Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Lotnisko => Lotnictwo wojskowe z epoki II Wojny Światowej => Wątek zaczęty przez: Ravenik w Kwietnia 07, 2006, 15:59:34
-
Gdy ogladałem National Geographic ( tak wiem, TV kłamie :002:) usłyszałem ze na dornierach
do-17 montowano na ogonie miotacz ognia, to "cuś" mialo być bronią defensywną gdyby jakis flugzeug chcial sie zakraść od tyłu :003: takie małe ogniste wymiociny :001: . Wiec moje pytanie brzmi , działało to wogóle ? :021: a drugie pytanko odnosi sie do Forgotten Battles , Dlaczego nie ma tam dornierów ? Chyba ze jestem slepy :003: (to drugie to chyba pytanie retoryczne :021:)
"wrong logic"
-
tutaj znajdziesz odpowiedź: http://www.drugawojnaswiatowa.org/forum/viewtopic.php?p=142255&highlight=miotacz#142255
ps. nie mieszaj naszego ukochanego pseudosymulatora z rzeczywistością (tu jest dział IIWŚ) - admini tego nie lubią :020:. Pytanie o brak Dorniera w FB i pochodnych nie zostało rozwiązane nawet przez największych medrców tego Świata.
-
Czy ktoś mógłby udzielić więcej informacji n.t. tego eksperymentu z miotaczami ognia w Dornierach? (umieszczony wyżej link jest martwy). Czytam teraz książkę R.Gretzyngiera i W.Matusiaka "Polacy w obronie Wielkiej Brytanii". (którą udało mi się kupić w taniej księgarni, "nówka nieśmigna" za pół ceny :karpik :banan ) Autor napomina w niej o tej instalacji... a kilkadziesiąt stron później czytam o płonącym Do z 8./KG77: "...pilot dostrzegł płomienie wydostające się z wieżyczki tylnego strzelca..." - możliwe więc, że samolot nie płonął tylko próbował odstraszyć przeciwnika [przyciągając raczej niepotrzebnie uwagę].
[Mam nadzieję, że wątek w którym umieszczam posta jest odpowiedni.]
-
Rutkov podany przez Ciebie link
http://www.drugawojnaswiatowa.org/forum/viewtopic.php?p=142255&highlight=miotacz#142255
faktycznie nie działa. Otwiera się jako: http://www.drugawojnaswiatowa.org/?404=Y (http://www.drugawojnaswiatowa.org/?404=Y), ręczne wpisanie adresu nie zmieniło stanu rzeczy, więc jak możesz to pisz tutaj chętnie się dowiem czegoś nowego.
W TBiU nr.149 na przekrojach Do-17Z-2 jest zaznaczony "zasobnik-wyrzutnia flar oświetlających" (str.26/27 poz.19). Umiejscowiony jest ten zasobnik właśnie w końcu kadłuba pod usterzeniem poziomym. Więc może oto chodziło?
-
Czyli nic więcej n.t. tych eksperymentalnych miotaczy nie wiadomo? Np. które samoloty, jaka jednostka, ile egzemplarzy i na jak długo? Eh przyglądając się temu forum miałem cichą nadzieję, że po kilku minutach zobaczę wszelkie możliwe dane, relacje niemieckich załóg i ich zdjęcia z w.wymienionym miotaczem, rodziną i kotem Filemonem...oraz opisami pozasłużbowego wykorzystania miotaczy ognia na imprezach :003:
-
No niestety link nie działa :005:. na forum dws.org.pl też nie ma za dużo na ten temat. Ja znalazłem tylko krótki opis Dorniera z miotaczem ognia który wpadł w ręce Brytyjczyków podczas BoB-a, niestety inglisz:
"A significant event took place on the 15 September 1940, known as the "Battle of Britain Day". Among the German bombers shot down that day was Dornier Do 17 F1+FS (Wrk Nr. unknown), found in a field near Shoreham. The Dornier was found to be fitted with a Flamethrower installed in the tail. Oil, Nitrogen and Hydrogen cylinders were found in the fuselage, while the external pipe was fitted with a jet. Initially it was concluded that it was a smoke producing device to feign damage. But it was discovered that it was a device that was triggered by one of the rear gunners to destroy a fighter pursuing the bomber from line astern. However the lack of oxygen meant that the device failed to function, and a continual spray of oil was emitted. This forced the first British fighter to break off, but others attacked. The pilot Feldwebel Rolf Heitsch survived the crashlanding, as did Feldwebels Hans Pfeiffer and Martin Sauter however the fourth, Stephan Schmid, died of his wounds."
-
Zestrzelenie Heitscha przypisano Eugene Tobinowi. Trochę na ten temat jest napisane w książce "Tak Niewielu" (str. 206-213) traktującej o amerykańskich pilotach podczas BoB, autor Alex Kershaw.
