Autor Wątek: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny  (Przeczytany 9201 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Flanker

  • 13 WELT
  • *
Odp: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny
« Odpowiedź #15 dnia: Sierpnia 21, 2008, 23:38:44 »
Jakiś czas temu Sundowner wrzucił kilka opowiadań o Satrapie, które czytało się z podobnym zainteresowaniem.
Dzięki wielkie, oczekuję kolejnych  :118:

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpnia 22, 2008, 00:46:36 »
A Janek się szczypał, że nie będzie miał brania. Tu proszę :D
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline Redspider

  • *
  • Pure evil....ZŁOOOOO !
Odp: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny
« Odpowiedź #17 dnia: Sierpnia 22, 2008, 07:33:41 »
:D Heh, świetne historie lotnicze. Czytając o tym co się działo w komunikacji miedzy pilotami miałem wrażenie jak by ktoś nas podsłuchiwał na Mazakrundfunkgerät i to tu wkleił.
NA PLASTERKI !!!

Geniusz może mieć swoje ograniczenia, ale głupota nie jest tak upośledzona

Odp: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny
« Odpowiedź #18 dnia: Sierpnia 22, 2008, 23:42:39 »
Witam :004:
Pozwolę sobie troszkę po angielsku.... ten tekst był very cool :002:
Dzięki

John Cool

  • Gość
Odp: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny
« Odpowiedź #19 dnia: Września 28, 2008, 10:27:00 »
Do tych radziecko-afgańsko-pakistańskich incydentów nad Afganem jeszcze z pewnością wrócimy, tymczasem proponuję lekturę ciekawego fragmentu książki Jerzego Gotowały "Splątane Wiraże". Oddajmy głos autorowi.


Pościg w stratosferze

To były smutne dni [mowa o rozpoczęciu stanu wojennego - przyp. aut.]. Pracowałem wtedy w Szefostwie Lotnictwa Korpusu Obrony Powietrznej we Wrocławiu. Czas służby uciekał przy zażartych dyskusjach politycznych i poszukiwaniach, skąd wziąć jakieś ludzkie zaopatrzenie na zbliżające się mimo wszystko Święta Bożego Narodzenia.

21 grudnia 1981 r. właśnie kończyliśmy roztrząsanie głównych problemów szkolenia naszego lotnictwa w następnym roku, kiedy radiowa siec głośnomówiąca przyniosła suche polecenie:
-Zmiana bojowa na Stanowisko Dowodzenia. - Powtarzam. Zmiana bojowa na Stanowisko Dowodzenia…
To nie było daleko. Krótki podziemny tunel, kilkanaście schodów i razem z innymi znalazłem się w sali dowodzenia. Szybko zajęliśmy miejsca za wskaźnikami zautomatyzowanego systemu dowodzenia Cyber-2W A, wprowadzając potrzebne dane identyfikacyjne do komputera i przeglądając aktualne informacje.
-Dajcie wybrzeże! Szybko! - dowódca już był na swoim stanowisku pracy.

Okazało się, że Eberswalde-Finow w Niemczech przekazało informację o wykryciu w rejonie gór Harzu pojedynczego SR-71A. Dwa MiGi-25PD z 787 rosyjskiego pułku myśliwskiego bazującego Finow już były w powietrzu. Rosjanie z bazy lotniczej w Brzegu Dolnym koło Opola również poinformowali o starcie swoich dwóch „pierechwatczyków” MiG-25P. Żaden inny myśliwiec nie był w stanie osiągnąć tak wysokiego pułapu.

Operator komputera zaczął błyskawicznie przebierać palcami po szarej klawiaturze pulpitu sterującego. Martwa dotychczas szarość centralnego ekranu zniknęła zupełnie, a na jej miejsce wypłynęły błękit morza oraz odmienna kolorystyka Danii, NRD, Szwecji i Finlandii. Początkowo trochę wyblakłe, potem coraz jaskrawsze zarysy uległy w końcu wyostrzeniu. Operator bez wyraźnego polecenia zaprogramował wyświetlanie bieżącej pozycji samolotów.
Długa, wygięta niczym tygrys w drapieżnym susie Skandynawia ciągnęła się od szczytu aż po pół ekranu. Wzdłuż jej południowych brzegów szybko przemieszczał się między liniami odległości i azymutu niewielki znacznik SR-71A. Poniżej duńskiego Lollandu i Falsteru, tuż pod samym Gedserem, obok małego znacznika z prognozą dalszego kierunku lotu ukazał się numer bojowy 4120. Zaraz potem prognoza kierunku uległa zmianie na 60 stopni. Blackbird pruł dokładnie w kierunku szwedzkiego Gotlandu.

Brzeskie MiG-i tymczasem zawinęły na ogonach znad Trzebnicy cięły w kierunku Kołobrzegu, ostro nabierając wysokości. Za moment 31 PłSD udokładniło ich dane: kurs 350 stopni, aktualna wysokość 14500 m, prędkość 1,6 M - wzrastające. Amerykanie właśnie mijali Rugię na wysokości 20000 m, wciąż przyspieszając. W pewnym momencie dla wszystkich stało się jasne, że Rosjanie nie zdążą przechwycić powietrznego zwiadowcy. Spóźnią się o jakieś 10-14 sekund, chyba, że natychmiast poprawią kierunek lotu. Ale i tak byli jeszcze zbyt nisko i dysponowali zbyt małą prędkością. To nie mogło skończyć się sukcesem. Nawet tylko z dwoma Acridami AA-6, (a z pewnością wieźli je pod skrzydłami) MiG-25P nie był w stanie rozwinąć większej prędkości jak 2,7 M.

SR-71A właśnie zostawiał za sobą Zalew Szczeciński, kiedy rosyjskie MiG-i znajdowały się dokładnie nad Piłą. Z rosnącą ciekawością przyglądałem się tym nijak niepasującym do siebie kawałkom układanki. Na tej swego rodzaju szachownicy ktoś umieścił dwie dodatkowe figury, stawiając je od razu na przegrane pole.

Cel przeskakiwał przez kolejne kratki komputera. Trzebiatów, Kołobrzeg, Mielno, minął od południa Bornholm. Pozycję dwóch dochodzących do wybrzeża MiG-ów wskazywała pojedyncza, jaskrawa biała gwiazdeczka, błyszcząca teraz w dół od Kołobrzegu.
- Wyjdą na pozycję 15 sekund za celem. Różnica wysokości 6000 m- nie dojdą…
MiG-i kierowały się teraz prosto na Ustkę. Blackbird poprawił kurs na 40 stopni i zwiększył wysokość do 25000 m. MiG-i przekroczyły linię wybrzeża i pozostając daleko z tyłu, jakiś czas wytrwale podążały jego śladem. Potem wykonały ostry zwrot w prawo i znad Ustki wracały w głębokim zniżaniu w kierunku Bydgoszczy.

Odp: Bliskie spotkania 3-go stopnia oraz incydenty z czasów Zimnej Wojny
« Odpowiedź #20 dnia: Października 05, 2008, 01:16:48 »
Super opowiesci, dzieki!