Autor Wątek: Wady i zalety bycia najemnikiem.  (Przeczytany 7497 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #15 dnia: Marca 06, 2010, 22:49:57 »
... tam też lądują wszyscy nowi najemnicy, czy byli komandosami czy nie.

Nie każdy kandydat na najemnika musi być zaraz komandosem, ale podejrzewam, że za wyjątkiem specjalistów jakiś technicznych dziedzin, to z czysto praktycznego punktu widzenia wymaga się posiadania doświadczeń z armii (czy policji - bo i takie doświadczenia bywają przydatne). Po co uczyć człowieka od zera? To nieekonomiczne (a w końcu to firma - czyli w przeciwieństwie do budżetowej armii, oparta na zdrowych zasadach rynkowych), lepiej wziąć już takiego co podstawy (albo i dużo więcej) ma już opanowane, za co zapłacił wcześniej ktoś inny (armia narodowe czyli podatnicy).

To się zawsze liczyło w formacjach najemniczych - już w czasach wojen afrykańskich (Kongo etc.) status najemnika zależał w dużym stopniu (choć nie tylko) od jego wcześniejszych doświadczeń wojskowych. Można to znaleźć choćby we wspomnieniach Mike'a Hoare.

Offline Egon

  • *
  • Szanowne GG: 5415434
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #16 dnia: Marca 06, 2010, 22:56:11 »
Nie no jasne. Komandos to był po prostu przykład. Chodziło mi o to, że nie ważne czy był wcześniej wojskowym (policjantem, lub miał jakies inne doświadczenia. Chociażby ochroniarz z ktorąś tam licencją ; ) ) i tak ląduje na szkoleniu. O to mi chodziło.
"Myśliwiec - Na ziemi człowiek normalny jak każdy inny - w powietrzu staje się szaleńcem szybkości, człowiekiem-błyskawicą" Arkady Fiedler "Dywizjon 303"

Offline Meehau

  • *
  • CyC
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #17 dnia: Marca 06, 2010, 23:09:04 »
Mogę spytać na czym opierasz swoją wiedzę odnośnie Blackwaters? Jak czytam Twoje wypowiedzi to widzę myślenie życzeniowe i powielanie różnych opinii krążących po rozmaitych forach internetowych. Bo z tego co widzę, zasadnicza większość ofert pracy na stronach BW ma podane konkretne (i najczęściej niemałe)wymagania odnośnie doświadczenia, ukończonych szkoleń i certyfikatów, a także wymóg bycia obywatelem SZA, lub przynajmniej kilkuletniego pobytu (dla profesjonalistow pewnie robi się wyjątki). Myślę, że z CV typu "od kilku lat biegam z kumplami z ASG po lesie", "przeszedłem SWATA 4, Rainbow Six i CODa4 na najwyższym poziomie", "dużo czytam o tym na internecie i bardzo, bardzo chcę" i 2 lata doświadczenia jako ochroniarz w "Biedronce" to można najwyżej za ciecia robić na checkpointach.
Meehau
"The milk of aircrew kindness comes in very small containers and has a quick expiration date"

