Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Lotnisko => Technika, wojskowość i zagadnienia militarne => Wątek zaczęty przez: Akhenaten w Października 12, 2005, 21:45:07
-
Natknąłem się na taki typ silników lotniczych stosowany w czasie I WS. Otóż w nich cylindry obracały się razem ze śmigłem na nieruchomym wale korbowym. Tylko nie rozumiem jak tłoki w napędzały taką karuzelę. Moze ktoś z was mnie oświeci?
:??????
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/pl/0/0b/Silnik_rotacyjny.jpg)
:??????
-
Silnik rotacyjny to tylko epizod w lotnictwie. To po prostu silnik obracający się wraz zabudowanym na nim śmigle wokół nieruchomo zamocowanego do kadłuba wału, będącego jego osią obrotu. Czyli nie silnik obraca wałem, ale obraca się cały wokół nieruchomego wału. Koncepcja ta powstała i upadła w zasadzie w okresie tuż przed i w czasie I Wojny Światowej.
Najpopularniejszą i jedyną udaną formą silnika rotacyjnego jest silnik Wankla z 1936 roku, marginalnie zastosowany w motoryzacji.
-
A zastanawiał sie ktoś jak ten silnik jest zasilany????? Blok przecież się obraca :D
-
Dodam tylko iż jest to przykład , doskonały przykład technologicznej ślepej uliczki widocznej ' na pierwszy rzut oka" dla każdego średnio kumatego osobnika z wykształceniem technicznym. Jest jednoczesnie przykładem na jaki tory myślenia i działania przestawia inżynierów wojna.
To nic że granic wydolności tego silnika jest wprost określona granićą wytrzymałości na rozciąganie stali czy żeliwa - ważne jest tylko to że przez pół roku nasze samoloty będą miały 30 km więcej. Potem się cos wymyśli
Tak:) ja nawet w Krakowie sobie poszukałem na przekroju - jest centralny gaznik przesyłający mieszankę za pomocą talerzowych( no takie talerzyki są - jeden na bloku , drugi na fundamencie) przewodów
-
A zastanawiał sie ktoś jak ten silnik jest zasilany????? Blok przecież się obraca :D
Nie znam sie, ale wydaje mi sie ze jedynym rozsadnym miejscem dostarczania paliwa, napiecia itd, jest wal na ktorym silnik sie obraca.
-
A ja przekornie zapodam taki link:
http://ludens.cl/aeromod/wankel/wankel.html
bardzo bym chciał takie cacuszko, które - wg opisu autora strony - jest naprawdę rewelacyjne, poza tym pięknie wygląda.
pozdrawiam,
qrdl
-
Nie do końca się z tą stroną powyżej zgodzę.
Wankel ma niezaprzeczalne zalety: ponad 40% mniej elementów niż porównywalne mocą silniki klasyczne, średnio 2/3 ich masy, i teoretycznie jest bezwibracyjny. Jechałem takim autem, pracuje to rzeczywiście niczym silnik elektryczny, a wibracje są w zasadzie minimalne.
Wspaniały przebieg krzywej momentu obrotowego, ciągnie toto jak wściekłe. No i 270 stopni suwu "pracy", wobec 180 stopni w silniku klasycznym. Duża stabilność cieplna, zdolność do osiągania wysokich prędkości obrotowych przez długi okres czasu, nieosiągalnych dla silników z rozrządem i wałem korbowym. Kompaktowe rozmiary i duża moc.
Wielkim minusem tych silników jest bardzo duża paliwożerność, absurdalny koszt części zamiennych "w razie czego" (produkcja na minimalną skalę) oraz problem z listwą uszczelniającą, o której nie można się zapytać "czy będzie do wymiany", tylko "czy jeszcze można przez chwilę jej nie wymieniać i nie sprzedawać drugiego samochodu żeby ją kupić".
Uwierz mi Qrdl, że jeśli nie jesteś pasjonatem i nie masz własnego zaplecza ("tata ma warsztat"), to nie chciałbyś mieć Wankla. Choć to niewątpliwie ciekawa konstrukcja.
