Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych

Lotnisko => Współczesne lotnictwo wojskowe => Wątek zaczęty przez: Kusch w Listopada 05, 2005, 17:51:39

Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Kusch w Listopada 05, 2005, 17:51:39
W dniach od 2 do 15 września miały miejsce ćwiczenia "Polish Dancer 2005".Do bazy w Mirosławcu przyleciało 7 Sea Harrierów z 801 Naval Air Squadron.To już jedne z ostatnich ćwiczeń z wykorzystaniem tych samolotów,niedługo Sea Harriery zostaną wycofane z służby.Piloci brytyjscy,razem z naszymi kierowcami "suczek" wykonywali różnego rodzaju zadania min wsparcie operacji morskich.Ciekawostką było też,cytuję;
"Przeprowadzono też kilka pozorowanych walk powietrznych z MiGami-29"

No właśnie  8) czy Harrier okazał się trudnym przeciwnikiem? Może "Wujek" mógłby zdradzić rąbka tajemnicy  :)

(http://www.royal-navy.mod.uk/static/pages/data/[(1216)-05-05-2004]sortie.jpg)

(http://www.lwwo.slupsk.pl/zdjecia/polish_dancer_2005/foto/0_2/27.jpg)

(http://www.lwwo.slupsk.pl/zdjecia/polish_dancer_2005/foto/0_2/23.jpg)

(http://www.lwwo.slupsk.pl/zdjecia/polish_dancer_2005/foto/0_2/26.jpg)

Tutaj więcej fotografii z ćwiczeń;
http://www.lwwo.slupsk.pl/pliki/glowna.php?cc=dzialy&dzial=cwiczenia&we=polish_dancer_2005&cz=0_2&id=

oraz fotogaleria 801 Naval Air Squadron;
http://www.royal-navy.mod.uk/static/pages/5293.html

http://www.royal-navy.mod.uk/rn/content.php3?page=670&gmode=quick&cat=70
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 05, 2005, 18:20:10
Harriery są dość trudnym przeciwnikiem ze względu na dobry radar oraz AMRAAM-y, by ułatwić sobie zadanie latają dość wysoko i starają się nie podchodzić do walki manewrowej. Jednak na ćwiczeniach chęć zobaczenia MiG-a jest większa od założeń taktyki i podczas PD-05 drugi setup (rozpoczęcie nowej walki) to był czysty dogfight.
W tym momencie Harriery schodziły do roli latajacych celi powietrznych, trzeba było tylko uważać czy jakiś "zabłąkaniec" nie zachodzi od tyłu. Próbowali wykonywać dość karkołomne figury, korzystajac z ruchomych dysz, ale prócz chwilowego zaskoczenia, nic to im nie dawało. Trzeba jednak przyznać, że mała sylwetka utrudnia wzrokowe znalezienie go w powietrzu i nie należało tracić go z pola widzenia. Zwortność, no cóż mało samolotów jest zwrotniejszych od poczciwego MiG-a, widać było mały ciąg Pegasusa, generalnie nie trzeba było włączać dopalania by sobie poradzić w walce manewrowej. Jednak nigdy nie należy nie doceniać przeciwnika i muszę przyznać, że też mieli zaliczone "strzały", choć niewiele.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Kusch w Listopada 05, 2005, 18:28:28
Wielkie dzięki! Myślę,że nie tylko ja jestem usatysfakcjonowany :564:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: qrdl w Listopada 05, 2005, 18:35:00
Bardzo dobrze Kusch myślisz  :lol: Opisy pilotów 16 i 15 są wszechobecne, a przynajmniej jest ich sporo, więc nie są czymś delikatesowym. Natomiast wrażenia z latnia... i takich tam  8) pilotów Migów29, to rarytas.
Toyo, również bardzo dziekuję i mam nadzieję na więcej i w ogóle marzy mi się takie coś: Wrażenie z latania Migiem29 w LOFC 1.1x spisane przez Toyo  :mrgreen:

pozdrawiam,
qrdl
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Magneto w Listopada 05, 2005, 18:37:42
Cytat: Toyo
by ułatwić sobie zadanie latają dość wysoko i starają się nie podchodzić do walki manewrowej.


Cytat: Toyo
Próbowali wykonywać dość karkołomne figury, korzystajac z ruchomych dysz, ale prócz chwilowego zaskoczenia, nic to im nie dawało.

Czy to znaczy, że pogrom argentyńskich Mirage'y podczas wojny o Falklandy, wykonany dzięki możliwościom ruchomych dysz Harrierów opisywany kiedyś prze gen. Gotowałę to mit?
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Kusch w Listopada 05, 2005, 18:45:20
Ja myślę,że pilotom argentyńskim zabrakło po prostu słowiańskiej fantazji  :mrgreen: no i Mirage III to nie Mig-29.Poza tym ruchome dysze w samolocie to jedno a ruchome dysze w "Łuczniku" to drugie  :twisted:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 05, 2005, 19:00:35
Cytat: Magneto

Czy to znaczy, że pogrom argentyńskich Mirage'y podczas wojny o Falklandy, wykonany dzięki możliwościom ruchomych dysz Harrierów opisywany kiedyś prze gen. Gotowałę to mit?


