Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych

Lotnisko => Lotnictwo wojskowe z epoki II Wojny Światowej => Wątek zaczęty przez: Sobilak w Czerwca 16, 2006, 14:42:32

Tytuł: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sobilak w Czerwca 16, 2006, 14:42:32
Nie znalazłem takiego tematu więc zapodaję.
"Ulubiony pilot. WW2 w każdej ze stron"Myślę że chyba każdy (może mnie sie tylko wydaje) ma jakiegoś idola/ulubionego pilota wśród wielu walczących po obu stronach.Myśliwskiego , bombowego lub inszego jeśli taki jest.
Może spróbować by przedstawić swoich ulubieńców i jak ktoś chce to uzasadnić.
np. Polska: Stanisław Skalski - 1 miejsce, latał przez całą wojnę i dawał radę na wszystkich frontach, podkreślmy wrzesień39r. :021:
NIemcy: Heinz Bear (Bar) 220 zwycięstw, największy as odkurzczy, sukcesy na wszystkich frontach(obrona rzeszy też).
Anglia: Douglas Badder, co tu powiedzieć facio bez nóg latał, niezły dowódca, killi też trochę łykną (21).
jUełeSej: Francis (Franciszek Gabryszewski) "Gabby" Gabreski 28 killi na "dzbanku" (jeszcze 5 w Korei), najlepszy Jankes na ETO
no i te polskie korzenie.
CCCP: Aleksader Pokryszkin (59 killi), stworzył taktykę (wprowadził) walki ruskim, i nie dał se w kasze dmuchać "komisarom".
Japonia: to tylko Sburo Sakai znam no ale gość był niezły kozak (103 kille?)
To na razie tyle mojego, jeśli szanowna starszyzna stwierdzi że temat jest nie bardzo to wykasować można (nie obrażę się  :002:)
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: MikeS w Czerwca 16, 2006, 14:49:03
Ja mam polskiego ulubieńca i jest nim też Skalski za udział w wielu frontach i jego Cyrk
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Czerwca 16, 2006, 14:53:11
Mieczysław Wyszkowski - łobuz straszliwy, co tu dużo mówić. Gość rozwala jaguarem zapore przeciwczołgową , po czym na własnym procesie w sądzie o nieostrożną jazdę stwierdza że Rząd Jej Królewskiej mości powinien mu zapłacić z wytestowanie i udowodnienie że te zapory się nie nadają do niczego. Leci do francji na rabarbar, wraca z transformatorem i 3 m linii energetycznej na skrzydle. Wozi psa na misje bojowe, po skończeniu tury bojowej przenosi się do RAFU, po wylataniu kolejki wraca do PSP :D
Myli się raz - nad północną afryką, w efekcie ląduje w niemieckim lazarecie obok goscia którego spuścił dzień wcześniej. Myslicie że to koniec? Otóż nie. Oswiadcza niemcowi że zestrzelił go w honorowej walce i należą mu się jego skrzydła. Niemiec odpina je od munduru :D

Gość przez duże G.

Sasza Pokryszkin za sam fakt podjęcia prób reformacji WWS
Douglas Bader za ogół działalności
Z hitlersynów to Priller i Bar
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: MiGol w Czerwca 16, 2006, 15:19:15
Dla mnie to "Chuck" Yeager, przede wszystkim za pokonanie bariery dźwięku za pomocą kija od szczotki, z wybitym barkiem i złamanym żebrem (po sforsowaniu na koniu zamkniętych drzwi stodoły), ale także za skromność, przez którą być moze nie poleciał w kosmos i za upór: od mechanika do generała. W czasie Drugiej Światowej as na P-51, zestrzelony nad Francją przedostał się do Anglii. Na Koreę się nie załapał, ale podczas wojny wietnanskiej zrzucał komuchom piguły na głowę na B-57. Jeszcze z 10 lat temu brał na pokład Dakoty młodych entuzjastów lotnictwa. Aha, w "Right Stuff" (Pierwszy krok w kosmos"), gdzie jest jedną z głównych postaci zagrał barmana Freda w kasynie dla lotników. Wielki Szacunek.                         
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Redspider w Czerwca 16, 2006, 18:16:34
Ja tam nie będę oryginalny, bo mógłbym wymieniać wielu: Skalski, Król, Horbaczewski, Urbanowicz itd. itp., ale niedoścignionym wzorem asa jest dla mnie Erich "Bubi" Hartmann.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sherman w Czerwca 16, 2006, 18:48:41
Piloci to nie tylko tabelki...
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Pogo w Czerwca 16, 2006, 19:19:05
No ba Erich Hartmann . Opisywał nie będę bo chyba wszyscy wiedzą co to był za typ .

Ale napisze jedno kiedyś czytałem wspomnienie jakiegoś pilota który spotkał Hartmanna
I gdy go dostrzegł i miał okazję otworzyć ogień nagle Bf-ka  zrobiła unik i znikła .
Dopiero po chwili pilot zauważył że Messer leci tuż obok niego. I wtedy zauważył
Na ogonie 200 !!! .Jak opisywał  pilot „ Co ku….wa  200 !!! i poczułem że skarpetki zaczynają mi się pocić i będę jego 201 ofiarą „ No ale Bubi  sobie odleciał . 

