Autor Wątek: Weary Willie II  (Przeczytany 1301 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Speedy

  • Gość
Weary Willie II
« dnia: Września 05, 2009, 15:07:42 »
Hej

Znalazłem coś bardzo ciekawego na forum secretprojects http://www.secretprojects.co.uk/forum/index.php/topic,7664.0.html no i muszę się z kimś podzielić :D
Dla nieanglojęzycznych streszczenie:
Wszyscy chyba, przynajmniej na tym forum kojarzą projekt Aphrodite i latające bomby Weary Willie skonstruowane przez USAAF pod koniec II wojny światowej. Były to bombowce B-17 (a w analogicznym projekcie marynarki - B-24) zaopatrzone w system zdalnego kierowania z TV obserwacją celu oraz głowicę bojową zawierającą ponad 11 ton materiału wybuchowego (dosyć ciekawą zresztą, kilkanaście czy kilkadziesiąt pojemników z Torpex-em rozmieszczonych po całym samolocie). Takie cosie kierowane z innego, załogowego B-17 miały być przeznaczone do niszczenie szczególnie ważnych i silnie bronionych celów jak np. fortyfikacji Wału Atlantyckiego, obiektów związanych z bronią V, baz U-Bootów itd. itp. W praktyce nie za wiele z tego wyszło, problemy techniczne związane z techniką TV i zdalnym kierowaniem przerosły użytkowników, były liczne problemy i wypadki i chyba żadna z misji Weary Willie nie zakończyła się pełnym sukcesem.
Po wojnie cały czas chodziły Amerykanom po głowie podobne pomysły, tym razem już z wykorzystaniem głowic nuklearnych - w USAF projekt Banshee (na bazie B-29), w USNavy Triton (AJ Savage) i inne jeszcze. Kolejny impuls dało im skonstruowanie broni termojądrowej. W końcu lat 40. szacowano że nie będzie możliwe zrzucenie bomby wodorowej z załogowego bombowca gdyż nawet szybki samolot w rodzaju B-47 nie będzie w stanie uciec przed eksplozją na bezpieczną odległość. USAF wymyślił więc projekt Brass Ring - bezzałogowego Stratojeta z głowicą termojądrową, kierowanego wstępnie z innego samolotu w rejon celu i potem spuszczanego ze smyczy. Próby z udziałem MB-47 (latająca bomba) i DB-47A (samolot naprowadzający) rozpoczęły się w 1952. Napotkano znowu problemy techniczne, związane z automatycznym systemem nawigacji dla MB-47 co spowodowało znacznie przekroczenie kosztów. W tym czasie opracowano nową technikę zrzutu bomby wodorowej z zastosowaniem systemu spadochronów hamujących; dawało to więcej czasu na ucieczkę i pozwalało zrzucać bomby H nawet z samolotów śmigłowych B-36 czy B-50. W 1953 projekt Brass Ring został więc skreślony.
Minęły lata, Stratojety wyszły z użytku, część z nich przebudowano na latające cele QB-47 ale i one stały już sobie na pustyni, gdy w 1966 w USAF powróciła czkawką idea samolotu-pocisku B-47, tym razem już z głowicą konwencjonalną. Weary Willie II miałby posłużyć do atakowania silnie bronionych celów w Wietnamie Północnym w rodzaju słynnego mostu Than Hoa. Wg kalkulacji sił powietrznych zniszczenie takiego mostu z 85% prawdopodobieństwem wymagało zrzucenia nań 140 bomb 900 kg a więc ataków z udziałem 73 samolotów F-105 (statystycznie 3 zostałyby zestrzelone). Koszt takiej operacji (nie licząc kosztów ludzkich) wynosiłby ponad 9,6 mln $; koszty konwersji 1 Stratojeta na latającą bombę szacowano poniżej 0,7 mln $.
W pierwszej kolejności (projekt Sod Buster) na QB-47 zainstalowano którąś z gotowych lotniczych kamer TV z układem optycznym z zoom-em i systemem transmisji obrazu na samolot kierujący (był nim Super Sabre DF-100F). Celem było oszacowanie możliwej odległości ataku. Okazało się, że kamera na pokładzie QB-47 pozwala wykryć cel z odległości około 10 mil (16 km). Samolot kierujący był w stanie prowadzić Sod Bustera z maksymalnej odległości co najmniej 15 mil (24 km); w czasie prób demonstrowano prowadzenie nawet z odległości dochodzącej do 50 mil (80 km).
Oryginalna miała być też wymyślona przez USAF głowica bojowa do tego cosia. Przewidziano mianowicie wypełnienie części układu paliwowego Stratojeta komercyjnym półpłynnym materiałem wybuchowym stosowanym w górnictwie odkrywkowym (zgaduję że jakiś GSX, jak zastosowany w skonstruowanej w tym samym okresie bombie BLU-82). Zakładano, że przy zachowaniu zasięgu Stratojeta odpowiedniego do planowanych zadań uda się umieścić na nim około 35 tys. funtów m.w. (ok. 16 ton). Zapalnik do tego miałaby skonstruować Sandia, bazując na swoich zapalnikach do broni nuklearnej (zgaduję, że chodziło o jednoczesne zdetonowanie wszystkich tych zbiorników paliwa naraz).
Projekt Weary Willie II ostatecznie nie został ukończony. Zapewne za bardziej perspektywiczne uznano opracowywane w tym samym okresie bomby Paveway kierowane laserem. Może też budzić wątpliwości, czy dość wielki w końcu QB-47 miałby w ogóle szanse przedrzeć się przez OPL do silnie bronionego celu.

Ponury

  • Gość
Odp: Weary Willie II
« Odpowiedź #1 dnia: Września 06, 2009, 12:33:45 »
Hej

Znalazłem coś bardzo ciekawego na forum secretprojects http://www.secretprojects.co.uk/forum/index.php/topic,7664.0.html no i muszę się z kimś podzielić :D
Dla nieanglojęzycznych streszczenie:
Wszyscy chyba, przynajmniej na tym forum kojarzą projekt Aphrodite i latające bomby Weary Willie skonstruowane przez USAAF pod koniec II wojny światowej.
Amerykańska rodzina Kennedy dzięki temu projektowi po raz pierwszy zaistniała w annałach lotnictwa. Później zresztą też co najmniej dwa razy. Ponury pamięta.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Weary Willie II
« Odpowiedź #2 dnia: Września 06, 2009, 12:38:53 »
Marilyn Monroe też ;)