Autor Wątek: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?  (Przeczytany 11902 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kopi

  • Gość
Odp: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?
« Odpowiedź #45 dnia: Marca 11, 2006, 18:07:17 »
Przepraszam, co dokładnie Kopi rozumiesz jako 'agresywne latanie' ? Z tego co piszesz można wywnioskować, że balansowanie na krawędzi przeciągnięcia...Dla mnie to właśnie będac wyżej, i mogąc lecieć szybciej możesz być bardziej agresywny - czyli atakować...Spróbuj być agresywny na samolocie wolniejszym, lecac niżej, z mniejszą prędkością,  wobec przeciwnika który leci czymś szybszym, z większą prędkością i do tego wyżej - najwyżej spaliny powąchasz (jak nierzadko nasi na P-11 i P-7 we Wrześniu 1939-nawet wobec bombowców niemieckich, a przecież P-11 to taki zwrotny, a więc 'agresywny' samolot ?), o ile Cię ołowiem nie nakarmi...Poza tym wydaje mi się, że istnieje co najmniej kilka manewrów, które umożliwiają teoretycznie mniej zwrotnemu (w sensie promienia zakrętu) samolotowi zajęcie pozycji strzeleckiej za teoretycznie zwrotniejszym w walce manewrowej...
No i co (głównie Musk i Kopi ) rozumiecie pod pojęciem 'indywidualista' ? Chyba nie 'gość który nie umie z nikim współpracować' ? Za rozwianie wątpliwości z góry dzięki... :001:

Spróbuj być agresywnym spotykając zwrotniejszy samolot na swoim pułapie:-) .
Dla mnie to, że ktoś atakuje z przewagi 1 kilometra wysokości, nie trafia, bo kobyłą ciężko trafić zwinny samolocik, wznosi się z powrotem na ten kilometr i ponawia atak agresywnym lataniem nie jest. Agresywnie walczyć to według mnie nie dać przeciwnikowi chwili wytchnienia, zakatować, kiedy tylko nadąży się sposobność, wykorzystać wszelkie możliwości, aby dorwać wroga, nie dając mu żadnych szans. Stosując taktykę BnZ ataki przeprowadza się, co pewien czas i daje się spore szanse przeciwnikowi na zwrotniejszej maszynie na uniki i wyjście z sytuacji cało (mówię o walce 1 na 1). Zaś latając na zwrotnej maszynie przewagę wysokości można wykorzystać na zajęcie idealnej pozycji strzeleckiej, z której przeciwnik nie ma szans wyjść. Oczywiście istnieją manewry, które pozwalają mniej zwrotnej maszynie znaleźć się na 6 przeciwnika, tyle, że pozbawiają one kobyły energii a zwnniejsza maszyna i tak ma więcej manewrów do wyboru, aby nie pozwolić kobyle zająć pozycje strzelecką.


Cytuj
p47 i inne cieżkie kobyły nie nadawały się do agresywnego latania tylko nażucały jeden sposób walki który okazał się właściwie najlepszym tyle że mało spektakularnym.

A może to nie maszyny narzucały sposób walki tylko doświadczenie pochodzące z analizy stoczonych walk narzucały kierunek rozwoju samolotów.   Z tego na ile sie orientuje to wojny generalnie wygrywa sie spuszczając nieprzyjacielskie samoloty na ziemie, a najlepiej nie dać im wogóle wystartować. O punktach za styl, widowiskowośc oraz technike nie słyszałem :)

Cytuj
Żadko mozna spotkać opowieść o pilocie fw 190 czy thunderbolta który wyszedł cało z samotnej walki przeciwko trzem maszynom wroga.

Bo ja wiem czy to argument. Z drugiej strony mamy Helelmuta Mischke ,20 lutego 1945 wspuścił osiem sowieckich samolotów w jednym locie bojowym, z czego cztery z pełnym ładunkiem bomb po drodze, a drugie cztery wracając.  11 marca dziewięć,  cztery w drodze do celu z bombami i pięć wracając.

Daleko nie trzeba szukać - M.Wyszkowski - indywidualista, as, doskonały akrobata. Poleciał sobie na indywidualne polowanko w Afryce a wylądował w niemieckim szpitalu , leżąc koło goscia którego spuścił dzień czy dwa wcześniej. A zaatakowała go 'zaledwie' para Mieczysławów.