PS. też bym w gacie zrobił

   THE END
 
Saburo Sakai za to że przeżył wojnę był wspaniałym pilotem latał i bardzo lubił swoje Zeke i nie zamierzał się z nim rozstawać . Saburo powiedział kiedyś że nadal jak zamyka oczy to dalej czuje jak siedzi w samolocie i  trzyma w rękach przepustnice i draga .

 ;)
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Rammjager w Czerwca 16, 2006, 20:33:41
Jak dla mnie :

Walher Dahl - za 36 sztuk "czterosilnikowców" i odmowę latania przy złej pogodzie  :002: :002:
Wolfang Schnaufer - za ponad 120 sztuk w nocy :004:

"Papy" Boyington - za latanie nad Guadalcanalem na pierwszych wersjach Corsaira.
David McCampbell - najstarszy pilot US Navy któy dowodził grupa powietrzną na lotniskowcu.

Johny Johnson - za 38 sztuk w tym samym czasie co Pips Priller ponad setkę :001:

Bolesław Orliński - za latanie Mossiem w wieku w którym powinien bawić wnuki :004:

Gładych - za to że nawet Amerykanie mieli go za "kompletnie szalonego" :002:
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sobilak w Czerwca 16, 2006, 21:07:29
O to mnie chodziło :002:
A wracając do tematu że piloci to nie tabelki
Skalski , uciekł ze szpitala po zestrzeleniu w pidżamie i za pomocą pożyczonej kuli, a że nie mógł szybko podczas alarmu biec do samolotu to grzał się w kabinie po kilka godz.
Heinz Bear podczas BoB ratował się na spadochronie do kanału na opczach Geringa:
Jak go marszałek zapytał o czym myślał kiedy go zestrzelili ten odpowiedział;
-" Opańskich słowach
-?
- ze Anglia nie jest już wyspą!!! :001: :021:
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Czerwca 16, 2006, 21:35:24
inna wersja mówi iż Meyer zapytał się jaka woda, na co Bar odpowiedział iż cóż prostszego jak sprawdzić samemu
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: piotrek z. w Czerwca 16, 2006, 22:29:50
Jan Zumbach - za nietuzinkowy życiorys, głównie ten powojenny
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Redspider w Czerwca 16, 2006, 22:36:01
A przpraszam ..o co wam chodzi z tymi tabelkami ?? bo jakoś nie łapię ... czy to ze Hartmann zestrzelił 352 samoloty to co ma to znaczyć wg. was ?? cziter czy co ?? Czy też może sobie wybrażacie, że jak zajmuje piewrsze miejsce wśród asów to nie zasługuje by być czyimś ulubionym pilotem ?? Czy też może teraz co niektórzy popiszą się nazwiskami mało znanych pilotów udawadnijąc swoją wiedze historyczną ?? sorry, ale coś takiego denerwuje mnie... czytałem jego wspomnienia i musze stwierdzić , pewnie z przykrością dla co niektórych : piloci, świetni myśliwcy są cholernie podobni do siebie, nie zależnie po jakiej stronie walczyli. Nieustepliwi, cierpliwi, świetni piloci, z pomysłem i wyobraźnią w walce, z zasadami i koleżeńscy. Ja na przykład na Graffa nie postawiłbym złamanego pfeniga...za brak lojalności wobec kolegów po fachu
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Czerwca 16, 2006, 23:03:47
Ja na przykład na Graffa nie postawiłbym złamanego pfeniga...za brak lojalności wobec kolegów po fachu
Ojoj to się będzie zaraz działo.

Ze swej strony dorzucę to że Bader nie był wcale dobrym dowódcą ani taktykiem. Był raczej snobem przez duże S. Szacunek tylko za wytrwałość w dążeniu do latania.

Moi ulubieńcy ? Boyington, za bycie człowiekiem, tak po prostu. Olds za całokształt. Wards - za agresywność. To taki przekrój pilotów z różnych epok. Tacy akurat przyszli mi w tym momencie do głowy.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Boba Fett w Czerwca 16, 2006, 23:05:13
Kpt. Eugeniusz Horbaczewski "Dzióbek" za to że był moim bohaterem z czasów "Żółtych tygrysów". Za jego ostatnią walkę S! (3 "foki" przed śmiercią)

Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Krzol w Czerwca 16, 2006, 23:44:13
A nikt nie wspomni o Lilii Litvak, która nawet w onucach i kufajce była oszałamiająco piękna?
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Grabarz w Czerwca 17, 2006, 00:12:07
Urbanowicz - za całokształt.
Hartmann - wiadomo, na dodatek młodzieniaszek fajny :)
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Leon w Czerwca 17, 2006, 00:19:13
Krzol - Lidja Litwiak (bo tak po polsku pisze się imię i nazwisko tej kobiety) prezentowała się w mundurze całkiem normalnie - jak drobna, mała blondynka.... Nie wiem jak wyglądała w kufajce i onucach. Wiem natomisat, iż ponieważ zagięła bez wieści jej rodzina nie otrzymywała żadnych funduszy z kasy państwowej należnym rodzimom walczących i poległych... Czytaj - została pozbawiona środków do życia.