Nie to nie mit, nie będę oceniał pilotów Mirage'y, ale wydaje mi się, że byli zaskoczeni manewrem stosowanym przez pilotów angielskich. Nasi zaś byli bogatsi o ta wiedzę, zaczerpniętą m.in z książki pana Gotowały, poza tym jak "coś" sie dzieje czego nie spodziewałeś się zestrzel przeciwnika jak najszybciej, albo oszczędzaj energię w tym przypadku w górę. Harrier wytracał ją bez zyskania wysokości, z nami też tego próbowali i nic z tego nie wychodziło prócz efektownego spadania (tak to wyglądało z perspektywy kabiny MiG-a) z MiG-iem na ogonie, przy czym ten ostatni, zazwyczaj cały czas pozostawał sterowny.

Też jestem ciekaw latania w LO, ale mój komp to delikatnie mówiąc "padaczka" i co gorsza nie chce "umrzeć" jak poprzedni, bo byłby to pretekst do zmiany.

Uff, odgrzebałem "Splątane wiraże" J. Gotowały, znalazłem rysunki i potwierdzają się moje przypuszczenia. Zwróćcie uwagę, kto ma książkę, na dwuwymiarowość walki powietrznej. W każdym opisie pojawia się element hamowania samolotu, niestety odzyskiwanie prędkości jest nieco bardziej czasochłonne niż jej utracenie, jakoś mając własne doświadczenia z Harrierami, ciężko mi przyznać rację co do sensu tych manewrów, tak samo jak opisywane dalej w książce "dzwon" i "kobra".
Opisywaną "defensive spiral" przetrenował Anglik na mojej skórze, lecz prędkość około 300 km/h jest całkiem dobrą predkością dla MiG-a, jeżeli przeciwnik ma zbliżoną, mając na uwadze ciąg silników, mogę bez utraty tej i tak małej prędkości, jeszcze powznosic się i spokojnie obserwować co się dzieje z "małym pękatym Harrierem". Jednak należy pamiętać, że Mirage nie dysponował takim ciągiem oraz miał nieco odmienną konstrukcję płatowca i wtedy takie manewry miały sens.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 05, 2005, 20:14:44
Cytat: Toyo
Też jestem ciekaw latania w LO, ale mój komp to delikatnie mówiąc "padaczka" i co gorsza nie chce "umrzeć" jak poprzedni, bo byłby to pretekst do zmiany.
Przeprowadzenie "eutanazji" na PC'cie jest bardzo proste jeżeli zasilacz może działac przy dwóch różnych napieciach. Wystarczy sprawdzic czy z tyłu przy wejściu kabla na zasilaczu jest mały (zwykle czerwony) przełacznik i przestawic go z 230V na 110V. Należy upewnic sie, że w mieszkani znajduje sie małżonka, nie ważne w którym pomieszczeniu, nawet gdyby akurat myła sobie włosy w zamkniętej łazience usłyszy głośny huk. Gdy przyjdzie spytac "co sie stało?" należy odpowiedziec "Nie wiem, chyba coś z siecia." ta odpowiedź może byc wiarygodna gdyż światła w domu powinny zamigotac, lub nawet powinny strzelic korki. Następnego dnia (lub jeszce tego samego) należy zabrac komputer gdziekolwiek i wrócic po pewnym czasie stwierdzając "Spalił się zasilacz, płyta główna i kilka innych rzeczy." Następnie należy przeprowadzic rachunek sumie... konta bankowego sprawdzając na co nas stac. Stary komputer można odnieśc do piwnicy/strych, po wymianie zasialcza powienien działac, a może sie później przydac, jak przypadkiem symulatory za bardzo wciągną :D
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Listopada 05, 2005, 20:23:55
Niby niedoedukowany farmer a plan przebiegle nazistowski wymyślił  :twisted: , niemniej jednak znalazłem kilka błędów natury proceduralnej :D

Cytuj
Następnie należy przeprowadzic rachunek sumie... konta bankowego sprawdzając na co nas stac.


Sugeruje wykonać na etapie planowania operacji a nie jej realizacji, bo można zostać z ręką w nocniku

 
Cytuj
Stary komputer można odnieśc do piwnicy/strych, po wymianie zasialcza powienien działac, a może sie później przydac, jak przypadkiem symulatory za bardzo wciągną


Albo syn dorośnie  :mrgreen:  :mrgreen:

Pozatym same plusy Panie Toyo - węże od pepeków sie nie plątają , uszy nie podwijają, nie trzeba nigdzie biegac , etc  :twisted:  :twisted:  :twisted:



Cytuj
pisywaną "defensive spiral" przetrenował Anglik na mojej skórze


jak to wygląda w wykonaniu harriera?

Ciekawi mnie tez jak wygląda utrata sterowności na harrierze
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: KosiMazaki w Listopada 05, 2005, 20:29:56
Kończymy z OT.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Kusch w Listopada 05, 2005, 20:31:37
Cytat: Sundowner
"Nie wiem, chyba coś z siecia."


Tu także wprowadziłbym pewne korekty,bo jak małżonka z tych "cwanych" to jeszcze każe pisać pismo do energetyki i żądać odszkodowania*

* z drugiej strony można by w ten sposób "wyprać" brudne pieniądze małżonka.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Listopada 05, 2005, 20:57:02
A ja mam jeszcze pytanie czy słyszałes herbatniczą korespondencję radiową?
Czy oni rzeczywiście tak fajnie mówią nie angielskim , a Imperial british english :D?

