Autor Wątek: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?  (Przeczytany 3319 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline vowthyn

  • *
  • dziecko RoF'a
Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« dnia: Czerwca 26, 2009, 11:59:11 »
Proszę wybaczyć lamerskie pytanie. Temat ostatnimi czasy mnie zainteresował, sporo jest sprzecznych informacji. Pytam więc jak to jest naprawdę. Interesuje mnie w szczególności:

- Czy piorun w ogóle może udeżyć w samolot (inny statek powietrzny)? (Na zdrowy rozum wydaje się że tak, bo może zajść różnica potencjałów pomiędzy płatowcem a naładowanymi cząstkami w atmosferze).

- Jakie realne zagrożenie dla płatowca, awioniki i pasażerów niesie takie zdarzenie? Tutaj opinie jakie do mnie docierają są skrajnie różne, o tych mówiących, że może to być przyczyną katastrofy (lub conajmniej poważnej awarii systemów pokładowych), do tych, które głoszą, że wyłądowania atmosferyczne nie stanowią dla statku latającego żadnego zagrożenia.

Interesują mnie jak najbardziej szczegółowe informacje, analizy zjawisk itp.

Qbeesh

  • Gość
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #1 dnia: Czerwca 26, 2009, 12:14:45 »
Odpowiedź na pierwsze pytanie:

http://www.youtube.com/watch?v=8o2oachaHXY

John Cool

  • Gość
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #2 dnia: Czerwca 26, 2009, 12:30:32 »
Generalnie na ten przykład samoloty wojskowe, jak choćby MiG-29 i F-16 mają na końcówkach krawędzi spływu każdego skrzydła oraz pionowych stateczników specjalne rurki, które pomagają w rozładowywaniu potencjału elektrostatycznego, gromadzącego się z różnych przyczyn w różnych miejscach w metalowych częściach konstrukcji płata podczas lotu. W MiGu są to takie rurki duralowe, zakończone gwintem na który wkręca się taki rodzaj czopa z tekstolitu zaś wewnątrz niego znajduje się taka śmieszna miotełka z metalowych drutów. Przez kilka/kilkanaście takich sond właśnie ma spłynąć nadmiarowy potencjał do atmosfery.

Offline vowthyn

  • *
  • dziecko RoF'a
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #3 dnia: Czerwca 26, 2009, 12:38:14 »
Czy takie urządzenia nie służą przypadkiem do odprowadzania ładunku nagromadzonego w wyniku dużej prędkości samolotu względem powietrza? (żeby np nie poraził nikogo z obsługi po wylądowaniu maszyny - każdy kogo kopnęła karoseria auta wie o czym mowa). W przypadku pioruna taki ładunek jest przecież nieporównywalnie większy - co z wysoką temperaturą związaną z lawinowym przepływem prądu? Nie powoduje uszkodzeń termicznych płatowca? Awionika jest w jakiś specjalny sposób chroniona przed potężnym impulsem magnetycznym jaki towarzyszy wyładowaniu?

John Cool

  • Gość
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #4 dnia: Czerwca 26, 2009, 13:01:18 »
Dokładnie do tego służą, tak też zresztą napisałem  :001: Poza tym samoloty generalnie budowane są jako osłona elektrostatyczna (klatka Faradaya) w postaci gęstej metalowej siatki, ale chyba i to stosuje się głównie celem zabezpieczania elektryki przed zakłócającym działaniem zewnętrznego pola elektrycznego. Zaś do zabezpieczeń wszystkich układów elektrycznych przed nagłymi dużymi przepięciami mogą też służyć choćby odgromniki.

Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwca 26, 2009, 13:09:11 »
1. Głównym celem istnienia "rozładowywaczy elektrostatycznych" (czy "odgromników", nazwa nieistotna) jest poprawa jakości działania aparatury radiowej i radiowo - nawigacyjnej, przez usunięcie zakłóceń wywoływanych polem elektromagnetycznym wytwarzanym przez nieobojętny elektrostatycznie płatowiec. Innymi słowy: są po to, aby pilot mógł się dogadać. W zasadzie nie chronią "od pioruna", choć zapewne zmniejszają ryzyko "trafienia". Nie mają żadnego związku z ryzykiem "porażenia obsługi po wylądowaniu", bo takowe nie istnieje.