Dorzucę swoje trzy grosze.
Nie darzę sympatią panów z sasiedniej knajpy z hakenkrojzem na ogonie i nad pikawą. Trudno więc abym kogokolwiek z tej grupy podziwiał czy "lubił".
Moje zainteresowanie RKKA i WWS nie bierze się też z sympatii do sierpa i młota. Ale z czysto humanistycznego zainteresowania nad losem ludzi skazanych. Dostrzegam jednak w gronie ofiar stalinizmu kilka postaci, które zasługują na wyróżnienie. Za ... bycie inteligentnym człowiekiem w bagnie sowieckim, próbującym przeciwstawiać swoje zdanie (słuszne) bezwładnej machnie głupoty i przemocy. Ryzykujac oczywiście wszystko, nawet życie...Fakt, iż byli dobrymi pilotami i dowódcami najprawdopodobniej ocalił im życie, gdyż byle funkcyjny bał się podnieść rękę na Bohatera ZS.
Najbardziej znane przykłady to oczywiście Pokryszkin i Kostylew. W świetle ich wykroczeń wobec prawa wojennego ZSRR zamalowywanie swastyk na ogonach można potraktować jak dziecinadę.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Glebas w Czerwca 17, 2006, 00:40:49
Antoine de Saint-Exupéry... za poezję....
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Razorblade1967 w Czerwca 17, 2006, 06:24:50
Piloci to nie tylko tabelki...

No właśnie, a co ... ?

Dlaczego oczekujemy (odnoszę to większości wypowiedzi w tym temacie, a nie do słów Shermana - posłużyły tylko jako przykład), że tzw. "wybitny pilot" posiada jakieś wyjątkowo pozytywne cechy osobowości?

Czy dobry, a nawet bardzo dobry pilot nie mógł być zdeklarowanym faszystą czy fanatycznym komunistą - mógł przecież to nie wpływało na jego umiejętności jako pilota czy dowódcy. Najpierw wielu pilotów zostawało "wielkimi" ze względu na swoje umiejętności, a potem zapewne powstawały "powykręcane" opowiastki z gatunku "war legends" jak to pilot X* postawił się swojemu przełożonemu (mówię tu o pilotach obu wrogich sobie państw gdzie panowały systemy raczej "z małym poczuciem humoru") i przeżył. Tylko czy postawił się bo był wrogiem tego systemu - no niekoniecznie, może ten przełożony był po prostu "młotem" na wysokim stanowisku (zarówno w czasie pokoju jak i wojny to się często zdarza - "bierny, mierny, ale wierny" - to droga do szybkiego awansu w wojsku), któremu akurat ten "wybitny" pilot mógł w miarę bezkarnie "utrzeć nosa".

Opisując tych ludzi już wiele lat po wojnie "dostosowuje" się ich biografie i dokonania do aktualnego trendu "światopogladowo-politycznego" - pewne szczegoły giną, a pewne są uwypuklone. Stąd często "rycerskie gesty" - wynikające w rzeczywistości zwykle z braku paliwa lub amunicji - przykład: "opowiastka" jak to Sabuo Sakai (żeby nie było tylko na Niemców i Rosjan), zlitował się i oszczędził samolot przewożący dzieci - zapewne się "zlitował" po prostu z powodu pustych magazynków działek i km-ów. Każda wojna to rzeźnia, gdzie nie ma miejsca na litość czy "rycerskość". Nagminne było strzelanie do pilota ratującego się na spadochronie ("bo jak przeżyje to dostanie nowy samolot i wróci") czy "odprowadzanie" ogniem samolotu przeciwnika do samej ziemi uniemożliwiając przymusowe lądowanie ("aby tylko zaliczyć zwycięstwo"), ostrzeliwanie na ziemi "wszystkiego co się rusza" bez wględu czy wojsko czy cywile ("w końcu chaos u przeciwnika zawsze działa na nasza korzyść") - oczywiście robili to tylko "nasi przeciwnicy, my nigdy" :021:

Potem mamy mity w postaci "dobrego Niemca, który wpadł w złe towarzystwo" - i tutaj mała uwaga pamiętam dość dobrze takie państwo o nazwie NRD, gdzie praktycznie wszyscy ludzie będący w latach wojny w wieku poborowym, wiele lat poźniej twierdzili, że służyli jako pisarze, kucharze czy sanitariusze i zawsze mnie to zastanawiało: "jak Ci Niemcy mogli wygrać wojnę skoro mieli 40% pisarzy, kucharzy i sanitariuszy" - podobnie jak są mity o "wrogach komunizmu", chociaż oczywiście pewien procent społeczeństwa (a więc i pilotów) w tych obu państwach był wrogiem istniejących wówczas systemów politycznych.