 - Down , down there to the left , Greynosed polish bastards!
 - Roger, here we go, attacking now
 :mrgreen:
 :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:


Olaboga  :shock:  :shock:  :shock:  :shock:  :shock:

Wiecie jak będzie po polsku Hauptmann Falke ???
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: martin w Listopada 05, 2005, 23:04:56
Jak już jesteśmy przy pozorowanych walkach. Jedno pytanie laika.
Jesli to nie tajamnica oczywiście, to jakie są zasady zaliczania trafień, bo chyba uzyskanie lock-a i autoryzacji strzału nie wystarczy ?

Martin
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 06, 2005, 00:01:07
Na zachodzie podstawą są filmy z rejestratorów, Angole nie pokazywali nam ich zasłaniajac się tym większa tajemnicą, im więcej zgłaszali zestrzeleń  :) .
U nas liczą się zdjęcia oraz... szczerość wypracowywana długotrwałym szkoleniem  :)
Nasza fotokamera rejestruje obraz z celownika oraz zza kabiny samolotu można na jej podstawie określić czy strzał był celny czy nie, oprócz oczywiście R-27, gdzie nie widać celu.

Po wykonanej misji wszyscy piloci siadają i opowiadają co widzieli opierając się materiałami o,których wspomniałem. W powietrzu po każdym strzale jest obowiązek meldowania tego przez radio, wraz z własną pozycją ułatwia to analizę. Na podstawie tych informacji zalicza się lub nie strzały poszczególnych pilotów.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: martin w Listopada 06, 2005, 00:35:37
Cytat: Toyo
Na zachodzie podstawą są filmy z rejestratorów, Angole nie pokazywali nam ich zasłaniajac się tym większa tajemnicą, im więcej zgłaszali zestrzeleń  :) .

ROTFL
Cytuj

U nas liczą się zdjęcia oraz... szczerość wypracowywana długotrwałym szkoleniem  :)
Nasza fotokamera rejestruje obraz z celownika oraz zza kabiny samolotu można na jej podstawie określić czy strzał był celny czy nie, oprócz oczywiście R-27, gdzie nie widać celu.

Po wykonanej misji wszyscy piloci siadają i opowiadają co widzieli opierając się o materiałami, tórye wspomniałem. W powietrzu po każdym strzale jest obowiązek meldowania tego przez radio, wraz z własną pozycją ułatwia to analizę. Na podstawie tych informacji zalicza się lub nie strzały poszczególnych pilotów.


Czy bierze się pod uwagę możliwości wymanewrowania lub trafienia rakiety w pułapkę ?

Martin
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 06, 2005, 00:45:23
W zasadzie to nie, nie bierze się tego pod uwagę. Przed lotem ustala się na że np. uzbrojenia można używać tylko z tylnej półsfery, by nie ułatwiać zadania, bądź też walczymy tylko na działko. Reszta to wspomniana analiza, np. odpalam R-27 podaję czas  z filmu odczytujemy dane odpalenia oraz celu, wychodzi, że był to Y, tuż po moim odpaleniu ów Y wykonał manewr o 180 stopni, autoamtycznie moja rakieta jest niecelna, jeżeli odległość był większa niż... wartość X.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 06, 2005, 00:47:25
Czyli po prostu gdybologia stosowana mająca mgliste odwzorowanie w wypadku realnej walki ? :?
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 06, 2005, 01:04:45
Właściwie tak, tyczy to jednak takich ćwiczeń jak "PD". Bo na "Clean Hunter'ze" lub NAM-ie to "gdybologia" poparta jest odtworzeniem całego zapisu z np. AWACS-a.
Zdajac sobie sprawę z zauważonego faktu, nikt nie stara się "ściemniać", piszę o polskiej stronie. Może za jaki czas, szkoda, że nie już, będziemy mieli zasobniki rejestrujące wszystkie parametry spięte wraz z GPS-em. Nie mogę sobie teraz przypomnieć nazwy, ale nieważne, wiadomo o co chodzi. Wtedy zdecydowanie poprawi się jakość analizy taktycznej.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: martin w Listopada 06, 2005, 01:10:36
Cytat: Toyo
W zasadzie to nie, nie bierze się tego pod uwagę.


Ale taktykę uników przed rakietami ćwiczycie ?

Reasumują. Na podstawie ćwiczeń da się mniej więcej ustalić wartość MiG tylko na średnie i krótkie dystanse. Jeśli chodzi do BVR to jedna wielka niewiadoma :(. Ale miejmy nadzieję, że nie dowiemy się tego nigdy.

Jak już jesteśmy przy BVR, jak jest u naszych Mig-ów z podatnością na jamming ?

W LockOn 1.1  pójście na merge z muzykującym F15/F16 kończy się szaleńczym tańcem między AMMRAMami, bez możliwości zalockowania czegokolwiek (ale to może już kwestia moich kiepskich umiejętności )

Martin

[ Dodano: Nie 06 Lis, 2005 01:21 ]
Cytat: Toyo

Też jestem ciekaw latania w LO, ale mój komp to delikatnie mówiąc "padaczka" i co gorsza nie chce "umrzeć" jak poprzedni, bo byłby to pretekst do zmiany.


Przy najbliższym dłuższym pobycie w 31blot mój MiG jest to twojej dyspozycji. Przy takiej okazji to nawet bym grafikę upgradnął i kupił TrackIR :D

Martin
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 06, 2005, 01:26:21
Manewr przeciw rakietom na podczerwień stosuje się już kilka kilometrów przed przeciwnikiem, poprzez minimalizowanie śladu termicznego. Na odpowiedniej odległości wyłącza się dopalanie, bliżej celu obroty minimalne plus flary. Na rakiecie szkolnej można odczytać czy głowica widziała cel czy nie. Wykonywanie manewru, gdy rakieta jest "w powietrzu" w warunkach szkolnych jest, nazwę to - trudne, bo niby można sobie wyobrazić tor jej lotu, ale czy będzie on tak wyglądał w realu? Taką analizę można przeprowadzić jedynie w oparciu o wspomniany wcześniej zasobnik z rejestratorem. Najlepiej nie stwarzać przeciwnikowi warunków do odpalenia rakiety, tak samo jak nie dopuszczać do walki manewrowej.