-
Silnik Wankla to nie do konca ślepa uliczka. Bawili sie tym troche Niemcy (np. NSU) potem odsprzedali patent japońcom, jako że doszli do wniosku że nic się nie da z tym zrobić ciekawego. No i pospadały im gacie, bo japońce się spisali, a technologi i materiały p[oszły do przodu. Problemem w tych silnikach była trwałośc uszczelnienień wirującego tłoka. Silnik jest o tyle ciekawy żę posiada charakterystyki zbliżone do silnika turbinowego, a jednocześnie można w nim wyróżnić takty pracy podobne jak w czterosuwach. I taki silniczek w Mażdzie RX 7 rozwija moc blisko 180KM z pojemności 1300ccm w słabszej wersji, w mocnijeszej z turbodoładowaniem i 2 komorowym silnikiem o pojemności 1600ccm o ile pamietam 280KM. Ta mazda jest dalej produkowana :D. Elastyka, znośne spalanie, małe gabaryty czyni go ciekawym obiektem do zastosowań lotniczych-ale ja o takich nie słyszałem :D
P.S. Niejaki Feliks Wankl był polakiem i jest jego twórcą
-
BINGO!
http://www.century-of-flight.freeola.com/Aviation%20history/evolution%20of%20technology/aero%20engine.htm
-
Lol coś mi si epopiepszyło z Wanklem - był niemcem o lolololololol rotfl
-
Zdecydowanie lepszą konstrukcją jest silnik turbinowy, jeszcze mniej części, jeszcze prostrza konstrukcja i może działac dosłownie na wszystkim co jest cieczą lub gazem i ulega spalaniu ;)
http://www.mt.com.pl/num/08_04/st.pdf
-
BINGO!
http://www.century-of-flight.freeola.com/Aviation%20history/evolution%20of%20technology/aero%20engine.htm
No teraz widać jak przesrane mają korbowody w silniku gwiazdowym z wirującym blokiem :twisted:
-
Feliks Wankel był Niemcem, pomyliłeś się z G. Różyckim. Pomimo posiadania ponad 180 patentów z których większość do dziś stosuje się w samochodach, do końca życia nie posiadał prawa jazdy.
Prawa do silnika Wankla zakupiły wszystkie poważne (jak Rolls-Royce) i niepoważne (jak Łada) firmy motoryzacyjne na świecie. Ostatecznie na placu boju pozostała tylko mazda, czyli poletko doświadczalne amerykańskiego giganta- Forda. Kasa jest, to i bawić się można; co nie zmienia faktu, że silniki Wankla do dziś nie zostały dopracowane technologicznie i prawdopodobie nigdy nie zostaną, bo szybciej motoryzacja przestawi się na wodór i paliwa odnawialne.
-
Coś więcej o RX 7 z silnikiem Wankla, no i ciekawa stronka o Mazdach http://www.mazdaspeed.pl/modele/rx7_new.php
-
A tutaj sa ciekawe animacje silnika Wrangla:
http://www.rotaryengineillustrated.com/animations.php
-
Ja tylko powiem tyle że taki Manfred czy Josef Jacobs, musiał mieć jaja jak arbuzy (celowo użyte sformułowanie, nie poprawiać :lol: ) latając Dr.I. Pomijam fakt że byli zdani na coś co przypominało latawiec w dodatku mieli jeszcze za pomocą tego kogoś zestrzelić w mało sprzyjających warunkach bo za ciepło tam nie było i czasami sucho tez nie. Po takim locie goście chyba wypadali z kokpitu bo cały czas musieli walczyć z momentem obrotowym jaki generował ten wirujący 110 konny klocek o nazwie "Le Rhone" czy jego wzmocniony braciszek Oberrursel U.R. II. Czyste szaleństwo! Później im się spodobało no ale do wszystkiego można przywyknąć :twisted:
Pare fotek (http://www.aviation-history.com/engines/rotary.htm) (polecam się cofnąć do indeksu)
