam.

Dzieki wielkie :)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Kwietnia 30, 2005, 22:48:30
Wczoraj razem z Iche wykonalismy kilka lotow. jest juz 2 dzien wojny, wojska aliantow cofaja sie na calej linii, wrog podchodzi pod Seul. jego jednostki zmechanizowane zdobyly ostatnia przeszkode na drodze do miasta, Camp Edwards. Sztab probuje rozpaczliwie latac front na calej lini, tylko ze nie ma juz zbytnio czym... Nikt nie spodziewal sie tak poteznego udezenia. Nasze lotnictwo jest w oplakanym stanie, dywizjony maja po kilka maszyn, duza czesc lotnisk jest niezdatna do dzialania, pasy, wyposazenie, hangary, zaplecze.. dopalaja sie. W nocy z 1 na 2 dzien wojny nie odbyly sie zadne loty naszego dyw. Powod prosty, nie bylo czym leciec. O 7 rano dostalismy 5 maszyn z rezerw. Zostaly juz 4. Misje, praktycznie ograniczaja sie do startu kilku-kilkunastu minut lotu i nastepuje zwarcie z wrogiem, ktory panuje na calym niebie. Raz za razem ktos ginie lub wraca posiekany. Z pilotow majacych duze doswiadczenie zostalo kilku, reszta to zoltodzioby. Pod wieczor dnia 1 przekonalismy sie z Iche jak wazne jest rozpoznanie, wykonalismy nalot na 100% procentowa pozycje wrogiej artylerii, lot tuz nad ziemia, ze wzgledu na olbrzymie zagrozenie na calym niebie ze strony wroga. Gdy zapadal juz zmierzch lot przy pomocy flir-a, dolinami przyklejeni do ziemi z calkowicie "wyciszonymi" maszynami, wielokrotnie przelatywaly blisko wrogie grupy. W koncu wypadamy nad cel, to umocnienia wroga jeszcze z czasow istnienia lini demarkacyjnej, obecnie prawie 40 km zaplecze wroga od lini frontu... zrzut "ccip" i blyskawicznie wiejemy. Uzgodnilismy przed nalotem podzial rejonow, i teraz przykrywamy calosc prawie idealnym dywanem eksplozji kasetowych CBU-87. Wracamy, i wtedy sie zaczyna, mniej wiecej w polowie drogi do domu wpadamy na grupe Mig-29A i J-11 (chinska wersja Su-27) Dopadam jednego J-11 Ammramem z bliskiej odleglosci (jak na ammrama), po chwili, gdy zawracam ku kolejnemu rozblyskowi RWR, niczym mlokos nie sprawdzam swej 6-tej. Rakieta IR przeorala mi Falcona bez ostrzezenia. Cholerny Mig -29 przemknal nade mna z rykiem silnikow gdy spadalem juz do ziemi. Iche chce walczyc, lecz ostatnim wysilkiem przed katapultowaniem karze mu wiac do domu. Przy akompaniamencie piskow ostrzegawczych i glosu "f... betty" wyszarpuje uchwyt, potezna sila wgniata  w fotel, ciemnosc, huk, jakies trzaski... i cisza... tylko w oddali szum oddalajacych sie silnikow. W ostatniej chwili dostrzegam ziemie poprzez ciemnosc nocy, laduje obijajac sie bolesnie, spadochron jeszcze chwile ciagnie po ziemi, szybkie odpiecie. gdy dowiezli mnie w koncu po 4 godzinach na lotnisko, dowiedzialem sie ze nic nie trafilismy ! Nic tam nie bylo, zbombardowalismy puste umocnienia. Niech sie wywiad pocaluje !
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Miszon w Maja 04, 2005, 17:15:10
Po kilku misjach w odosobnieniu, nasza trójka znów spotkała się na wspólnym briefingu, i podobnie jak ostatnio za cel mieliśmy znautralizować wrogie lotnisko. Jeszcze jedno podobieństwo polegało na tym, że atakowaliśmy cel w tym samym rejonie, baza Taetan mieściła się zaledwie kilkanaście mil od Ongjin - celu naszego poprzedniego wypadu. Route wyglądał więc podobnie, mieliśmy grzać nisko nad wodą, z około 1000 stóp wypuścić Durandale na pas startowy i znowu nisko dać drapaka. To co nas niepokoiło, to jak zauważył Iche, obecność Su-30  na lotnisku. Jeżeli przynajmniej część z nich znajdzie się w powietrzu, będziemy mieli kocioł. Na szczęście miała nas jeszcze asekurować eskorta, więc szanse powodzenia były duże. Grzecznie wsiedliśmy więc do kokpitów by przygotować się do startu.

W powietrze wyszła nas czwórka: Boba, Iche, ja oraz lt. Uhl. Tuż po starcie, gdy grzaliśmy już nisko w stronę morza z wyciszonymi radarami okazało się, że lt. Uhl jest kobietą, co wprawiło nas w bojowy nastrój i zobowiązało do popisania się na polu bitwy. Niestety Bobie nawaliło radio, więc chwilowo nie mógł przyłączyć się do naszych błyskotliwych gadek, jednakże lt. Uhl okazała się małomówną, i chyba onieśmielona naszym samczym zachowaniem skupiła się na poprawianiu makijażu.

Podczas wojny sytuacja w powietrzu rozwijała się na naszą niekorzyść. Wszędzie pełno było czerwonych a my naprawdę bezpiecznie mogliśmy czuć się jedynie bardzo bliko bazy. Dość szybko na trasie to odczuliśmy gdy na RWR na trzeciej rozbłyskiwały 29-tki. Na szczęście eskorta nie była po to, żeby sobie podłubać w zębach, więc od razu zabrali się do roboty. W ten sposób dotarliśmy w pobliże celu bez większych problemów, jednak pozostawało jeszcze ustawić się zgrabnie na osi pasa i wypuścić balast spod skrzydeł. Jak zwykle były z tym niejakie kłopoty, tym bardziej, że na tym lotnisku wróg nie zaspał i przywitał nas komitet powitalny w postaci artylerii. Pierwszy poleciał Boba, zrzucił ładunki, ja tuż za nim, i dalej Iche. Tym razem nie zawiodłem i ładunek wypuściłem na pas, jednak miałem mniej szczęścia bo od razu po zrzucie ktoś wypuścił za mną pocisk. Nagle niebo wokół zaroiło się od wrogich maszyn. Przelatując nad lotniskiem wraz z Iche zauważyliśmy kołujące Su-30. Iche pogonił jednego serią z działka, ja jednak nie miałem czasu na takie manewry i na pełnym dopalaczu starałem się uciec pociskowi. Przypuszczalnie był to A-A 12 Adder odpalony z niedużej odległości, więc myślałem sobie że już po mnie. W międzyczasie moi koledzy wdali się w kocioł. Co chwilę słyszałem "Fox 2", "Fox 3", jednak sam byłem chwilowo wyłączony z imprezy. Iche, który zaraz po nalocie poszedł w lewo złapał ogon w postaci jakiegoś Su, którego z kolei udało się spuścić Bobie. Ja uciekałem ile mocy w dopalaczu blisko 700 węzłów aż w końcu udało mi się zgubić pocisk. Wykonałem łagodny zwrot, jednak przy tej prędkości kostrukcja samolotu i tak stęknęła kilka razy. Włączyłem radar, przeszedłem w tryb A-A i zacząłem szukać bandytów. Pierwszy lepszy okazał się Su-30. Posłałem mu AMRAAMa z dedykacją i gdy tylko pocisk się usamodzielnił cel zaczął wykonywać dziwne manewry. To pewnie pilot poczuł przemożną potrzebę udania się do wygódki. Pomimo jego usilnych starań biała kropka będąca pociskiem nieubłaganie zbliżała się do czarnej kropki będącej samolotem i wkrótce obie kropki się spotkały. Ponieważ uznałem, że cel nie stanowi dłużej zagrożenia przestałem go śledzić. W tym momencie Boba zarządził ewakuację. Zawróciliśmy więc w stronę kolenego steerpointu, jak najprędzej nad morze. Opuszczając pole bitwy zaobserwowaliśmy jeszcze jak artyleria żegna się z naszą eskortą.

Pomimo, że opuściliśmy kocioł w powietrzu nadal było niespokojnie, już nad możem uczepił się nas jakiś Su. Ponieważ mieliśmy jeszcze AMRAAMy kusiło nas żeby podjąć walkę, Boba jednak nie zezwalał na atak. Zgodził się dopiero, gdy AWACS poinformował nas, że Su leci samopas. Nas było w końcu czworo i to bez zadrapania więc mieliśmy oczywistą przewagę. Pojedynczu Su leciał siejąc jammerem przez co bardzo łatwo go zlokalizowaliśmy. W tak pięknych okolicznościach przyrody mogliśmy wypróbować AMRAAMa w trybie Home On Jam. Ustawiłem więc swój samolot mniej więcej w kierunku celu i wypuściłem pocisk. AMRAAM opuścił szynę, wykonal w powietrzu dziwną figurę po czym pognał ostro do góry. Cel był ponad nami, wkrótce znalazł się w zasięgu naszego wzroku, toteż jak na dłoni widzieliśmy jak pocisk go dogania. W chwilę potem płonący wrak spadł do morza.

To jednak nie był koniec przygód. Na RWR co chwilę rozbłyskiwały 29-tki. Wróg miał przewagę w powietrzu tak dużą, że pomimo iż byliśmy z dala od jego ważnych instalacji, musieliśmy się chować po kątach. W końcu jednak bandyci znaleźli się na wprost nas i nie mieliśmy innego wyjścia jak podjąć walkę. Podleciałem blisko, gdyż zostały mi dwa Sidewindery i przeprowadziłem atak na najbliższy cel. Gorąca głowa jak zwykle wzięła górę nad rozsądkiem. Byłem tak zaabsorbowany pościgiem, że nie zauważyłem ewidentnych sygnałów mówiących, że właśnie ścigam F-16. Do końca nieświadomy tego odpaliłem pocisk, który dosięgnął celu.

W następnej chwili dostałem lock na szóstej więc w niezbyt heroicznym stylu dałem drapaka. Czułem, że próba nawiązania walki skończyłaby się dla mnie Adderem w tyłku. Niestety, w walce spadła lt. Uhl, niedlugo po niej dostał też Boba a samolot Iche został uszkodzony. Choć Iche wołał o pomoc, niewiele mogłem zrobić. Ścigające mnie 29-tki zablokowały mnie całkowicie, z jednym Sidewinderem niewiele bym wskórał. Ponadto na HSD nie widziałem już pozycji moich towarzyszy więc nie mogłem nawet określić przybliżonego położenia Iche. W tym zajęczym stylu opuściłem pole bitwy, ścigany jeszcze długo przez czerwonych. Pomimo, że byłem już na terenach teoretycznie kontrolowanych przez nasze wojska co chwile RWR zgłaszał 29-tki, głównie od strony lądu. Czułem, że jesteśmy bici na całej lini. Dopiero blisko lotniska, gdzie w końcu udało mi się wylądować dostrzegłem przyjazne F-16. Na lotnisku było jednak nieprzyjemnie pusto. To nie wróżyło niczego dobrego...

W misji Iche uziemił jednego Su-25 dwoma Sidewinderami a drugiego uszkodził AMRAAMem. Boba uziemił jednego Su. Ja uszkodziłem jednego Su-30, drugiego utopiłem w morzu. Ponadto uszkodziłem F16C...

(http://www.hlpn.webd.pl/images/falcon/mapka.jpg)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Maja 05, 2005, 22:37:43
Ech.. co za klimaty... :567:   Adrenalina skacze od samego czytania. Wspaniale opisy chlopaki!! Mapka sytuacyjna robi wrazenie - czerwono, jak na 1-ego maja za komuny ;)

[ Dodano: Pią 06 Maj, 2005 17:50 ]
P.S. Jak dobrze pojdzie to wkrotce (na weekend, albo tuz po) bede mial przekierowane porty i bede mogl do Was dolaczyc w zastepstwie 4-ego pilota AI.. :))) Pozdrawiam!!
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Maja 07, 2005, 00:51:27
Miszon, piekny opis :)
Bip3r, czekamy wiec:)
Mysle ze jutro jako ze jest sobota, bedzie mozna zrobic kilka misji ;)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: erbaX w Maja 12, 2005, 12:58:46
Chlopaki kiedy latacie? też bym chciał spróbować w misjach online swoich sił. Kto w ogóle stawia serwer? i czy wykorzystujecie mikrofony(jaki program używacie) do rozmów czy pisemnie sie porozumiewacie ? Jak latacie to uruchamiacie maszynę ze stanu zimnego czy już z rozgrzanymi silnikami?
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Maja 12, 2005, 17:27:52
Moze dzisiaj odbedzie sie pare lotow. Zapraszam Cie na moje GG, tam poznasz szczegoly ;) Oczywiscie mikrofonek to podstawa :) Loty zaczynamy roznie, czasami ze stojanki, czasami, gdy czasu szkoda, od razu z odpalonymi silnikami.

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Miszon w Maja 13, 2005, 14:06:18
Po kilku dniach nieobecności na koreańskim niebie nasza ekipa znów zebrała się, by odbyć wspólny lot i skopać parę komuszych zadów. Wyprawa miała być przełomowa, bowiem nasze szeregi zasilił kolejny pilot - Erbax, który był brakującym elementem naszego, khe khe, squadronu. Niestety, jak Falcon Falconem, po staremu zaczęły piętrzyć się problemy, co spowodowało, że zarówno Erbax jak i ja zmuszeni byliśmy przeinstalować sima. W efekcie na misję poleciało nas trzech, w starym składzie.

Ponieważ ostatnio sytuacja w kampanii nie rozwijała się po naszej myśli, podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu nowej (w starej zaczęło nam brakować samolotow), opartej o rzeczywisty stan wojsk sił DPRK. Oznaczało to, że w powietrzu będziemy mieć sporą przewagę technologiczną, przy wyposażeniu przeciwnika w MiGi-19, 21, 23 i czasem tylko 29. Nie oznaczało to jednak, że kampania zapowiada się łatwo, lekko i przyjemnie, bo wiadomo jak to na wojnie, misje są zawsze niebezpieczne.

Zapisaliśmy się na wymiatanie przestrzeni powietrznej, w formacji Boba - Iche, ja - pilot AI. Uzbrojenie dość przewidywalne jak na tę okazję, 4x AIM-120C oraz 2x AIM-9X. Braliśmy co się da, póki magazyny zalegają z nadwyżką zbrojeniówki. Oficjalne rzygi w postaci briefingu, jak zwykle ładnie wyznaczona trasa od steerpointu do steerpointu, w tym przypadku niewarte funta kłaków. Był pierwszy dzień wojny i na froncie panował taki młyn, że zanim zdążymy pomyśleć o zaplanowanej trasie, pięc razy wypstrykamy się z pocisków.

Dzień 1, 10.05

Siedzimy w kokpitach i czekamy aż nas wieża puści. W końcu Iche i Boba dają po dopalaczach, ja wtaczam się na pas. AI został gdzies na stojance, może mnie dogoni. Za chwilę wszyscy już jesteśmy 'airborne' i grzejemy na front. Jak zwykle pierwsza część trasy przebiega spokojnie, ostateczna konfiguracja samolotu, nabieranie wysokości, tworzenie namiastki formacji. Na 25000 stóp zaczynamy się rozglądać za bandytami. Uzbrojeni po zęby, z włączonymi radarami oraz aktywną bonią szukamy zaczepki. Jak na złość AWACS nic ciekawego dla nas nie ma. Po parudziesięciu milach w końcu podaje nam namiary na najbliższy cel, jakim jest MiG-21. Jest jeszcze daleko, ale grzejemy mniej więcej w jego stronę, jak narazie wszystkie kontakty na radarze są 'friendly'. Swoją drogą, to niezła watacha naszych przed nami ciągnie, jak to wszystko wda się w bitwę to dopiero będzie zadyma. Przypominają mi się słowa Sapkowskiego - "Generałowie zawsze powtarzają, że wojsko to porządek, porządek i jeszcze raz porządek. Ciekawe tylko dlaczego wojna wygląda zawsze jak ogarnięty pożarem bordel". Czuję, że zaraz te prorocze słowa się sprawdzą.

W chwilę potem pierwszy do ataku udeża mój skrzydłowy. Wypatrzył coś w dole, więc dałem mu pozwolenie na użycie broni, niech sie wyszumi jak może. Jesteśmy już blisko frontu, co jako żywo można oglądać - wojska lądowe prowadzą ostrą wymianę ognia, co chwilę coś eksploduje, na niebie wykwitają czarne obłoczki. Boba pierwszy z naszej trójki wypatrzył bandytów. Skierował Iche oraz mnie na wkazane na HSD cele. Cały młyn jest w dole, gdzie naparzaja się wojska lądowe oraz samoloty udzielają wsparcia z powietrza. Razem z Iche dajemy nura, Boba zostaje na górze i kontroluje sytuacje. Iche pierwszy otwiera ogień - Fox 3, w chwilę potem ja, Fox 3. Generalnie jest niezły kocioł, dużo się dzieje, dużo rzeczy w koło lata. AWACS ma dużo pracy z identyfikacją obiektów, ale przecież zależy nam, żeby nie pozdejmować swoich. Fox 3. To Boba włącza się do akcji. Ja widząc bryzgi z moich pocisków, lokuję się na pierwszych lepszych celach. Wrogowie. Dużo ich tu, ale nie stanowią zagrożenia. Fox 3, bryzg, następny, Fox 3. Dość szybko pozbywam się pocisków a wokół nie robi się spokojniej. Patrze gdzie są ziomy, robią swoje, Fox-3, nie policzę ile razy. Przełączam się na Sidewindery. Gdzieś w oddali bryzg. W dole błyskają eksplozje, to wojska lądowe się naparzają, choć trudno stwierdzić gdzie swoi a gdzie wojska wroga, ale to akurat nie moje zmartwienie. Łapię jednego w loka i identyfikuję. Kolejny bandyta, więc grzeję w jego stronę, jako że nie ma czasu na kręcenie się w kółko. Przechodzę w Dogfight i choć cel jeszcze jest poza zajęgiem, Sidewinder łapie stabilny namiar i wyrywa się w szynie niczym wściekły pies na smyczy. W końcu dopadam MiGa w bezpieczny zasięg i puszczam Fox 2. Bryzg, złom idzie do ziemi. W chwilę potem coś przelatuje blisko mnie, więc biorę ciasny skręt i łapie w lock maszynę, która z daleka wygląda jak A-10. Dobra, nie może być kwasu muszę się upewnić, że nie uziemię swojego. W krótkiej wolnej chwili od nadawanych niemal na orkągło komunikatów wysyłam do AWACSa zapytanie, ale w kakofoni wrzasków odpowiedź nie jest dla mnie zrozumiała. Kogoś AWACS zidentyfikował jako wroga, ale to chyba nie do mnie. Ponieważ jestem już bardzo blisko i niemal na 100% pewien, że to A-10 wysyłam zapytanie jeszcze raz. Tym razem otrzymuję dokładne potwierdzenie, że to swój. Uff, było blisko.