Daleko nie musimy szukać - w końcu jeden z najwybitniejszych naszych pilotów z okresu 2WŚ, miał delikatnie mówiąc dość kontrowersyjne i skrajne poglądy (momentami pasujące raczej do jego głównych przeciwników tego okresu), ale czy zmienia to fakt, że był świetnym pilotem i dowódcą - oczywiście, że nie.

Dlatego moim zdaniem Ci wielcy piloci to właśnie, Ci z góry "tabelek" - tabelki z reguły nie mają politycznych poglądów, nie zwracają uwagi na światopoglądowy czy religijny fanatyzm itp. - nie uwzględniają również faktu, że pilot X potrafił barwnie opowiadać kolegom czy dziennikarzom o swoich walkach, a pilot Y może lepszy od X był "milczkiem", który po locie "walił setę i szedł do wyra".

Dlatego moje typy to właśnie faceci z góry tabeli jak Hartman, Barkhorn, Nishizawa, Sakai, Johnson, Bong, Kożedub. Pokryszkin itd. - tabelki są obiektywne  :002:

   *) celowo używam oznaczeń X czy Y bo nie zamierzam negować przytoczonych przez Was i gdzieś tam udokumentowanych przykładów - chodzi mi generalnie o zasadę.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Rammjager w Czerwca 17, 2006, 09:07:15
Momencik panowie ... nie zapędzajmy się tak daleko :004:

Temat wątku brzmi "Ulubiony pilot ..." a nie "Najlepszy pilot wg. mnie"
To jest zasadnicza różnica.

W takim zestawieniu nie ujmuje się z reguły "skill'a" danego pilota.
Nie sądzę aby ktokolwiek z nas spotkał tych pilotów w realu i mógł sobie z nimi swobodnie porozmawiać na tyle tematów aby wyrobić sobie o nich własne zdanie. Zdanie jakie mamy teraz to nasza "opinia" wyrobiona na podstawie bardziej lub mniej wiarygodnych przekazów ksiazkowych czy internetowych.
Każdy ma swoje własne zdanie i niekoniecznie musi się ono pokrywać w pełni ze zdaniem drugiego.

Można podziwiać H.U. Rudela - ale nie zmienia to faktu że wg. ksiażki jaką czytałem to był po prostu faszystą i tyle.
Nie czytałem wspomnien Dahl'a - nie wiem nawet czy takowe istnieją - więc nie wiem , moze był zdeklarowanym hitlersynem i popierał "ostateczne rozwiązanie kwetii żydowskiej" a w kazdej misji po zestrzeleniu B-17 polował na spadochrony. Być moze Bolesław Gładych miał podobne poglądy jak pilot o którym mówił Razor (Skalski ?) i można mieć do niego jakieś "ale" za to że latał u hamburgerów zamiast jak na prawdziwego polaka przystało w polskim dywizjonie.

"Piloci to nie tylko tabelki ... No właśnie, a co ... ?"

To także postawa ich jako dowódców, też jako ludzi (w świetle dostępnej wiedzy z materiałów źródłowych), lub najprościej mówiąc - podejście do życia :001:
Bo taki Skalski, Urbanowicz, Horbaczewski byli pilotami mysliwskimi szkolonymi do walki od samego poczatku i tego należało by od nich oczekiwać w przypadku konfliktu.
A taki Bolek Orliński - kiedy on drutował uszkodzone smigło w swoim Breugecie dzieś na stepach Azjii w czasie rajdu Warszawa-Tokio to Horbaczewski pewnie nie wiedział jeszcze co oznacza słowo "samolot" - zgłosił sie do lotnictwa na ochotnika i parę lat zajęłu mu wywalczenie przydziału do dywizjonu bojowego. I gość w wieku "chrystusowym" latał bojowo nad Francję.

To tyle ode mnie :004:

@ Red.
Co do Grafa to mam zupełnie odmienne zdanie. To co zrobił (lub z nim zrobili) po wojnie w niewoli to już inna sprawa.

@Leon.
Najprawdopodobniej z tych samych powodów co Ty nie przepadasz za Niemcami, ja nie dażę szacunkiem ani nie jestem w stanie "lubić" panów z czerwoną gwiazdą na kadłubie. A także z tych samych powodów dla któych Ty ceninisz niektóych pilotów radzieckich  jestem w wstanie docenić umiejętnosci co poniektórych pilotów niemieckich pomimo tego co niemcy zrobili w czasie II wś Polsce i polakom.

Ramm.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Redspider w Czerwca 17, 2006, 10:10:11
@ Razorblade - zgadzam sie z Tobą w całej rozciągłości.