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #18 dnia: Marca 07, 2010, 00:01:09 »
Trochę Meehau zgruzowałeś kolegę. Marzenia szlag trafił.  :021:
Jednak macie z Rozorem rację. To nie jest Polska Akcja Humanitarna, czy inna WOŚP. Tam się nie idzie i mówi: "chcę do was bo fajnie się strzela do ludzi". Ktoś, kto zakłada taki business musi mieć w głowie poukładane, musi, że tak powiem zbadać rynek. Czyli, czy istnieje zapotrzebowanie na usługi i czy są ludzie, którzy są w stanie je świadczyć. Widocznie, sądząc po popularności tego typu przedsięwzięć, na te pytania ktoś odpowiedział twierdząco. Nie wiem, czy przy porwaniu członka BW dochodzi do transakcji z porywaczami, czy jest im obcinana głowa. Biorę takie zachowanie na logikę, która mówi, że lepiej wydać 10 - 100 tyś. $, a później zarobić, niż bawić się w rekrutację i stracić pół miliona, będąc pozbawionym ważnego elementu firmy. Pewnie zależy od wartości specjalisty. To, że firmy typu BW pertraktują z porywaczami wynika z tego, co się działo w sprawie włoskich obywateli. Tam służby specjalne (te tajne nie ichniejszy GROM) zapłaciły porywaczom za uwolnienie zakładników. Pewnie firmy "ochroniarskie" też tak robią. Oczywiście oficjalnie się o tym nie mówi, bo stanowisko rządów jest takie, że z porywaczami się nie dyskutuje. Niestety nasz rząd wziął sobie na serio ten slogan i musieliśmy patrzeć na śmierć geodety (ciekawe, czy nie "geodeta" - sądząc po stanie naszych J. Bondów). Z przyjmowaniem tylko obywateli USA też bym nie szarżował. Raczej chodzi o tzw. "polecenia". Ktoś musi być znany w środowisku, obojętnie z jaką narodowością i ktoś musi Cię wprowadzić. Nie wiem, ale tak mi się wydaję, bo to się składa do logicznej kupy. Zawsze "grube" wymagania mogą być barierą stworzoną specjalnie dla "napalonych", żeby nie musieli czytać spamu od dukających po angielsku "ochotników". Tylko w naszym kraju można zostać agentem przez złożenie podania na stronie internetowej:
http://praca.wp.pl/kat,18453,title,Polski-wywiad-szpiega-zatrudnimy-od-zaraz,wid,12020608,wiadomosc.html?ticaid=19c30
Fakt, tajne służby w USA robią podobnie, ale dobre służby (Wywiad FR, MOSAD) raczej nie, bo jest to śmieszne.
L'ordre règne à Varsovie!

Offline Egon

  • *
  • Szanowne GG: 5415434
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #19 dnia: Marca 07, 2010, 02:20:23 »
To chyba logiczne, ja nie przyjął bym do pracy kogoś kto "od kliku lat biegam z ASG po lesie" czy kogoś kto przeszedł ileś tam gier na hardzie  :020: To co piszę opieram na tym co czytam i na logice. Poza tym, ochroniarze to nie tylko faceci w za dużych koszulach chodzących po supermarketach, czy innych centrach handlowych. Są tacy którzy wiedzą czym jest broń, umieją z niej strzelać. Bo ukończyli szkoły, zdobyli licencje i tym w firmach ochroniarskich się zajmują. Chociażby BOR, jest to formacja oparta na ochronie mienia i osób (w tym wypadku rządu), Ostrowsky ARMS - firma ochroniarska która bynajmniej nie ochrania "biedronek".
I naprawdę, nie uważam, że do BW przyjmują od tak. Moich marzeń też nie zniszczyliście. Poza tym, za wybitnie inteligentnego siebie nie uważam, ale naprawdę. Głupi nie jestem.

A co do pertraktacji. Właściwie nie rozumiem jednego. Co szkodzi Rządom pertraktować z porywaczami a co do dopiero z porywaczami z którymi jest się w stanie wojny. Akurat prawdopodobnie Talibom nie chodziło o pieniądze nie ? Widziałem nagranie tuż przed śmiercią geodety i powiem tak... Nie wycofywałbym wojsk z Iraku, bo jak do tamtego momentu, można by powiedzieć: " Nie była nasza wojna" Tak od momentu zabicia Naszego cywila. To stało się naszą wojną. Ale ja polityki nie rozumiem, bo ja wyżej wała nie podskoczę. Co nie zmienia faktu, że nie rozumiem polityki państw która mówi, że "Z porywaczami nie pertraktujemy"
"Myśliwiec - Na ziemi człowiek normalny jak każdy inny - w powietrzu staje się szaleńcem szybkości, człowiekiem-błyskawicą" Arkady Fiedler "Dywizjon 303"

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #20 dnia: Marca 07, 2010, 02:43:46 »
Politykę nie pertraktowania z porywaczami chyba wymyślili brytole, chodzi o to że jak będziemy negocjować z porywaczami to znajdą się następni którzy też będą chcieli coś "wyrwać" w zamian za oddanie zakładników. Jeśli poświęcimy pierwszych porwanych(wiem okrutne) i nie będziemy negocjować to ewentualni przyszli niedoszli porywacze zrozumieją że ten biznes nie ma sensu i porwania ustaną (przynajmniej teoretycznie).

