Autor Wątek: Joystick mojego wydania  (Przeczytany 3881 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Joystick mojego wydania
« Odpowiedź #15 dnia: Stycznia 01, 2015, 21:51:04 »
Szanuję Twoją krytykę, ale jest bezpodstawna. Kilka postów wczesniej napisałem, że użytkowanie przełączników nie jest utrudnione, czytaj z uwagą i zrozumieniem, a nie powielaj coś, co zostało już skomentowane i wyjaśnione. Ale fakt, przeciez najprościej jest komentować, nie czytając wcześniejszych wiadomości. A skoro piszesz, że będą przeszkadzać, to i tak nie wybiję Ci tego z głowy, uświadom mnie tylko jest ocenić ergonomię czegoś nie użytkując tego? ;) Proszę, nie pisz o doświadczeniu i innych bzdurach. Joystick użytkuję głównie na Vatsimie do latania GA, a hebelkowych przełączników nie są w stanie zastąpić mi pushbuttony z joya.

Odp: Joystick mojego wydania
« Odpowiedź #16 dnia: Stycznia 02, 2015, 11:41:29 »
Jaka jaka jest do tego przepustnica ? Jeśli nie ma wogóle i sterujesz ciągiem klawiaturą to wybacz ale...
Wybacz, ale w sklepach jest sporo joysticków bez przepustnicy. Ludziska używają je do symulatorów i są zadowoleni. Nie każdy ma ambicje zostać mistrzem pilotażu. Nie uważam więc żeby brak przepustnicy skreślał jakikolwiek projekt.

....ale tu nie chodzi oto żeby zrobić cokolwiek tylko żeby to miało sens.
Nie masz racji, bo to właśnie chodzi o to, żeby cokolwiek zrobić, i nie koniecznie musi to mieć sens dla czytających. Ważne jest, żeby projekt opisać niezależnie od jego jakości. Jeden wykorzysta z projektu SVMappera, inny gałki lub gumowe przyssawki, a jeszcze inny nie powieli błędów. Jeżeli nie ma on dla Ciebie sensu, to po prostu nic z niego nie wykorzystasz – jaki to problem? Natomiast sam fakt, że projekt został tu opisany powinieneś pochwalić.

I żeby było jasne, pisałem ogólnie, bo akurat projekt Arka oceniam pozytywnie.

Odp: Joystick mojego wydania
« Odpowiedź #17 dnia: Stycznia 02, 2015, 12:07:00 »
Według mnie najważniejsze jest to, że autor widzi sens takiego projektu, a zbudowany joystick pomaga mu w lotach na symulatorze. Kupując nawet najlepszy i najdroższy joystick jesteśmy zmuszeni do zaakceptowania jego ograniczeń i jakby to powiedzieć - niedopasowania do naszych wymagań. Natomiast budowa własnego urządzenia sterującego ma właśnie tą zaletę, że możemy go dostosować do naszej wizji wirtualnego latania (co niekoniecznie musi być związane ze zwiększeniem liczy przycisków na samym uchwycie joya) i co najważniejsze zawsze można coś zmodyfikować. A w trakcie użytkowania najczęściej pojawiają się pomysły dodania nowych elementów wynikające z doświadczeń korzystania z urządzenia, jak również np. zmiany samolotów, którymi się lata. Zresztą taki przyrostowy sposób budowy jest chyba w takim przypadku najsensowniejszy.