@ Ramm - to właśnie, że Bubi nie dał się złamać a mało tego jeszcze dał im "popalic" w niewoli powoduje, że mam doń większą sympatię niz do Grafa. Nie sztuką być hardym i twardym człowiekiem kiedy odnosi się sukcesy i będąc gloryfikowanym przez propagandę. Sztuką jest być człowiekiem kiedy ktoś chce kogoś zeszmacić albo jak się ma ewidentną przewage nad innym człowiekiem. Nie lubie kogokolwiek oceniać, wiesz o tym sam, ale mając przykłady np. Skalskiego, jego mężności i odwagi, ale także we własnej rodzinie, wiem, ze można inaczej. Tyle, że jedni są mocniejsi a inni słabsi. Takie zycie. Niech reszta zostanie historią.

Tak na marginesie chciałbym zauważyć, że znaczna ilość z tych, których wspomnieliśmy, nie zaleznie od strony po której latał, latała dla szczytnego celu : OJCZYZNY (pomijając fakt zamiłowania do latania, samego w sobie). Nieważne jaka ona była, ale była to ich heroiczna walka o Ojczyznę.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: MiGol w Czerwca 17, 2006, 10:38:21
A z naszego podwórka: moim ulubionym pilotem jest Pan Antoni Tomiczek, pilot Liberatorów 1586 Eskadry. Gdybyście mogli usłyszeć jak opowiadał o lotach z Brindisi nad Warszawę i o przygodach z "sojusznikami" ze Wschodu, którzy obozowali nad Wisłą. Przed wojną latał na P-11c w 122 Eskadrze 2 Pułku i w 1938 brał udział w ODZYSKANIU Zaolzia. Ciekawe co by miał do powiedzenia o modelu lotu P-11 w naszym "ulubionym" symulatorze  :001:           
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: 303_Shpacoo w Czerwca 17, 2006, 11:52:11
Momencik panowie ... nie zapędzajmy się tak daleko :004:

 Być moze Bolesław Gładych miał podobne poglądy jak pilot o którym mówił Razor (Skalski ?) i można mieć do niego jakieś "ale" za to że latał u hamburgerów zamiast jak na prawdziwego polaka przystało w polskim dywizjonie.

U farmerów nie latał dlatego, że nie chciał u nas, ale dlatego, że jedynie na dzbanie mógł sobie polatać - nasze HC go uglebiło po pewnym incydencie gdzieś nad Anglią.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Zoom w Czerwca 17, 2006, 12:01:51
W swoich wspomieniach Gabresky wspomina, że niektórzy piloci (np. Łanowski) przeszli do USAF. ponieważ znudziło im się stanie na lotnisku i patrolowanie okolic Londynu. Spitfire miał za mały zasięg, żeby startując z Angli, walczyć nad Francją. Przenieśli się więc tam, gdzie mogli walczyć. Z Gabreskim znali się z czasów "praktyki" Gabreskiego w polskim dywizjonie.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Rammjager w Czerwca 17, 2006, 12:22:16
U farmerów nie latał dlatego, że nie chciał u nas, ale dlatego, że jedynie na dzbanie mógł sobie polatać - nasze HC go uglebiło po pewnym incydencie gdzieś nad Anglią.

Szpaczku :001: :001:

Napisałem w ten sposób aby pokazać że do każdego można się przyczepić :004:
Dlczego Gładych latał w USAAF to ja wiem (podobnie zresztą jak i Ty).
Chodziło o incydent z Churchilem - Gładych dowodząc 302-im o mało co nie zestrzelił samolotu z nim na pokładzie.
A ponieważ miał już wcześniej zatargi z polskim dowództwem (chodziło o plan jakiejś misji chyba) to "góra" ulegając stanowczym prośbom angoli o ukaranie pozbawiła go członkostwa w PSP zupełnie ...
Zupełnie do tego stopnia, że gość nie otrzymywał poborów z PSP a w czasie gdy latał w 56 FG (chyba piszę z pamięci) 61 FS to utrzymywali go Amerykanie płacąć mu "kieszonkowe" z własnych poborów.
Podobnie było z Łanowskim - o ile dobrze pamiętam (gdzieś czytałem na necie) gość powiedział parę cierpkich słów do  dosyć wysoko postawionego generała. Więc się go pozbyli tak jak Gładycha.
A ponieważ Franek Gabryszewski z racji swojego pochodzenia i doświadczeń (wylatał ponad 20 misji bojowych w składzie 315-go) lubił i doceniał polaków jako mysliwców - zaproponował im wstapienie do USAAF.
Zresztą Gładych chciał po wojnie zostać w USAAF - ale dowództwo hamburgerów sie nie zgodziło ...

to wszystko bylo chyba tu:
http://historie-asow.elk.com.pl/asy.htm
i tu.
http://www.roman.biskupin.wroc.pl/index.html

