Czyli serce Miga-3
Pan sowiecki pilot podchodzi do pasa - rzut oka na prędkościomierz- 160 km/h - pomny instrukcji przewidującej prędkość lądowania 144 km/h , bardzo wysoka jak na tamte czasy, postanawia odejść na krąg. Pcha manetkę przepustnicy, może odrobinę za nerwowo - ale MiG w porównaniu do Iszaka ma właściwości lotne cegły i szybko traci zapas prędkości, zwiększa odrobinę kąt natarcia. I wszystko zaczyna się nagle dziać z przerażającą szybkością. Zamiast ryku uwalnianego 1000 koni, słychać świst opływu i głuche mlaskanie tłoków.... Lewe, a może prawe skrzydło traci podparcie i na 10 m samolot odzyskuje ciężar, przewalając się bezwładnie przez skrzydło.
Tak zakończyło karierę wielu sowieckich pilotów którym przypadł zaszczyt latania na MiGach-3.
Zastanawiam się co musiało być totalnie bez sensu by rozgrzany silnik po 45 minutach pracy zalać na amen otwarciem przepustnicy.
Na mój gust - prymitywny gaźnik musiał w pewnych warunkach podawać taką ilość paliwa że mieszanka stawała się niepalna lub... nieprzewodziła prądu elektrycznego , nie pozawalając świecą dać iskry.