O zakłóceniach i odporności nie będę pisał z oczywistych względów.

Dzięki za propozycję, jak znajdę tylko czas, a tego mi najbardziej brakuje jak odwiedzam 31 blot, to skorzystam.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: martin w Listopada 06, 2005, 01:39:50
Cytat: Toyo

O zakłóceniach i odporności nie będę pisał z oczywistych względów.


 :cry:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 06, 2005, 03:27:49
Cytat: Toyo
Może za jaki czas, szkoda, że nie już, będziemy mieli zasobniki rejestrujące wszystkie parametry spięte wraz z GPS-em. Nie mogę sobie teraz przypomnieć nazwy, ale nieważne, wiadomo o co chodzi. Wtedy zdecydowanie poprawi się jakość analizy taktycznej.
(http://img102.imageshack.us/img102/5177/acmipoddiag8zq.th.jpg) (http://img102.imageshack.us/my.php?image=acmipoddiag8zq.jpg)
Fajna zabawka... tylko czy będzie działała na Migach bez kosztownych modyfikacji ?
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Magneto w Listopada 06, 2005, 08:40:38
Cytat: Toyo
Nie to nie mit, nie będę oceniał pilotów Mirage'y, ale wydaje mi się, że byli zaskoczeni manewrem stosowanym przez pilotów angielskich.

Czyli uczycie się na błędach innych :)
I faktycznie Mirage'owi do Miga daleko
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 06, 2005, 12:13:51
Cytat: Sundowner

Fajna zabawka... tylko czy będzie działała na Migach bez kosztownych modyfikacji ?


Wykorzystywali je Niemcy na swoich MiG-ach, nawet zaproponowali przekazanie ich wraz z samolotami, jednak za normalną cenę. Decydenci w większości pamiętający Limy oraz żyjący w przeidiotycznym przeświadczeniu, że polscy piloci polecą nawet na drzwiach od hangaru, zrezygnowali z zakupu. Dopiero po jakimś czasie ktoś rozsądny zauważył potrzebę posiadania tego rodzaju rejestratorów, jednak teraz procedura może trochę potrwać.
Nie wymagało by to kosztownych modernizacji.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Listopada 06, 2005, 12:41:12
Cytuj
polscy piloci polecą nawet na drzwiach od hangaru


a nie 8) ?
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 06, 2005, 13:12:04
Cytat: Schmeisser
Cytuj
polscy piloci polecą nawet na drzwiach od hangaru


a nie 8) ?


Nie,  :569: osobiście mi się to kojarzy z szarżą na czołgi z szablami w ręku.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Listopada 06, 2005, 13:29:45
Admin !!! Admin gdzie jest admin , dać mu ostrzeżenie - szkaluje dobre imie polskiego lotnictwa ,a do tego powołuje sie na kłamliwy film niemieckiej propagandy :mrgreen: .  :mrgreen:  :mrgreen:


ps

Mazaczku już będe grzeczny :D - po prostu testuje kolejną partię mitycznej pigwówki
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: qrdl w Listopada 06, 2005, 13:50:51
Cytat: Toyo
Nie,  osobiście mi się to kojarzy z szarżą na czołgi z szablami w ręku.

A mi się to (tzn. na czym polski pilot potrafi latać... przypomina mi się gęba pana S.) kojarzy z politykierami, którzy to w sposób oślizły starają się mydlić oczy... bo sugerują, że jeśli nasi piloci są dobrzy to powinni latać na drzwiach od stodoły, przepraszam, nie powinni ale mogliby, więc dlaczego mieliby tego nie robić, ergo latać na zawodnym i starym sprzęcie? A jak już dostanie coś lepszego od drzwi od stodoły, to powinien fikać koziołki na cześć dobrodzieja-ministra. Z takiego myślenia wynika, że im lepszy pilot, tym może mieć badziewniejszy sprzęt, co niestety nie bierze pod uwagę jednego - pewnie dla polityków małego - szczegółu: bezpieczeństwo... bo ja nie wierzę, że drzwi od stodoły/hangaru mają odpowiednie pasy, żeby się pilot nie zzuł przy zakrętach i pętlach :-)

pozdrawiam,
qrdl
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: HansVonStunke w Listopada 07, 2005, 22:20:25
do podziekowan dla Toyo to i ja sie dolaczam...szkoda ze nie mozesz zadnych 'guncamow' wrzucic na Forum ...  ( a moze mozesz ?  :twisted: )
Co do argentynskich Mirage'ow, to warto pamietac, ze Brytyjczycy mieli tam m. innymi najnowsza owczesna wersje AIM 9 L, ktore bardzo wydatnie przyczynily sie do sukcesow Harriera... poza tym argentynskie mysliwce operowaly na granicy zasiegu....no i wlasnie, oni nie mieli od kogo uczyc sie na bledach... 8)
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: martin w Listopada 07, 2005, 22:51:11
Cytat: Toyo
Najlepiej nie stwarzać przeciwnikowi warunków do odpalenia rakiety, tak samo jak nie dopuszczać do walki manewrowej.