Ramm.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: v2 w Czerwca 17, 2006, 15:17:35
Tadeusz Schiele- lubię faceta za humor. Może nie był wielkim asem ale był jednym z tysięcy chłopaków, którzy po przedarciu się przez zielona granicę ostro walczyli za naszą Ojczyznę.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sobilak w Czerwca 17, 2006, 19:40:15
tabelka o np. Heinz Baer
220 ogółem w tym:
4 nad francją
10 BoB
4 nad kanałem
96 podczas walk w Rosji przez 1 rok inwazjii
44 Sycylia i Afryka do 1943
21 ciężkich bombowców USA w obronie rzeszy
25 w JG3 1944
Potem przerwa na komenderowanie szkole suszarek.
16 killi na suszarach (do 1973 największy as odrzutowców)
Agresywny.
Zginą 1957 w wypadku lekkiego samolotu IRONIA LOSU!!!
Dla mnie gość bo wszędzie umiał się znaleźć :010: bez wzgledu na stronę po której walczył.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Czerwca 17, 2006, 22:01:05
16 killi na suszarach (do 1973 największy as odrzutowców)
Nieprawda.
Najwięcej zestrzeleń na 262 miał Georg-Peter Eder - 25
ponadto to McConnell miał też 16 zwycięstw do 1953 r.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sobilak w Czerwca 17, 2006, 22:04:58
Nieprawda.
Najwięcej zestrzeleń na 262 miał Georg-Peter Eder - 25
ponadto to McConnell miał też 16 zwycięstw do 1953 r.

nie 25 tylko 12 panie :010: :010: :010: :010: :010:
podaję na podstawie "Myśliwskie asy Luftwaffe" Mike'a Spick'a
Baer 16
Franz Schall 14
Hemann Buchner 12
Eder 12
Erich Rudorffer 12
Karl Schnorrer 11

jeśli mam złe dane to proszę o poprawkę :001:
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Czerwca 17, 2006, 22:19:18
Wiesz, źródła jak zawsze podają różne dane, a im głębiej w las tym więcej drzew. Ja mam wykaz (np. monografia Schwalbe i tam jest 25 choć powinno być raczej 24). Wykaz zestrzeleń Edera tutaj: http://www.luftwaffe.cz/eder.html
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sobilak w Czerwca 17, 2006, 23:20:30
With the Me 262 he scored at least 24 victories (most of them couldn`t be officially confirmed). :001:
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Czerwca 18, 2006, 01:35:15
Hm, powiem jeszcze tak: łączna liczba zestrzeleń Edera podawana jest zawsze jako równa liczbie 78 i tu nie ma wątpliwości. I taka jest również końcowa liczba w cyt. wykazie. Policz, proszę, ile jest tam wykazanych zestrzeleń na Me-262. Mnie wyszło, że 23 lub 24 (nie licząc prawdopodobnych) i one to właśnie domykają konto zestrzeleń na 78. Więc, albo trzebaby zaniżyć łączne konto zestrzeleń (czego nikt jakoś nie robi) albo przyjąć iż faktycznie miał te 24 zestrzelenia na jetach. Ja skłaniam się ku temu drugiemu.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Kopi w Czerwca 18, 2006, 14:48:15
Mój typ to Hans-Joachim Marseille za perfekcyjne opanowanie 109, finezyjne wykorzystanie jej zalet nad afryką i doskonałą umiejętność odmierzania poprawek. Poza tym lubił jazz :P .
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: F. von Izabelin w Czerwca 18, 2006, 21:21:26
Adolf "Adi" Glunz
Za co?
Ano za to, że panowie i panie, ten okaz hitlersyna latający w JG26 nad Francją, Belgia i Holandią, wylatał 574 misje, w którym spotkał wroga 238 razy, i spuścił 71 gości (68 na WF, 3 kufajów), przy okazji nie zdarzyło mu się być zestrzelonym. Tak dobrze przeczytaliście, facet'a nigdy nie zestrzelono, ani nawet nie zraniono w powietrzu (Najbliżej było w 1942 roku, jak w czasie nalotu, poszła szyba i trochę go pocieło, ale to na ziemi:).
Spuścił też chyba z 3 czy 4 mosikta, latajac na fw190:)).
Spotkał też razy trzy p-47 w chmurkach, 10s i 3 abschusse, ponoć nawet nie puścił spustu jak przerzucał ogień na kolejnego:).
Ale jednak nie być spuszczonym przez całą wojnę i to na WF, to jest The Thing.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Jascha w Czerwca 18, 2006, 23:52:55
Spuścił też chyba z 3 czy 4 mosikta, latajac na fw190:)).