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #21 dnia: Marca 07, 2010, 08:31:21 »
Widziałem nagranie tuż przed śmiercią geodety i powiem tak... Nie wycofywałbym wojsk z Iraku, bo jak do tamtego momentu, można by powiedzieć: " Nie była nasza wojna" Tak od momentu zabicia Naszego cywila. To stało się naszą wojną. Ale ja polityki nie rozumiem, bo ja wyżej wała nie podskoczę.

Chyba chodzi Tobie o Afganistan ... bo to nie było w Iraku. W każdym razie sytuacji nie można rozpatrywać na zasadach europejskich, to specyficzny region i specyficzna sytuacja. Tam nie ma takiego rozgraniczenia wojskowy-cywil, co z drugiej strony też utrudnia działanie armiom uparcie i naiwnie chcącym trzymać się jakiś konwencji prowadzenia działań wojennych, które tam nie mają absolutnie zastosowania, bo zostały napisane dla zupełnie innego rodzaju działań. Tak naprawdę to określenie cywila może dotyczyć kobiet i dzieci (nie w rozumieniu naszym, bo tam się broń zaczyna nosić wcześniej), ale akurat mężczyźni są traktowani inaczej. Zresztą tak naprawdę to wystarczy popatrzeć na nasze podwórko, mieliśmy spore doświadczenia partyzanckie w historii i cywilnych specjalistów wroga też się likwidowało. A co do "wojna nasza czy nie nasza" - to akurat sprawa z tamtym geodeta była skutkiem naszego uczestnictwa w amerykańskim najeździe, a nie jego przyczyną - ale to już zadanie dla polityków (a ci to zawsze coś dopasują, jako uzasadnienie), a my dyskutujemy przecież o kwestiach militarnych.

W wielu sytuacjach takich jak ostatnio Irak czy Afganistan rozmaite firmy zatrudniające najemników sprawdzają się dużo lepiej jak armia. Armie uparcie są zmuszone do stosowania jakiś konwencji prowadzenia wojen i to pomimo faktu, że te konwencje i zapisy nijak nie przystają do charakteru walk - ale lud siedzący w wygodnych fotelach, parę tysięcy kilometrów od terenu działań się lepiej czuje, jak ma gęby pełne frazesów o humanitaryźmie itd., a "lud" to wyborcy ... wiadomo

A najemnicy i "firmy ochroniarskie" - to nie siły zbrojne, ich żadne konwencje nie obowiązują, działają na kompletnie innych zasadach. Zresztą problem powstaje już gdy chcemy zdefiniować pracowników takich firm jak Blackwater i podobne. Bo kim są? Potocznie określamy ich jako najemników, ale czy mamy rację? Na temat najemników mówi Protokół Dodatkowy do Konwencji Genewskich z dnia 12 sierpnia 1949 r., Dotyczący Ochrony Ofiar Międzynarodowych Konfliktów Zbrojnych (Protokół I) sporządzony w Genewie dnia 8 czerwca 1977 r. w artykule 47:

Artykuł 47 - Najemnicy
1. Najemnik nie ma prawa do statusu kombatanta lub jeńca wojennego.
2. Określenie "najemnik" dotyczy każdej osoby, która:
(a) została specjalnie zwerbowana w kraju lub za granicą do walki w konflikcie zbrojnym;
(b) rzeczywiście bierze bezpośredni udział w działaniach zbrojnych;
(c) bierze udział w działaniach zbrojnych głównie w celu uzyskania korzyści osobistej i otrzymała od
strony konfliktu lub w jej imieniu obietnicę wynagrodzenia materialnego wyraźnie wyższego od tego,
które jest przyrzeczone lub wypłacane kombatantom mającym podobny stopień i sprawującym podobną
funkcję w siłach zbrojnych tej strony;
(d) nie jest obywatelem strony konfliktu ani stałym mieszkańcem terytorium kontrolowanego przez
stronę konfliktu;
(e) nie jest członkiem sił zbrojnych strony konfliktu;
(f) nie została wysłana przez państwo inne niż strona konfliktu w misji urzędowej jako członek sił
zbrojnych tego państwa.