2. Pierun, jeśli już strzeli w maszynę, idzie sobie po jej powierzchni którędy chce. Ale właśnie zasadniczo wyłącznie po powierzchni. Samolot bowiem, będąc starannie metalizowany (absolutnie wszystkie elementy połączone do wspólnej masy), stanowi "klatkę Faraday'a", gromadzącą wszelkie ładunki właśnie na zewnątrz. Nie widziałem jeszcze na żadnym samolocie metalowej siatki, ale nie zaglądałem do środka struktur kompozytowych. A one również muszą być metalizowane. Co prawda z pierunami różnie bywa, bo to złośliwe bestie, ale w przeważającej większości wypadków ludzie i sprzęt na pokładzie są bezpieczni tak jak np. goście łażący po linii wysokiego napięcia w metalowych ciuszkach.

3. "Uszkodzenia termiczne" są, i owszem, pewnym problemem. Jednak, co ciekawe przynajmniej dla mnie, prawie zawsze zlokalizowane są wyłącznie do miejsc, w których ładunek elektryczny "wyszedł" z samolotu. Nie ma zwykle uszkodzeń w miejscu "uderzenia", tak samo jak rzadkością są wypalone elementy na "drodze przejścia"; najczęściej też są to rzeczy nieprawidłowo umasione, lub też same umasienia. Wypalenia na kadłubie mają zwykle kształt zbliżony do okręgu i średnicę w porywach do kilku (bardzo rzadko -nastu) centymetrów. Zdarza się, że po jednym piorunie pozostaje takich otworów kilkanaście, a po locie w burzy uzbierać się może nawet kilkadziesiąt.

4. Istnieje ryzyko, że uderzenie pioruna popsuje coś ważnego na samolocie (z pilotami włącznie), jednak jest ono dosyć niskie. O ile uderzenia piorunów w samoloty są zjawiskiem zadziwiająco częstym, uszkodzenia sprzętu i ludzi (inne niż wspomniane wypalenia) stanowią przypadki pojedyncze, i zwykle również mało groźne. Ale, jak wiemy, "wyjątek potwierdza regułę", a pioruny to bestie raczej nieobliczalne, więc co jakiś czas musi się zdarzyć coś poważniejszego.
You are not stuck in traffic. You ARE Traffic.
Get a bike. Break FREE!
"Still in one piece. Good Job. Let's go home."

Offline vowthyn

  • *
  • dziecko RoF'a
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwca 26, 2009, 13:23:54 »
Dzięki za szczegółowe wyjaśnienie. Zastanawia mnie jeszcze fala uderzeniowa (spowodowana gwałtowną zmianą temperatury powietrza). W końcu jest w stanie np rozłupać pień drzewa. Nie wchodzi w grę np oderwanie blach poszycia?

damos

  • Gość
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #7 dnia: Czerwca 26, 2009, 16:32:16 »
Zastanawia mnie jeszcze fala uderzeniowa (spowodowana gwałtowną zmianą temperatury powietrza). W końcu jest w stanie np rozłupać pień drzewa. Nie wchodzi w grę np oderwanie blach poszycia?
Drzewo rozłupane zostaje przez ciśnienie pary wodnej powstałej w skutek odparowania wilgoci zgromadzonej w drewnie. Odparowanie następuje na skutek doprowadzenia wysokiej temperatury (łuk elektryczny). Blachy poszycia w większości wypadków nie zawierają wody i nie nagrzewają się bardzo jak drewno podczas przepływu prądu. Oczywiście - zawsze na styku różnych elementów mogą powstać nieprzewidziane zjawiska, tak więc różnego rodzaju  uszkodzenia są możliwe.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #8 dnia: Czerwca 26, 2009, 17:55:45 »
Przykładem tego typu uszkodzenia jest wypadek Bristowskiej Pumy nad morzem północnym, gdzie z powodu wyładowania atmosferycznego utracono śmigło ogonowe. Łopata śmigła wykonana z włókna węglowego i aluminium - na styku obu materiałów nastąpiła gwałtowna reakcja powodująca rozsadzenie łopaty i prawie całkowitą separację śmigła ogonowego od maszyny.

Odp: Samolot vs piorun - Jak to jest naprawdę?
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwca 26, 2009, 17:58:31 »
PFS_milo