Wcale nie ciekawe, teraz po latach to już takie gadanie bez sensu. Wszyscy wiemy, gdzie bylibyśmy bez Iłka - gralibyśmy w CFS i to może taki, który byłby podatny na dodatki jak FSX, albo jedno i drugie byłoby zintegrowane ze sobą.
Ręce opadają, jak czytam o wspaniałomyśności Ola w kwestii dodatków robionych przez graczy - można sobie było skiny robić! Dawno by pewnie Iłek zdechł kompletnie, gdyby nie mody, a fakt że ma taką, a nie inna strukturę powoduje tylko, że scena moderska jest jaka jest i Iłek umiera powoli. Bardzo mi się podobał fragment na temat wandalizacji gry, faktycznie dodatki takie jak Jetman i bomba atomowa to profanacja.
Nic ten wywiad nowego do mojego życia nie wniósł, z całej naszej zbieraniny tutaj i tak chyba największym sentymentem tego Iłka darzę, bo lubię go takim jaki jest, ale te retrospekcyjne artykuły na temat wielkiego milowego kamienia, sima, który stał się synonimem gatunku i... <tu wstawic więcej pompatycznych określeń wedle uznania>, to mnie skręca. Uważam Iłka za wspaniałą gierkę, ale staram się nad nim nie myśleć zbytnio, bo jak tylko zacznę, to mam z 100 pomysłów jak można go niskim kosztem ulepszyć.
Powiem Wam, Szanowni Forumowicze, gdzie jesteśmy dzięki Olegowi teraz... W d... jesteśmy pradoksalnie! Iłek był wielkim skokiem do przodu w tmeacie simów WII, ale właśnie przez to zostaliśmy na niego skazani. Wymiótł konkurencję i spowodował, że przez długie lata nikt nie odważył się podjąć tematu, utorował drogę do dominacji Rosjan w gatunku i doprowadził do absurdu, gdzie nawet Bitwa o Anglię musi legitymować się szczytem sowieckiej inżynierii lotniczej lat 40-tych, bo w mainstreamie nikt już nie pamięta o Jane's i Microprose, za to wszyscy wspominają wąsatego pana z Rosji. Do tego ugruntowałą się koncepcja symulatora lotniczego jako zlepku fizyki, modelu lotu, uszkodzeń, procedur i innych, ale w tym zbiorze wydaje się nie być miejsca dla czegoś takiego jak "gra". Wyleciały cut-scenki, menu w formie pokładu lotniskowca, animowane briefingi, czy muzyka, której nie chce się od pierwszego taktu wyłączyć (jestem pewien, że soundtrack z Iłka był używany podczas przesłuchań Talibów w Guantanamo). Od czasu Iłka symulator to tylko modle lotu i odwzorowanie fizyki, kokpitu i zniszczeń - misje, kampanie, historia, fajny artwork, to wszystko jest zbędne, bo w Sowieckiej Rosji takich rzeczy nie da się zrobić na komputerze z drewna.
Ta fota się prosi o przeróbkę z twarzą Olega:
http://images5.bibsy.pl/7tADx6Jk/nie-zadzieraj-z-nim.jpegW dodatku pokutuje wszechobecna teoria, że prawdziwa zabawa w simach to multi, a reszta jest stratą czasu (częściowo dlatego, że multi w Iłku jest świetne, ale w dużej mierze dlatego, że singleplayer jest beznadziejny).
Mamy więc starego sima, który jest fajny i wciąż sporo w nim zabawy, ale ktorego sukcesu nic już nie powtórzy i nic nawet nie sprobuje, a na pewno nikt nie skupi się na bardziej "growych" elementach sim-softu, bo przecież skoro wszyscy kochali Iłka mimo ich braku, to po co się wysilać. Nawet jeśli coś nowego wyjdzie (BoS) to i tak Iłek będzie tu solidną konkurencją ze wzdględu na ilość contentu.
SimHQ ostatnio stacza się po równi pochyłej - żadnych fajnych artykułów, recenzji, newsów, tylko jakieś szkielety z szafy wyciągają. Najpierw (sponsorowany?) artykuł o Aces High, teraz Oleg. Kim w zasadzie jest ten cały Oleg, bo jakoś przegapiłem moment, kiedy stał się niekwestionowanym i ostatecznym autorytetem w świecie symulacji? Gość nie jest programistą, coś tam dłubał przy modelach lotu i na tym wypłynął, niestety ciśnie się na usta cytat z Batmana - "albo umierasz bohaterem, albo żyjesz na tyle długo by stać się złoczyńcą". Gość od ładnych kilku lat nie dotknął się do żadnego symulatora, a jego ostatnie dokonania pozostają raczej dyskusyjne jak rozumiem. No i teraz ten wywiad - jeśli to ma być comeback, to jakoś słabo wychodzi i wpisuje się raczej w materiały promocyjne kampanii KS Luthiera - "w 39-tym to my, bracie, takie simy robili". Znam kilku Rosjan i to są spoko ludzie, ale wszyscy ci z branży gier są jacyś dziwni i kompletnie oderwani od rzeczywistości. Taki Roberts pokazał jak robi się comeback i udaną kampanię na KS, a Luthier spaceruje sobie po Placu Czerwonym i pokazuje Olega rezydującego w swojej lans-willi. Największym newsem tego tygodnia jest chyba alfa nowego Iłka, a SimHQ na ten temat ani piśnie, tylko robi wywiad z gościem, o którym wszyscy już dawno zdążyli zapomnieć. To jakby w dzień premiery PS4, wszytkie serwisy o grach publikowały wywiad z Ronem Gilbertem.