Na ile działania "firm ochroniarskich" są zgodne z tymi zapisami? Formalnie nie są najemnikami bo tych firm nie wynajmuje się do "walki w konflikcie zbrojnym", a ochrony transportów, obiektów, osób itd. Nie są też członkami sił zbrojnych żadnego państwa. Czyli co są po prostu "ochroniarzami" czyli osobami cywilnymi, aczkolwiek uzbrojonymi często lepiej jak żołnierze. I tak wali się cały podział na osoby walczące i cywili.

No ale w końcu zawsze można nazywać partyzantkę walczącą z obcymi siłami zbrojnymi okupującymi ich kraj "terrorystami", a amerykańskie definicje terroryzmu opracowane przez Departament Stanu pozwalają na zakwalifikowanie do terroryzmu nawet ataki na cele typowo wojskowe (choć atakowanie zaplecza wroga to zawsze była metoda walki zbrojnej).

W ten sposób mamy "terrorystów" (a reszta to przecież bandyci  :021:) oraz "ochroniarzy" - i tak naprawdę żadne konwencje nie mają zastosowania, bo nie dotyczą one ani "walki z terroryzmem", ani działalności "firm ochroniarskich".  :003:
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2010, 10:53:57 wysłana przez Razorblade1967 »

Offline Egon

  • *
  • Szanowne GG: 5415434
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #22 dnia: Marca 07, 2010, 11:04:50 »
Na YouTube, są filmiki nagrane zapewne przez "ochroniarzy" Blackwater gdzie, nie wygląda to jak obrona jakiegoś obiektu lub osoby, raczej jak walka razem z wojskami USA.
http://www.youtube.com/watch?v=_Xa2Yesog_k&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=PpbEjdwLQgo&feature=related

To naprawdę nie wygląda jak by nie brali czynnego udziału w walkach. Oznacza to, że podlegają pod artykuł konwencji ponieważ są:
Cytuj
(a) została specjalnie zwerbowana w kraju lub za granicą do walki w konflikcie zbrojnym;
(b) rzeczywiście bierze bezpośredni udział w działaniach zbrojnych;
(c) bierze udział w działaniach zbrojnych głównie w celu uzyskania korzyści osobistej i otrzymała od
strony konfliktu lub w jej imieniu obietnicę wynagrodzenia materialnego wyraźnie wyższego od tego,
które jest przyrzeczone lub wypłacane kombatantom mającym podobny stopień i sprawującym podobną
funkcję w siłach zbrojnych tej strony;
(d) nie jest obywatelem strony konfliktu ani stałym mieszkańcem terytorium kontrolowanego przez
stronę konfliktu;
(e) nie jest członkiem sił zbrojnych strony konfliktu;
(f) nie została wysłana przez państwo inne niż strona konfliktu w misji urzędowej jako członek sił
zbrojnych tego państwa.

Mylę się ? Możliwe, że to tylko banda facetów biegających po lesie z ASG, a tło dorobili sobie w komputerze...  :118:
"Myśliwiec - Na ziemi człowiek normalny jak każdy inny - w powietrzu staje się szaleńcem szybkości, człowiekiem-błyskawicą" Arkady Fiedler "Dywizjon 303"

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #23 dnia: Marca 07, 2010, 11:56:02 »
Ahh... Najaf, wiosna 2004, to był piękny okres.... wzmożonych walk z bojówkami AlSadra i oblężenia budynku CPA, na którego dachu nagrano te filmiki.

BTW: na drugim filmiku jest Travis Haley, prowadzi obecnie szkolenia w Magpul Dynamics.