Zawracam i szukam kolejnego celu, kilka razy Sidewinder łapie namiar na dziko, ja widzę tylko bałagan przed sobą. Boba zwołuje wszystkich do siebie, a w tej chwili jest wysoko i oddala się od pola bitwy. Wołam więc skrzydłowego i dajemy drapaka. W walce nikt z naszego klucza nie oberwał. Niektórzy mają jeszcze AMRAAMy ale prowadzący zarządza powrót do bazy. Oglądając się za siebie widzimy cały czas niezły młyn na dole. Błyski eksplozji jeszcze długo możemy oglądać wspominając to, czego przed chwilą byliśmy udziałem. Już blisko bazy próbujemy wszyscy jakoś podejść do lądowania, ale kontroler nie bardzo się spisuje, więc podchodzimy na czuja i sadzamy maszyny na pasie.

Na debriefingu poznajemy szczegóły wypadu. Boba zestrzelił 2 MiGi-19, Iche jednego, plus dwa MiGi-21. Mi udało się uziemić 3 MiGi-19 i dwa MiGi-21. Oczywiście o trzymaniu się wyznaczonej trasy możemy zapomnieć.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: erbaX w Maja 15, 2005, 08:51:32
Narescie odbylem swoj chrzest bojowy z Iche i Bobem na multi  :D . Udalo nam sie zrobic trzy misje z rezultatem pozytywnym bez strat wlasnych. Duzy wklad mieli chlopaki Boba ktory dowodzil i rzadnego bryzgow Iche. Zabawa byla przednia toczyla sie do godz. ok 3.45
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Czerwca 05, 2005, 12:06:20
Panowie.. Mam już stałe IP.. Powodzeniem zakończyła się moja pierwsza próba połączenia z serwerem Falcona przez HyperLobby. Niestety był on pusty (server 44th_FighterWing albo jakos tak).
Mam wobec tego pytanie... Czy Wasze loty online ustały? Jeśli nie to jak umawiacie się na wspólne "oranie" ziemi koreańskiej? Dajcie znać, to z chęcią się dołączę!!

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Czerwca 05, 2005, 16:55:27
Loty odbywaja sie ale ze wzgledu na moje chwilowe (juz zazegnane) problemy z laczem, Iche i Miszon cos pisza, jakies prace czy cos tam  :mrgreen: Erbax stracil joja :) Dobra, bo sie nam czarna lista zrobi :) Daj znac na gg, to cos sprobujemy chocby we dwoch :)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: erbaX w Czerwca 05, 2005, 18:41:20
Walsnie erbaX stracil joya i nie zanosi sie na to zebym mial go szybko. Jestem bez kasy i bez pracy :( A z czasem to mam spoko moge grac w kazdy dzien:) wiec tylko joy mi do szczescia potrzebny. Cos musze wymyslec. Postaram sie jak najszybciej wrocic. Nie zapominajcie o mnie
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Czerwca 05, 2005, 22:49:30
OK Boba..  wrzucam Twoje namiary do GG. Jak tylko zobacze Cie online, to sie odezwe!! :)

Cytat: erbaX
Walsnie erbaX stracil joya... Cos musze wymyslec.


ErbaX - polecam Saiteka x36 w wersji USB. Tani i świetny. Ja kupiłem swojego na ebay'u. Przywiózł mi kumpel, który dość często kursuje pomiędzy USA i III RP. Razem z przesyłką wyszło mi 140zł. Na Allegro pojawiają się czasem Saiteki x45 (dla mnie zbyt kolorowy :wink:) za 200-250 zł. Mam nadzieję, że szybko uda Ci się przełamać złą passę (zarówno joystickową jak i pracowniczą).
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Czerwca 06, 2005, 02:31:54
Bip3r, jestem przewaznie caly czas na gg. Pisz smialo o kazdej porze. Napewno sie odezwe, czasami z opoznieniem ale jednak :D
Co do yojow. Sam szukam czegos nowego, moj obecny dozyl swych dni :)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Czerwca 07, 2005, 16:03:43
Ogłaszam uroczyście, że  w nocy 06/07.VI.2005 odbyłem swój pierwszy lot online pod okiem Miszona. Co prawda nie trwał on (dla mnie) zbyt długo, ale wiem jedno.. Gra online to całkiem inne przeżycie :). Bo oprócz czynnika stresującego związanego z zagrożeniem ze strony AI, dochodzi jeszcze chęć hmm.. nazwijmy to "udowodnienia bardziej doświadczonym kolegom swojej przydatności bojowej", co w efekcie w dniu wczorajszym, zaowocowało tym, że zapominałem nawet który przycisk na joyu do czego służy (choć w grze offline z zamkniętymi oczami wiem jakie efekty w awionice wywoła mój ruch palca wskazującego na knobie).  :oops:

Miszon - dzięki za podtrzymanie mnie na duchu. Mam nadzieję, że jak już się przyzwyczaję do online i nieco ochłonę, to będzie mi szło znacznie lepiej.  :564:

[ Dodano: Pią 17 Cze, 2005 19:23 ]
14.06.2004 (Mój pierwszy "pełny" lot w misji online)

Tego dnia wraz z Miszonem i Bobą Fett'em postanowiliśmy napsuć nieco krwi północnym Koreańcom. Postanowiliśmy wystartować o 21:00. No i zaczęło się.. pierwsza walka jaką odbyliśmy, to próba zmuszenia Falcona4 do "obsłużenia" 3 pilotów. Po dwóch godzinach walki ze sprzętem Miszon był zmuszony zrezygnować z dalszych prób. Koniec końców pozostałej dwójce udało się zasiąść za sterami i tak zaczął się...

Kolejny dzień kampani. Czerwoni zostali nieco odepchnięci na północ. Nad 3/4 obszaru całego półwyspu koraeńskiego na niebie zapanowały siły sprzymierzone USAF i Korei północnej, które lada chwila miały także otrzymać wsparcie fizyczne w postaci dwójki i duchowe trzeciego ;) pilotów PSP IIIRP. Pojedyncze samoloty sił sprzymierzonych południa zapuszczały się na misje aż pod chińską granicę.

Nasza misja miała polegać na osłonie grupy szturmowej złożonej z 4-ech maszyn, która miała zniszczyć bodajże jakąś podziemną fabrykę. Jako że w powietrzu panowały nasze siły, misja zapowiadała się na "nice&easy" :) I rzeczywiście przez większość czasu tak było. Pomimo niemal żółtego wyświetlacza MFD z radarem w trybie RWS, to konia z rzędem temu, kto wśród tych wszystkich potencjalnych celów znalazłby wroga lub choćby "boogies". Z inicjatywy prowadzącego, czyli Boby spaczyliśmy "nieco" z wyznaczonego kursu na zachód, licząc że może w głębi wrogiego terytorium czai się jakieś zło w postaci MiG'a tudzież Su, które możnaby przyszpilić do ziemi. Ale nic z tego.. po przeleceniu około 50km zawróciliśmy. Tym razem wniknęliśmy głębiej na północ.
W pewnym momencie zauważyłem na RWR, na godzinie drugiej identyfikator MiG'a-23. Zameldowałem o tym prowadzącemu, który na tą nowinę chyba aż podskoczył z radości w swoim kokpicie ;) żądny krwi wroga.
W międzyczasie na moim radarze pojawił się kolejny cel. Początkowo scpetycznie nastawiony (w końcu 99.9% celów na radarze to były nasze maszyny) oznaczyłem cel i poprosiłem grzecznie AWACSa o autoryzację. Spodziewając się aż nadto często słyszanego w tej misji "Target is friendly", doznałem niemal szoku, kiedy w głośnikach rozbrzmiała elektryzująca wiadomość "Target confimed hostile. Tu-16" Dodatkowo Boba zmotywował mnie mówiąc, że za 3 strącenia takich eksponatów, medal mam jak w banku 8).
Przełączyłem uzbrojenie na AIM-120C, cierpliwie czekałem cisnąc przepustnicę do końca, aż Tu wejdzie w zasięg rakiet. Jednocześnie z niepokojem obserwowałem jak wspomniany wcześniej MiG-23 przechodzi z mojej godziny 2 na 3... 4... 6... ale wiedziałem, że żółtodzioba (czyli mnie) strzeże Boba Fett - anioł stróż :). Tymczasem Tu był już mniej więcej w połowie DLZ, więc wypuściłem AIM-120. Boba w tym czasie zasadzał się z drżącymi z podniecenia ręcami na MiG'a. Obserwowałem jak moja rakieta zbliża się do bombowca i... o dziwo omija go!! Poszła druga - tym razem zobaczyłem na tle nieba ładną, czarną smugę dymu i płonący punkt opadający ku ziemi.
Mniej więcej w chwili, kiedy mój Tu już zmierzał ku nieuniknionemu spotkaniu z Matką Ziemią, Boba wsiadł na ogon MiG'a i wypuścił Sidewindera. W ostatniej chwili pilot MiG'a przytomnie odbił w bok i uniknął totalnej destrukcji. Boba szykował już drugą przesyłkę priorytetową dla 23, gdy nagle słyszę: "Dostałem! Skaczę!" i komunikat AWACSa o ostatniej lokalizacji mojego prowadzącego. "Nieco" przerażony myslałem "Kto u diabła go
trafił ?!? Jakim cudem ?? Niebo prawie puste !!! Zaraz i mnie rozprują..." Nieco zagubiony i pozbawiony siły wewnętrznej, jaką daje Ci w walce doświadczony kompan u Twego boku, nie wiedziałem, co robić.. Szukać tego gnoja co Bobę strącił i pomścić utratę na szczęście tylko maszyny (Boba się katapultował)!!! Jednakże zawsze przytomny leader poprzez nasze "wewnętrzne radio" (Ventyl) nakazał mi powrót do bazy. O moim stanie ducha może świadczyć fakt, że wracając (i nie mając jeszcze świadomości co Bobę trafiło) wykonywałem serie dziwnych nieskordynowanych manewrów, aż w końcu Boba, który mnie obserwował, spytał się co ja wyrabiam :) Dopiero wtedy wrócił mi zdrowy rozsądek i leciałem już do bazy jak po sznurku :lol:

Po wylądowaniu (moje pierwsze nocne lądowanie!!) na podsumowaniu misji okazało się, że Bobę trafił SA-5 (o ile dobrze pamiętam). Z moich 2 wystrzelonych AIM-120C tylko druga dosięgnęła celu. Oprócz tego w czasie misji ku ziemi poleciał także jeden J-8 strącony przez jeden z F-16 z grupy szturmowej.

Przez całą misję duchowo (na Ventylu) towarzyszył nam Miszon, wspierając nasze morale w trudnych chwilach.  :564:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Czerwca 18, 2005, 05:33:39
Ladny opis :) Jedno zastrzezenie, trafil mnie SA-13, sam zlamalem jedna z zasad wpajanych kolegom. Zszedlem zaslepiony atakiem na 23-ke w zasieg  wyzutni a ze jej pociski sa IR to nawet nie wiedzialem co przeoralo moje poslady :/ Najsmieszniejsze jest to ze przed misja dwa razy przypominalem chlopakom o mozliwosci zagrozenia ze strony samobieznych zestawow plot chroniacych kolumny wojsk wroga  :twisted:

 :564:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Iche w Czerwca 18, 2005, 17:46:33
No bardzo ładnie :).

Te SA13 psują całą radość z używania kasetówek :(. Po ostatnich doświadczeniach już nie oszczędzam flar.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Marzen w Lipca 18, 2005, 15:36:24
Ej chłopaki zamieście jakiś nowy opis misji - właśnie przeczytałem opisy poprzednich misji i juz mi się  w ogóle w robocie nie chce siedzieć tylko wskoczyć do kokpitu żmijki i śmignąć pod niebo ... Przecież gracie chyba jeszcze ? Czy też szumnie zapowiadany koniec problemów multi w Alied Force okazał sie tylko mżonką ? ...
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Miszon w Lipca 18, 2005, 20:19:37
Gramy, niestety AF nie dokonał takiego przełomu w multi, jak się spodziewaliśmy i pozostał problem forwardowania, który eliminuje część graczy. Pisanie raportów jest dość czasochłonne i zazwyczaj zaszczytu tego doświadczają ci, którzy lecą z nami po raz pierwszy.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Marzen w Lipca 19, 2005, 09:03:50
Szkoda ... Ja jestem na etapie zapoznawania się z maszyną i na razie wrażenie robi na mnie sposób w jaki ATC sprowadza samoloty na ziemię :D dlatego czytanie raportów z misji zdecydowanie zachęca do dalszej nauki latania ... No ale jak nie da rady to trudno ...
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bananpl w Lipca 23, 2005, 01:05:18
Wiem że to "sprawozdanie" nie jest z lotu on-line ale jakoś nie mogłem sie oprzeć checi podzielenia sie z Wami wrażeniami po pierwszym, "bałkańskim" locie na AF.

 Smutny jestem :( .Pierwsza misja w kampanii i od razu „KIA” :(
Niedawno pisałem o misjach „Dzikich łasic” – właśnie taką misję wybrałem – miałem wraz ze skrzydłowym zrobić „przecinkę” dla wyprawy bombowej – odległość do celu ponad 120 nm. Po obejrzeniu mapki i jej „przeanalizowaniu” pod względem taktycznym, stwierdziłem: obrona PLOT nie jest tak duża, większe zagrożenie stanowi pobliskie lotnisko. Kazałem więc skrzydłowemu zabrać HARM-y a sam uzbroiłem się w BLU-107. Jeszcze kiedy czekałem na pozwolenie na start zmieniłem dopuszczalną wysokość uzbrajania się bombek na 200 ft z 400 ft (domyślnie) – nie lubię gdy mam coś na celowniku, palec na spuście a na HUD-zie wyświetla się informacja: TO LOW.
  Zgodnie z planem lotu pierwszy „sterpoint” miałem minąć tuż przy brzegu na wys. 22 tyś stóp. Akurat zrzedły chmury, więc po prawej stronie widziałem w dole lotnisko i podchodzące do lądowania samoloty. Miałem je minąć z lewej strony w odległości ok. 20 nm, więc się nimi za nadto nie przejmowałem tym bardziej że RWR nic nie „mówił” o jakiejkolwiek aktywności samolotów. Leciałem „wyciszony” wraz ze skrzydłowym, myśląc że się spokojnie prześlizgnę – kombinowałem że za jakieś 60 mil spadnę do wysokości 200 – 300 stóp - wytrzymam 10 min na niskiej wysokości i z znienacka „zaskoczę” cel. W tej samej chwili AWACS podał, że niedaleko (10nm), po lewej stronie są bandyci zmierzający w moją stronę, po sekundzie RWR pokazał że jestem namierzany z lewej przez MIG-21, po następnej chwilce (może pół sekundy) RWR pokazał że jestem namierzany z prawej strony przez MIG-23. To lądujące samoloty – ich piloci stwierdzili, że żadne dupki nie będą nad nimi latać. Od tej chwili wszystko działo się bardzo szybko.
Wiedziałem już, że z mojej misji nic nie wyjdzie, ale postanowiłem unieszkodliwić to lotnisko – stało przecież na drodze następnym wyprawą. Kazałem skrzydłowemu odrzucić zbiorniki dodatkowe (sam to już zrobiłem) i atakować radary przy lotnisku (OPL). Włączyłem radar i odnalazłem MIGi -21 – były blisko. Odpaliłem w pierwszego z brzegu Aim-120, ale był już za blisko, na szczęście drugi z pary był w odpowiedniej odległości i AIM posłał go do piachu. Ostry zakręt ze wznoszeniem na dopalaczu (aż mi prawie skrzydła urwało, bo nadal miałem bombki), przełączyłem się na dog-fight i szukam pierwszego – już się za mną usadawiał. Ten manewr (zwrot bojowy z dużym przewyższeniem) zawsze działa – namierzanie i MIG w celowniku – pozostała tylko formalność odpalenia AIM-9. Wyłączyłem tryb dog-fight i skierowałem się w stronę lotniska skąd nadlatywały już Migi-23. Były zbyt blisko i nie zdążyłem ich namierzyć, minąłem je więc, i na dopalaczu pognałem nad lotnisko kombinując że jeśli je zniszczę to po pierwsze – pozbędę się balastu a po drugie nie dopuszczę do startów innych myśliwców. Gdy zajmowałem się migami 21-mi, skrzydłowy meldował o wystrzeleniu obydwu HARM-ów. Teraz chciałem zawołać go o pomoc, ale niestety, został zestrzelony (może przez Migi-23 przez co dał mi chwilkę czasu). Lotnisko było coraz bliżej. Przeprogramowywałem komputer uzbrojenia aby oddał salwę wszystkich 6-u piguł co 300 ft ( tu trochę przegiąłem – powinienem zaprogramować co najmniej 3 razy większy interwał). Początek pasa za 3 nm – jestem idealnie w linii, jeszcze tylko przełączenie na CCIP. Gdy skończyłem byłem akurat na początku pasa, wcisnąłem wyzwalacz – 6 „szarpnięć”, jeden po drugim poinformowało mnie, że piguły poszły. CAT I i  gwałtowny zwrot w lewo, w samą porę bo przy lotnisku siedział sobie SAM-3. Dobra, oddalam się od lotniska - ale za mną przecież leciały Migi, które na pewno już zdążyły się do mnie zbliżyć. Nie mogę się do nich jeszcze odwrócić, bo za blisko jest SAM-3. Więc znowu dopalacz i nisko przy ziemi na noktowizji, która to zresztą g… dała, bo ziemia była czarna w tym widoku nad ranem i nie wiem tak naprawdę jak wysoko jestem. Za pierwszą górką zwrot z włączonymi hamulcami, włączam dog-fight i widzę Migi. Zwolniłem na tyle że mam teraz mały promień zawracania (dużo mniejszy niż rozpędzone MIG-i), wchodzę jednemu na ogon i  posyłam mu ostatniego AIM-9. Drugi już zwolnił i rozłożył skrzydła - z nim będę długo wojował. Raz miałem go na celowniku, ale był za blisko. W końcu po wielu manewrach udało mi się go zestrzelić z działka. Pozostało mi już tylko ono, więc postanowiłem wiać i ocalić skórę. Gdy „sadowiłem” się na kursie powrotnym w celowniku pokazał mi się kolejny samolot – spytałem AWACS-a „czy mogę” – ten odpowiedział, że tak, no i połakomiłem się. Zamiast wiać co sił, zabawiłem się w kowboja – przecież mogłem jeszcze coś strącić >:(. Zapomniałem niestety o SAM-ie, który stał przecież koło lotniska. Tak to parafrazując Krasickiego, gdy myślałem sobie, że jestem „najlepszym” pilotem na świecie i gdy chciałem jeszcze sobie pokadzić zestrzeliwując następny (5-ty) samolot wpadła rakieta na mnie z boku i zestrzeliła. Byłem zbyt blisko ziemi i nie zdążyłem się katapultować.
Taak – to był piękny lot … z jeszcze ładniejszym upadkiem.

