Witam.
Ostatnio przytrafiła mi się bardzo nieprzyjemna historia z dyskiem.
A dokładniej, jeden z dysków to seagate baracuda ATA IV 40GB i przez przypadek po lini 5V poszło napięcie 12V. Poniżej zdjęcia co się popaliło:

Jest to skan elektroniki, jak widać spaliła się kostka mniej więcej w środku dysku i coś małego na samej górze.
I teraz moje pytanie, czy zamiana elektroniki da radę czy może napięcie spaliło coś wiecej.
Może ktoś z was miał już taką przygodę?
Mam na nim ważna dla mnie dane, gdyby nie to, to bym nawet nie zawracał sobie głowy.
Oraz jeszcze kilka informacji:
dysk ma firmware 3.19, a na allegro znalazłem elektronike do niego, tzn rózni sie troszkę wizualnie, ale w opisie aukcji jest, że pasuje do ,odeli od 20 do 80GB, tylko, że raz jest to firmware starsze od mojego a innym razem nowsze.
I tu kolejne pytanie, czy nr firmware ma jakieś znaczenie.
Oraz czy przełożenie elektroniki da mi możliwość przynajmniej zgrania danych na dysk?
Dzieki za odpowiedź.