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #24 dnia: Marca 07, 2010, 13:48:46 »
Na YouTube, są filmiki nagrane zapewne przez "ochroniarzy" Blackwater gdzie, nie wygląda to jak obrona jakiegoś obiektu lub osoby, raczej jak walka razem z wojskami USA.[...]To naprawdę nie wygląda jak by nie brali czynnego udziału w walkach. Oznacza to, że podlegają pod artykuł konwencji ponieważ są:

No nie całkiem bo parę punktów się nie zgadza ...  :021:

Cytuj
(a) została specjalnie zwerbowana w kraju lub za granicą do walki w konflikcie zbrojnym;
Nie zostali specjalnie zwerbowani, bo firma sobie istniała na długo przed tym konfliktem czyli w 1997 roku,  a Irak najechaliśmy w 2003.
Nie zostali też specjalnie zwerbowani do walki - bo kontrakty dla tej firmy obejmują właśnie ochronę transportów, obiektów i osób.

Cytuj
(b) rzeczywiście bierze bezpośredni udział w działaniach zbrojnych;
Tutaj OK - można to nazwać udziałem w działaniach bojowych, o ile tak to nazwą siły zbrojne, ale przecież siły zbrojne tego nawet wojną nie nazywają. Amerykanie bredzą, że prowadzą walkę z terroryzmem, a np. Polacy, że są na misjach stabilizacyjnych.

A po drugie skoro walczy się z terrorystami (albo innymi bandytami) to swobodnie można to podciągnąć pod ochronę, bo przecież zawsze się czegoś (jakiegoś obiektu, jakiś materiałów itd.) lub kogoś (choćby kolaboracyjnego rządu i jego polityków) broni. Czyli wypisz, wymaluj ochroniarze.  :002:

Cytuj
(c) bierze udział w działaniach zbrojnych głównie w celu uzyskania korzyści osobistej i otrzymała od
strony konfliktu lub w jej imieniu obietnicę wynagrodzenia materialnego wyraźnie wyższego od tego,
które jest przyrzeczone lub wypłacane kombatantom mającym podobny stopień i sprawującym podobną
funkcję w siłach zbrojnych tej strony;
Nie mają struktury armijnej, są formalnie ochroniarzami czyli w żaden sposób nie można ich porównać do struktur sił zbrojnych. Typowe formacje najemników mają hierarchię wojskową z tożsamymi stopniami wojskowymi i są zorganizowane tak jak pododdziały regularnej armii, często się od nich w zasadzie nie różniąc. Tutaj jeśli w ogóle mamy do czynienia z jakimiś stopniami to chyba raczej podobnie jak w Polsce, z oznaczeniami funkcyjnymi. Tak i ten punkt konwencji da się ominąć.

Cytuj
(d) nie jest obywatelem strony konfliktu ani stałym mieszkańcem terytorium kontrolowanego przez
stronę konfliktu;
A jak się nie jest? Przecież wielu "ochroniarzy" z Blackwater to Amerykanie (ale także Polacy tam pracują), a więc jak najbardziej są obywatelami strony konfliktu - jak oczywiście w ogóle jest jakiś konflikt, a nie walka z terrorystami czy misja stabilizująca.

Cytuj
(e) nie jest członkiem sił zbrojnych strony konfliktu;
No faktycznie nie są członkami sił zbrojnych, ale jak się ich jako tych ochroniarzy potraktuje to są normalni cywile ...  :karpik

Cytuj
(f) nie została wysłana przez państwo inne niż strona konfliktu w misji urzędowej jako członek sił
zbrojnych tego państwa.
No nie są w wysłani jako członkowie sił zbrojnych, ale jak najbardziej w misji urzędowej.  :003:

Szanowni Koledzy ja bynajmniej nie twierdzę, że takie firmy nie zatrudniają po prostu najemników w charakterze firmowych sił zbrojnych (choć oczywiście wyspecjalizowanych ochroniarzy również - bo różne są zadania) do wynajęcia zazwyczaj przez rządy (bo innych na takie usługi zwykle nie stać). Tylko pokazuje, że świetle tych zabawnych konwencji ci ludzie najemnikami nie są i w zasadzie nie wiadomo kim są.