Ku przestrodze wszystkim napaleńcom, Banan ;)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Lipca 23, 2005, 05:32:51
Niezly opis, no i wynik  :564:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: lobo w Lipca 28, 2005, 08:59:08
Wczoraj odbyl sie mo pierwszy lot online!  :D

I musze powiedziec, ze to jest zupelnie inne latanie. Stres zwiazany z tym zeby niczego nie schrzanic byl ogromny...ale i satysfakcja tez nieporownywalnie wieksza!

Lot to typowy OCA strike w skladzie Boba jako Flight leader, Banan jako Element leader i ze mna jako wingmanem Boby. Drugi pack to SEAD Escort w skladzie Miszon i Biper. Przed wylotem prowadzacy ustalili trase, wysokosci, uzbrojenie itd. Po uzgodnieniu wszystkich detali - wylecielismy!

Niestety wystapily problemy techniczne i to znaczne. Lot mozna zaliczyc do tych z "ograniczona widocznoscia" gdyz niektorym z nas (Bobie i Bananowi) pas sie... nie wczytal! :570: Hardcore! Oprocz tego wystepowaly jeszcze inne problemy, glownie z komunikacja i glownie u mnie. Przepraszam Boba Fett - to, ze nie wykonywalem rozkazow nie wynikalo z niesubordynacji :|

Ogolnie to nie popisalem sie za bardzo w tej misji, najpierw odpadlem z formacji i lecialem 5 mil za Bananem i Boba a potem juz po bombardowaniu...rozwalilem maszyne!  :572: Mialem freeza (moze to Falcon mial czkawke) i ekran zatrzymal sie na dobre 7-8 sekund. Skonczylo sie to fatalnie. :567:

Po nalocie Boba i Banan wrocili do bazy i starali sie wyladowac na lotnisku-widmie, ktore takze sie nie wczytalo. Ogolnie polozyly nas lagi ale ekipa jakos dala sobie rade.

Oczywiscie nie chce tu pominac udzialu grupy SEAD - niestety nie potrafie powiedziec co dzialo sie u nich gdyz przysluchiwalem sie glownie temu co mowi Boba. Tak wiec Biper lub Miszon musza dodac cos od siebie :)

Efekt naszego nalotu:

(http://republika.pl/nowiny/lotnisko.jpg)

PS. nastepnym razem dam bardziej rozbudowany opis! Niestety ponad polowe czasu misji spedzilem poza samolotem i nie wiem co dokladnie dzialo sie pozniej... :|

PS2 w nastepnym locie postaram sie niczego nie rozwalic :) (tzn. niczego poza celami! ;) )

Dzieki z lot! Odmeldowuje sie! S! :564:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Miszon w Lipca 28, 2005, 16:01:16
Fajnie Lobo, mam nadzieję, że się jeszcze w tym temacie wykażesz  :D  A tak dla ścisłości, to Banan leciał ze mną a z wami Biper, nasz rezultat to zniszczone stanowiska SA-10, które nie wiedzieć czemu siedziały sobie potulne jak baranki i czekały na HARMa. To zapewne wynik niestabilnego łącza i błędów będących jego następstwem. Sam też zostałem trafion jakieś 40 mil od bazy pociskiem widmo.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Iche w Sierpnia 01, 2005, 19:01:57
Pamiętajcie o ustawieniach prędkosci połaczenia. Host powinien mieć odpowiednią do wydajności łącza, klienci 56 kb/s. Pamiętam, że takie ustawienie kiedyś wyeliminowało poważny problem z rozpoczeciem misji w AF.

Tutaj fajny tutorial: http://www.simhq.com/_air5/air_163a.html (http://www.simhq.com/_air5/air_163a.html)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Sierpnia 02, 2005, 19:16:11
W dniu wczorajszym, po ogłoszeniu alarmu przeciwlotniczego (01 VIII) na płycie lotniska Seosan (Tacan 052X) stawili się: Boba Fett, Miszon, Iche oraz moja skromna osoba (akurat sprzątałem hangary, więc się wprosiłem na czwartego ;) ). Naczelne Dowództwo Zjednoczonych Sił Koreańskich i US zleciło nam misję BAI, której celem była 3 Brygada sił lądowych DPRK zmierzająca na linię frontu. Naszym zadaniem było powstrzymać ten marsz i zadać jak najwięcej zniszczeń tymże siłom wroga. Co prawda przed misją wywiad nie donosił o zbytniej aktywności komunistycznych sił powietrznych w rejonie naszej misji, ale jak to mówią weterani operacji Market Garden: "Słuchaj się wywiadu, a będziesz zimą po lasach w trampkach gonił"  :wink: Pierwszą parę obsadzili Boba Fett (lead) i Iche, natomiast dowodzenie drugim elementem objął Miszon. Ja rozsiadłem się wygodnie w kokpicie maszyny nr 4. Po szczegółowym briefing'u i dobraniu uzbrojenia AG (po 6 Maverick'ów na każdą maszynę) wsiedliśmy do Viperów. Po chwili za plecami dało się słyszeć przyjemny, przytłumiony pomruk silników F-16. Taxi..., Request clearence for take off... i "off we go" w parach z szerokiego pasa bazy Seosan, w której, jak wiedzieliśmy, w oficerskiej kantynie, po powrocie będą na nas czekać drobne, urocze i wiecznie uśmiechnięte azjateczki.. (ach te masaże po męczącej misji - nie tylko dla nich warto starać się przeżyć spotkanie z Su-30) :wink:

Po oderwaniu się od bezpiecznej ziemi, steerpoint 2, wejście na 20.000 ft, przygotowanie Falcona do wykonania misji. W okolicach STP 2 AWACS doniósł o grupie wrogich jednostek powietrznych. Wyskoczyło coś na radarze.. Declare.. i którys z chłopaków zdjął paskudę z nieba. Według planu w okolicach STP 4 Miszon i ja, jako pierwsi mieliśmy odnaleźć cele naziemne i zaatakować. W tym czasie prowadząca dwójka Boba+Iche osłaniała nasze tyłki przed niespodziewanymi odwiedzinami wrogich samolotów. Po osiągnięciu STP 3 uzyskaliśmy od AWACSa namiar na cel naziemny. Zwrot, przejście w AG, namierzanie i wywalamy kolejno prezenty AGM-65D zaadresowane "Deliver to Kim Dzong Il". Miszon szybko pozbył się swojego balastu (jak się później okazało w debriefingu ze 100% skutecznością), ja natomiast miałem nieco problemów ze znalezieniem naszego celu. Przez
przypadek w obrazie kamery Mava pojawił się jakiś most.. "A!" pomyślałem, "jeszcze skurczybyki was nie znalazłem, boście się pochowali za źdźbłami trawy (tacy ponoć są już chudzi z głodu!), ale na drugą stronę rzeczki to sobie tak łatwo nie brykniecie" po czym posłałem w jego stonę jednego Mava (mostek uszkodzony). W końcu udało mi się znaleźć jakieś jeżdżące sprzęty na ziemi (widocznie wiatr zawiał w drugą stronę, trawka się przechyliła i odsłoniło chuderlaków :wink:), więc się na nich "wypróżniłem" z pozostałych AGM-65D. Spora część dotarła do celów, choć były to zwykłe ciężarówki i może coś jeszcze niezbyt dla wojny istotnego, ale należało do wroga! Po zakończeniu ataku AG, wraz z Miszonem przeszliśmy z kolei do osłony pierwszej pary, która rozpoczęła rzeź wielkiej kolumny czołgów T-72. W trakcie tej części zadania stała się rzecz dość dziwna - Miszona COŚ zdjęło.. oberwał nie wiadomo skąd i czym i od kogo (podobną przygodę miałem ja w naszym poprzednim wspólnym locie). Niestety musiał się katapultować. Załatwili mi lead'a.. sukinkoty!! Postanowiłem, że po powrocie wypiję za niego szklaneczkę 12-letniej Whiskey on the Rocks i wykorzystam jego przydziałowy masaż, coby się kolejka nie zmarnowała ;) A jak chłopak wróci z buta do bazy, to postawię mu butelczynę :564:

Pierwsza para kończyła już atak AG, Miszon niczym smutny jesienny liść, z bolesną świadomością utraconej szansy na pomisyjną rozkosz, powoli opadał na nieprzyjazną ziemię, a ja krążyłem próbując osłaniać pierwszą dwójkę (nie ukrywam, że w pojedynkę  było mi nieswojo - z doświadczonym lead'em u boku czułem się raźniej). Nagle, w odległości ok 38km na północ od naszego obszaru nalotu na radarze pojawił się nowy kontakt. Bug.. Declare.. "Contact confirmed hostile! Mig-29" usłyszałem! "No tak..", pomyślałem "trzeba by się nim zająć, aby chłopaki mogli dokończyć zadanie. Tylko, żebym nie dał du.. mhmm ciała". MiG początkowo leciał naprzeciw mnie. Aby go odstraszyć od reszty grupy, zalokowałem go. Zrobił zwrot i zaczął uciekać. Full Military Power i gonię. W tym czasie słyszę, że Boba i Iche skończyli rozdawanie podarków AGM-65 i zwrócili w moją stronę aby mnie wspomóc. Nie zdążyli jednak... Fox 3... zanim dolecieli mogli już tylko potwierdzić zgłoszony przeze mnie "Bryzg". Pilot Mig'a oberwał, bo postanowił pomimo ciągłego locka, zawrócić i wszedł w zasięg AIM-120B. Niestety nie starczyło mi zimnej krwi, żeby czekać, aż oberwie pierwszym Slammerem i zmarnowałem na gada obie rakiety średniego zasięgu.

Po zebraniu się w szyk, dla pewności skierowaliśmy pytanie do AWACSa o inne źródła zagrożenia. Na naszej trzeciej pojawiła się grupka Bogeys.. Zwrot, podejście (Sindewinder załapał locka, więc po zezwoleniu lead'a na atak Fox 2.. dwukrotnie!.. i nic!!!). Po zbliżeniu się, naszym oczom ukazały 3 potężne AN-24. Posłałem w kierunku jednego długą serię z działka.. zbyt długą.. akcja skończyła się moim komunikatem "Cowboy14, Winchester" (ale jeden z nich oberwał). Zaraz po tym na ogony Antków wsiedli Boba i Iche sciągając z koreańskiego nieba po jednym. Boba był naocznym świadkiem ślicznego trafienia przez Iche, które naszego dowodzącego wprowadziło wręcz w eksazę (z ręką na sercu mówię Wam - jeszcze takiego Boby nie znałem :shock: :D). Moglibyście Panowie opisać tą sytację, której nie miałem przyjemności obejrzeć, dla niezaprzeczalnego wzbogacenia tej relacji.

Ponownie zaczęliśmy zwierać szereg z zamiarem ostatecznego powrotu do domu (na masażyk ma się rozumieć, dla mnie tego dnia podwójny, w trójkąciku , bo jeszcze za Miszona :) ). Pierwsza dwójka przyjęła standardowy szyk, ja bez zbytniego pośpiechu
goniłem tą śmiertelną parkę..

(W tym miejscu zmuszony jestem uczynić małą dygresję. Otóż po trafieniu i katapultowaniu się Miszona przez cały czas towarzyszył nam błąd w postaci obecności samolotu Miszona na HSD).

Zbliżając się powoli do lead'a i jego wingmana oceniałem sobie co widzę na HSD i na radarze. Porównanie było nieco "dziwne": na HSD widziałem lead'a i wingmana, a nieco na lewo od nich i troche z tyłu ów strącony samolot Miszona. Patrząc na radar, widziałem strąconą F-16-tkę Miszona, Bobę (leader), Iche (tuż za Bobą i nieco na prawo od jego linii). Przesuwając kursor na radarze na tych kontaktach, widziałem, że na HSD mój kursor pokrywa się z identyfikatorami chłopaków.. ALE CÓŻ TO??? Na radarze, tuż za Iche i nieco w prawo od niego mam jeszcze jeden kontakt!!! Znów "radosna tfu..rczość" Panów z Lead Persuit??? A może jednak to nie bug? Kursor na radarze nad kontakt.. Na HSD w tym miejscu pusta przestrzeń.. RWR milczy!!! Bug'uje cel... AWACS Declare... chwila oczekiwania w napięciu... i.. "Contact confirmed HOSTILE!!! MiG-21!!"    "Ku... leczka", myśle, "a ja goły Winchester jestem, jak blada dupa świecąca na plaży!". Jedyne co mogłem zrobić to ostrzec chłopaków o zakradającej się rychłej śmierci! Postanowiłem, jak uprzednio z MiGiem-29, postraszyć drania (w końcu on nie wie że go golas ekshibicjonista straszy) i .. Designate target.. Moi koledzy po ostrzeżeniu rozeszli się na boki. MiG najwyraźniej się wystraszył locka, bo zaczął zawracać w moim kierunku (tak przynajmniej mi się wydawało). W tym momencie, pomimo że siedziałem, to zrobiło mi się miękko w kolankach, bo nawet procy w kabinie nie miałem, żeby się bronić. W tym czasie Boba i Iche również zrobili zwrot.. zrobił się mały kocioł (ponownie proszę o ewentualne uzypełnienie relacji głównych bohaterów tej akcji) po czym MiG-21 migiem pomknął w kawałkach ku ziemi powalony serią Boby. Uff...

Dalszy przebieg powrótu do bazy był nicznym niezmącony. Przy lądowaniu słońce chyliło się już ku zachodowi, w kantynie Whiskey w szklaneczce z lodem się chłodziła, a 2 azjatki szykowały eteryczne olejki i nagrzewały swoje małe stopy, którymi wieczorem dreptały delikatnie po mych umęczonych plecach.. Ech.. uwielbiam te powroty do bazy.. chyba tylko dzięki takim chwilom mam motywację, żeby jeszcze pożyć ;)

Miszon, druhu.. to za Ciebie!  :564:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Qba w Marca 23, 2006, 01:44:54
Siodmy dzien kampanii na Balkanach. Stosunkowo niska aktywnosc powietrzna po obu stronach. Baza Palese Machie we wschodnich Wloszech. Godzina 20...

Tego wieczoru dowodztwo zdecydowalo uderzyc w baze Ivangrad w Czarnogorze, ze wzgledu na operujaca stamtad bardzo duza liczbe wrogich eskadr. Niedaleko nasi Marines, obrona plot w poblizu celu slaba.

Cowboy1 4-ship strike, do tego 4 F16 SEAD i mialy byc F-15 jako TARCAP, mialy.

Qba
Mark
Bip3r
Ichi

1 i 2 biora Durandale, 3 i 4 BSU-49 na hangary.
Start, zlozenie w formacje i push 2. AWACS donosi o wrogich Galebach w poblizu, ale olewamy je - mamy inne zadanie. W polowie Adriatyku przed nami wrogie Migi w odleglosci 35 mil. Skrecamy 40 stopni w prawo i na dopalaczach staramy sie oddalic by nie wdawac sie w walke - udalo sie, Migi przeszy dalej. Pare minut pozniej powtarza sie sytuacja z drugim flightem Migów.

Zostawiwszy bandytow daleko za nami wlatujemy na terytorium Albanii liczac na wyrozumialosc jej mieszkancow. Nastepnie skrecamy na polnoc nad cel. Odleglosc 40 mil.

Gdzies w eterze slychac odglosy walki naszej SEAD eskorty. Nad celem sporo kontaktow, wszystkie wrogie. Sortowanie. AWACS informuje o zagrozeniu z zupelnie innej strony z duzej odleglosci wiec przyjmujemy, ze kontakty przed nami to Galeby/Antki i nie podejmujemy walki.

10 mil do celu. Spike '21' przed nami. Okazuje sie ze dwa z rzekomych Galebow to Migi-21. Za pozno na wydawanie rozkazow skrecam gwaltownie na jednego Fishbeda - Pitbull. Skret 40 lewo - drugi Pitbull. 2x Splash.

Atak na cel. Dookola FLAK. Na pasie koluje Antonow. Zrzucam moje BLU, slysze 'bombs away' skrzydlowych. Kilka sekund po zrzuceniu ostatniej piguly moim samolotem gwaltownie obraca a ekrany w kokpicie gasna. Odzyskuje kontrole, szybkie wytrymowanie sterow. Sekunde po tym spike '21'  na godzinie 9. Skrecam na Migi.

Visual z bandytami. Bez radaru i huda odpalam Maddoga - splash. Drugi Mig zawraca i ucieka.
Przez ramie spogladam na lotnisko i widze dwa jasne punkciki przemieszczajace sie dosyc szybko w strone mojego skrzydlowego. "Rakieta! Rakieta!". Za pozno, Mark melduje ze dostal i wyskakuje. Pewnie wlecial niefartem przed nos jakiemus spanikowanemu Galebowi.

Przekazuje dowodzenie trojce i kieruje sie w strone bazy. Element pozbywa sie swoich AMRAAMow na napotkane Galeby.

Po przeleceniu z powrotem Adriatyku zglaszam emergancy. No i niespodzianka, "Cowboy11 divert to...". Pas  okazuje sie rownie dobrze podziurawiony co zbombardowany przed chwila przez nas Ivangrad. Szybkie spojrzenie na mape i kurs na dzialajace lotnisko na poludniu Wloch. Ladowaniu towarzyszyly trzaski, zgrzyty, wybuchy i sterty iskier ale jakos udalo sie zatrzymac bezpiecznie na trawce obok pasa. Po paru minutach swoje inbound zglaszaja 3 i 4. Mission completed.

Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bananpl w Marca 23, 2006, 09:27:05
To jest to co kowboy-e lubią najbardziej  :564:- duzo akcji nad celem, powrót potrzskanym samolotem i dodatkowo "prawdziwe" emergency landing :) . Swoją drogą gratuluję zimnej krwi  :icon_chomik-w-tasmiea_274:. A jaki wynik lotu? Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Mark w Marca 23, 2006, 20:03:13
Wynik - sukces. Prawie wszystko 100% celności :). Dodam jeszcze że lecieliśmy praktycznie bez eskorty. F-15 dały ciała... Ale misja mi się bardzo podobało. Trochę taktyki, trochę dreszczyku emocji. Do samego końca nie wiedzieliśmy co robić: czy atakować lotnisko czy próbować oczyścić z leksza powietrze. Ale po decyzji każdy miał zminą krew i ruszył w kierunku celu nie zważając na zagrożenia - to mi się podobało. Na początku zaczęły walić do okoła flaki - nic to, dalej na przód. Z tego co mówił Ichi (atakował jako ostatni), to nad lotniskiem była niezła jatka. Ogień maszynowy z każdej strony + flaki.
Aha, jeszcze jedno. 2 razy do mnie wystrzelili. Pierwszy raz udało mi się wymanewrować. Za drugim razem również zauważyłem rakietę, ale trochę pecha miałem i trafiła - silnik mi padł.
Oby więcej takich misji :)

Pzdr Mark

Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Qba w Czerwca 10, 2006, 15:50:01
...OCA Strike na jednopasowe lotnisko. IP i wchodzimy do ataku. Przede mną prowadzący Boba Fett zrzuca po kolei durandale. Te jednak nie trafiają w pas tylko wybuchają tuż obok! Sam mam cztery półtonówki i cały czas nie mam jeszcze pomysłu jak je wykorzystać.

Jestem juz blisko pasa, widze startujące w moją stronę wrogie myśliwce. Na oko przypominają A-4 i jakoś nie moge skojarzyć skąd takie tu się wzięły. Jeden mnie mija, do drugiego toczącego się po pasie otwieram ogień z działka. Pociski trafiają wszędzie dookoła tylko nie w niego. Pudło.

Przelatuję nad pasem i robie nawrót, żeby zrzucić bombki. Mój F-16 zawraca zadziwiająco szybko jak na tą masę. Ponownie lecę w stronę pasa ale prędkość jest strasznie mała! 140...130... Dopycham dopalacz na maxa i próbuję wyciągnąć samolot, który niemal jak kamień spada na ziemię! 50 stóp...40...30...20....     NIEEEEEEE!!!!!!!

Naglę widzę przed sobą znajomą ściane mojego pokoju i słyszę głos ojca. "Kuba! Wstawaj bo spóźnisz się na zajęcia!"   

Sen...   

Dziwne...gram od 6 lat w F4 i nigdy takich nocnych przygód nie miałem...
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Czerwca 10, 2006, 16:22:43
A to ci dobre.. Dobrze, że słysząc "bombs away" nie zostawiłeś ciemnobrązowej "broni biologicznej" rozsmarowanej na prześcieradle w łóżku. Takiej ćwierćkilówki ;)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Czerwca 10, 2006, 22:03:31
Qba ! Spudłowałem ?!  :020:
Może Ci F&W padł we śnie ?  :003:
A poprzez senne zamroczenie nie przegapiłeś dzwięku, a raczej braku, silnika ?  :020:
Ja też chce takie sny !  :021:

Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Qba w Stycznia 02, 2007, 02:36:22
Korea, ofensywa wojsk USA na Fenian. Misja sweep, nas trzech: Qba, Mark, Wacha i AI na doczepkę. Każdy z sześciona AIM120 na pokładzie. Roll out. Przelot przez front, fence check i kurs w rejon patrolu. W zadanej strefie cisza, kierujemy się głębiej w terytorium wroga i tam napotykamy wrogi flight czterech Migów-29.

Sortowanie, przydzielenie celów, foxy3 w eterze. Lekkie zamieszanie, ktoś z nas jest defensive, inny melduje o uaktywnieniu się w pobliżu wrogiego Sa-3. Splash, pierwszy drugi..... po chwili cały wrogi flight gryzie ziemie.

Następny flight inbound. Znowu nasza wygrana. Mamy jeszcze około połowy rakiet, ale paliwo na wyczerpaniu. Kierujemy się do najbliższego tankowca. W sumie dolot do stołówki, zatankowanie i powrót w rejon patrolu zajmuje nam około 40 minut.

Z powrotem na terytorium wroga. Info od AWACSa o samotnym Migi-21, kierujemy się na niego. Wacha i Mark przodem, ja lekko z tyłu. Fishbed wchodzi w zasięg. Wacha odpala Aim120. Nagle na godzinie 3 bliski spike '21' z innego Miga. Skręcam w prawo, bandyta właśnie wystartował z lotniska nieopodal i nabiera wysokości, lokuje go w trybie dogfight i nurkuję wchodząc mu na ogon. Odrzucam dodatkowe zbiorniki, sterowanie na CAT1. Seria z mojego M61, druga, splash. W tym samym momencie Wacha melduje o strąceniu swojego miga.

Wacha i Mark mają spike '29' i skręcają w jego kierunku. Ja jestem jakieś 5-20 mil po skosie za nimi. Na radarze widzę wrogiego 29, resztę mojego flightu i jakiś dodatkowy kontakt blisko Marka...
Przyglądam się bliżej i widzę charakterystyczny dym ciągnięty za sobą przez Fishbedy.
"Mark! Mig za tobą nisko! Odbij i flary, flary!"
HUD zapełnia się flarami Marka, przechodzę znowu w tryb dogfight, lock na Migu i Fox3 z bliskiej odległości, Splash. Zestrzelenie przez Wachę odległego Fulcruma było formalnością. Return to base.

Zbliżamy się do FLOT, Wacha informuje o wyskakującym co jakiś czas spiku od Sa-10. Oddalamy się od podejrzanego miejsca. W powietrzu brak wrogich maszyn. Nagle przed nami bryzg. Lokuje trafiony samolot i słyszę buddy spike od F16, który w płomieniach spada na ziemię. Skąd to?
"Spike Sa-10, godzina 4" słysze od skrzydłowego. Skręcamy ogonem do zagrożenia i w nogi. Chaff.
"Uwaga, misslie launch! smuga na horyzoncie godz 6!" Mija chwila, po czym Wacha krzyczy, że dostał i wyskakuje.

"Mark, dopalacz i jak najszybciej na nasze terytorium" - rozkazuję
Mijamy FLOT, wygląda na to, że wszystko będzie ok.
"Trójka, dostałem, katapultuję się".....

Zostałem sam, ale nie dane mi było wrócić do bazy. Minutę po strącaniu Marka również oberwałem Sa-10... Na własnym terytorium.

Pierwsza misja w nowym roku. Niezły początek.





Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bananpl w Stycznia 02, 2007, 10:12:09
Boże! Kiedy wy lecieliscie? Czy nie mieliscie nic lepszego do roboty (np. leczenie kaca :) )? Nie powinniscie wylatywać w takim stanie (przyrównuję Wasz stan do swojego  :021: ).
Czy wszyscy się uratowali? Mam nadzieję że tak. Gdyby nie ten SA-10 był by to wspaniały lot, a i tak gratuluję strąceń. Pozdrawiam i przy okazji wszystkiego najlepszego w NOWYM ROKU :banan .
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Wacha w Stycznia 02, 2007, 11:33:05
Ej, no Banan - przed lotem poszły w ruch obowiązkowe alkomaty - dowództwo 13 WELT może spac spokojnie, bez obawy o sprzęt bojowy eskadry :021: Tylko ten AI jakiś taki nie pewny był - musi ma patent na alkomat :002:

Co do SA-10 które nam zrobiło rzeźnię - trochę je zlekceważyliśmy bo siało po inych flajtach no i śmiesznie było bo tylko mi się na RWR pokazywało. Dlatego trochę "lekko je ważyliśmy" do momentu aż zobaczyliśmy z Qbą dwie smugi i zestrzelonych naszych.
Dodam tlko, że w następnęj misji nie zostawiliśmy suchej nitki po SA-10
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bananpl w Stycznia 02, 2007, 21:25:26
Ej, no Banan - przed lotem poszły w ruch obowiązkowe alkomaty - dowództwo 13 WELT może spac spokojnie, bez obawy o sprzęt bojowy eskadry :021: Tylko ten AI jakiś taki nie pewny był - musi ma patent na alkomat :002: ...
No to ja bym nie poleciał  :020:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Gerrah w Sierpnia 07, 2007, 01:15:56
Pora i na mnie :002:
Dziś odbyłem mój pierwszy lot w warunkach bojowych (czytaj multi). Ku mojemu zdziwieniu stres nie był aż tak wielki. Raczej odczuwałem podniecenie, że w końcu będę mieć okazję polatać z kimś inteligentnym :)

Najpierw wraz z Wachą stoczyliśmy krótkiego dogfighta (nawet raz udało mi się odpalić AMRAAMa). Pozwolicie, że nie będę bliżej komentować jak wyglądał przebieg (Wacha :502: ja).
Następnie wybór padł na TE, Korea 2010. Misja - baza lotnicza Haeju, z początku wydawała się prosta. Nikła obrona AA, zagrożenie mogły jedynie stanowić Migi z pobliskich baz. Jako uzbrojenie zabraliśmy 6 Durandali i 6 ... (Mk-82? z emocji już zapomniałem :lol:). Po spisaniu dokładnych koordynatów pasa wskoczyliśmy do kokpitów. Jak na razie bez żadnych problemów, ramp start, taxi (kołowanie było tak długie, że przez chwilę miałem chęć wystartować na taxiway'u ;)). Po starcie miałem drobne problemy z odnalezieniem mojego flight leader'a (w końcu to pierwszy raz jako wingman). Emocje jednak dały o sobie znać, gdyż dopiero po chwili zorientowałem się, że cały czas świeci mi się wielka żółta kropa na MFD (Wacha znaczy się). W duszy przekląłem programistów LP za brak opcji datalinku... Lot przebiegał cały czas spokojnie. Dolecieliśmy do IP, ja miałem pierwszą połówkę pasa, Wacha resztę. Pierwszy zrzucił swój ładunek mój flight leader, niestety troszkę niecelnie, więc poprawiłem za niego :534:. Gdy robiłem nawrót aby zbombardować to co zostało zorientowałem się, że zamiast Durandali posłałem Mk-82 :-?. No nic, mówi się trudno... BAM, dostałem. Ale o sooo chozi?! Silnik płonie, hydraulika siadła, eject. Gdy meldowałem o moim stanie, usłyszałem w słuchawkach kolejną eksplozję. No cóż... Przynajmniej nie będę samotny na przesłuchaniach :D
Wybuchy musiały jednak zakrzywić czasoprzestrzeń, gdyż pojawiliśmy się znów w swojej bazie ;) Jednak doświadczeni poprzednim lotem postanowiliśmy wziąć na poprawkę SA10 (przynajmniej czuję się trochę usprawiedliwiony), które gdzieś tam się ukrywało.
Znów taxi, powróciła nieodparta chęć wypróbowania wytrzymałości swojego podwozia poprzez start z taxiway'a, i takeoff. Tym razem problemów z lokalizacją nie było. Gdy w głowie obmyślałem jak wycfaniakować SA10, Wacha ostrzegł przed zbliżającymi się Mig-21. Pewni swojego zwycięstwa (w końcu to tylko jakieś zestarzałe Migi...) przeszliśmy w tryb A-A. Adrenalina "odrobinę" mi wzrosła, gdy ujrzałem smugi rakiet wystrzeliwanych w Wachę. Mimo  wszystko udało mi się zapanować nad emocjami i odpalić jednego AMRAAMa. Uszczęśliwiony pierwszym zestrzeleniem, zaczynam szuk... BAM... Oj niedob... BUM. Mój Viper rozpadł się na kawałki. Chwilę później dołączył do mnie Wacha.
Dziwnym zbiegiem okoliczności przy debriefing'u pokazało, że mój samolot jest tylko "damaged" a ja sam "Ok".
Na dobranoc postanowiliśmy jeszcze raz się zdogfightować. Dla dobra swojej reputacji pominę jego przebieg. Khym.. Wynik: 6 dla Wachy, -1 dla mnie :karpik

Wnioski:
- TrackIR to wręcz wspaniałe urządzenie
- nigdy nie lekceważ przeciwnika
- coś co pozornie wygląda na miłą i przytulną bazę lotniczą, w rzeczywistości jest niemiłą i nieprzytulną baza lotniczą :lol:
- po podłączeniu kierownicy do komputera (coby korzystać z dobrodziejstw pedałów w Falconie) sprawdź czy pod spustem masz nadal zbindowany joystick :)
- loty online są niesssssssamowite :)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Wacha w Grudnia 28, 2007, 20:37:30
Dobra - Święta, Święta i po Świętach. Wy spożywaliście smakowite przysmaki kuchni polskiej a 13 WELT walczyła na froncie DPRK/ROK. Ktoś przecież musiał bronić demokracji.

Wojna trwa a stacjonująca w OSAN eskadra F-16C-blk40 dostała do wykonania zadanie niecierpiące zwłoki: wyeliminować hutę w Munch'on. Odległość niewielka (ok. 140 mil), kompleks dość rozbudowany i z mocną obroną AAA. Dodatkowo znajdujący się w zasięgu SA-2
Flight Lead zadecydował o podejściu do celu na małej wysokości i rezygnacji z broni precyzyjnej (LGB).
Zabieramy 6 x MK-84 SE, 2 x 370 GAL, 4 x AMRAAM(C), AN/ALQ131.

Podział celów, uzgodnienie szczegółów przelotu. Wszystko profesjonalnie. Ważnym szczegółem jest by zrzucić wszystkie prezenty w jednym przelocie nad celem. Start (http://rapidshare.com/files/79519318/take_off.avi.html) w wesołej gromadzie przy pogawędkach o tym i owym. W czasie dolotu obserwujemy poczynania SEAD-eskorty i eskorty, sami dostosowując swoje tempo "do karetki" i nie pchając się w żadne kłopoty.

W odpowiednim momencie kleimy się do matki ziemi i przedzieramy nad cel rozciągniętą formacją. Robimy zrzut i odchodzimy nad morze - ciągle na full-military, z Bitching Betty wyjącą w uszy zostawiamy za sobą deszcz flar i chmury pasków aluminium oraz dymiące zgliszcza huty. Okazuje się, że No. 4 ma ze sobą jeszcze 4 prezenty które nie znalazły adresata. Flight Lead nie zezwala jednak na jeszcze jedno podejście ze względu na intensywność ognia obrony plot.

Leader zbija nas w uśmiechniętą gromadkę "szesnastek" i kierujemy się do domu, jednak przedwcześnie nabraliśmy wysokości - znowu silny flak daje się we znaki więc ponownie drapiemy brzuchami po górskich przełęczach. W końcu robi się spokojnie a więc FL 200 i w spokoju liczymy siniaki. Nie ma żadnych, mamy AMRAAMY i trochę paliwa więc szukamy zaczepki. OK - są cele ale BARCAPY i inne nasze Flight'y sprzątają nam wszystko sprzed nosa nim wejdziemy w parametry. W końcu dostajemy dobry namiar od AWACS'a no to hejka naprzód. Hurra - zbliżamy się do FLOT więc 4-ka może się pozbyć swoich 4-ech bombek "niechoinkowych". Za to 1 i 2 znaleźli sobie trochę groźniejszego wroga niż dotychczas śledzony Frogfoot, którego pozostawili mnie. No dobra - go burner @ FL 330. Po około 7 minutach jestem w najlepszych parametrach mojego AIM-120C i Fox 3 close....pitbull...bryzg. 1 i 2 powalczyli chwilę z dwoma Su-30 (albo cosik takiego ;)). Lećmy do domu bo "topliwo" się kończy po tym sprincie za Su-25. Ale ale - gdzie jest 4-ka? Miał sobie wybrać jakąś miłą kolumnę wojsk pancernych jako cel a ten się wziął za Koksan - samotnie !!!! No i jak można się domyśleć oberwał od oplot. Za to dzielnie może zameldować o zniszczeniu wieży kontrolnej oraz dość solidnym podziurawieniu jednego z runway'i. Zuch chłopak - medale i awanse czekają. Szkoda, że jeszcze nie teraz ;) Trzeba go doprowadzić do domu - 1-ka mu asystuje i zbieramy się nad FLOT'em. No. 4 leci na Alternate a 1 i 2 mają jeszcze ochotę na polowanie wiec sobie lecą na północ. Niestety nic nie upolowali bo było za daleko jak na stan paliwa. Ważne, że we trzech wracamy do domciu. Jestem na oparach dlatego zgłaszam emergency i wciskam się przed jakąś F-15 - ATC daje nawet dokładne informacje (http://img179.imageshack.us/my.php?image=20071227205039vl5.jpg) o traffic'u :)

No jak ja się cieszę - tym razem wystarczyło mi zupy na dojechanie do stojanki :)
Dobra - jak na jeden dzień dość. Myślę, że 2 misje wystarczą. Koledzy mieli dzisiaj po 3.
Ciężki dzień, czas na szklaneczkę lub dwie Jameson'a

Do następnej misji - cheers!!!!!!!!

PS
W czasie debriefingu nasz Lead a jednocześnie dowódca eskadry przychylił się do wniosku jednego z kolegów (z obawy o jego życie nie wymienię ksywy :118:). Otóż Flight Lead ma prawo/obowiązek wskazać osobę do napisania raportu z misji w niniejszym wątku stąd ten przydługawy i nieciekawy post. Niestety możecie spodziewać się następnych bajdurzeń, a ponieważ dość mocno latamy ostatnio to trochę tej makulatury może się zebrać. Mam tylko nadzieję, że w ramach zemsty Geronimo albo Mazak nie wywalą nas z tego forum za śmiecenie  :118:
Sajonara!
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Gerrah w Grudnia 28, 2007, 22:53:32
Ja chciałbym sprostować jedną rzecz: otóż numerek 4 otrzymał rozkaz atakowania bazy. Zdziwiony upewnił się, że o lotnisko chodzi. Po otrzymaniu potwierdzenia przystąpił do ataku. 8) Od razu chciałbym także podziękować Qbie za wyprowadzenie mnie z tego młyna, gdyż gdzie nie leciałem na RWR świeciły SA-13 i walili do mnie panowie z kałaszami. :D

    28.12.07 13. eskadra otrzymała dwushipową misję On-Call CAS, kod wywoławczy - Falcon1. Mieliśmy wspomóc nasze jednostki naziemne walczące kilkanaście mil na południowy zachód od miejscowości Sin'gye. Towarzyszyły nam także 2 A-10 (z tym samym zadaniem) oraz jeden F-16 w roli FAC.

    Z powodu niewielkiej odległości, spodziewanego braku mocniejszej obrony p-lotniczej oraz znikomej obecności samolotów wroga zdecydowaliśmy się na uzbrojenie: 4xAIM-120C, 3xAGM-65D, 2xAGM-154A oraz centralny zbiornik paliwa (300 galonów).

