Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych

Lotnisko => Lotnictwo wojskowe z epoki II Wojny Światowej => Wątek zaczęty przez: Ravenik w Stycznia 03, 2006, 23:12:03

Tytuł: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Ravenik w Stycznia 03, 2006, 23:12:03
Wiecie coś na temat najdłuższego pojedynku lotniczego podczas II wojny światowej ...
tzn. kto? gdzie? kto poleciał no nieba a kto do ziemi ? i takie tam  :001:
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: HansVonStunke w Stycznia 04, 2006, 08:54:47
O ile wiem, to 9 luty 1943, Wellington z 304 vs 4 Ju-88, po prawie godzinie (chyba 52 minuty gdzieś czytałem, ale nie jestem pewien...) kręcenia się nad samymi falami Atlantyku Niemcom skończyła się amunicja...Ale nie wiem czy to Ci odpowiada, bo w tej walce nikt nie został zestrzelony  :002: :003: i nie wiem czy uznasz 1vs4 za pojedynek ... :021:...Może ktoś zna lepszy przypadek ...
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: traun w Stycznia 04, 2006, 09:13:03
Jak się niemylę to historia z jednej z książek Meissnera.
To był polski welington który stawiał miny. Bodaj z tego co pamiętam jednego Ju-88 uszkodził a pozostałe mocno go postrzelały ale nie zestrzeliły gdy skończyła im się amunicja w uznaniu kunsztu pilota pomachały mu skrzydłami i odleciały. (wszystkie zostały przechwycone i zestrzelone przez bretyjskie myśliwce..podobno) Walka trwała około godziny według autora co mnie osobiście wydaje się przesadzoen i to zdrowo.....(jakby mnie obrabiały cztery myśliwce to też każda minuta wydawała by mi się godziną)
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Stycznia 04, 2006, 09:48:34
Kyosti Kharilla stoczł bardzo długa walkę z jakimś rosyjskim asem bezpośrednio nad swoim lotniskiem.  Wg. relacji świadków rosjanin przyleciał 'po Kharille' dał mu nabrać wysokości i dopiero zaatakował.
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: rutkov w Stycznia 04, 2006, 11:43:03
Co do tego Wellingtona to on polował na U-boot-y w Zatoce Biskajskiej. A walka trwała 58-59 min. Jeden z nich albo z\awrócił do domu albo rozbił się o fale, pozostałe zestrzeliły wezwane na pomoc Blenheimy.

Kyosti Kharilla stoczł bardzo długa walkę z jakimś rosyjskim asem bezpośrednio nad swoim lotniskiem.  Wg. relacji świadków rosjanin przyleciał 'po Kharille' dał mu nabrać wysokości i dopiero zaatakował.

dobre! ten Rosjanin zrobił to w iście czysto germańskim stylu blond rycerzy (choć raczej z IWŚ :) ), chociaż nie, do tego trzeba mieć coś słowiańskiego w duszy :D
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Meehau w Stycznia 04, 2006, 11:54:30
To może Saburo Sakai vs 15 hamburgerskich Hellcatów? Walka odbyła się w okolicach Iwo Jimy. Przez długi czas Saburo szaleńczymi manewrami starał się jak mógł odpędzić się od przeszkadzających sobie amerykanów. Kowboje byli takimi lamerami, że walili z 500 jardów, marnując amunicję. Żadnemu nie udało się trafić ani jednym pociskiem
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Stycznia 04, 2006, 11:56:41
Leon może będzie coś wiedział na temat tego pojedynku Kharilli
Sprawdzałęm czy nie przeczytałem tego na Historii Asów, ale nie, więc podejrzewam iż musiałem to czytac na http://www.virtualpilots.fi/en/
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Labienus w Stycznia 04, 2006, 13:06:28
Nie pamiętam ile trwał słynny pojedynek Barkhorna, który walczył z jakimś Rosjaninem i w końcu walka pozostała nierozstrzygnięta, a samego Barkhorna wyciągali z kokpitu, bo tak był zmordowany po tej walce. Gizmo pewnie mógłby coś o tym powiedzieć.

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: zack w Stycznia 04, 2006, 13:16:51
pozostałe zestrzeliły wezwane na pomoc Blenheimy.