-
Tu jest więcej ale także w angielskiej wersji językowej: http://forum.keypublishing.co.uk/archive/index.php?t-35072.html
-
Witam Panów. :) Pierwszy post więc się trochę powymądrzam ;)
Z tym miotaczem płomieni to kaczka dziennikarska, która zaczyna żyć własnym życiem po programie NG o wydobyciu Hurricana w Londynie. Oglądałem ten program i widziałem tam wypowedź pilota Hurriego, który miał teoretycznie być zaatakowany miotaczem zamontowanym w ogonie niemieckiego bombera.
To jest bujda na resorach, powstała po tej nieszczesnej wypowiedzi. Bombowiec był ostrzelany co doprowadziło do wycieku i zapłonu płynów ustrojowych (benzyna, olej?) w które wpadł ów. pilot Hurriego. Po kilkudziesięciu latach sprawa urosła w oczach pilota do wielkiego ataku miotaczem płomieni, ot cała historia.
Ustanawiam nagrodę dla kogoś kto przytoczy fakty w postaci zdjęć lub dokumentacji mówiącej o zamontowaniu miotacza płomieni jako broni defensywnej w samolotach w czasie IIW.Ś. :) Mówimy o zamontowaniu i zastosowaniu, nie o koncepcjach i projektach.
Nagroda to anglojęzyczne wydanie o Asach wydawnictwa Osprey - tytuł do wyboru.
-
Twierdzisz, że historia Heitscha powstała pod wpływem wypowiedzi pilota Hurricane'a w programie NG?
-
... po programie NG o wydobyciu Hurricana w Londynie.
Jeśli mowimy o tym samym programie, to pilot atakował wtedy He-111, który zmierzał w kierunku pałacu Buckingham (ale mogę się mylić ogłądałem to dosyć dawno).
-
Nie twierdzę że historia o miotaczach płomieni powstała tylko i wyłącznie na podstawie tej jednej wypowiedzi w.w. pilota Hurriego ale twierdzę, że jest to jeden z mitów, który powstał na podstawie podobnych wypowiedzi, nie potwierdzony rzeczywistym stosowaniem miotaczy płomieni w bombowcach Luftwaffe w czasie II W.Ś. Pomysł rzeczywiście ktoś może miał, jednak nigdy nikt tego nie stosował. Powodów mogło być wiele:
1.Wrażliwość instalacji miotacza na uszkodzenia ogniem npla.
2.Masa instalacji. (patrz instalacje miotaczy płomieni montowane na czołgach które wymagały przewożenia na holowanym wózku) w samolocie musiałoby to się odbywać kosztem zasięgu (mniej paliwa) lub udźwigu (mniej ładunku użytecznego).
3.Objętość całej instalacji - im mniejsza tym krótszy czas działania, dla przykładu plecakowy miotacz płomieni dawał salwę jedynie 10 sekundową.
4.Stosunkowo mały zasięg 200-300m (na podstawie czołgowych miotaczy płomieni) wrażliwy na turbulentne strugi powietrza generowane przez płatowiec i śmigła nota bene przy prędkości kiluset km/h z którą porusza się samolot.
Jedyna zaleta to moim zdaniem ogromny obszar jaki można pokryć jedną salwą takiego miotacza, w postaci płonącej chmury, jednak wad tego zastosowania jest więcej niż jego zalet (patrz punkty 1-3).
Moje wątpliwości buduję na podstawie braku dowodów, a nie ich negowania, dlatego jeżeli ktoś ma jakieś wiarygodne materiały na ten temat, to z chęcią przyznam mu rację :) i wręczę wspomnianą symboliczną nagrodę :) Jednak w tej chwili cała historia moim zdaniem, nie zasługuje na propagowanie jako wiarygodnej, ze względu właśnie na brak popierających ją faktów.
Podobnie ma się historia o płonących samolotach widmo, które piloci nocnych bombowców RAF widzieli w czasie nocnych lotów, a które jak twierdzili miały być odpalane przez Niemców na postrach i ku zmniejszeniu morale pilotów RAF, a w rzeczywistości były faktycznie trafionymi, spadającymi, płonącymi samolotami RAF. Po prostu w ferworze walki wyobraźnia i brak czasu na obserwację tworzą takie chochliki historyczne, które zaczynają żyć własnym życiem.
-
Jeszcze jedna rzecz mi się przemyślała w sprawie miotaczy.