Z pierwszym zdaniem się zgodzę. Co do drugiego to się trochę dziwię, wydawało mi sie że jedyną szansą dla MiG-29A jest zmuszenie przeciwnika do DOG-a. R-27 w tej chwili to już raczej straszak jest ?

Martin
PS "Chyba zmęczony jestem, polemizuje z Wujkeim na temat taktyki myśliwców  :roll: "
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 08, 2005, 01:52:30
Wspomniany w tej dyskusji J. Gotowała opisywał taktykę odpalania rakiet średniego zasięgu z maksymalnej możliwej odległości, nazywając ją "uderzenie w bęben". Pasuje ona jak ulał do Alamo.
Z tą walką manewrową to miałem na myśli nie dopuszczanie do niej poprzez zniszczenie przeciwnika wcześniej. Z ogólnie znanych przyczyn jesteśmy "skazani" na nią. Dogfight przypomina walkę uliczną, można być najlepszym, mieć najlepszy sprzęt, ale może znaleźć się w bramie fajtłapa, która znienacka, zasadzi kosę pod żebra.

Na własnej skórze odczułem co znaczy być "zestrzelonym", w wydawać by się mogło, prostym zabijaniu Su-22 i to w sposób jaki opisywał opiekun żółwi "Panie, to był moment".


A zaczęło się tak.

Waszyngton - Biały Dom - godzina 1200 zulu - wpływ na przebieg akcji: żaden.