    Lot do steerpointu 2 przebiegał spokojnie. W okolicy celu (steerpoint 3 i 4) roiło się od sojuszniczych samolotów. AWACS meldował brak wrogich maszyn w powietrzu. Około 30 mil od FLOT u skrzydłowego doszło niestety do zwarcia obwodów i przestało działać radio (także backup). Niemniej wcześniejszy kurs języka migowego, opłacony przez dowództwo 13 WELT, opłacił się i dzielnie postanowiliśmy kontynuować lot bez komunikacji głosowej1. Po skontaktowaniu się z FAC nad steerpointem 3 otrzymaliśmy wektory do jednostek naziemnych wroga. Podczas pierwszego podejścia zostaliśmy jednak zaskoczeni przez kilka J-11 (chiński odpowiednik Su-27). Do walki BVR wdarł się chaos, gdyż wraże samoloty niepostrzeżenie przedarły się przez BARCAPy znajdujące się najbardziej na północ od FLOT i nastąpił problem z identyfikacją swój-obcy. Zamieszanie komunikacyjne dodatkowo zwiększył FAC, który najwyraźniej nieświadomy obecności wroga dalej wektorował do jednostek naziemnych. Sytuacja stała się groźna kiedy Falcon1-1 został zalockowany na twardo i została wystrzelona w jego stronę rakieta AA-10C Alamo.  Dzięki szybkiej reakcji skrzydłowego wrogi samolot został namierzony i w jego kierunku wystrzelony Slammer. Po kilkunastu sekundach nastąpił wybuch i J-11 został zniszczony (nie zaobserwowano spadochronu). Po zgubieniu rakiety, flight lead zawrócił na północ i zniszczył kolejnego spanikowanego już J-11. Niebo wydawało się czyste więc przystąpiliśmy do ataku jednostek naziemnych.

    Po otrzymaniu zaktualizowanych wektorów od FAC przystąpiliśmy do zrzucenia ładunku. Niestety samolot skrzydłowego znów zawiódł i w wyniku nieznanej usterki FCR kursor w trybie GMT nie odpowiadał. Seria skrętów po 7g w CAT III naprawiła problem2. Po odpaleniu Mavericków oraz Bruiserów rozpoczęliśmy powrót do bazy. Obaj musieliśmy lądować awaryjnie (prowadzący z powodu bingo, skrzydłowy - brak radia) w bazie Osan, na pasie 26. Późniejszy recon wykazał jednak niską skuteczność JSOW (2 zniszczone pojazdy u prowadzącego, 1 uszkodzony u skrzydłowego). Niemniej jednak misja została zakończona sukcesem, natarcie wojsk DPRK zostało powstrzymane, a obie maszyny szczęśliwie wróciły w stanie w jakim wystartowały.

    Demokracja trzyma się mocno i nie ma zamiaru przegrać.

2Lt Gerrah



1 - włączyliśmy na chwilę pauzę, po której straciłem wszelką komunikację w Falconie (reszta dźwięków działała normalnie).
2 - nie wiedzieć czemu w trybie GMT, gdy chciałem się zalockować na celu kursor blokował się i jedyną metodą na jego odblokowanie było przejście w tryb NAV->AA->NAV->AG. Dopiero po kilku próbach udało się namierzyć cel.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: JankeS w Stycznia 08, 2008, 15:35:49
Nocna misja SWEEP/SEAD. Piloci: Capt. Wacha, Lt. Kwazar i Lt. JankeS + AI (myślący

inaczej).

4SHIP

Lead: 11 Capt. Wacha
        12 Lt. Kwazar
        13 Lt. JankeS
        14. AI

Loadout 4xAIM-120, 4xJSOW, 2xFUEL i ECM

Start godzina 5.40, 3 dzień kampanii. Celem misji są bataliony obrony przeciwlotniczej na
południowo zachodnim obszarze Korei Północnej. Po starcie pierwszej pary, kołuje na pas,
niestety czwórka zgłasza usterkę awioniki (prawdopodobnie przez myszy  :003: ) i dostaje rozkaz
powrotu do hangaru. Startuje bez skrzydłowego. Kieruje sie na steerpoint 2. Wznoszenie 7,5
stopnia do góry, przepustnica na fullmilitary. Po chwili ustawiam się na pozycji z lewej strony leada.
Po osiągnięciu wysokości optymalnej i zbliżeniu się do FLOT'u, prowadzący zgłasza Fence
check in - wyłączamy światła i uzbrajamy systemy JSOW'ów. Po minięciu linii frontu
kierujemy się na północny zachód, Capt. Wacha zaczyna przydzielanie celów. Mi się trafia
jako pierwszemu stanowisko wyrzutni SA2 bez radaru na wschód od naszej ścieżki przelotu,
po chwili lead przydziela też cel dla dwójki - podobne stanowisko na północ od nas, po czym sam rozpoczyna atak. Dostajemy zgodę na otwarcie ognia ("Weapons free!" od leada) - serce zaczyna bić mocniej, na ekranie MFD obsługi celowania optycznego JSOW'a widze skupisko wyrzutni SA2 - włączam zoom - selekcjonuje cele i fire! Idzie pierwszy JSOW, po chwili to samo zgłasza prowadzący i
dwójka. Po wystrzale odchodzę przez prawe skrzydło na południe. Do Capt. Wachy otwiera ogień z
ziemi FLAK, na szczęście pozbawione fire canów AAA strzelają w nocy bardzo nieskutecznie.
Po chwili widać eksplozje na ziemi... "Good hit! Good hit!" Wszyscy wycofujemy się nad
steerpoint 5, na południe od atakowanych batalionów. Po rejoin i weapons check, czekamy
na dalsze rozkazy. Lead przez prawe skrzydło zawraca i przeszukuje radarem obszar wroga -
mamy nowe przydziały celów. Tym razem celem jest wroga kolumna pojazdów opancerzonych
trochę na północny zachód od palących się, zniszczonych celów prowadzącego. Capt Wacha
przesyła mi przez data link kursor z radaru nakierowanego na kolumnę pojazdów. Kieruję się na
cel, Wacha bierze zachodnią część kolumny ja wschodnią. Fire! Idą kolejne JSOWy.
Prowadzący zgłasza koniec uzbrojenia AG ("Dakota!"), w tym samym momencie dwójka atakuje
inna kolumnę pojazdów bardziej na południe po uprzednim zadeklarowaniu. Po chwili widać
eksplozję i 3/4 pojazdów staje w ogniu. Kolejny raz odchodzę na południe. Prowadzący
przechodzi na AIR COVER - AWACS potwierdza Picture Clear. Capt Wacha kieruję się na północ,
widzę jak nieporadny FLAK ostrzeliwuję nas ale eksplozję widać dużo poniżej naszego pułapu
lotu. "Weapons check"! Ja mam jeszcze 1xJSOW, dwójka ma 2szt. Kolejny przydział celów:
stanowisko SA5 na północny zachód od lotniska - celuję i fire! Niestety ostatni JSOW
poszedł w skupisko wrogich baraków i pojazdów na północny zachód od lotniska. Dwójka
poprawia i jej JSOW trafia dokładnie w stanowisko SA5 "Good hit! Good hit!" krzyczy
Wacha... Zgłaszam "Dakota!" to samo dwójka. Prowadzący kieruję się na steerpoint 6,
idziemy za nim na pułapie 30000 stóp. Widzę kątem oka ostrzał z ziemi daleko od nas.
Kierujemy się w stronę bazy. Misja dobiega końca. Inbound i lądowanie.

Mission suckcess!

Czas lotu 1h

Cele zniszczone

Capt. Wacha : 17 AG
Lt. Kwazar     : 21 AG
Lt. JankeS     : 22 AG

S!  :021:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Qba w Stycznia 09, 2008, 01:49:01
Słoneczny poranek nad Koreą. 2-ship Strike. Prowadzi Jankes, Qba jako skrzydłowy. Cel: kilka budynków w kompleksie fabryk na wschodnim wybrzeżu. Nad celem spodziewany się kilku AAA - ZPU-2. Nic groźnego. Planujemy atak ze średniej wysokości. Zabieramy 4x JDAM i do maszyn.

Spokojny start. Od wieży "resume own navigation" i złożenie w formację. W drodze na stpt 2 wprowadzam współrzędne GPS dwóch nowych steerpointów, tam (factory i storage tank) mają uderzyć moje JDAMy.

W powietrzu pełno naszych samolotów. AWACS informuje o wrogach 30 mil od nas na małej wysokości - pewnie helikoptery więc kontynuujemy spokojny lot. Przejście przez FLOT, fence check i zbliżamy sie do celu. Picture clear, RWR clear.

Rozpoczynamy atak. Schodzę delikatnie z 20 tys i przy 14 tys zrzucam dwa pierwsze JDAMy. Niestety szybkie przęłączenie na następny steerpoint/cel i próba "pickla" kolejnych dwóch nie udaje się. U Jankesa podobnie - 4 bomby wciąż ma pod skrzydłami. Robimy drugie podejście ale na niebie pojawia stado małych czarnych chmurek - FLAK. Intel jak zwykle sie nie spisał.

Zrzucamy kolejne bomby po czym Jankes dostaje z AAA. Mimo problemów ze sterowaniem lead bezpiecznie opuszcza rejon celu i kieruje sie w stronę bazy. Złożenie w formację i RTB. Za nami palące sie pozostałości czegoś co było kiedyś textile millem :)

W pobliżu lotniska pojawia się problem u Jankesa - PFL informuje o awarii podwozia. Główna dźwignia nie działa. Sięgnięcie do dźwigienki zapasowej i kontrolki pokazują, że coś tam sie opuściło :). Patrzę na samolot leada, widzę wysunięte podwozie bez śladów uszkodzeń. Lead ląduję. Ja kilka minut po nim. Ot kolejna nudna misja...

Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Qba w Stycznia 10, 2008, 02:22:44
"Jedynka dostałem! Zrzucam awaryjnie i odchodzę na południe! Trójka przejmuje flight!"
W moim kokpicie gasną wszystkie wyświetlacze oprócz HUD. Odrzucam pozostałe pod skrzydłami bomby i sypię flarami oglądając sie za siebie. Ta Sziłka nieźle mnie podziurawiła, nieszczelność owiewki, problemy ze sterowaniem. Spokojne zrzucanie CBU na wrogie kolumny nagle przerodziło się w próbę powrotu do bazy niemal po omacku.

W eterze słyszę 2. i 3. - JankeSa i Kwazara zrzucających resztę swoich klastrówek. Sam zagłębiam sie w konsole i sprawdzam co jeszcze działa. Uszkodzona elektryka, włączone EPU, brak MFD, PFL, DED. HUD jakis koślawy i nie dający się wyłączyć z trybu CCIP.

Przejście na lewą konsolę. CNI przełączam w backup i na mechanicznym wyświetlaczu wprowadzam TACAN mojej bazy OSAN - 94X. Jeszcze tylko jeden prztyczek z AA na TR i HSI knob w tryb TCN. Jest! Urządzenie łapie sygnał z Osan i HSI pokazuje 100 mil do bazy. Kilka minut wcześniej podobnie urządzony został nr 4. naszego BAI - Capt. Wacha.

"Wacha, co u ciebie, gdzie jesteś?" - pytam
"Kieruję sie w stronę bazy. Mam 100 mil. Nie mam żadnych systemów oprócz HUD i HSI"
"Roger, jaki masz kurs do bazy?"
"Kurs do bazy 205" - odpowiada Wacha
"Copy, mam podobnie, powinniśmy być blisko siebie. Widzisz mnie gdzieś? Podaj swoją wysokość" - proszę Wachę po czym rozglądam się na niebie w poszukiwaniu F-16 kolegi.
"Wysokość 23, szukam cię..."
"Widzę cię Qba, jestem na twojej 11, dołączę do ciebie" - informuje Wacha
"Roger, mam podziurawioną owiewkę, trochę du duszno, schodzę powoli na 12 tys." - po czym rozpoczynam delikatne nurkowanie.

Reszta flightu po zrzuceniu bomb kieruje się do bazy. 30 mil od lotniska zdajemy sobie z Wachą sprawę, że zepsute radio uniemożliwia nam kontakt z ATC. Chcąc uniknąć kolizji z innymi maszynami nad i na lotnisku musimy wybrać bardziej ustronne miejsce do lądowania.

"Wacha, nie możemy lądować w Osan bez radia. Spróbujmy na jakimś airstripe." - proponuję
"Roger, ale gdzie ja tu znajdę airstrip?"
"Jest jeden, kawałek na południe od Seul AB... radial... jakieś 350... 15-20 mil od Osan"
"Chwila... roger widzę. Schodzę do lądowania."
"Zrozumiałem, będę lądował po tobie."

Żeby wysunąć podwozie musieliśmy obaj użyć dźwigni zapasowej. Potem formalnością było posadzenie naszych Viperów na prowizorycznym kawałku betonu robiącym za airstrip. Trzymamy poziom. Dobra robota.
 
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Gerrah w Stycznia 12, 2008, 21:48:04
Druga rutynowa misja misja w ciągu jednego dnia... Obładowani kasetówkami lecieliśmy przywitać się z przyjaciółmi z północy. Moje rozważania o tym jaki to świat jest niesprawiedliwy przerwał nagle Jankes krótkim "dostałem". Adrenalina ostro podskoczyła, ale na szczęście okazało się, że ognień z AAA wyrządził niewielkie uszkodzenia i możemy spokojnie kontynuować misję. Rutyny ciąg dalszy. FAC kiepsko się spisuje, nie może wypatrzeć żadnych jednostek wroga. Nudę przerwał jeden Su-30, który akurat nie stanowił żadnego wyzwania. Jeden Slammer wystrzelony przeze mnie posłał go na ziemię.

"Jedynka, mam spike od 29 na 10 . . . Jest, ok. Zalockowałem go."
"Weapons free, dwójka."
Sekundy lecą, skubaniec beamuje. Jest! W końcu wszedł w zasięg efektywnego strzału.
"Jedynka, straciłem locka. Szukam."
"Ok, uważaj dwójka. W razie czego wycofaj się."
"Mam go. Fox-3 Medium . . . Pitbul! Cwaniak ucieka, ale nie ma już szans."
"Zrozumiałem, dwójka rejoin."
"Mam eMkę, mam eMkę, dwójka defensive, odrzucam uzbrojenie!"

W eterze usłyszałem jeszcze "Adder inbound". Zlany potem zadawałem sobie tylko jedno pytanie "Skąd, k***, skąd?!". Po chwili odzyskałem przytomność. 5 tysięcy stóp, 4, 3, "O k***, dostałem, ejecting, ejecting!". W drodze na dół nie miałem czasu na zastanawianie się co poszło nie tak. Byłem sam, nad wrogim terytorium, a do najbliższych sojuszniczych oddziałów przynajmniej 40 mil. Kilka sekund po katapultowaniu się ujrzałem kulę ognia. Nasze F-15 dorwały skurczybyka. Nie zauważyłem spadochronu, niech się smaży w piekle.

Po kilkudziesięciu minutach ucieczki na południe przyleciały nasze helikoptery. Oczywiście traktowany byłem jako wróg do czasu aż w bazie potwierdzono moją tożsamość. Okazało się, że strzeliłem do Su-25, który był bardzo blisko poprzedniego celu. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, pokazał się kilka chwil po tym jak straciłem z radaru Su-30. Niech obaj sczezną w piekle.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: JankeS w Listopada 01, 2008, 15:53:57
Słoneczny dzień nad Korea, w lotniczej bazie Kangnung na wschodnim wybrzeżu do startu szykują się cztery maszyny F-16C w wersji Block32 pilotowane przez Polskich pilotów. Celem misji jest atak na Hutę żelaza i stali w Kimcheak. Priorytetowy cel to budynek zarządu tego kompleksu.

Nasz "Package":

4 F-16C-32 "Strike"  callsing  "Fury1" - grupa uderzeniowa

oraz

2 F-16C-32 "Escort" callsing "Python1" - nasza eskorta, piloci Koreańscy.

Piloci:

Fury11 Porucznik Gerrah - Flight lead
Fury12 Kapitan JankeS - wingman
Fury13 Porucznik Kwazar - element lead
Fury14 nie wystartował z powodu awarii

Uzbrojenie:
4 rakiety powietrze powietrze AIM-120C-5
2 bomby kierowane laserowo GBU-12
2 zbiorniki paliwa 370-ki
1 zasobnik zakłócający ECM

Godzina 15.40 czasu lokalnego, "Fury flight, cleared for take off, runway 08" słyszymy w słuchawkach i widzę jak stojący przede mną F-16 Gerraha rusza z końca drogi kołowania na pas.

"2, 3 follow me..."
"2, roger..."
"3..."

wbijamy się na pas za prowadzącym.

"2, on position"
"3, on position"
"1, copy that, breaks, full MIL and go..."

Ruszamy jednocześnie, czuje moc dopalacza... Radośnie rzucam w eter "Good burner!" :) Po chwili odrywamy się od tafli lotniska...

"Fury1-1 resume own nawigation..."
"One airborne, one gear up... Fury1 select two..."
"2, roger that"
"3"

Odchodzimy z lotniska na północny wschód. Kąt wznoszenia 5 stopni. Ustawiamy się w formacji SPREAD.

"1, Fury Flight, climb to 25000ft"

Wznosimy się na pułap 25000 stóp, Gerrah lekko z przodu ja z lewej, Kwazar z prawej. Każdy po kolei zgłasza "Leveling 25000" i kontynuujemy w stronę steerpointu drugiego. Chwila spokoju, rozglądam się, widzę oddalającą się linię brzegową. Lecimy nad Morzem Wschodnim, do celu grubo ponad 100 mil. Prowadzący pyta AWACSA o sytuacje w przestrzeni powietrznej:

"Chalice1, Fury1-1, requesting picture"
"Fury1-1, Chalice1, picture clear"

Mamy czysto, świetnie... Sprawdzam wszystkie systemy, współrzędne nawigacyjne celu, wszystko ok. Widzę na HSD naszą eskortę jakieś 30-40 mil na zachód od nas. Myślę o celu i powtarzam sobie w głowie krok po kroku plan ataku. Następne kilka minut spokojnego lotu nad morzem przerywa komunikat od AWACSA:

"Fury1, Chalice1, be advised hostile aircraft bearing 340, 40 miles, 23000ft"

"1, Fury flight change course to 340"
"2, roger"
"3"

Kierujemy się bardziej na zachód zbaczając z naszej ścieżki lotu... Po chwili mamy już na RWR ostrzeżenie... "Oh shit Migs 29..."

"1, Spike, 29, 12 O'clock!"
"2, confirmed... contact dead ahead, 40 miles, 22000ft"
"2, Shit they're closin' fast..."
"3, Another contact 40 right, 50 miles, 25000ft..."
"1, copy that, 2 stay with me, 3 trace him!"
"1, Fury flight fence check in, music on"
"2, music on"
"3"

Bardzo szybko zbliżamy się do Miga-29, eskorta jest na zachód, nie zdąży nam pomóc...
W tym samym czasie Porucznik Kwazar prosi o zgodę otwarcia ognia do drugiego Miga-29 który nadlatuje z północnego wschodu...