Po prostu te konwencje już się nie nadają do zastosowania w konfliktach zbrojnych, które toczą się obecnie (i jakie będą się toczyć jak sadzę w najbliższej przyszłości, bo na udział liczących się państw w "klasycznej" wojnie raczej się nie zanosi) - bo nadają się tylko do  wojny "klasycznej" (a nie jak to się ładnie teraz nazywa do "konfliktów asymetrycznych" i "walki z terroryzmem"), powstały bowiem na podstawie doświadczeń wojen z XIX wieku, PWS i DWS.

To mniej więcej tak jak z tymi pociskami, co to niby nie mogą być inne od typowych pełnopłaszczowych choć tak naprawdę nigdzie tego do końca nie zapisano bo na temat ograniczeń amunicji w broni strzeleckiej mówiły:

1. "Deklaracja petersburska" czyli "Deklaracja w sprawie pocisków wybuchających małego kalibru", podpisana przez 19 państw 29.11 (11.12) 1868, która stwierdza między innymi:

"... układające się strony zobowiązują się, że w razie wojny między nimi wyrzekną się wzajemnie używania przez ich wojska lądowe i morskie wszelkich pocisków, wagi mniejszej niż 400 gramów, które byłyby wybuchające lub zawierały materie piorunujące czy zapalne."

Umowa ta obowiązywała tylko pomiędzy państwami, które je podpisały i nie miała zastosowania sytuacji toczenia wojny z państwem innym te 19.

Ta umowa jest praktycznie była już nieaktualna w okolicy DWS, bo w zasadzie wszystkie państwa, które ją podpisały przestały się do niej stosować choćby ze względu na użycie pocisków zapalających do broni strzeleckiej czy stosowaniu amunicji wybuchającej do lekkich działek automatycznych (pociski poniżej 400g).

Jest jeszcze "Deklaracja haska" stworzona w 1899 roku uzupełniającą "Deklarację petersburską" z 1868 roku gdzie mówi się o uzgodnieniu, że "strony powstrzymują się od używania kul, które łatwo rozszerzać lub spłaszczyć w organizmie człowieka ..." - nie mam niestety pełnego tekstu po polsku - jest tam faktycznie dalej mowa o amunicji półpłaszczowej "...takie jak kule w twardym płaszczu, który nie w pełni pokrywa czubek lub jest on przebity nacięciami"

Czyli tak naprawdę nie ma problemu z pociskami bez płaszcza (i mogą sobie mieć dowolne formy) albo z pociskami pełnopłaszczowymi, w których efekt daje inny element lub inna konstrukcja wewnętrzna.

2. IV Konwencja Haska z 18.10.1907
W Art. 23 (Dział II, Rozdział I) stanowi, że zabrania się:
"e) używać broni, pocisków lub środków, mogących zadać zbyteczne cierpienia"
W sumie dość enigmatyczne stwierdzenie - o jakie dokładnie pociski chodzi i co to jest to "zbyteczne cierpienie"?

W konwencjach Genewskich jest tylko jeden zapis tyczący się amunicji do broni strzeleckiej jest to protokół dodatkowy do Konwencji Genewskich z 12.08.1949 roku dotyczący ofiar międzynarodowych konfliktów zbrojnych (dokument powstał w 1977 roku)

Jest tam tylko ogólnikowe stwierdzenie nawiązujące do Konwencji Haskiej z 1907 roku:
Cześć III, Dział I, Art.35 pkt.2
"Zabronione jest stosowanie broni, pocisków i materiałów, a także metod prowadzenia wojny, które mogą powodować zbędne cierpienia."

W zasadzie tak naprawdę to trudno powiedzieć o zakazaniu wspomnianych pocisków. Deklaracja Petersbuska obowiązywała tylko państwa ją podpisujące (nie wszystkie chyba dotrwały nawet do DWS, a i pojawiło się sporo nowych np. Polska), ponadto ze względu na powszechność choćby amunicji zapalającej była już w czasie DWS (a może nawet PWS) w zasadzie dokumentem nieobowiązującym. Pozostaje więc tylko sformułowanie z Deklaracji Haskiej z 1899 i pytanie czy ten dokument jest jeszcze obowiązujący w świetle faktu, że był dodatkiem do nieobowiązującej już Deklaracji Petersburskiej i w świetle tego, że w 1907 roku powstały Konwencje Haskie, w inny sposób określające problem.