Gdzie niby miałby być zamontowany taki miotacz płomieni? Ani Do-17 ani He-111 nie mają ogonowego stanowiska strzeleckiego, które mogłoby być obsługiwane przez człowieka, a stanowiska: grzbietowe ani brzuszne :) nie nadają się do tego celu ponieważ zbyt łatwo byłoby polać część ogonową samolotu paliwem miotacza co w efekcie zhajcowało by samolot.
Z kolei montowanie w ogonie bezobsługowego miotacza mija się z celem, bo pilot musiałby stosować taktykę skunksa żeby zrobić pożytek z takiego ustrojstwa.
-
Jeszcze jedna rzecz mi się przemyślała w sprawie miotaczy.
Gdzie niby miałby być zamontowany taki miotacz płomieni? Ani Do-17 ani He-111 nie mają ogonowego stanowiska strzeleckiego, które mogłoby być obsługiwane przez człowieka, a stanowiska: grzbietowe ani brzuszne :) nie nadają się do tego celu ponieważ zbyt łatwo byłoby polać część ogonową samolotu paliwem miotacza co w efekcie zhajcowało by samolot.
Z kolei montowanie w ogonie bezobsługowego miotacza mija się z celem, bo pilot musiałby stosować taktykę skunksa żeby zrobić pożytek z takiego ustrojstwa.
Co prawda nie mam zdjęcia Do-17 ani He-111 z zamontowanym miotaczem płomieni, ale widziałem (tak na 95%) takie urządzenie zamocowane w Ju-88. Jak zapewne wiesz Ju-88 nie miał ogonowego stanowiska strzeleckiego.
Jesli mozna było coś takiego zamontować na 88-ce, to chyba nie było by problemu z zamontowaniem tego ustrojstwa na Heńku czy Ołówku.
Ramm.
-
No właśnie Rammjager ta sprawa to niczym nie potwierdzone wypowiedzi, że niby ktoś coś widział, ale na dobrą sprawę nigdzie nie ma konkretów lub dowodów. Jeżeli pamiętasz chociaż mniej wiecej gdzie widziałeś to zdjęci Ju-88 z miotaczem to napisz.
Internet pełen jest ostatnio takich newsów, wesoło propagowanych przez gawiedź na forach. Ja już widziałem jak kolesie się podniecali wersją Spita V z 4 łopatowym śmigłem :)
-
Spit MK.V z 4-ro łopatowym śmigłem nie byłby niczym dziwnym, Seafire Mk. III to nic innego jak V a miał takie śmigło. Fakt, że różniły się silnikiem, ale generalnie można przyjąć, że Seafire III wywodzi się ze Spitfie Mk. V. Sporo było namieszane przy końcówce produkcji Mk. V oraz w czasie remontów. Warto nadmienić, że Spit V jest jeszcze używany w czerwcu 1944 w czasie lądowania w Normandii.
-
No właśnie Rammjager ta sprawa to niczym nie potwierdzone wypowiedzi, że niby ktoś coś widział, ale na dobrą sprawę nigdzie nie ma konkretów lub dowodów. Jeżeli pamiętasz chociaż mniej wiecej gdzie widziałeś to zdjęci Ju-88 z miotaczem to napisz.
Internet pełen jest ostatnio takich newsów, wesoło propagowanych przez gawiedź na forach. Ja już widziałem jak kolesie się podniecali wersją Spita V z 4 łopatowym śmigłem :)
Ja należę do ludzi z epoki "przedinternetowej" :002:
Jesli piszę, że to gdzieś widziałem zwykle mam na myśli książkę lub pdf z niej.
Pisząc o Ju-88 miałem na mysli "Sqadron Signal". Mam ją w domu - teraz jestem w pracy - i postaram się to sprawdzić.
Co do Spita V z 4 łopatowym smigłem - sprawdzę.
Ramm.
-
mam chyba ten SS o Ju-88 nie omieszkam zajrzeć :)
Wiedziałem że moja wzmianka o Spicie wzbudzi zainteresowanie i dyskusję :) :021: zrobiłem to z premedytacją
nie zmieniajmy jednak tematu ... dla ścisłości zamieszanie ze w.w. spitem ewoluowała do "wersji spita V" z 4 łopatowym śmigłem, a takiej na pewno nie było :) no chyba że admin wydzieli wątek :) wtedy sobie poprzytaczamy zdjęcia i opisy :) :002: egzotycznych spitów.
-
(http://img3.imageshack.us/img3/5787/flamesjpgbf6.jpg)
Flugerprobung des Flammenwerfers mit einer He 111 am 9.2.1940
(http://img18.imageshack.us/img18/4126/flames1qo0.jpg)
Ju 88 A-4 in Aktion
-
Squadron-Signal Ju-88 Part One, strona 57.
