Ja sobie pozwolę tylko nieśmiało uzupełnić trochę powyższe wypowiedzi. Generalnie radiolokator impulsowo-dopplerowski, a w szczególności współczesne rozwiązania, w których w trybie automatycznego śledzenia celu (przyjmijmy dla uproszczenia że pojedynczego) generowana jest 4-stożkowa wiązka mono-impulsowa (z dodatkowym wykorzystaniem zjawiska tzw. koherencji fal elektromagnetycznych) na ogół jest w stanie wyciągnąć różnice w prędkości rzędu tysięcznych części m/s. Warto wspomnieć że starszą metodą (spotykaną w radiolokatorach myśliwców F-4E Phantom II oraz MiG-23M/MF) było generowanie pojedynczej, wirującej wiązki stożkowej względem osi sygnałowej.
Toyo wspomniał o bardzo ważnej rzeczy. Generalnie zazwyczaj jest tak że radar "widzi", pozostaje jednak wbrew pozorom wcale niełatwa kwestia odpowiedniej filtracji i obróbki elektronicznej otrzymanego echa. Generalnie jest tak że od analogowej anteny sygnał przechodzi obróbkę przez przetworniki A/C, dalej mamy na wejściu filtr (filtry): wąsko- i szeroko-pasmowe czy też górno- czy dolno-przepustowe pozwalające na regulację współczynnika tłumienia sygnału, pozwalającego dalej odciąć lub przepuścić pożądane przez nas składowe echa otrzymanego z odebranej wiązki elektromagnetycznej.
Ważna jest ustawiona wartość progowa prędkości Vp. Owa wartość prędkości od jakiej echo będzie pokazywane na radarze jest oczywiście dość indywidualna dla typu radiolokatora. Na przykład we wczesnych radiolokatorach AN//APG-63 z F-15 ta wartość progowa miała bodajże wartość 150km/h. Co to znaczy? Po prostu obiekt poruszający się względem anteny radiolokatora z wartością prędkości V>150km/h (nie wnikając już w poszczególne składowe wektorów prędkości) dopiero wówczas był pokazywany śmieć na ekranie. Swoją drogą amerykanie stacjonujący niegdyś w Niemczech mieli z tym kilka dość śmiesznych przygód (było o tym zresztą kiedyś tutaj na Forum) z fałszywymi odbieranymi echami celów poruszających się na bardzo niskim pułapie... po czym jak się okazywało był to po prostu "helmut" w sportowym autku który właśnie na autobahnie rozwinął sobie 220km/h na "budziku" (przynajmniej raz taka sytuacja okazała się być mniej śmieszna, jak szło o przechwycenie domniemanego naruszyciela).
Ideałem jawi się sytuacja gdzie cel jest na kursie spotkaniowym bo radar impulsowo-dopplerowski z samej natury efektu Dopplera przy dobrze dobranej częstotliwości powtarzania fp ma najlepsze właściwości wykrywania celów na kursach zbliżeniowych. Często mamy szansę odnaleźć widmo celu poza obszarem w którym generowane są zakłócenia. Zatem wykrycie celu jest bardzo łatwe, tak samo jak filtracja. W innym przypadku dobierane są w sposób płynny inne częstotliwości - oczywiście liczba ich progów jest ograniczona, a każda dodatkowa komplikuje konstrukcję radiolokatora.
Na tle ziemi możliwa jest w pewnym zakresie eliminacja odbić od ziemi i celów wolno lecących właśnie poprzez obróbkę widma sygnału echa. Tu mamy do czynienia z zakłóceniami od ziemi - odbieranymi zarówno listkiem głównym jak i listkami bocznymi charakterystyki kierunkowej anteny, a także tzw. echo wysokościowe - zakłócenia wynikające z odbić tuż pod samolotem. Jeżeli sygnał od celu będzie znajdował się w obszarze zajętym przez te zakłócenia to odnalezienie na tle tego syfu jego widma nie jest łatwe. Większość dostępnych rozwiązań (często przy jednoczesnym wykorzystaniu dodatkowych algorytmów pracy, jak choćby zw. z wyostrzaniem charakterystyk wiązki) stara się minimalizować zakłócenia, na ogół wynikłe głównie z ech odebranych przez listki boczne wiązki radiolokacyjnej. Natomiast uznaje się że część zakłóceń odebranych z listka głównego (oraz owo "echo wysokościowe") jest stosunkowo trudna do eliminacji i większość radarów ma tendencje do gubienia widm takich sygnałów na tle obszaru zakłóceń - można co najwyżej zminimalizować owe złe skutki.
I jeszcze na koniec - wymuszony "goły" tryb "poszukiwania celu w prędkości" wspomniany przez Suna jest natomiast klasycznym obrazem kolejnej wady radiolokatorów impulsowo-dopplerowskich (przynajmniej z klasycznymi projektami zespołów antenowych) - otóż powyżej pewnego progu częstotliwości powtarzania impulsów fp bardzo dają po dupie właśnie niejednoznaczności przy mierzeniu dystansu do celu - choć odległość ich wykrywania rośnie w sposób bardzo zauważalny.
To tyle ode mnie