Czyli mamy Konwencję Haską z 1907 roku, ale ona nie precyzuje o jaką amunicje chodzi, a stwierdzenie o "zbytecznym cierpieniu" jest niejasne. W praktyce do chwili obecnej chyba nie ustalono co to ma znaczyć w każdym razie nawet współczesne podręczniki prawa wojskowego używane w wojsku są tego zdania:

Komentarz w "Podręczniku do nauki prawa wojskowego w siłach zbrojnych" (MON W-wa 2006) twierdzi w tej kwestii (chodzi ogólnie o zasadę art. 23e "IV Konwencji Haskiej" i Art.35p2 "I Protokołu dodatkowego" z 1977), że:
"Specjalistom w dziedzinie prawa i ekspertom rządowym nadal nie udało się ustalić, jakie współczesne rodzaje broni, których użycia należałoby zakazać, obejmuje ta zasada".

W świetle tego, że powszechnie używane są pociski zapalające i eksplodujące (np. MDZ - do wkm), a amunicja kalibru 5,56x45mm uderzająca z prędkością ponad 770m/s praktycznie się rozrywa w ciele czy te konwencje jeszcze cokolwiek ograniczają?

A przy okazji nawet jak cokolwiek ograniczają to czy takie formacje "ochroniarskie" jak Blackwater dotyczą takie konwencje? Nie dotyczą (nawet jak jakaś armia się będzie uparcie trzymać postanowień Deklaracji Haskiej z 1899 roku i nie stosować amunicji półpłaszczowej, choć aż się prosi np. w stosunku do pistoletów) bo przecież to "ochroniarze", nie są członkami sił zbrojnych i podobnie jak policjanci mogą sobie amunicji półpłaszczowej czy nacinanej używać (czy innej skuteczniejszej).

Z drugiej strony czy jak armia rzekomo "walczy z terroryzmem" :004: - a nie prowadzi działań w konflikcie zbrojnym (takim jak to opisują te konwencje) to czy musi się ograniczać? przecież te konwencje dotyczą wojen w klasycznym rozumieniu, a w takim Afganistanie to przecież wojsko pełni oficjalnie rolę policyjna czy stabilizacyjną. Skoro nie traktują pojmanych członków formacji nieregularnych jak partyzantów tylko jak terrorystów - to czemu tak bardzo przejmują się używanymi w pistoletach kulkami (i potem płaczą, że 9mm Para im nie wystarcza).  :118:
_______________________
Cytaty dokumentów wg. "Międzynarodowe prawo konfliktów zbrojnych, Zbiór dokumentów" - Artekon, W-wa 1991 oraz http://www.vilp.de/framep25.htm

Offline Egon

  • *
  • Szanowne GG: 5415434
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 07, 2010, 14:00:40 »
Ta. To ja już nie mam nic do powiedzenia.  :002:
Razor, powiedz mi proszę. Ty masz w domu taki gigantyczny regał wypełniony prawem wojennym prawda ?  :118:
Ale pełen szacunek, z mojej strony. Ogarnięcie w jakikolwiek sposób tych wszystkich konwencji. To jest sztuka :D . Swoją szosą. Jeżeli:

Cytuj
"Specjalistom w dziedzinie prawa i ekspertom rządowym nadal nie udało się ustalić, jakie współczesne rodzaje broni, których użycia należałoby zakazać, obejmuje ta zasada".

To nie można by się po prostu zebrać raz jeszcze w nowym tysiącleciu i napisać te wszystkie konwencje od nowa ?
"Myśliwiec - Na ziemi człowiek normalny jak każdy inny - w powietrzu staje się szaleńcem szybkości, człowiekiem-błyskawicą" Arkady Fiedler "Dywizjon 303"

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 07, 2010, 14:27:24 »
Razor, powiedz mi proszę. Ty masz w domu taki gigantyczny regał wypełniony prawem wojennym prawda ?  :118:

Ale tego tak naprawdę nie ma dużo - to są dwie książki:
1. "Międzynarodowe prawo konfliktów zbrojnych, Zbiór dokumentów" - Artekon, W-wa 1991, wybór M.Flemming (raptem 284 strony)
2. "Podręcznik do nauki prawa wojskowego w siłach zbrojnych" - MON W-wa 2006, autorzy R.Bzinkowski, P.Żarkowski (252 str.)