A dlaczego "fw190:))" ?
Ogólnie chyba najpoważniejszym przeciwnikiem komarów były foki, jako że często z przewagi wysokości atakowały. Szacunek, ale to chyba nie jest aż taki wyczyn. (to o czym pisałeś wcześniej owszem)
Ale oczywiście przyznaję się bez bicia, że swoją "wiedzę" na ten tamat wynoszę tylko z przeczytanej ostatnio książeczki "Mosquito Rider". :003:
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Siara w Czerwca 19, 2006, 00:21:30
musi byc Rudel-pomimo tego co tu wyczytalem...
Nie zrozummy sie zle,ale ktos taki musi byc postrzegany w innym swietle.
To jakim byl harakterem potwierdzil po wojnie juz jako jednonogi prowadzil szkolke nauki jazdy na nartach,oraz wspinal sie na szczyty.
Jezeli to nie byl gosc to ja nie wiem kto jest.
Nie mowiac juz o tym jakim byl swietnym pilotem,nie tylko skutecznym-niebywale ilosci zniszczonego wrogiego sprzetu,oraz wszechstronnym-latal nie tylko bomberami lecz rowniez mysliwcami.

dla mnie geezer
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Sobilak w Czerwca 19, 2006, 07:18:24
Hm, powiem jeszcze tak: łączna liczba zestrzeleń Edera podawana jest zawsze jako równa liczbie 78 i tu nie ma wątpliwości. I taka jest również końcowa liczba w cyt. wykazie. Policz, proszę, ile jest tam wykazanych zestrzeleń na Me-262. Mnie wyszło, że 23 lub 24 (nie licząc prawdopodobnych) i one to właśnie domykają konto zestrzeleń na 78. Więc, albo trzebaby zaniżyć łączne konto zestrzeleń (czego nikt jakoś nie robi) albo przyjąć iż faktycznie miał te 24 zestrzelenia na jetach. Ja skłaniam się ku temu drugiemu.
Dyskusję na ten temat zostawmy na kiedy indziej, może nowy wątek pt"Wątpliwości co do ilości zesztrzelen poszczególnych pilotów" tylko że było by długie, miało tyle wersji ile źródeł i bla bla bla. A co do ilości killi na suszarach to nie wpływa na temat bo chodziło mi o to że Baer wszędzie odnosił sukcesy i na każdym teatrze działań. :002:
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Czerwca 19, 2006, 07:29:25
Cytuj
To jakim byl charakterem potwierdzil po wojnie juz jako jednonogi prowadzil szkolke nauki jazdy na nartach,oraz wspinal sie na szczyty

Do końca zycia z bliskimi znajomymi witał się na rzymską modłę, powtarzał że "Jude be' i generalnie najczęsciej widywany z kommandem kolegów w lotniczych amerykańskich  kurtkach i impulsywnym charakterze.
Ale trzeba mu przyznać - z raz obranej drogi nie zbaczał nawet na milimetr
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: F. von Izabelin w Czerwca 19, 2006, 08:16:53
A dlaczego "fw190:))" ?
Ogólnie chyba najpoważniejszym przeciwnikiem komarów były foki, jako że często z przewagi wysokości atakowały. Szacunek, ale to chyba nie jest aż taki wyczyn. (to o czym pisałeś wcześniej owszem)
Ale oczywiście przyznaję się bez bicia, że swoją "wiedzę" na ten tamat wynoszę tylko z przeczytanej ostatnio książeczki "Mosquito Rider". :003:

Hmmm, a wiesz jak dobrze lata fw190A na wysokości 7km? Bo niespecjalnie dobrze...
To nie Dora, czy Tank, Anton nie był zbyt dobry powyżej 5km, a nawet zły:)
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Edelmann w Czerwca 19, 2006, 15:40:51
Adolf Galland- posiadacz jedynego chyba "Miecia" z dodatkowym wypasem w postaci zapalniczki do cygar. Showman na całego.

Heinz Bar- podobnie  jak i wyżej wspomniany "Dolfo" potrafił stanąc okoniem takiemu jednemu grubasowi w błękitnym garniturze w rozmiarze XXXXXL

Do wyżej wymienionych dodałbym wesołą ekipę Luftwinerskich kowboi z "Papegei Staffel" którzy na swoich Dorach D-9 i D-13 pomalowanych w komiczne barwy w liczbie mniejszej niż palce u jednej ręki robili za osłonę dla startujących i lądujących  innych kowboi  (chociażby wymienionych wyżej , czy też Steinhoff ) na 262 przed bandą wygłodniałych P-51 i innych jankeskich fajterów mających smaka na zaliczenie killa na jednym z "jetów".

Wolfgang Falck- Ot po prostu- sympatyczny do bólu gość, jeden (jak nie najważniejszy)  z ojców założycieli  :)  Nachtjagd . 