"3, requesting permission to engage!"
"1, 3 weapons free!"
"1, 2 music off"
"2, rgr"

Mniej niż 20mil.

"1, Fox3 medium!"
Porucznik Gerrah strzela do Miga, po chwili zgłasza "Pitbull" rakieta przechodzi w tryb aktywny...

"3, Fox3!"
"1, 2 break right!"
"3, pitbull, oh shit 3 missle lunch!"
"3, defensive!"

Drugi Mig strzela do Kwazara, który natychmiast gwałtownie zawraca na południe... Odległość jest bardzo mała... Mig dostaje lecz jego rakieta w trybie aktywnym niestety dopada Kwazara...

"3, i'm hit i'm hit!"
"3, ejecting!!!"

Oba Migi strącone, niestety tracimy 3-kę, wzywam szybko helikopter ratunkowy dla Porucznika Kwazara... Dolatują nasi Koreańscy koledzy z eskorty - szkoda, że tak późno. W okolicy są już też nasze F-15. Na chwile na RWR pojawia się sygnał od Miga-21 lecz szybko znika... Nasze myśliwce robią swoje.

"1, 2 what state"
"2, 4 radar, 2 bombs, fuel state 7600"
"1, 2 come back left"
"2, copy that"

Zawracamy na cel. Odległość ok 50mil. Po chwili mamy kolejne "spike'i" Tym razem Su-30 z północy. Kierujemy się w ich stronę. Znowu nie możemy podejść do ataku. Jesteśmy nad wybrzeżem wroga.

"1, 2 music on"
"2, music"
"2, mud north"

Na RWR mam stanowiska AAA z północy. Su-30 flankują i rozdzielają się. Lecimy za nimi na północ. Su-30 którego śledził Gerrah zawraca i po chwili jest w zasięgu...
"1, Fox3!"
"1, pitbull!"

Gerrah zawraca, a po chwili widzę splash na jego celu. Ja dalej lecę za moim, który skierował sie na wschód... Zbliżam się... Jest już w maksymalnym zasięgu...

"2, 1 request permission to engage"
"1, 2 Weapons free"
 
Czekam jeszcze chwilę i strzelam "2, Fox3!"

Po chwili na RWR pojawiają mi się kolejna <29-ka>

"Oh shit!"
"2, another contacts! 29's 10 O'clock!"
"2, Pitbull!"
"1, 2 come back right"
"2, wilco!"
"2, buster!"

Zawracam i włączam dopalacz. Na RWR mam 29-ki z dwóch kierunków... Nie za ciekawie. Gerrah leci już w ich kierunku. "Po chwili znikają mi sygnały na RWR"

"2, naked!"

Moja rakieta dopadła Su-30, a Mig 29 odbił na wschód uciekając przed Gerrahem. Mijam się z "jedynką" na wysokości 25000 stóp. Zawracam. Mig ucieka na północny wschód. Jestem 12,5 mili za prowadzącym. Powoli zbliżamy się do Miga. Jesteśmy już daleko w głąb lądu, sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna. Pilot uciekającego Miga29 doskonale wie co robi i kieruje się w rejon silnej obrony przeciwlotniczej. Na północy znajduję się wiele wyrzutni rakietowych SA-2 i SA-3. Zgłaszam Gerrahowi że wlatuje w zasięg SAM'ów, ja jestem ok 13mil za nim. Mig jest już blisko ale ryzyko jest za duże.

"1, 2 come back"
"2, rgr"

Zawracamy na południowy zachód. Jesteśmy ok 80mil od IP. Na RWR pojawiają się stanowiska artyleryjskie obrony przeciwlotniczej.

"2, Mud west"

Lecimy dalej.

"1, 2 what state?"
"2, 3 radar, 2 bombs, fuel state 5400"

Gerrah wydaje rozkaz odrzucenia pustych zbiorników po paliwie. Znowu zbliżamy się do wybrzeża. Jestem przed prowadzącym, zostało 10mil do IP. Gerrah podaje mi przez radio ostatnie instrukcje przed atakiem, będę atakował pierwszy. Po osiągnięciu 4-ki słyszę w radio "ACTION"

"2, wilco!"

Wykonuje zwrot na cel i zaczynam schodzić w dół. Zostało mniej niż 20 mil, włączam AG mode, na prawym MFD widzę dokładnie budynek który mam zbombardować

"2, leveling 18000"

Zbliżam się, serce zaczyna bić coraz szybciej. Uzbrajam laser

"2, Mud north!"

Pojawiają się spike'i Tripple "A", czuje jak serce podchodzi mi do gardła...

"2, Pawevay!"

Zrzucam parę GBU-12 i lekko odbijam w lewo i do góry. Po chwili widzę rozbłyski dookoła samolotu. Silny ostrzał artyleryjski z ziemi! Zostało 12s do trafienia... To cała wieczność...

"2, Mud west!"
"SA8 active"

Bardzo blisko po prawej widzę eksplozję... "O cholera, dużo nie brakowało..." Pomyślałem w duchu. 3s, 2s, 1s...

"2, splash!"
"Good hit, good hit!"

Widzę eksplozję na moim celu. "Break left" odchodzę z dopalaczem zgodnie z green wektorem. Gerrah podchodzi do ataku.

"1, Paweway"

Idą kolejne 2 laserówki. Dokładnie widzę gdzie jest mój prowadzący bo na niebie jest gęsto od wybuchów artylerii AAA. Silny Flak z ziemi... Znowu czas jakby zwolnił.

"1, splash"

Jest trafienie, jest trafienie. Widzę kolejna potężną eksplozje...

"1, I've been hit!"

Trafili flight leada! Oglądam się nerwowo za siebie

"How bad?"
"Shit, Engine problems... I'm headed south west..."

Gerrahowi po trafieniu gaśnie silnik... Fatalnie, traci wysokość, ma uszkodzoną awionikę i w pobliżu jest wyrzutnia SA-8. Próbuje go uruchomić ponownie

"1, Engine's not running. I'm glider... Heading south, 200, passing 16000"
"2, copy that..."

Zawracam w stronę leada, włączam "muzykę" próbuje zakłócić wszystkie sygnały wrogich jednostek obrony przeciwlotniczej. Gerrahowi nie udaje się niestety restart silnika i szybuje na południe w stronę morza...

"1, I'm gonna continue to glide as long as I can..."
"Start finding me boys..."

Spokojnym głosem mówi Gerrah... Lecz wiem, że musi być przerażony. Perspektywa katapultowania się nad morzem wschodnim nie należy do najbardziej komfortowych.

"1, I'm gonna try to restart again..."

"Passing 9000 ft"

Gerrah szybko traci wysokość, kolejna próba uruchomienia silnika udaje się. Będąc zaledwie na wysokości 1000 stóp Fury11 uruchamia ponownie swój silnik. Radość trwa zaledwie sekundy...

"Fury1, Chalice1, be advised hostile aircraft bearing 350, 40 miles, 22000ft"

Z północy zbliżają się 2 Migi 29. "O tylko tego brakowało"
"2, 1, not good, I have overheat warning, can't risk going mil"

"2, got it, requesting permission to engage"
"1, Weapons free"

Zawracam na nie. Zbliżają sie bardzo szybko.

"2, contacts dead ahead, 30mil, 25000, aspect hot"
"2, Fox3!"
"2, Fox3!"

Strzelam do obu celów jednocześnie. Po pitbullu na pierwszym zawracam w stronę Gerraha. Migi też zawracają... Jednego z nich dopada mój AMRAAM, drugiemu się udaje. Proszę AWACSA o wsparcie i lecę do Gerahha który powoli nabiera wysokości. Silnik pracuje ale w każdej chwili może eksplodować. Trzeba szybko lądować.

"Fury1, Chalice1, divert field bearing 220, 70 miles"

Kierujemy się na lotnisko KUUM-NI. Lecimy kursem 220. Gerrah ma problemy z F-16, który nie daje się wytrymować. Jestem nad nim z tyłu. AWACS podsyła nam na pomoc 2 F-15, ocalały Mig zawraca do bazy - nie ma ochoty na konfrontacje z Orłami. 40 mil do lotniska. Widzimy już wybrzeże. Ustawiamy częstotliwość wieży w KUUM-NI i Gerrah zgłasza lądowanie awaryjne

"Fury11 declering an emergency!"

Ja robię to samo. Mamy zgodę na awaryjne lądowanie... "Runway 23" Jestem 2 mile za Gerrahem.

"1, On final..."
"1, Touchdown"

Gerrah przyziemia bez najmniejszych problemów. Chwilę po nim robię to samo. Zjeżdżamy na drogę kołowania i prosto do hangaru...

Misja zakończona sukcesem. Cel misji zniszczony, strącone 5 maszyn wroga i jedna uszkodzona.

Kwazar zostaje uratowany i sprowadzony do bazy śmigłowcem ratunkowym.

Gerrah 2AA 1AG OK
JankeS 2AA 1AG OK
Kwazar 1AA 0AG RS
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: syringe w Listopada 03, 2008, 11:33:57
 :613:

Panowie...
Ja chcę porządny net!!!
Ile trwa okres szkolenia do 13 WELT?
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Gerrah w Listopada 03, 2008, 12:58:22
http://www.il2forum.pl/index.php?topic=7005.msg178709#msg178709 ;)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Flanker w Grudnia 06, 2008, 02:06:58
Ostatnia misja. OCA Strike. 5/6 grudnia 2008.

(http://img214.imageshack.us/img214/5783/noktopj9.jpg)
(http://img150.imageshack.us/img150/9840/switkj7.jpg)
(http://img247.imageshack.us/img247/6977/chmurarx2.jpg)
(http://img70.imageshack.us/img70/6531/podejscieud5.jpg)
(http://img301.imageshack.us/img301/2853/bazayi8.jpg)
(http://img70.imageshack.us/my.php?image=appoh6.jpg)
(http://img70.imageshack.us/img70/5456/appoh6.jpg)
(http://img177.imageshack.us/img177/6530/ladowaniewu9.jpg)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: syringe w Grudnia 06, 2008, 12:30:51
Witam

Piękna galeria   :karpik

Już niedługo mam nadzieję spotkamy się razem na wirtualnym niebie   :banan

Pozdrawiam!
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: syringe w Stycznia 23, 2009, 22:34:11
„Dobra - chyba nadszedł na to czas...”
Od po tych słowach ugięły się pode mną kolana.
Major Wacha zdecydował o moim pierwszym flightcie z 13 WELT.

Na briefingu dowiedziałem się jak wygląda sytuacja.
Flight składał się z 3 maszyn pilotowanych kolejno:
1.Meehau
2.Wacha
3.Ja
Misją był raczej prosty Interdiction czyli zniszczyć wszystko co się rusza i ma skośne oczy.
Mieliśmy się trzymać wyznaczonego planu lotu, dla zbaczających z kursu czyhały wyrzutnie SA-5
między STP 2  a 3 oraz niedaleko STP4.
Pod skrzydłami podwiesiliśmy po 2 slamery, 2 mavericki  oraz 4 laserówki.

W końcu załadowałem się do kokpitu i wyjechałem za Wachą na Taxiwaya.
Po niespełna minucie całą trójką odrywaliśmy się od pasa.
-Push stp 2  -nadał lead-  wznoszenie 5 st  do 20tys. Poprawka- 18tys.

Początek lotu był spokojny, pogoda w sam raz- kilka chmurek na niebie i zielona Korea  daleko pod tyłkiem.

Dość szybko jedynka podała informację o kontakcie ok 20 mil na prawo od naszego flighta.
Wacha poprosił o zezwolenie na rozpoznanie i ewentualne zniszczenie celu.
Po chwili wahania okazało się  że to para naszych F-15.
Dolatując do STP 3 lead poinformował nas o kolumnie nieprzyjacielskich czołgów 5 mil za sterpointem  4.

Dwójka i ja dostaliśmy rozkaz odpalenia jammera i ataku na ground target.
Przez chwilę miałem problem z odnalezieniem celu lecz Maj. Wacha przesłał mi ich namiary datalinkiem.
Uzbroiłem  mavericki nadałem radiem:
trójka rifle jeden.
Odpaliłem w pierwszy pojazd z kolumny nieprzyjaciela, po chwili rifle dwa – poszedł drugi maverick w następny cel.
Odszedłem za dwójką w prawo starając się trzymać na jego ogonie.
-Cowboy1 spike SA-5 na 10 -widzę odpalenie
-Dwa, do ziemi trójka  i chafy.
Poczułem jak włosy stają mi dęba, nie chciałem zostać zestrzelony przez SAMa już podczas pierwszego lotu w eskadrze.

Po potwierdzeniu że SA-5 spudłował przełączyliśmy się na laserówki  i odwróciliśmy się  w stronę już dymiącej kolumny pojazdów.
Wtedy postanowiłem trzymać się lekko z tyłu i i uważać na SAMy.
Wacha poinformował o podejściu do zrzutu, starałem się lecieć za nim i posłać swoje laserówki jak tylko uda mi się złapać cel.
dwójka peavey
po chwili ja nadałem
trójka peavey
I nagle odezwał się w kokpicie launch warning.
Spanikowałem, dałem w palnik i skręciłem ostro w lewo, opamiętałem się słysząc trzask pylonów przy przeciążeniu 6,5G.

Odpuściłem, dałem 10stopni w górę i zacząłem wyrzucać chaffy.
Po kilku sekundach ostrzeżene o odpaleniu rakiety znikło, a  ja dostałem upomnienie od leada bym wrócił na STP4 i zapytanie o ilość paliwa.
trójka 1200
lead – poinformuj mnie jak zejdzie poniżej 1000.
trójka Copy

Postanowiłem nie atakować, wzbiłem  się na 18,000 i zobaczyć jak wygląda atakowana kolumna nieprzyjaciela.
W tej chwili spadła laserówka Wachy, zobaczyłem trzy spore wybuchy i wielką kulę dymu unoszącą się nad celem.

-Trójka, paliwo 900
-dwójka, też mam mało paliwa, zabieram trójkę na zapasowe. Trójka kurs 320.
-trójka copy.
Ustawiłem się na kursie i powoli się wznosząc kierowałem się w stronę lądowiska.
Zacząłem mieć obawy widząc jak paliwo powoli ale niemiłosiernie się kończy.
Udało się jestem nad lotniskiem. Przekazuję przez radio do wierzy informację o Emergency Landing. Dostałem potwierdzenie oraz namiary na pas 340.
Wacha przede mną miał już touchdown, a  ja zacząłem dolatywać do finala.
Podchodziłem z prędkością około 190 węzłów i tu zaczęły się komplikacje.
Nad samą płytą uznałem że przestrzelę, otworzyłem hamulce i pociągnąłem drążek do siebie.
Usłyszałem przeraźliwy dźwięk szorowania metalu o beton. Na HUD zobaczułem napis WARNING po czym straciłem zasilanie w maszynie. Gruchnąłem przednim podwoziem o płytę lotniska i zatrzymałem się.
To było głupie z mojej strony. Zwaliłem najprostsze przyziemienie...Na dodatek stałem na środku pasa...
Po poinformowania reszty flightu o moim błędzie dostałem rozkaz spróbowania ponownego uruchomienia maszyny i przejechania na bok pasa.
Udało się, lecz po kilku metrach silnik ponownie zamarł...
Lead troszkę poddenerwowany obejrzał ustawienie mojej maszyny przy lowpassie.
Uznał, że nie jest tak źle i postanowił lądować.

Po kilku chwilach razem z dwójką gotowali się do startu po hotpit refuelingu.

Tutaj kończył  się mój  udział w misji. Wyciągnołem cyfrówkę i zrobiłem dwa pamiątkowe zdjęcia podrywających się maszyn  Meehaua i Wachy.
WACHA
(http://img216.imageshack.us/img216/5572/20090123004933be8.png) (http://imageshack.us)
MEEHAU
(http://img217.imageshack.us/img217/9674/20090123004937sx3.png) (http://imageshack.us)



Sam wyszedłem z kokpitu usiadłem koło maszyny i pomyślałem o czekającym mnie uziemieniu oraz dwumiesięcznej karze mycia kibli w Eskadrze.


I tu chciałem podziękować mojemu instruktorowi- Wacha dzięki za cierpliwość obyś jej miał jeszcze więcej :)


Pozdrawiam Serdecznie
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Gerrah w Stycznia 23, 2009, 23:12:27
I nagle odezwał się w kokpicie launch warning.
Spanikowałem, dałem w palnik i skręciłem ostro w lewo, opamiętałem się słysząc trzask pylonów przy przeciążeniu 6,5G.
http://pl.youtube.com/watch?v=m5DfJY-94S4 ;D

oraz dwumiesięcznej karze mycia kibli w Eskadrze.
Spoko. Kible czyści u nas pani Ela co tydzień w środę. Piloci z czymś na sumieniu za to polerują dysze :icon_twisted:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: bip3r w Stycznia 24, 2009, 22:03:02
Sympatyczny opis Syringe :)

W sumie to się nie dziwię, że zarysowałeś pupskiem o glebę. Kto by nie zarysował po raz pierwszy biorąc udział w misji online i widząc wieżowiec na końcu pasa ?? :D
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: syringe w Marca 14, 2009, 12:49:02
No i znów trafiliśmy do Korei.

Tym razem dostałem przeniesienie razem z moim leadem Dominikiem' Flankerem.
Na jakie lotnisko trafiliśmy nie powiem :( (ahh te dziwne nazwy :P )
Jak się okazało trafiliśmy na sam początek wojenki.

Na sali odpraw dowiedzieliśmy się że naszym pierwszym celem będzie  most dzięki któremu odwleczemy atak żółtków na północno wschodnie terytorium aliantów.
-taki most dla dwóch uzbrojonych szesnastek to troszkę za mało- stwierdził Flanker
-może weźmy HARMy – zaproponowałem – dopieprzymy  im w SA-13 na północ od celu.
-hmm nie lubię się tak rozdrabniać- odpowiedział Flanker- poszukam jakiegoś innego mostu blisko celu. Jakiś jest 10mil na południe, a  nie to nasz. Dobra bierzemy te AGMy.
Plan jest taki, dolot na 23 tys. Robimy podejście z 20tys, zrzut w CCRP po jednym marku  w cel. Odejście na green Vector  potem poszukamy celów dla HARMa odpalamy i wracamy do domku.
Wszystko szybko i bezboleśnie. Oczywiście dla nas :)

Kilka minut później siedzieliśmy już w rozgrzanych maszynach i kołowaliśmy na pas.

Już  na pasie Flanker nadał w eter:
-hamulce, przepustnica na FM, start na 53.