Jedno z lotnisk w północnej części Polski, dwóch dzielnych pilotów najnowocześniejszych myśliwców będących na wyposażeniu Sił Powietrznych RP, dopija ostatnie łyki kawy. Niewprawne oko nie wychwyci, że kawa zaparzona była w szklankach umieszczonych w metalowych koszyczkach, jest to jeden z elementów tradycji lotniczej. Podkreśla on elitarność tej formacji pośród innych. W czasach głębokiego kryzysu z zazdrością spoglądano na wychodzących z kasyna pilotów, niedbale niosących paczuszki, rozdawanej za darmo, tylko dla nich, czarnej "Sahary", wypijanej później na lotnisku w domku pilota z  takich właśnie szklanek, jakie przed chwilą odstawili Budyń i Oyot.
Po odstawieniu symbolicznego naczynia jeszcze przez chwilę posiedzieli przy stoliku, delektując się promieniami południowego słońca, ich oczy, skryte za ciemnymi Raybanami mogły ogarnąć bezkresne przestrzenie w niezmąconym tego dnia żadnym zamgleniem, powietrzu. W głębi duszy planowali już lot, budowali taktykę - budził się instynkt zabójcy. Paradoksalnie ci co mieli za dwie godziny "zginąć", pochylali się nieopodal, nad zwojami map, co chwila padało ciężkie słowo pod adresem jednego z nich za pozostawioną nierozważnie w pobliżu mapy, szkalnkę kawy, takiej samej, jaką pili ich przyszli "prześladowcy". Byli to piloci samolotów uderzeniowych, szykowali się do odlotu na własne lotnisko, jednak ten lot nie miał być li tylko zwykłym przelotem, drogę mieli im zagrodzić myśliwcy, którzy właśnie nieśpiesznie wstali od stolika i z obojętnym wyrazem twarzy przechodzili obok "Pegazów", ich wzrok, schowany za okularami szukał, najważniejszego obiektu na mapie - czarnej kreski oznaczającej trasę przelotu. Posiadanie tej wiedzy ułatwiło by im zadanie, lecz piloci "suczek" stali tak by nikt niepowołany nie mógł spojrzeć na mapę.
Briefing przebiegał standardowo, najważniejsza informacja, ustalenie zasad bezpieczeństwa, ustalenie "kanalizacji" (kanały łączności z ang. chanalization). Nad jedną z charakterystycznych miejscwości Budyń ustalił CAP, tego dnia on był liderem i on ustalał reguły, Oyot mógł jedynie sugerować pewne rozwiązania. Po krótkim czasie wszystko było jasne, każdy z nich, jak na profesjonalistów przystało, wiedział co będzie robił w powietrzu. Nie oczekiwali żadnych przeszkód, to miało być polowanie z końcowym rezultatem 4:0.
W ustalonym na briefingu czasie, obydwaj piloci poszli do maszyn, ich ruchy nabrały kociej sprężystości, gesty wyrażały zdecydowanie i pewność siebie. Technicy złożyli meldunki o sprawności samolotów, o tankowaniu, o ćwiczebnym uzbrojeniu, po tym usłyszeli od każdego pilota krótkie dziękuję i zaczęło się "czarowanie" samolotu. Każdy pilot ma mały gest, który wykonuje przed każdym lotem, Oyot daje do "powąchania" swojemu samolotowi rękawiczkę, delikatnie głaszcząc go po dziobie, mógłby przysiąc, że słyszy jak MiG wciąga w nozdrza zapach jego ręki poznając tym samym, że on to on. "Walk around" wygląda jak taniec w ciszy, skupieniu, delikatne dotknięcia, dyskretne spojrzenia w najintymniejsze zakamarki, lekkie muśnięcia miejsc, których inni nie ważą się dotknąć, powietrze zdaje się przepełniać swoistym mistycyzmem, tutaj następuje jednoczenie się pilota z potężną maszyną, potężną w wymiarze możliwości, jakich niewiele maszyn posiada.
Po zakończeniu przeglądu samolotu, piloci spotykaja sie ponownie z technikami przy drabinakach, chwila na wszechobecną biurokrację, mały podpis w książce samolotu i można wsiadać do kabiny. Jej zapach jest specyficzny, jeden jedyny w swoim rodaju, niezapomniany, nigdzie indziej nie można go spotkać, dajacy poczucie posiadania wielkiej mocy.
Technik pomaga zapiąć się w pasy, podpina spodnie przeciwprzeciązeniowe, rzut oka na zamki, maskę, przewód radia wszystko OK, moża wyjmować zabezpieczeina fotela, jest to ostatnia czynność technika w samolocie. Po tym schodzi z drabinki zostawiajac pilota samego.
Budyń zamyka osłonę, Oyot słuszy charakterystyczny dźwięk instalacji pneumatycznej, sam jeszce tego nie robi, dopiero tuż przed samym uruchomieniem zamknie kabinę, delektuje się jeszcze lekkimi powiewami wiatru radośnie hulajacego pomiędzy, nie dociągniętą maską, a jego twarzą. Nie lubi się pocić. W słuchawkach rozległo się "Smoker one", mimo charczenia radia dało się poznać głos Budynia, "Smoker two" rzucił w radio wingi, "Tower, Smokers, request start up" - powiedzial Budyń. Po otrzymaniu zgody, klamka do przodu i osłona delikatnie z lekkim sykiem opadła w dół, rozpoczął się w obydwu kabinach rytuał uruchamiania, kilkadziesiąt czynności, jedna po drugiej, w określonej kolejności, w określonym czasie, nie ma miejsca na żadną pomyłkę. Wprawne ucho technika, mającego łączność z pilotem, wychwytuje wszystkie komendy, ma on obowiązek reagować na każdą nieprawidłowość. Po naciśnięciu przycisku uruchomienia piloci słyszą wysoki ton turborozrusznika, po pewnym czasie w tle pojawia się bas obudzonej bestii, silnik rozruchowy jakby w obawie przed tym właśnie głosem przestaje wyć, dźwięk RD-ów jest przepełniony potęgą czekającą na tylko na ruch ręki pilota by uwolnić się z całą swą mocą.
Po sprawdzeniu wszystkich systemów w radiu słychać "Ready", kciuk do góry i technik daje zgodę na kołowanie, z pozoru ślamazarnie, nieśpiesznie w kierunku pasa kołują dwa MiG-i. Przed pasem czeka ich jeszcze kontrola, po raz kolejny kciuk w górę i można kołować na pas.
