Gdyby to miał być taki Flyboys czy Pearl Harbor, tylko z patosem amerykańskim wymienionym na polski, to ja dziękuję.
No i generalnie mam szczere wątpliwości co do możliwości naszej kinematografii, wypuszczającej przez ostatnie parę lat praktycznie tylko ekranizacje lektur szkolnych i komedie (z reguły kiepskie). No i "superprodukcje" pokroju Wiedźmina (tfu, jak można było tak zgwałcić twórczość ASa?).
Zabawnie brzmią plany, że pokryjemy połowę kosztów

Filmy za kasę, która u nas gwarantuje status superprodukcji, w USA zostałyby nazwane budżetowymi.