...50,51,52, start! Przepustnica  na Full Burner, hamulce puszczone, przyśpieszenie wgniata mnie w fotel, 80knots, 100,120,135...

-W górę, gear up, wznoszenie 10stopni, teraz 7. Przy 350 przepustnica na full military, push steerpoint 2-  nadał wiązanką Lead.

Mając chwilę czasu,zmieniłem radio na preset channel 12, odpaliłem AGM-88 ustawiłem zakładkę HAD i zacząłem skanować przestrzeń powietrzną przed nami.
-jedynka, kontakty 70 mil przed nami,  na naszym kursie, cold, angles 2 i 3.
-ok sprawdzam
-następne kontakty, odległość podobna,  60 prawo, wysokość 12
-Ci nisko to nasi, tych na prawo nie widze.
-podświetlam
-ok mam(...) to też nasi. Mamy czysto. Ok leveling 23.
-dwa- potwierdziłem.

Po kilku minutach lotu odezwał się RWR.
-Tu lead, mam spika od SA-2 na 10.
-potwierdzam, postrasz ich może HARMem to się odwalą.
-niestety nie mam ich na HADzie.
-ciekawe co ten SAM robi tak daleko za linią frontu- zapytałem
-nie wiem właśnie- odpowiedział Flanker- u mnie stoi ciągle na 9. O a teraz są 3.
-dziwne, olejmy. Przełączam się na precyzyjny steerpoint. Jesteśmy 34 mile od celu. Most bardzo dobrze widoczny na radarze.
-Jedynka potwierdzam.

Po kilku minutach.

-mam first cue, cel w zasięgu- nadał Flanker
-potwierdzam, odpowiedziałem mam spika  od SA-13 na 11.
-mam i ja. Za chwileczkę zrzucam i odchodzę. na green vector!

Ustawiłem się za prowadzącym dałem locka na most i czekałem aż wejdę w obszar zrzutu.
-BOMBS AWAY!
Zobaczyłem czarny punkcik odchodzący od samolotu Dominika. Po chwili sam wcisnąłem pickle i poczułem szarpnięcie odpadającego Marka. Odbiłem w prawo i wszedłem w dość ostry zakręt za liderem, który prosił AWACSa o picture.
Dostaliśmy kurs na 330 na migi 29, postanowiliśmy odwrócić się w ich stronę.
-jedynka sprawdź czy trafiliśmy w most.
-oj chyba obaj chybiliśmy, Widzę dwie dziury przy moście. No ładnie taki wielki cel i chybiliśmy. Mam nadzieje że przynajmniej AGMem coś upolujemy bo nas pogonią w bazie.
Znów RWR zaczął krzyczeć o oświetlającej nas 13.
-Mam spika od 13 – powiedział Lid- rozwalę ją. MAGNUM! Szukaj celu dla HARMa.
-mam tylko triple A, ok świeci mi jedna odpalam do niej. MAGNUM.
-sprawdzam co z tymi migami.- Picture clear. No to już ktoś je spuścił. Wracamy.

Powrót przebiegał spokojnie, weszliśmy na 30tys i w rozciągniętej formacji wracaliśmy do bazy.
Wcześniej spotkana potrójna SA-2 nie nękała nas swoimi  falami.

30 mil od  lotniska zbiliśmy się w ciasną formację i zeszliśmy do lądowania w parze.
Lądowanie wyszło całkiem dobrze, prawie jednocześnie przyziemiliśmy.

Co się okazało na odprawie po locie.
Flanker – trafienie w most- uszkodzenie
Syringe- trafienie w most- zniszczenie mostu
Flanker -trafienie wyrzutni SAM SA-13
Syringe -trafienie ZSU-23-4


Misja zakończona jako succes. HURA!


Oj tak mi sie dziś w pracy nudzi  :118:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Q-bak w Marca 14, 2009, 13:21:45
Pytanko małe i krótkie - czy mając AF moge z wami polatać ? (czy na czyms innym latacie ?)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: syringe w Marca 14, 2009, 13:25:54
To raczej pytanie do Qby lub innego starszego rangą pilota 13WELT.
Latamy na OF 4.7.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Carolus w Maja 13, 2009, 23:34:59
Witam warto tu poodkurzać:
Lotnisko: Kunsan AB
Eskadra: 194th FS
Call Sign: Cobra1
Samolot: F-16C Block 50
Typ misji: SEAD Strike
Cel: Pozycja SA-2, 1NM na północ od miasta Haeju
Piloci: Cobra1.1: Carolus, Cobra1.2: Syringe
Start: 11:06
Uzbrojenie: Cobra 1.1 -   AGM-88 HARM X2
                                   AIM-120 AMRAAM X4
                  Cobra 1.2 -  CBU-87 CEM X6
                                   AIM-120 AMRAAM X3
                                   AIM-9 Sidewinder x1
Od początku misji  mieliśmy problemy. Syringe dopakowany na maxa 44 tysiące funtów na 42 możliwe. Moja komenda Startujemy na równą godzinę 11:06 05:57..., 05:58… ,05:59...,06:00 full burner. Rozpędzamy się. Wieża mówi nam, żebyśmy spadali z pasa jak najszybciej bo ląduje KC-10 na tym samym pasie za nami. Oglądam się do tyłu widzę charakterystyczną sylwetkę Tanker’a. No nic mamy prędkość powyżej 200 więc nie ma się czym martwić. Otóż nie pas 34 R się kończy ja jestem już w powietrzu a  Syringe nawet nie oderwał przedniego koła. 10 cm od końca pasa Syringe melduje Dwójka: Airborne uff… Mamy do przelecenia około 190 mil więc nie ma się co spieszyć, ale należy być skupionym. FLOT rozciąga się od Seosang przez Osan, aż po Kangnung. Na cyplu nieopodal Seosan wg naszego wywiadu miał znajdować się 5HQ Batalion z 2 SA-15. Jednak jak się okazało nie SA-15, a 13; nie nieopodal tylko na samym lotnisku. Ulżyło nam choć i tak byliśmy na około 20 tysiącach stóp. Pytam AWACS’a jakie zagrożenia są najbliżej, odpowiada że  bardzo blisko są dwa MIGi-23 na kursie 055 . Idziemy na nie – Mówię do Syringe’a. Dwa – odpowiedział – i po chwili zgłasza, że widzi 2 cele dokładnie tam gdzie mówił AWACS. Ciężcy jak cholera odpalamy po AMRAAMie do każdego z nich. Syringe zgłasza Splash; ja nie miałem takiego szczęścia. Wszedłem z nim w walkę kołową cały czas był mi na ogonie. Syringe nagle zgłasza: Mam go blisko siebie, mogę odpalać?  Ja odpowiadam – Strzelaj!.... Splash!. Wracamy na kurs do celu 60 mil. Kilka minut później Magnum! Obserwuję HAD i myślę Już powinien trafić czemu wciąż świeci się ta 2… No nic jeszcze jedno podejście. Teraz HARM trafił w cel. Mówię Syringe’owi że może atakować swoimi bombami cele. Syringe odpowiada że nic nie widać tak się dymi ten radar. Cholera! Nagle zauważyłem dwie ciekawe rzeczy: pierwsza to taka, że mój pierwszy HARM trafił w … radar lotniskowy, a 2, że na płycie postojowej stoją 2 obiekty z 25 tysięcy stóp kształtem przypominające wyrzutnie SA-2. Syringe potwierdza i zrzuca parę bomb. Wracamy do domu. W okolicy Kimpo AWACS ostrzegł że w okolicy Seoulu krąży para MIGów-29. Idziemy na kurs 120. Fox Three, Fox Three . Dziwie się, że tak szybko poszło. Jesteśmy 30 mil od bazy. Zgłaszam do wieży prośbę o lądowanie, lecz jestem 4 w kolejce. W baku jeszcze zostało dużo paliwa, więc mogę pozwolić sobie na dłuższą chwile w powietrzu. Syringe też ma dużo paliwa dlatego zdecydowaliśmy się lądować parą. Touchdown. Kołujemy pod hangar, wyłączamy silniki i wychodzimy z gry. Debriefing:
Bomby które zrzucił Syringe trafiły w 2 MIGi-23. Dziwne jest jednak to że gra policzyła mu to jako AA.
Udokumentuję to jakoś i pozwolę sobie wrzucić kilka screenów które zrobił Syringe:
(http://img216.imageshack.us/img216/2344/20090512210404.jpg)
(http://img362.imageshack.us/img362/6746/20090512210813.jpg)
(http://img156.imageshack.us/img156/4795/20090512212614.jpg)
(http://img144.imageshack.us/img144/4618/zdzsfs.jpg)
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Gerrah w Maja 13, 2009, 23:52:46
Syringe dopakowany na maxa 44 tysiące funtów na 42 możliwe.
Co wy? Baniaki 600 i jakieś głowice Mk-84? Nie było nigdzie krowy w pobliżu? :D
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: Carolus w Maja 14, 2009, 09:30:19
A tak zapomniałem dodać baniaki 600 tankera nigdzie nie było, a Syringe miał 6 CBUsów-87 CEM.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: syringe w Maja 14, 2009, 10:25:18
Hah :) Dobry AAR. Zapomniałeś tylko dodać info o mojej ucieczce przed Apexem :D
Ale całość fajna :020:
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: yano w Listopada 17, 2009, 22:35:20
Aż się pochwalę  :002:
Właśnie wróciłem z pierwszej misji w kampanii Korea. Cel był prosty, most. Ani to nie ucieknie, ani się nie schowa ... W okolicy kilka samów, ale jakby było za łatwo to by nie było zabawy. Problem w tym że bandytów dużo, a dobrzy chłopcy w głębokiej defensywie.
Start. Na taxi kolejka z 12 viperów i kilka A10. Czekam i się nudzę. Po warszawsku wepchnąłem się przed kogoś, ale mój skrzydłowy nie był już tak sprytny.
Wystartowałem z myślą że mnie dogoni i skierowałem się na STP. Ledwo wyszedłem z zakrętu, a kontrola coś zagadała o wycieczce przeciwnika około 40 mil na wprost. Ładnie... (_._) z ataku na most. Kontakt na radarze. Kontrola potwierdza - obcy. Nagle kontaktów zrobiło się z 15, wszystkie wrogie. Oj kłopoty pomyślałem. Warto dodać że na most wziąłem 2 małe laserówki i 6 amramów. Niewiele myśląc lokuję najbliższy cel i fox. Dystans gwałtownie maleje, w końcu idziemy na czołówkę. Pitbul, cel zawraca, ale 14 innych nie. Dalej działam jak automat, lock celu, fox, znowu lock i tak dalej. Piątego amrama odpaliłem praktycznie z przyłożenia, po czym przeleciałem przez chmarę wroga, na tyle blisko że widziałem wrogich pilotów. Ale co to, to nie myśliwce, to IL 28 i to całkiem sporo. Przełączam na dogfight i zawracam na delikatnym wznoszeniu, starając się nie urwać skrzydeł i bomb  :002: Po zwrocie znalazłem się idealnie pod jednym z Iłów od szóstej. Tego to nawet ja nie mogłem zmarnować. 20mm pomknęło po niebie, spotykając się z celem. Ogień, dym i spadochrony. Ten ma dość. Szybki rzut okiem dookoła. Kolejny kontakt, pode mną troszkę z lewej. Zwrot, cel i ognia. Załoga skacze na parasolach, a ja rozglądam się znowu. Widzę kolejny cel, ale ktoś go właśnie ostrzelał rakietą. I nagle, jak w filmie, przylatuje kawaleria. 4 śliczne vipery dobijają to czego nie zestrzeliłem.
Myślę sobie, dobra, a most stoi. Sprawdzam paliwo - starczy, no to zwrot na STP i jazda na cel podstawowy. W tym momencie dołączył skrzydłowy. Do mostu jak się okazało niedaleko, ale po drodze podejrzane echo na radarze. Kontrola mówi że to mig 23, RWR zaraz to potwierdza. Został jeden Aram, lokuję i modlę się o skuteczność. Ale ale, wingman wszak jest już obok, a on ma całe 6 rakiet. Ale nic, za późno na zmianę decyzji odpalam ostatnią strzałę.
Nawet nie mam czasu patrzeć co się stało, od razu tryb AG i szukam magicznym okiem mostu. Jest, puszczam skrzydłowego przodem, i chwilę później sam zwalniam swoją pigułę. Obie bomby w celu, nie ma co poprawiać, czas do domu. Dalej było już nudno. Kolejka do lądowania potem lądowanie i koniec.
Efekty:
4 szt. IL28 zniszczone (2 amramami, 2 działkiem)
2 szt. Mig 19 zniszczone (2 amramami)
1 szt Mig 21 zniszczona (amram),
1 szt mig 23 zniszczona (amram),
1 szt Most  zniszczony.
straty własne 0

Miałem troszkę szczęścia bo pierwsze amramy musiały rozgonić osłonę, a potem nie wiem skąd przybyła odsiecz. Tak czy siak, pierwszy raz znalazłem się w sytuacji gdzie strzelało się do wroga jak do kaczek. Pierwszy lot bojowy i już się jest asem  :002:. szkoda że pewnie nigdy więcej się tak nie uda.

[gmod]Emocje opadły... Proszę następnym razem pisać dokładniej. Aha, amraam, a nie amram. Syringe.[/gmod]
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: b3rno w Grudnia 04, 2009, 14:22:45
Witam!
Jestem świeżo po misji w kampani nad Bałkanami.
Cel misji -HAVCAP (ochrona AWACS-a).
Take off-01.37 Aviano airbase.

25 minut wcześniej rozgrzałem silnik, ustawiłem kolor HUDa, włączyłem noktowizor i wszystko co niezbędne aby wzbić się w powietrze.
Dojechaliśmy z wingmanem na runway 21 i proszę o pozwolenie na start. Otrzymałem potwierdzającą odpowiedź "clear for take off" i zaraz potem wzbijałem się w powietrze. Tu muszę wtrącić, że byłem bardzo ciężki ze względu na 3 externale paliwa podpięte pod F-16, dlatego też ciężko było mi oderwać się od pasa.
Ustawiliśmy się na kurs na sterpoint 2, wznoszenie 5 stopni na 22 000 stóp, wyłączyliśmy światła nawigacyjne, a ja przy okazji ustawiłem program sekwencji chaff/flares. Po około 35 minutowym locie w końcu dolecieliśmy do stp 2. Zaczynamy skanować przestrzeń pytając AWACSA o picture. Na razie czysto, kierujemy się na stp 3. Dolecieliśmy, zawracamy na stp 2 i po chwili słyszę AWACSA "Python 11 multiple targets 110, 40 miles", kierujemy się na cel, widzę dwa punkty na radarze, lokuję pierwszego daję order skrzydłowemu "Attack my target", lokuje następnego ,pytam o declare (confirmed hostle), przełączam na master arm on, to samo karzę zrobić skrzydłowemu i spokojnie czekamy na odpowiednią odległość aby Aim 120-stki doleciały do celu. Nagle RWS zaczyna wariować. Zanim się zorientowałem  co tak naprawdę się dzieje, na mojej dwunastej widzę zbliżający się w moja stronę SAM(odległość 25 mil). Miałem tylko kilkanaście sekund na reakcję. Zrzucam Externale, przełączam na CAT I, ustawiam się tak aby SAMa mieć na 9 godzinie, ciąg na max, odwracam się do góry nogami i zaczynam nurkować wypuszczając flary i chaffy .Następnie odwracam maszynę i wzbijam się, ponownie wyrzucając F/Ch. I tak kilka razy. Patrzę w stronę zbliżającego się SAMa i widzę dwa następne zbliżające się z tego samego kierunku
-W niezłe g****  wleciałem, muszę zejść niżej, jeżeli chcę zakończyć to polowanie.

Pikuje coraz niżej z zaciśniętymi zębami i nadzieją ,że jakoś z tego wyjdę cało. Jestem poniżej 1000 stóp i RWS przestał wariować. Kieruję się na stp 2 z nadzieją ,że po drodze nie napotkam się na artylerie przeciw lotniczą. Jestem 20 mil od AWACSA, a na radarze obok niego widzę jakieś 2 podejrzane obiekty. Lokuje pytam o potwierdzenie ,dostaję odpowiedź "hostle An-24". Ok trzeba coś strącić i pozytywnie zakończyć misję.
Strąciłem jednego, skrzydłowy drugiego i wydawałoby się, że już wszystko pójdzie jak po maśle.

Najpierw zacząłem nie domagać z paliwem, musiałem więc zatankować aby nie rozbić się gdzieś po drodze do bazy. Zostawiłem skrzydłowego z AWACS-em, a sam podążyłem za Tankowcem.
Po kilkunastu minutach i 60 milach byłem już tuż za nim. Pytam o pozwolenie na refuel, otrzymałem zgodę więc zbliżam się ,a w między czasie otwieram zbiornik. Ustawiam się tak jak zawsze, ale tym razem nie słyszę od kontrolera słowa "contact".
 Leciałem w nocy na noktowizorze i wszystko wydawało się cięższe niż w dzień, byłem przekonany o tym, że po prostu nie mogę ustawić się aby zatankować. Paliwo raptownie spadało a ja byłem coraz bardziej zdenerwowany.
Nagle uświadomiłem sobie, że nie potwierdziłem 'clear for contact position"
- O ja durny ! :006:
Zatankowałem i byłem z powrotem na kursie do package. Niestety nie było śladu ani po AWACS-ie ani po skrzydłowym. Wróciłem do bazy po prawie 3 godzinach w powietrzu.

Kolejne doświadczenie nabyte, a także nauczka aby nigdy nie zostawiać skrzydłowego.


[gmod]Piszesz strasznie chaotycznie. Narobiłeś też sporo błędów. Musisz troszkę popracować nad interpunkcją. Następny taki post poleci do kibelka. Syringe.[/gmod]
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: zartekB w Kwietnia 24, 2012, 20:23:46
W temacie „Misje online AAR” pojawiły się liczne War Stories które skłoniły mnie do podzielenia się z Wami wrażeniami z lotu na serwerze KOREA OPERATION REDFLAG RP6. Mam nadzieję, że komuś spodobają się na tyle, że zechce przyłączyć się do licznego grona latania on-line.