A nie przypadkiem Beaufightery?
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: zack w Stycznia 04, 2006, 13:19:55
To może Saburo Sakai vs 15 hamburgerskich Hellcatów? Walka odbyła się w okolicach Iwo Jimy. Przez długi czas Saburo szaleńczymi manewrami starał się jak mógł odpędzić się od przeszkadzających sobie amerykanów. Kowboje byli takimi lamerami, że walili z 500 jardów, marnując amunicję. Żadnemu nie udało się trafić ani jednym pociskiem

Czy pan Sakai był jednookim pilotem? Jeżeli to ten, to cała akcja jest pięknie opisana w new knidze P.Clostermanna pt. "Niebo w ogniu". Inne ciekawe pojedynki zresztą również. Polecam.
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: rutkov w Stycznia 04, 2006, 14:28:03
A nie przypadkiem Beaufightery?

racja, pamięć mnie zawiodła ;D
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Redspider w Stycznia 04, 2006, 16:10:49
Czy pan Sakai był jednookim pilotem? Jeżeli to ten, to cała akcja jest pięknie opisana w new knidze P.Clostermanna pt. "Niebo w ogniu". Inne ciekawe pojedynki zresztą również. Polecam.

Wtedy już tak
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Sherman w Stycznia 04, 2006, 16:41:45
Co do pojedynku :007: Wellington'a z 304 to raporty drugiego pilota i nawigatora (chyba) są w grudniowej Skrzydlatej.

Jak zakończyła się ta walka Kharilli?
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Leon w Stycznia 05, 2006, 10:21:25
O walce Kharilli nic nie wiem bo tez niczego nie szukałem.
Natomiast mam ciekawostkę dotyczacą owej sławnej walki Barkhorna - wg. Mellingera jego przeciwnikiem mógł być nie byle kto, bo sam Aleksy Alejuchin.
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: HansVonStunke w Stycznia 05, 2006, 10:40:54
O walce Kharilli nic nie wiem bo tez niczego nie szukałem.

hehe i raczej nie znajdziesz, ani nikt inny....bo we wszystkich źródłach internetowych (pisanych na razie nie sprawdzałem) do których dotarłem ten pan nazywa sie Karhila (ewentualnie, na polskiej jakiejś stronie podają Karhilla, ale wydaje mi się że strony fińskie są bardziej wiarygodne  :021: )... :021:

Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Leon w Stycznia 05, 2006, 11:23:19
W necie też nie szukałem nawet bo mi sie nie chce  :118:. Ale zakonotuję sobie... Ugrofińskie słownictwo jest tak pokrecone, że chyba większość z nas ma problemy z zapamietaniem czegokolwiek.
Czy ktoś znalazł jakies inne wzmianki poza Mellingerem potwierdzające, iż z Barkhornem walczył Alejuchin???
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: macias13_84 w Stycznia 09, 2006, 23:50:03
Jak się niemylę to historia z jednej z książek Meissnera.
To był polski welington który stawiał miny. Bodaj z tego co pamiętam jednego Ju-88 uszkodził a pozostałe mocno go postrzelały ale nie zestrzeliły gdy skończyła im się amunicja w uznaniu kunsztu pilota pomachały mu skrzydłami i odleciały. (wszystkie zostały przechwycone i zestrzelone przez bretyjskie myśliwce..podobno) Walka trwała około godziny według autora co mnie osobiście wydaje się przesadzoen i to zdrowo.....(jakby mnie obrabiały cztery myśliwce to też każda minuta wydawała by mi się godziną)

Meissner "L-jak Lucy"