W sumie wymieniać można wielu. JAk dla mnie każdy pilot jest ulubionym. Szacunek dla każdego z nich kto przelewał swój pot i krew w czasie jednej z największych zawieruch  XX wieku, bez względu na to z jakim symbolem na ogonie/kadłubie latali .
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: MiGol w Czerwca 19, 2006, 19:50:18
Mógłbym się podpisać pod uwagą na temat niemieckich pilotów, którą napisał Leon, co nie znaczy że nie odczuwam podziwu dla ich osiągnięć. Niemniej, chyba sporo dobrego można powiedzieć o "Szczęśliwej 13", czyli Georgu-Peterze Ederze. Do swoich zwycięstw mógłby dodać jeszcze kilka, ale nie chciał dobijać ciężko uszkodzonego przeciwnika. Coś w rodzaju sympatii (Gospodin pomiłuj :001:) wzbudza we mnie także Werner Moelders, ksywa "Vati" ("Tatuś"), bo matkował młodym pilotom. Mimo choroby lokomocyjnej ukończył szkolenie, udoskonalił szyk schwarmu, wprowadził zwrot krzyżowy, podobno używał tylko karabinów maszynowych i był gorliwym katolikiem.                                   
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Czerwca 19, 2006, 21:22:23
.....i był gorliwym katolikiem.                                   
+ siódme przykazanie...
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: F. von Izabelin w Czerwca 19, 2006, 21:43:17
Jaki zwiazek ma "nie kradnij" z Moeldersem?
"Nie zabijaj" to 5 przykazanie chyba, ale przecież "strzelał tylko z kaemów" llollololol
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Ranwers w Czerwca 20, 2006, 00:15:53
Dawno katechizmu w rękach nie miałem :006: wobec czego poprawka -chodziło mi o piąte przykazanie.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: MiGol w Czerwca 20, 2006, 10:14:46
"Nie zabijaj" to 5 przykazanie chyba, ale przecież "strzelał tylko z kaemów" llollololol

Mały OT: tuż przed kapitulacją Japonii amerykańskie dowództwo wydało rozkaz o zestrzeliwaniu japońskich samolotów, których piloci nie przestrzegali warunków rozejmu, w "przyjazny sposób". Jankescy piloci żartowali, że mają wobec takiego delikwenta używać kaemów tylko z jednego skrzydła :001:           
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: macias13_84 w Czerwca 22, 2006, 01:36:10
Wacek Król za całą działalność min. za Cyrk Skalskiego, którym dowodzili na przemian, za książki które tak miło wypełniły mi okres podstawówki( zaparkowanie "garbatego" pod kasynem oficerskim  :021:)

Meissner(Szmajs może mieć obikekcje jak ostatnio do tego pana :004:) i reszta spółki z 304 za proces o pobicie Holendrów "bo mówili po niemiecku"

Oraz nie pamiętam nazwiska tego pilota, ale poszukam w książkach może znajdę.
Może ktoś zna tą historię to mi podpowie

Cała akcja miała miejsce w Anglii otóż jeden z naszych o niemiecko brzmiącym nazwisku, spuścił Niemca podobno całkiem niezłego pilota o  polsko brzmiącym nazwisku, Niemiec poprosił o spotkanie z tym asem który go strącił.
Obaj panowie się spotkali jak się okazało Polak pracował przed wojną w przygranicznej posiadłośći naturalizowanego Niemca po wyjaśnieniu sobie spraw geograficzno-narodowościowych.Nasz pilot bezczelnie :021: oświadczył asowi Luftwaffe, iż był to jego pierwszy lot bojowy więc powinien zreflektować swój pogląd co do techniki pilotażu

Nie wiem do końca gdzie przeczytałem o tym zdażeniu(zdarzeniu) i ile jest w nim prawdy więc jeżeli ktoś wie cokolwiek prośiłbym o sprostowanie

To już moje ostatnie upomnienie odnośnie poprawnej pisowni. Dziadek Kos.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Schmeisser w Czerwca 22, 2006, 08:08:42
Cytuj
Meissner(Szmajs może mieć obikekcje jak ostatnio do tego pana 004) i reszta spółki z 304 za proces o pobicie Holendrów "bo mówili po niemiecku"

A całośc była opisana w L jak Lucy , czy też Żadle Genowefy i ma z faktami tyle wspólnego co Dywizjon 303 Fiedlera. Wycisk holendrom miał dać niejaki Pryszczyk w pojedynke , zaś sędzia na rozprawie przyjął że to on jest poszkodowany ,a napadli go holendrzy :D

Na to Pryszczyka 'Bad blood flooded' i tak dalej w kółko macieju lol :D
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Pjeczi17 w Czerwca 22, 2006, 15:12:36
Oczywiście Erich Hartmann bo wingmana nie stracił noi wogóle najlepszy pilot myśliwca, Hans Joachim Marseille za to ,że samoloty alianckie ginęły jak sekundy jak Marseille latał.
Tytuł: Odp: Ulubiony pilot...
Wiadomość wysłana przez: Redspider w Czerwca 22, 2006, 15:55:06
Oczywiście Erich Hartmann bo wingmana nie stracił noi wogóle najlepszy pilot myśliwca...

W kwestii formalnej stracił jednego. Był to pilot bombowca, którego przeniesiono do lotnictwa myśliwskiego, więc nie wiem czy to się liczy :D . BTW pilot przeżyłł, a jego pogromca spadł w płomieniach kilka chwil później  :020:, a żeby było śmiszniej to jak dobrze pamiętam działo sie to w Polsce, a szczątki obu samolotów zostały jakiś czas temu odnalezione...po szczegóły odsyłam do SP lub na forum DWŚ, gdzieś coś tam pisało na tę okoliczność