Budyń zatrzymuje samolot po lewej stronie pasa tuż obok niego staje Oyot, przeunięty nieco do tyłu, czynności w kabinie, rzut oka na tablicę przyrządów, żadnych oznak niesprawności, wszystko OK, obydwaj lekko uśmiechaja się. Poprzez kabiny spoglądają na siebie, Oyot podnosi kciuk do góry, trzeci raz, dając znak gotowości do startu, Budyń prosi przez radio o zgodę na start, otrzymuje ją i lewą dłonią wykonuje na wysokości głowy koliste ruchy, dając Oyotowi sygnał na przeunięcie dźwigni sterowania silnikami w położenie "maksymakne", po chwili sam to robi. Samoloty pochylają nosu do dołu, nerwowo podrygując na zahamowanych kołach, z zewnatrz widać całą prawdę o naszym kolsajnie "Smokers", wskazówki opierają się na 100%, Oyot po raz kolejny podnosi kciuk, Budyń opuszcza głowę w dół i w tym momencie puszcza hamulec, to samo robi Oyot, samolotu jednocześnie podnoszą dzioby, jakby były szczęśliwe, ze w końcu mogą nieskrępowanie nabierać prędkości. Piloci delikatnie pieszcząc stery utrzymują je na właściwym torze rozbiegu. Po chwili ustają drgania i samoloty rozpędzjac się przecinaja powietrze, rwąc na strzępy ciszę jaka do tej pory zalewała okolicę. Obydwaj kładą się lekko na skrzydło stając na kurs w kierunku strefy patrolowania, tuż przed zmianą częstotliwości słyszą, że ich "ofiary" proszą o zgodę na uruchomienie.
Myśliwcy nie wychodzą wysoko, tylko na jakieś 1200 metrów, spodziewją się, że "suczki" będą szły w kosiaku. Zajmują strefę przegrupowują się we "front", jeden od drugiego 2 - 3 km. Widzialności bez ograniczeń, Oyot podziwia pod sobą miejscowość jaką wybrali na swjego CAP-a, ustawiają się na kurs przeciwny do spodziewanego przylotu celi. Nawigator ożywia się podając kolejne komendy o pozycji przeciwnika. Jeszcze na ziemi zdecydowali, że stacje włączą przy minimalnej odległości, by nie zdradzała ich pozycji, i tak ustalili, że będą używali tylko działka i Archerów. Cele są jeszcze daleko, należy uważać by ie zaatakować za daleko by nie wyjść ze strefy, na moment odwracają się plecami na "cold" po czym wracają na "hot". Cele są coraz bliżej, nagle nawigator spokojnym głosem oznajmia, że nie widzi ich ponieważ znaleźli siędokładnie nad nim w martwej strefie. Oyot włącza stację, pojawiają się jakieś śmieci, zaczyna się nerwówka, MiG-i wyglądają ja dwa rozdrażnione szerszenie, Budyń "coś" złapał na radarze, w tym samym momencie Oyot widzi zielony punkt na wyświetlaczu, to są oni! Manewr w kierunku celu są blisko, wiedzą o myśliwcach i w przybliżeniu znają ich pozycję, łatwo skóry nie oddadzą, zaczyna się balet. Oyot usiłuje znaleźć ich wzrokowo na tle ziemi, powinni być przed nim. Ze szkoły pamięta zasadę "Wzrokiem podążaj w kierunku przeciwnym do kierunku lotu celu, ludzkie oko reaguje lepiej na ruch, jak u kota" zasada ta zawsze sprawdzała się, lecz cholera nie teraz, nie ma nic bardziej frustrujacego, jak świadomość bliskości przeciwnika, którego się nie widzi. Budyń robi to samo, jako lider szuka wzrokiem Oyota, choć to właśnie Oyot w formacji odpowiada za 'deconfliction", widzi go po swojej lewej stronie, jest, nerwowo miota się pokazując co jakiś czas kolejne "rzuty" samolotu, pamięta jeszcze z liceum "rzut boczny", "rzut góny", nagle posród tych przemyśleń trwających może jedna dziesiątą sekundy, obraz został zmącony, pojawiło się "coś" niewiele niżej niż para MiG-ów, SĄ!!!!
Budyń widzi ich - dwóch, Oyot niestety żadnego pomimo, że są dokładnie naprzeciw niego. patrzy na ziemię, nie podnosi wzroku, gdyby to zrobił nie mógłby ich nie zauważyć, nie spodziewa się, że są tak wysoko - około 900 metrów. Budyń natychmiast wykonuje ostry zakręt w stronę suk, pamięta by nie stracić prędkości suczki chodzą szybko i mogą uciec. W radio puszcza "Telly two twelve oclock lower", Oyot szuka ich przed sobą, ma jakąś zaćmę,ciągle ich nie widzi odwraca głowę spogladajac na samolot Budynia i melduje "Support" nie chce się pakować w bloki w których jest cel nie widząc go, jest jeszcze za młody by być pociskiem. Wyrywa samolot w górę i szerokim kołem wychodzi na ogon Budynia, patrząc "przez: jego samolot dostrzega pierwszego, za chwilę drugiego, "Zasrańcy" - pomyślał - "Dlatego ich nie widziałem, bo szli, jak dla nich, w stratosferze". Budyń bierze dalszego, zostawiając Oyotowi tego co jest bliżej, dopalanko hula, samolot nabiera prędkości, 0.9 Ma - suczka rośnie, palec powoli przesuwa się na przycisk działka, 'half way" odległość jeszcza duża, czeka, 1000 m, 900 m - daleko, nie będzie widać na zdjęciach. Nagle "trzecim okiem" polskiego myśliwca dostrzega za sobą cień, odwraca głowę i widzi sukę szykującą się do ataku, Zupełnie zapomniał o dwóch pozostałych, odpuszcza pierwszej i wyrywa do góry, wskazówka przeciązeniomierza dochodzi do czerwonego pola, Oyot odpycha drążek by nie stracić predkości, musi ją mieć by pomścić tę zniewagę, przerzuca samolot na plecy i widzi jak niezdarnie na lekkim wznoszeniu przelatuje pod nim samlot myśliwsko-bombowy, chwilę jeszcze czeka wznosząc się po czym opuszcza dziób w kierunku suchoja i rzuca się na niego. Odpala Archera, dopada gada i sadzi mu długą serią z działka. Suchoj mial szansę uciec, gdyby nie stracił prędkosci po tym jak ogarnęła go niedorzeczna myśl powtórzenia manewru MiGa. Oyot jednak był ostrożniejszy tym razem i pomimo ataków odnalazł wszystkie samoloty w powietrzu. Na jego szczęście były przed nim, Budyń ganiał od jednej suki do drugiej obdzielając je równo Archerami i dzialkiem. Po dolocie do granicy strefy, zebrali się razem i wrócili na lotnisko, na omówieniu, a było o czym, szczegółowo przeanalizowali sytuację i doszli do jednego wniosku - dali się zaskoczyć nietypową wysokością, ugrupowaniem (głęboki box) oraz brakiem pomocy ze strony nawigatora. Za kilka dni Oyot otrzymał piękne zdjęcia formatu A4 ze swoim samolotem będącym tłem dla siatki celownika Su-22.