Jest tam opis jeszcze jednej walki :002: 4 Polscy lotnicy kontra 8 czy 9 Holenderskich marynarzy
wynik 8-9:0 w rannych
"Bo zaczeli gadać po niemiecku,no to daliśmy im szkołę" wyznali nasi sędziemu
"Funt grzywny" oznajmił sędzia poczym zapłacił z własnej kieszeni  czy jakoś tak pisze z pamięci
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Stycznia 09, 2006, 23:59:38
Ksiązki Meissnera mają tyle wspólnego z rzeczywistoscią co moje wypociny którymi raz na jakiś czas katuje znajomych i przygodnych forumowiczów
Niemniej jednak wspomniany opis miał odbicie w rzeczywistosci
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: HansVonStunke w Stycznia 10, 2006, 00:28:41
'L- jak Lucy' czytałem wieki temu, więc nie wiem czy tam jest opis tej akcji - wierzę na słowo :001:...cóż, być może autorzy sporej części polskich publikacji o lotnictwie polskim na zachodzie przepisali tę walkę Wellingtona z 4 Junkersami od Meissnera, dodając tylko datę i nazwiska załogi  :021: :003:...Aczkolwiek jestem skłonny raczej założyć, że było dokładnie odwrotnie  :021: . Na gorąco mogę wymienic Szewczyka 'Samoloty na których walczyli Polacy' i chyba 'Polskie dywizjony lotnicze w Wlk Brytanii' i 'Zarys działan polskiego lotnictwa w Wlk. Brytanii' Króla i (tego nie jestem pewny), chyba też w 'Polskich lotnikach w bitwie o Atlantyk' Kisielewskiego...nie pamiętam gdzie jeszcze mogłem to czytać...
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: 303_Shpacoo w Stycznia 10, 2006, 01:34:08
Ksiązki Meissnera mają tyle wspólnego z rzeczywistoscią co moje wypociny którymi raz na jakiś czas katuje znajomych i przygodnych forumowiczów
Niemniej jednak wspomniany opis miał odbicie w rzeczywistosci


Mówcie Szmajser co chcecie, ale "Pryszczyka opis baletu" rozwala wszystko i wszystkich :D
Tytuł: Odp: Najdłuższy pojedynek...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Stycznia 10, 2006, 08:29:51
Nie mieszajmy do tego tego JAK pisze , bo bez 2 zdań robi to świetnie, i najczęściej piękną polszczyzna 'reliktową' :) Wychowałem się na opowieściach o Janie Martenie Kunie , korsarzu Jej Królewskiej Mości, i będe pamiętał tą książke bardzo długo. Fakty są jednak takie iż facet miał zakaz zbliżania się do lotnisk PSP oraz sprawę za bezprawne noszenie munduru oficerskiego oraz Krzyża Walecznych. Ja rozumie iż bycie dziennikarzem , a nawet szefem Polskiego Radia na obczyźnie zobowiązywało go do pewnej aktywności ale to juz przesada. M. Wyszkowski w ksiązce 'Pod obcym niebiem' opisuje spotkanie 'z pewnym polakiem' który był lwem londyńskich salonów, opowiadał o swych walkach, etc. To własnie o nim wspomina.

Udało mi się chyba namierzyć protoplastę :) Pryszczyka - w tym artykule :

http://biulpol.com/wywiad.htm

Cytuj
Z.M. Były jeszcze inne wspomnienia?

M.K. Tak. W tych dramatycznych chwilach, które przeżywałem podczas lotów zdarzały się i zabawne momenty. W jednym z nich, wracając z akcji bojowej nad Essen, ostrzeliwani przez artylerię niemiecką, słyszę jak mój radiotelegrafista � Sikorski, potężny chłop, modli się, "Matko Boska Częstochowska - błagam Cię pozwól nam wrócić do tej k....j  Anglii.". Takich zabawnych momentów było kilka. Można byłoby z tych wszystkich opowieści o naszych akcjach napisać niezłą, opasła książkę.

Z.M. Janusz Meissner to robił, pisał jako por. Herbert w londyńskich "Wiadomościach". I co było dalej?
 
M.K. A no, według Regulaminu Królewskiego, po wodowaniu w lipcy �42, nie mogłem więcej latać bojowo. W styczniu 1943 r. służbowo przeniesiono mnie z polskiego Dywizjonu 300 Ziemi Mazowieckiej, w którym latałem jako kapitan-pilot do Kanady, do Dorvalu. Z Dorvalu, w ramch Ferry Command, dostarczałem maszyny do różnych krajów, Anglii, Afryki, Indii itp.
Chciałem jeszcze dodać, że przed wyjazdem z Anglii do Kanady, latałem z pasażerami. Na zdjęciu widać Spirit of Lwów,  samolot pasażerski, Douglas DC.3 specjalnie przygotowany dla polskich VIP�sów. Ci polscy VIP to był gen. Sosnkowski, dowódca PSZ na Zachodzie i jego sztab i doradcy polityczni. Leciałem z gen. Sosnkowskim, mianowanym Naczelnym Wodzem, po śmierci gen. Sikorskiego, z Anglii na Bliski Wschód, gdzie nowy dowódca PSZ lecial na inspekcję już gotowego do akcji II-go Korpusu gen. Andersa.