Podpis pod zdjęciem:
"A highly unusual modificaction was carried by this Ju-88A-4 (9K+FB, Werk-Nr. 1050) of II/KG51 in Romania during 1941. The bomber was field modified with two flame thrower tubes mounted uder the rudder. Although succesfully tested, the oil flame thrower never reached operational status on Ju-88."
Wedle tego - nigdy nie było zastosowania bojowego takiego miotacza.
Niemniej jednak załogi Ju-88 były bardziej niż pomysłowe i cholera wie co mogły z takim czymś zrobić, bez oficialnych zapisów
-
Joe dzięki za foty ...
Powiem szczerze że zaskoczył mnie mizerny efekt takiego miotacza. Widziałem filmy z czołgowymi miotaczami gdzie zasięg płomienia jest kilkukrotnie większy ~200m, a ten samolotowy na zdjęciach to jakieś pierdnięcie, nie przekraczające długości samolotu :008: :011:
Dzięki fotkom potwierdziło się kilka rzeczy:
1. były działające instalacje samolotowe
2. rozpylacz był montowany nie w wierzyczce, tylko w końcówce ogona czyli prawdopodobnie był niesterowany
3. prawdopodobnie był mniejszy od czołgowego, sądząc po zasięgu płomienia
Nie potwierdzone jest nadal zastosowanie bojowe, wręcz pojawiła się wzmianka zaprzeczająca takiemu zastosowaniu.
-
(...)
To jest bujda na resorach, powstała po tej nieszczesnej wypowiedzi. (...)
Ustanawiam nagrodę dla kogoś kto przytoczy fakty w postaci zdjęć lub dokumentacji mówiącej o zamontowaniu miotacza płomieni jako broni defensywnej w samolotach w czasie IIW.Ś. :) Mówimy o zamontowaniu i zastosowaniu, nie o koncepcjach i projektach.
Nagroda to anglojęzyczne wydanie o Asach wydawnictwa Osprey - tytuł do wyboru.
(...)
Moje wątpliwości buduję na podstawie braku dowodów, a nie ich negowania, dlatego jeżeli ktoś ma jakieś wiarygodne materiały na ten temat, to z chęcią przyznam mu rację :) i wręczę wspomnianą symboliczną nagrodę :) (...)
Joe dzięki za foty ...
(...)
Dzięki fotkom potwierdziło się kilka rzeczy:
1. były działające instalacje samolotowe
2. rozpylacz był montowany nie w wierzyczce, tylko w końcówce ogona czyli prawdopodobnie był niesterowany
3. prawdopodobnie był mniejszy od czołgowego, sądząc po zasięgu płomienia
(...)
Czy to znaczy, że nagroda będzie moja? :roll:
-
No chyba jest wyraźnie: "Mówimy o zamontowaniu i zastosowaniu"
-
Zamontowano i zastosowano, przecież fotki bomberów z ognistymi kitami są na to dowodem ;) Chodziło zdaje się o to, że lugerone twierdził jakoby coś takiego nigdy nie powstało i nie wyszło poza "fazę pomysłu".
A zresztą... Kiedyś tu wygrałem paczkę fajek za zestrzelenie niemieckim samolotem pięciu Pe-2 "na ace", a i tak ich nie dostałem :P
-
he he :)
bardziej mi chodziło o zastosowanie bojowe - ale nie doprecyzowałem więc nie bedziemy się droczyć :)
Joe wieczorem wyślę Ci PW jakie książki Ospreya są do wyboru no i uzgodnimy szczegóły wysyłki :)
-
(http://img8.imageshack.us/img8/6725/f111dumpburn14302896430wz9.jpg)
:121:
-
Joe dostałem twój PW.
Książkę wyślę w poniedziałek :)
-
F-111 niezły bajer - zrzut paliwa przy włączonym dopalaniu. Chociaż na tym zdjęciu nie widać żeby dopalacz był włączony - pewnie włączają na chwilkę, tylko dla zapłonu. Zwłaszcza przy wypuszczonym podwoziu.
-
Mam wrażenie że nawet bez dopalacza gazy wylotowe mają wystarczającą temperaturę do zapłonu paliwa ;)
-
Być może. Jednak w którymś z nrów "Lotnictwa" było o australijskich F-111 i pisali tam, że do takich "bajerów" używa się dopalacza.
-
I tutaj widać dopalacz, co prawda w słoneczny dzień na tle nieba, nie jest tak widoczny, ale można się go dopatrzeć.
-
Mam wrażenie że nawet bez dopalacza gazy wylotowe mają wystarczającą temperaturę do zapłonu paliwa ;)
Właściwie to nie, wystarczyłoby by odparować paliwo, ale nie by je zapalić, do tego potrzeba płomienia/iskry - ten Ardvark leci na dopalaniu, tylko akurat na zdjęciu słabo widoczny.