Co do silnika "Winkla" to nie jest to głupia konstrukcja, ma swoje wady m.in. padające uszczelnienie cylindra no i wysoką emisje spalin ale z tego co pamiętam to w Rx8 uporali się z normami Euro4. No i po drobnym zagrzebaniu w silniku można wycisnąć te jedyne 12 000 obr./min. z pojemności 1.3 litra. Poza tym szczerze sobie powiedzmy że taki widok obrotomierza (http://www.familycar.com/RoadTests/MazdaRX8/Images2004/Cluster.jpg) (wskazówka dla Pań to to w środku...kekeke to mi sie dostanie) każdego faceta ucieszy 8) Za nim powiecie że ten głupi Mazak bredzi bo przecież Hondzia S2000 też ma ze zwykłego 2 litrowego silniczka prawie 9000 obr./min. (dokładnie 8400 jak mnie pamięć nie myli). Owszem ma ale ma równiez kute korbowody i tłoki :roll:
Wracając jeszcze do wspomnianej awaryjności nie mogę się powstrzymać i napiszę że tego typu "szlifierka" wystartowała w 1991 roku i Mazda 787B wygrała a to doskonale udowadnia że jak sie chce to można bo przeciez na tym wyścigu bardziej klasyczne konstrukcje padają.
Zobaczymy co tam kitajce wymyślą za pare lat z tym silnikiem oby to nie padło bo miło pomyśleć że są jeszcze pionierzy na świecie :P
-
Jeszcze o silniku rotacyjnym.
W czasie pierwszaej wojny światowej taki silnik miał przewagę nad rzędowymi z dwoch głównych powodów.
1. powód mniej ważny - trochę większa moc, ale niestety tylko w pierwszym okresie stosowania. Silniki rzędowy się rozwinęły, dogoniły i potem przegoniły ten silnik pod względem osiąganych mocy. W tym silniku nie poradzono sobie ze zwiększaniem mocy. Większa moc, to większa masa, jak większa masa, to większy moment działający na samolot. I kółko się zamknęło. To dlatego np taki Camel w jedną stronę zakręcał dużo lepiej niż w drugą.
2. powód bardzo ważny - tylko z tymi silnikami samoloty mogły w czasie lotu odwrócić się "na plecy", tzn. np wykonać beczkę, albo pętlę.
Ziązane to było z niedoskonałością gaźników do silników rzędowych. Z tego samego powodu silnik gwiazdowy też nie rozwiązałby sprawy, bo też potrzebuje zwykłego zasilania w paliwo.
Natomiast silnik rotacyjny jest zasilany przez swój karter (trochę jak f-10... syrenka :) ). Oczywiście do paliwa dodawano też substancje smarujące, więc pilot po zakończeniu lotu wyglądał bardzo nieciekawie :).
Jeszcze taka ciekawostka.
Nie wiem czy to był jedyny olej do smarowania tych silników, ale popularnym dodatkiem smarującym był olej rycynowy. Nie wiem czy "ten smar" wdechnięty działa tak samo jak połknięty, ale taki pilot po powrocie z lotu zawsze mógł zgrywać bohatera, a tamto w kabinie to przez te cholerne paliwo :).
-
No i byl chłodzony powietrzem więc odpadała chłodnica, rurki i jakaś pompa :) Pokusiłbym się że przez to też był bardziej odporny na awarie :)
-
http://republika.pl/zbyhu3/silnik.zip
mały filmik z silnikiem rotacyjnym
-
Co do zasilania silnika rotacyjnego to też ciekawi mnie sposób zasilania takiego witraka. Nie bardzo pamietam, ale jak byłem w krakowskim muzum to miałem okazje rozmawiać z jednym z pracowników tegoz muzeum (pozdrowienia przy okazji!) ktory mowił coś o zasilaniu prze karter (?). Mowił coś również coś o oleju rycynowym, który ponoć nie mieszał się z paliwem. Niestety, Moja Lepsza Połowa nafumfała się z nudów i musiałem szybko konczyć jakże interesującą dyskusję.
Czy ktoś może rozwinąć temat?