Dodatkowo wszelkie akty prawne (nie tylko dotyczące wojen) są w sieci (nie na darmo ktoś kiedyś powiedział, że jak czegoś nie ma w Googlach to nie istnieje) np. tutaj fajna stronka tego typu: http://www.vilp.de/framrbpl.htm, a większość dokumentów dot. praw wojny jest przetłumaczona na polski: http://www.vilp.de/framep25.htm

To nie można by się po prostu zebrać raz jeszcze w nowym tysiącleciu i napisać te wszystkie konwencje od nowa ?

Ale tak naprawdę kto miałby to zrobić? Państwom prowadzącym faktyczne działania zbrojne (jak zwał tak zwał) to się nie opłaca, bo w obecnej sytuacji można udowodnić (w razie czego) tak naprawdę, że nie trzeba przestrzegać tych konwencji bo one nie dotyczą tej czy innej sytuacji, albo są aktem prawnym w zasadzie martwym. A tych co kopią w tyłek i tak nikt nie słucha. 

Bez podpisu tych wielkich takie dokumenty są warte tylko tyle ile papier na jakim się je wydrukuje - a czy ci wielcy chcą takich dokumentów?  Pewnie chcą, ale gdyby zrobić to tak jak oni byliby chętni to widzieć (np. amerykańskie pojęcie terroryzmu, w którym jak zaatakujesz transport wojskowy przeciwnika, albo bazę wojskową na zapleczu, poza bezpośrednia strefa walk to jesteś wredny terrorysta) to te układy byłyby jeszcze mniej korzystne. :118:

Offline F. von Izabelin

  • *
  • Prawy człowiek lewicy
    • CMHQ Flying Circus
Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #27 dnia: Marca 07, 2010, 15:50:33 »

Ale pełen szacunek, z mojej strony. Ogarnięcie w jakikolwiek sposób tych wszystkich konwencji.

Od nas wymagali tego na jeden egzamin na studiach + inne konwencje. :P
Chociaż kroczę Dolina Śmierci,
zła się nie uleknę...
bo lecę na 6 kaflach i się wznoszę...

Odp: Wady i zalety bycia najemnikiem.
« Odpowiedź #28 dnia: Marca 07, 2010, 16:14:20 »
Od nas wymagali tego na jeden egzamin na studiach

Ja tam na żadnych studiach nigdy nie byłem, ale to w zasadzie podstawowa wiedza potrzebna do prowadzenia szkolenia z żołnierzami, a była taka tematyka. Niby powinien prowadzić to jakiś oficer wychowawczy, ale jak chcesz coś mieć zrobione porządnie to zrób to sam, więc wolałem sam prowadzić ten kawałek szkolenia, bo przynajmniej mogłem to zrobić z sensem. Można było wybrać to co ważne, pokazać niuanse, sprzeczności czy spróbować polecieć trochę na współczesnych i historycznych przykładach. Zawsze to lepsze niż uśpić towarzystwo metodami "politruków IIIRP". A jak odchodziłem to co nowsze książki zabrałem ze sobą - bo przecież kupowałem je za własny szmal, jak zresztą resztę materiałów potrzebnych do szkolenia żołnierzy.

Jakoś tych całych oficerów wychowawczych to nie oceniam wysoko - tak naprawdę znacznie niżej niż dawnych politycznych, bo tamci to chociaż mieli jakąś wiedzę wojskową, kończąc kierunki polityczne na szkołach oficerskich (jak był np. na WSO Wojsk Pancernych to musiał oprócz kłapania dziobem nauczyć się obsługi czołgu itd.), a nie jak w nowych czasach w większości to były jakieś odrzuty co nie mogły znaleźć etatu (bo nikt ich nie chciał) albo "specjaliści" po jakiś cywilnych szkołach w stylu WSP. Ale to już OT.