Tak wyglądał z pozoru łatwy dogfight, a dałem się zaskoczyć jak dziecko, zawsze daję jako przykład, że zawsze można oberwać nawet od bombowca.
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 08, 2005, 02:32:56
:564: Czy wiedzielibyśmy jak smakuje zwycięstwo, gdybyśmy nie odnosili porażek ? ;)
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Listopada 08, 2005, 06:03:24
Ehh.....

 :564:  :564:  :564:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Listopada 08, 2005, 11:19:18
Cytuj
J. Gotowała opisywał taktykę odpalania rakiet średniego zasięgu z maksymalnej możliwej odległości, nazywając ją "uderzenie w bęben"


Pan Generał znakiem tego jest niespełnionym miłosnikiem U-Bootwaffe , gdyż analogiczna operacja bicia farmerów u ich własnych brzegów nosiła nazwę Paukenschlag - uderzenie w bęben :)
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: HansVonStunke w Listopada 08, 2005, 12:17:10
Toyo - Tom Clancy moglby Ci buty czyscic  :mrgreen: ...piekny opis, we ask for more !  8)

P.S. w Silach Powietrznych naszej zwycieskiej armii nie dostajecie w czasie cwiczen informacji typu ' Smoke 2, wlasnie zostales zestrzelony, dziekujemy ' przez radio od jakiegos operatora ? albo chociaz od kolegi co 'strzela' ?
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: KosiMazaki w Listopada 08, 2005, 12:35:27
Toyo jesteś THE GOŚĆ normalnie !!! :mrgreen:  Świetnie się czytało  :P  :wink:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Magneto w Listopada 08, 2005, 13:10:25
Cytat: KosiMazaki
Toyo jesteś THE GOŚĆ normalnie !!!  Świetnie się czytało  

I w końcu się wydało, że Toyo to kolejne wcielenie Szmajsera  :lol:
A poważnie to świetny tekst, prosze o więcej :!:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Listopada 08, 2005, 13:15:41
Kurcze uproście go o Clean Huntera , tam jest jezda...
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: martin w Listopada 08, 2005, 14:34:09
Cytat: Schmeisser
Kurcze uproście go o Clean Huntera , tam jest jezda...


Ty nas tu nie szczuj, bo ślinka cieknie.

Marcin
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: tomek1988 w Listopada 08, 2005, 14:51:45
W "Skrzydlatej Polsce" z października jest artykuł o "Polish Dancer 05", nawet dali jednego guncama z Su-22, ale nie widać na nim Miga-29, tylko ORP Pułaski :) .
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Magneto w Listopada 08, 2005, 15:18:26
Cytat: Toyo
Budyń i Oyot.

Wygooglałem :)
http://www.1elt.minskmaz.pl/pilot/index.html
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Kusch w Listopada 08, 2005, 15:25:07
Świetny tekst! dobry klimat robią też "metalowe koszyczki"  :D   :564:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Waylander w Listopada 08, 2005, 15:31:37
Oyot - przecztajcie wyraz od tyłu  :mrgreen:  :mrgreen:
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Sundowner w Listopada 08, 2005, 17:14:17
Cytat: Magneto
Cytat: Toyo
Budyń i Oyot.
Wygooglałem :)
http://www.1elt.minskmaz.pl/pilot/index.html
"Lubi śpiewać. Jego popisowy numer to "Pszczółka Maja" ...po chińsku."  :lol:

A nasz oyoT ma dar pisania i opowiadania... coś jeszcze? ;)

I BTW.. kto będzie pilotem roku 2005 ?  :)
Tytuł: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Toyo w Listopada 08, 2005, 18:13:54
Cytat: Sundowner
"Lubi śpiewać. Jego popisowy numer to "Pszczółka Maja" ...po chińsku."  :lol:



I BTW.. kto będzie pilotem roku 2005 ?  :)


Ostatnio zaniedbał śpiew i podczs ostatniej imprezy pomylił słowa, na co publiczność natychmiast zareagowała.

Wybory odbędą się w grudniu i jak co roku będą w postaci tajnego głosowania.
Tytuł: Odp: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Kamyk w Listopada 19, 2005, 14:17:53
Toyo -  slyszalem, ze Cie stracil d-ca eskadry tylko nie wiem czy pilskiej czy tej co podtrzymuje tradycje 3elmb (obie z Powidza).

Swoja droga suczka 22 to nie jest taki zly samolot jak go przedstawiaja ... do tego istnieje poglad i chyba nie bezpodstawny ze z pilotammysliwsko bombowego latwiej zrobic mysliwca niz odwrotnie ? Co o tym sadzisz? Jak to sie u was rozklada?

A tak poza konkursem gratuluje lekkiego piora czyta sie wysmienicie.
Tytuł: Odp: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Angelripper w Grudnia 14, 2005, 00:12:29
Cytuj
J. Gotowała opisywał taktykę odpalania rakiet średniego zasięgu z maksymalnej możliwej odległości, nazywając ją "uderzenie w bęben"

Pan Generał znakiem tego jest niespełnionym miłosnikiem U-Bootwaffe , gdyż analogiczna operacja bicia farmerów u ich własnych brzegów nosiła nazwę Paukenschlag - uderzenie w bęben :)
Ależ Herr SChmeisser,z tego co czytałem operacja miała nazwę"Uderzenie pałką"
Tytuł: Odp: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Grudnia 14, 2005, 06:12:47
Tak by wychodziło z tłumaczenia lecz również:
Paukenschlag  to również uderzenie w krawędź werbla w taki sposób by nie było słychać  'spotkania' skóry i pałki natomiast by rozległo sie wzbudzone tym  uderzeniem 'warczenie' sprężyn , które są rozciągnięte pod membramą.
Taki dzwięk na amerykańskich filmach towarzyszy wtykaniu magazynków w karabiny przez dzielnych  bohaterów z UMSC, albo rozstrzeliwaniu nazistowskiego zbrodniarza.

Znamienna nazwa operacji, zważywszy na społeczne skutki zatopienia tankowca u farmerskich brzegów :D
Zapewne dlatego się tak tego werbla uczepiłem :D
Tytuł: Odp: "Polish Dancer 2005"
Wiadomość wysłana przez: F. von Izabelin w Grudnia 14, 2005, 10:54:39
Tankowca, który radośnie sunął nocą, mając w tle neony Charleston i innych miast Karoliny Płn. Płd. jak i Georgii:)). Szybko zgasili te światła na brzegu:))
A admiral King mawiał wcześniej, że jak się brzeg oświetli, to tchórzliwe dojcze piraty będą się baly podplynąć pod brzeg:))).