Dzięki i pozdrawiam!
-
Dodajmy, że w ramach radzenia sobie z przyrostem masy jako kosztem przyrostu mocy wymyślono silniki birotacyjne: jedna gwiazda w lewo, druga w prawo. To dopiero bestialski pomysł :020:
Olej rycynowy był najwyraźniej jedynym stosowanym - tak się zdaje na podstawie częstego wskazywania, jak strasznie paru wysoko postawionych Niemców odpowiedzialnych za planowanie gospodarki wojennej waliło potem głowami w biurka, że nie wpisali rycyny na listę surowców strategicznych od poczatku, bo potem jak już się okazało, że silniki rotacyjne fajne są, to zapasy rycyny (pochodziła z Afryki, a tu blokada...) w Niemczech zostały już poważnie nadszarpnięte przez przemysł cywilny.
-
jest jakieś zdjęcie tego?
-
Dodajmy, że w ramach radzenia sobie z przyrostem masy jako kosztem przyrostu mocy wymyślono silniki birotacyjne: jedna gwiazda w lewo, druga w prawo. To dopiero bestialski pomysł
ermm niezupełnie :)
Silnik birotacyjny, opatentowana przez inżyniera H. Brzeskiego w 1916 odmiana gwiazdowego silnika rotacyjnego, w którym cylindry z tłokami oraz karter ze śmigłem wirują w jedną stronę, a wał korbowy w drugą, połączony jest zaś z kadłubem poprzez przekładnię stożkową.
-
Ach to pardon, mój błąd! Lecz dałbym głowę, że czytałem o dwugwiadowych silnikach rotacyjnych - rzecz jasna o przeciwnych kierunkach obrotów gwiazd.
-
Hmmm.Co do tej zawodności silników Wankla to się nie zgodzę.
Ponieważ jestem fanem motocykli to opowiem troszke.
Mianowicie brytyjska firma Norton w swoim motocyklu Commander montowała właśnie takie jednostki napędowe itak je dopracowała,że mimo swojej małej ekonomiczności były używane (jeszcze do niedawna) w brytyjskiej policji.
Cytuje ze strony www.scigacz.pl:
"Norton był ostatnią marką europejską, która ugięła się pod naporem japońskiej konkurencji. Aż do pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych Norton zaopatrywał jednostki policyjne w nieśmiertelny model Commander, który miał typowy dla Nortonów silnik Wankla (z wirującym tłokiem). Upór, z jakim ówcześni szefowie Nortona lansowali w swoich motocyklach właśnie tego typu silniki stał się przyczyną zgonu firmy. Owszem, Wankle Nortona były dopracowane i niemal bezawaryjne, co więcej bez awaryjność modelu Commander była niemal legendarna a policja używała ich jeszcze w pierwszych latach XXI w. Były też niestety mało ekonomiczne i zbyt drogie w produkcji, co przenosiło się na cenę całego motocykla.
W ostatnich latach funkcjonowania jako producent, firma Norton zasłynęła jeszcze z kilku interesujących motocykli. W 1988 był nim RC 588. Jak na ówczesne czasy mógł on bić japońską konkurencje bez najmniejszego wysiłku a to za sprawą niewielkiego silnika Wankla. Jego pojemność wynosiła dokładnie 588cm3, z której rozwijał…135KM przy 9500 obr/min. Ten motocykl był wyścigową maszyną przeznaczona wyłącznie na tor, ale rok później w produkcji pojawił się model F1. Moc obniżono w nim do 95KM. Pozostawiono w pełni regulowane zawieszenia WP, z widelcem upside down. Całość na sucho ważyła 192kg. W tamtym okresie japończycy ze swoich 600-ek byli w stanie wycisnąć najwyżej 90KM."
Więc jak widać firma upadła przez koszty związane z eksploatacją samego silnika ale słyszałem,że Nortony miały bardzo długie przebiegi między (bardzo drogimi :003:) remontami :002:
Jeżeli znajde jeszcze coś to podeśle.
Pozdrawiam.