Dzień 5.  Godzina 23.50 LOC.   
   Na ziemi nie jest źle, powstrzymaliśmy impet czerwonych, odizolowaliśmy pole walki i metodycznie wybiliśmy większość wykrytych jednostek pancernych, zmechanizowanych i artylerii. Z resztą powoli radzą sobie lądowi. Od wschodu weszliśmy głęboko prawie pod Wonsan i oskrzydlając jednostki w centrum frontu wdzieramy się na północ.
Sytuacja w powietrzu jest ciężka, liczne patrole przeciwnika zapuszczają się nad FLOT LINE i często go przekraczają. 2 A-50 prowadzą stały nadzór nad przestrzenią powietrzną strony RED i sprawnie kierują obroną, co chwila widać charakterystyczne czerwone F-16 Blk 52+ atakujące zawzięcie nasze „zagony pancerne” pod Wonsan.
Ponieważ pogoda jest kiepska, niska podstawa i widzialność na 10 mil a w REDFLAG’u JSTAR nie lata żeby rozgrywka była ciekawsza decydujemy się na lot DCA na południowy-wschód od Wonsan żeby prowadzić osłonę naszych na ziemi i w powietrzu. Patrząc na ilość czerwonych na serwerze i aktywność samolotów AI walka jest nieunikniona. Szybko tworzymy DCA 2-ship z Yeachon, dobieramy uzbrojenie i bańki z paliwem i krótka odprawa. Jeszcze tylko dogrywka WDP żeby mieć alternatywne lotniska i wio.
Na początku występują jakieś problemy, okazuje się, że mimo 2 370ek pod skrzydłami mamy tylko 7200 na totalizerze. Trudno. To jeszcze nie tragedia. Zrzucamy zbiorniki bo nie wiemy czy komputer je będzie widział przy tankowaniu a szkoda tworzyć zbędny opór i ograniczenia. Lecimy dalej. Po starcie wchodzimy na FL300 i idziemy założonym planem lotu do rejonu patrolowania.
Nawet tam nie dolecieliśmy, 40 mil od CAP’a AWACS przekierowuje nas na cel którym są dwa Su-27. Idziemy na nich w Line Abrest, ja będąc na prawym skrzydle celuję do lewego a Lead do prawego, na komendę trzymając cele zmieniamy położenie, idę w lewo na 30 tysiącach a Lead w prawo na 31. Robimy mijankę się i tak dochodzimy do 35 mil od celów. Rozpędzam Vipera, zaciągam nos do góry i Fox3! Słyszę, że Lead też wystrzelił i idziemy w lewo na notching. W ciemnościach ciężko coś zobaczyć a w NVG chmury świecą tak że poniżej nic nie widać ale nagle na tle nieba wyrastają piękne obłoczki. Tych mamy z głowy. Nie pocieszyliśmy się za długo bo na 12 na RWR wyrastają nagle 29 i 30 (30 jest oznaczeniem dla 2 samolotów – Su-30 oraz Red F-16!). Pytamy AWACS o najbliższe zagrożenie i słyszymy:
- Lobo51, Sentry1 nearest threat, Su-27, bearing 278, range 35, angels 25!
Qrde blisko, nie ma czasu na wymyślne manewry, łapiemy ich na FCR, potwierdzamy ID i Fox3 poniżej 30 mil. Idziemy znowu w lewo na notching i wtedy RWR zaczyna świecić jak choinka, jeden z 27 odpalił AA-10 który idzie teraz na mnie (a znając życie odpalił 2, wersje ET i ER). Na COM2 informuję Lead’a że:
- 2, defending Fox1!
Rzucam chaffy i strzelam flary, ostro w lewo i w dół żeby się schować w chmurach i zniknąć na tle ziemi, zaraz potem w prawo na beaming i… cisza… Nawet nie wiem czy trafiłem, widziałem tylko że AMRAAM przeszedł na pittbull’a ale to już nie ważne, szukam Leada na TAD i próbuję dołączyć gdy Lead zawraca na 270 i strzela do jakiegoś wykrytego celu. Idę za nim, łapię na FCR kontakt troszeczkę na prawo, deklaruję i słyszę że to F-16! Jak tylko dochodzę do maksymalnego zasięgu AIM-120, odpalam rakietę i od razu w lewo bo widzę, że tamten też skręca więc prawdopodobnie odpalił do mnie pigułę. Dopalacz, nos trochę poniżej horyzontu żeby się rozpędzić i wtedy na RWR pojawia się M w kółeczku, odbijam jeszcze bardziej w lewo, i zaczynam kręcić, raz w lewo, raz w prawo. Ignoruję „Bingo” bo nie czas na duperele. Mka gaśnie, patrzę na paliwomierz i widzę 1200. Melduję Leadowi mój stan paliwa, on też nie ma za dużo więc rozglądamy się za jakimś tankowcem, jest jeden ale 100 mil na południe od nas. Idziemy więc na Kangnung, jest dalej niż Sokcho ale ma oświetlony pas i ILS, w sam raz na taką pogodę.
Lądujemy bez żadnych problemów, i prosimy o hotpit refuel. W międzyczasie sprawdzam stan mojego Vipera, „NO FAULTS, ALL SYSTEMS OK”.
I znowu w powietrzu, idziemy na STR4 który jest naszym CAP2.
- Lobo51, Sentry1, picture is multiple groups, nearest bandit bearing 305, range 45, angels 30.
Więc pytamy o nearest threat żeby wiedzieć z kim tańczymy i tym razem mamy namiar na Su-30, 4-ship. Ja mam 3 Long Sticki, Lead też. Na FCR widzimy dwie pary, bierzemy tą bliżej FLOT’u i naprzód. Niszczymy pierwszych dwóch ale musimy uciekać przed ich rakietami, wtedy bierzemy się za dwóch pozostałych. Coś idzie nie tak, jeden Su-30 spadł ale odległość zmniejszyła się gwałtownie i Lead z drugim wchodzi w dog fight. Idę do nich na dopalaczu i widzę obu na FCR ale nie mogę strzelać bo znaczniki co chwila się nakładają, próbuję przestraszyć sukę i złapać twardego lock’a ale w zamian słyszę: „Budy Spike!, Budy Spike!”, są tak blisko siebie że wsadzenie tam AMRAAM’a jest niezwykle niebezpieczne.
- 1, fuel state critical!
 W samą porę mój Lead odskoczył od Su i poszedł pode mnie, mam Suchoja na widelcu, z 5 mil strzelam ostatniego Slammera ale nic się nie dzieje, 30 nisko nad ziemią wymanewrowała pocisk. Jestem już bardzo blisko, nie mam rakiet więc na HOTAS’ie nacikam DogFight i jedziemy go z działka.
- 1, heading to Mandumi Air Strip!
Potwierdzam, sam patrzę na wskaźnik (2300) i szukam ostatniego z Su wzrokowo ale widoczność jest zła, NVG śnieżą i świecą za jasno ale to jedyne co mam. Jest! Z lewej trochę niżej, wielki jak byk bo blisko jest cholernie, dobrze że jestem na jego 5 i wyżej. Zmniejszam ciąg do IDLE i daję hamulce aerodynamiczne bo prędkość mam zdecydowanie za dużą, jednocześnie celuję i puszczam pierwszą serię ale czasu jest mało, tamten nie jest palcem tkany i mocno ciągnie prawy zakręt więc 80 pocisków z Vulcan’a idzie w ziemię tuż za ogonem. Dobra wiadomość, nie wiem czy to walka z moim Lead’em, AMRAAM, gwałtowne manewry czy wszystko na raz ale Su-30 ledwo trzyma się powietrza bo wytracił całą prędkość. Staram się panować nad sobą ale już zwietrzyłem krew. Chcę jak najszybciej zawrócić i dopaść go. Powtarzam sobie, nie grzej się… co się odwlecze… I skręcam w prawo i do góry, na początku ostro, ile tylko rama wytrzyma, jednocześnie jednym okiem próbuję czytać prędkość z JHMICS’a a drugim szukam pasiastej sylwetki Flankera na tle ziemi, pamiętam żeby nie pójść za wysoko bo tam chmury. Przy prędkości 360 węzłów chowam hamulce (jak one długo się składają, całą wieczność), dodaję mocy i trzymając 340 knots’ów zaginam w prawo. Widzę cię bratku… Próbuję naprowadzić małe kółeczko na kadłub przeciwnika ale ten, dla odmiany teraz kładzie się w lewo, za późno kochanieńki, naciskam spust jakbym miał sok z niego wycisnąć i lewy silnik suki zaczyna dymić, kręcę znowu w prawo bo tamten zadarł nos, odwrócił zakręt i próbuje mnie wciągnąć w walkę na małej prędkości. Nie ze mną te numery Ngyen, nawracam na dopalaczu nie tracąc prędkości poniżej 330 i teraz to w zasadzie formalność, druga seria idzie prosto w Su-30 kończąc ten epizod. Zgłaszam Lead’owi że pilot Su od teraz walczy na piechotę, kontroluję paliwo (1300) i zawracam w kierunku Mandumi, na RWR świeci kilka 30 i 29 więc trzeba w podskokach się zabierać. AWACS podaje, że najbliższe zagrożenie to Su-30 15 mil za mną, szlag… Na początku trochę cwaniakuję, mam tyle paliwa to odprowadzę Lead’a i lecę do Kimpo albo może nawet Seulu żeby nie ryzykować lądowania tak blisko frontu z nieprzyjacielskimi fighterami nad głową. Ale lot na wysokości 1000 ft szybko leczy mnie z takiej arogancji, jak dolatuję do Mandumi to mam 400 funtów więc wybór jest prosty, lądujemy w Mandumi. Po wszystkim na briefingu wychodzi, że mamy po 4 zestrzelenia, Su-27 i Su-30. Niestety tym razem nie udało się dopaść żadnego „ludzkiego” przeciwnika. Może następnym razem…

Skoro sam wiesz, że mamy dział z AAR, to dlaczego swój raport umieszczasz w innym? Syringe.
Tytuł: Odp: Misje online AAR
Wiadomość wysłana przez: zartekB w Maja 16, 2012, 11:26:22
KOREA OPERATION  REDFLAG RP6
Dzień 11. Godzina 03.43LOC
Czerwoni dzięki licznym posiłkom zatrzymali nasze natarcie, odepchnęli nas spod Wonson i front troszeczkę okrzepł. Ruchy na ziemi są ledwo widoczne. Obie strony wyczerpane łapią oddech. W powietrzu sporo patroli przeciwnika, często widać też wrogie bombowce i myśliwsko-bombowe Su-32. Intel twierdzi, że Air Power jest mniej więcej równy, ale kto im wierzy…
Już miałem kończyć na dzisiaj, gdy na mapie, wysoko na północnym-wschodzie pojawiła się zgrabna sylwetka F-16CBlk52+ symbolizująca „ludzki” 2-ship w locie. Czerwony kolor określał przynależność jednoznacznie. Widzę, że idą do centrum kraju, na 20 tysiącach i wolno, co sugeruje, że są obładowani bombami. Chyba będą atakować cele naziemne. Decyduję się na jeszcze jeden lot, chciałbym im rozbić wyprawę, zmusić do zrzucenia uzbrojenia AG, a może uda się, choć jednemu popsuć wieczór…
Szybko tworzę lot DCA, dobieram uzbrojenie (6XAIM-120B, 2X370 i ECM POD), zapisuję WDP i klikam „Taxi”. Po starcie wychodzę na kurs nad centralną część FLOT’u i wspinam się na FL330. W locie ustawiam całą awionikę (SMS, TGP, NVG itd.) a potem zastanawiam się nad taktycznym aspektem przyszłej walki. Jak zaatakuję ich tak po prostu to efekt może być mizerny, jest ich 2, mają wsparcie A-50 i myśliwskie patrole na wezwanie. Decyduję się na skryte podejście i walkę z zaskoczenia. Wyciszam radar i w odległości 50 mil od FLOT’a robię Fence IN. Lecę „na ślepo”, emocje mną szarpią bo martwi mnie czy przypadkiem A-50 nie ostrzeże ich zawczasu i wtedy – żegnaj Pamelo, myśliwy będzie zwierzyną nawet jeszcze tego nie wiedząc. E-3 Podaje mi kolejne namiary, 50 mil, 45, 40… i tak dochodzę do 25, więcej nie ma sensu, jednym ruchem włączam radar, wcześniej ustawiony na tryb TWS i wąską wiązkę bo przecież dobrze wiem gdzie ich szukać, od razu widzę charakterystyczne „>>” symbolizujące jammer’y a po dwóch „machnięciach” anteny APG pojawiają się symbole samolotów. Kursorem wskazuję bliższego który idzie jakoś tak bokiem do mnie i walę AMRAAM’a. Szybko, żeby się nie ogarnęli w temacie łapię drugiego i z „soft lock’iem” idzie następny Slammer. Potem poprawiam jeszcze po sztuce do każdego, tak żeby głupoty nie przychodziły im do głowy. Flankuję w lewo bo nie wiem czy ten z tyłu nie wyciął jakiegoś brzydkiego numeru. Rozpędzam Vipera ile tylko się da i przy 7300 paliwa zrzucam zbiorniki żeby jeszcze nabrać prędkości. Po chwili słyszę dźwięk przyprawiający o dreszcze.  Idzie na mnie wrogi pocisk! Zostawiam moje rakiety samym sobie i odbijam jeszcze bardziej w lewo ustawiając pulsującą M mniej więcej na godzinie 4. Potem zakręt w lewo a za chwilę w prawo. Widzę, że M nie zbliża się do środka RWR’a więc zakręcam w lewo szerokim łukiem przy tej prędkości i macam radarem miejsce gdzie ostatnio byli „towarzysze”. Są już trochę dalej ale też zakręcają do mnie, przynajmniej ten z lewej. Czas na rundę 2. Celuję do lewego. Z 15 mil, przy ataku z przodu AIM-120 ma piękne pole do popisu. Ledwo odpaliłem a już przewalam samolot przez skrzydło i odchodzę w prawo i w dół, po drodzę łapię tego dalszego i też posyłam mu pigułę, umieszczając znacznik celu na lewej krawędzi FCR żeby podprowadzić AMRAAM’a jak najbliżej się da. W słuchawkach skrzeczy nowy, głośny dźwięk, na RWR pojawiła się Mka ale nie ma kółeczka. Po sekundzie gaśnie. Domyślam się, że ten bliższy wreszcie dogadał się ze swoim AWACS’em, dostał na mnie namiary i spróbował szczęścia, chcąc zająć mnie czymś choć przez chwilę. Wystrzelił „Maddog’a” licząc na łut szczęścia. Ale przez ten czas moja rakieta była już w powietrzu i zbliżała się do niego z ogromną prędkością, wiedząc dokładnie gdzie i czego szukać. Schodząc na 3000ft patrzę w lewo i widzę obłoczek wybuchu, potem bladą przez NVG smugę płomieni. 1-0 :D. Drugi Falcon pędzi na północ aż mu się w tyłku gotuje. Chwilowa przewaga, mam go w defensywie ale nie wiele mi to daje bo nie mam już rakiet. Przez głowę przelatuje mi pomysł a za nim układa się szybki i z lekka szalony plan. Odpycham jeszcze drążek od siebie i schodzę na jakieś 100 ft. Palce skaczą po HOTAS’ie, włączam tryb Dogfight (sprawdzam „NO RAD” na HUD’ie), wyłączam ECM (nawet nie wiem kiedy włączyłem ;) ) i kręcę w lewo o mało nie ładując się w jakieś wzgórze. Zadzieram głowę do góry i w NVG po paru chwilach dostrzegam pędzącą sylwetkę F-16 z długim jęzorem ognia. Nadal idzie na północ ale przy okazji schodzi w dół. Mijają sekundy a tamten cały czas wali na północ na dopalaczu. Zaczynam łypać na swój wskaźnik paliwa ale jeszcze nie jest źle, 4400. Zaczynam dochodzić do strefy zdemilitaryzowanej kiedy skrzydła wrogiej 16 kładą się pionowo i samolot wykonuje płynną „żyletę” w lewo. Zostaję na swoim kursie który jest teraz troszeczkę na prawo od celu bo chcę mieć miejsce na manewry a przy okazji mam nadzieję, że zwrot do mnie będzie sygnałem że ciuciubabka się skończyła. Oczy wlepiam w smukłą sylwetkę nieprzyjaciela i próbuję opanować emocje, w głowie próbuję obliczyć dobry moment żeby skręcić w lewo i wyjść tamtemu na 6. Wreszcie jest, udało mi się podejść na tyle blisko że nie obawiam się już jego AMRAAM’ów i mam w zasadzie pewność że mnie nie widzi. Przechodzi troszkę wyżej ode mnie więc trudno mu wypatrzyć mnie na tle ziemi a mnie łatwo jest obserwować każdy jego ruch. Przechylam samolot i wykonuję podciągany zakręt. Może uda się stuknąć gościa bezboleśnie? Jest troszkę za daleko ale wyłączył wreszcie dopalacz i chyba szuka mnie gdzieś z przodu. Jestem jeszcze mały kawałeczek od „pewnej” odległości gdy czerwony Viper kładzie się w ostry prawy zakręt pokazując mi smugi zerwanych wirów na napływach skrzydeł. Jeszcze się łudzę, że może po prostu coś tam sobie znalazł ale kolejny  zakręt w lewo i w dół mówi mi wszystko – wie że tu jestem! Patrzę i oczom nie wierzę, wcześniej nie zwróciłem na to uwagi ale teraz gdy patrzę pod kątem, widać wyraźnie że tamten dźwiga ze sobą cały majdan, ma nadal dodatkowe zbiorniki z paliwem i Maverick’i. Uśmiecham się mimo woli – co za gość, jest w dogfight’cie i targa ze sobą te ciężary… Przez gwałtowne zakręty wytracił prędkość więc doszedłem na odległość strzału, puszczam serię ale niestety pudłuję. Jestem tak napompowany adrenaliną że nie mogę opanować drżenia rąk i źle odmierzam poprawki. Poszedł w dół ale nic to, kręcę w lewo pilnując prędkości na JHMICS’ie i wychodzę ponownie na jego 6. Znowu seria i znowu pudło bo przeciwnik odwrócił zakręt i poszedł tym razem do góry. A to błąd! Widzę jak ruchy 16 robią się ospałe, w manewrach wytracił prędkość a teraz jeszcze idąc do góry boryka się z utratą prędkości. Więc skręcam w prawo utrzymując 330 węzłów, troszeczkę za szeroko niż bym sobie tego życzył ale wiem że taka polityka zaraz się opłaci. Tym razem nie odmierzam żadnej poprawki, walę wprost w centrum sylwetki, w miejsce za kabiną. Buuuuum! Wielki wybuch! Wykręcam się jak piskorz w lewo żeby nie wejść w strefę eksplozji. Udało się! Śmieję się sam do siebie, bo jeszcze nie mogę uwierzyć w takie zakończenie tej historii. Przez moment muszę jeszcze pokręcić bo nisko nad ziemią wraża oplelotka wzięła mnie na cel i smugacze zaroiły się wokoło. Dopalacz i po chwili robi się cichutko na 30 tysiącach stóp. Kierunek na Yeachon, odruchowo sprawdzam „Picture” ale koło mnie cisza i spokój. Szkoda że następnym razem nie pójdzie mi tak gładko…