A Saburo który bez problemów zestrzelił dwupłata - bardzo agersywny samolot :D u progu swej kariery ?


Punkty są takie że miło się czyta wspomnienia takich pilotów  :002:

Argument polega na tym, że gdy świetny pilot zwrotnego samolotu został sam z dwoma czy trzema przeciwnikami mógł im zrobić jeszcze kuku. Pilot kobyły nie ważne jak genialny by był mógł tylko zmykać do domciu.
Czy pan Helelmuta Mischke strącił te samoloty samotnie czy współpracując z innymi pilotami? Bo jeżeli we współpracy to przykład ten traci sens odnośnie mojej wypowiedzi.
Dla wyjaśnienia ja nie twierdze, że latanie agresywne, kręcenie się przy każdej sposobności było słuszne. Podziwiam tylko tych pilotów potrafili odnieść zwycięstwo w beznadziejnej sytuacji bardziej niż tych, którzy dawali pełną moc i zmykali.

Schmeisser

  • Gość
Odp: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?
« Odpowiedź #46 dnia: Marca 11, 2006, 18:27:40 »
Cytuj
Punkty są takie że miło się czyta wspomnienia takich pilotów

a to bezdyskusyjnie :)

To ja z krecim uporem drąże po raz kolejny - może fakt iż podejmował walkę wynika z prozaicznego powodu - nie było jak nawiać.

Cytuj
Argument polega na tym, że gdy świetny pilot zwrotnego samolotu został sam z dwoma czy trzema przeciwnikami mógł im zrobić jeszcze kuku.

Przypadek Nowotnego pokazuje że w istocie tak może się zdarzyć, ale tylko pod jednym warunkiem - że pilot szybkiego samolotu poprosi o to bo inaczej nie widzę za bardzo możliwości.

Tutaj pozwolę sobie zacytowac Toya, co prawda cytat pochodzi z forum DWS, a dyskusja toczyła się na temat walki mysliwca szybkiego z...awionetką. My mamy tutaj przypadek szybkiego myśliwca walczącego z wyjątkowo ociężałą awionetką :) o słabej zwrotności :). Jesli wklejony tu cytat nie pasuje do sytuacji, Toyo zapewne zwróci na to uwagę.

Cytuj
A co do tematu, przeczytałem od początku wszystkie posty, ze zróżnicowaną uwagą i zauważyłem, że prawie wszystko co dotyczy walki z tzw. "wolnomotornym" zostało powiedziane.
Ale podsumowując.
Punkt widzenia myśliwca, nie dopuścić do spadku prędkości, co tym samym powoduje przyjęcie taktyki walki narzuconej przez awionetkę (nie lubie tej nazwy, ale co tam), Skoro jest wolny atakować z dużego przewyższenia jak cel naziemny (ważne - nie zgubić z pola widzenia). Atak starać przeprowadzać się z tylnej półsfery i analizować kierunek manewru, by wprowadzić odpowiednią poprawkę, ogień towarzysząco-zaporowy, chyba najskuteczniejszy. Oznacza on wstępne przycelowanie ze zwiększoną poprawką po czym zmniejszenie prędkości kątowej w stosunku do celu by "przeszedł przez strumień pocisków. Nie "straszyć" go swoimi seriami. Obserwować ziemię. Po wyprowadzeniu na wznoszeniu jak najdłużej obserwować cel tak by po chwilowej stracie go z pola widzenia, szybko go donaleźć. Dobrze jest zapamiętać nad czym był i w którą stronę leciał. Jeżeli tam jeszcze jest powtórzyć atak, poprawiajać błędy i go zestrzelić. Jeżeli nie ma go tam szukać dymu, a ja go nie znajdziemy nie chwalić się kolegom, że coś widzieliśmy.
Ważny jest atak z tylnej półsfery, ponieważ zapewniamy sobie, że nie będziemu pogłębiać nurkowania, czas manewru awionetki to jakieć kilka sekund, nie może on nagle i nieoczekiwanie zmnieniać kieruknu, analizując to co robi przez jakiś czas (2 sek. Smile ) można w przybliżeniu określić gdzie będzie, a to wystarczy by oddać serię w jego okolicę z dużym prawdopodobieństwem trafienia, bo o dokładnie celowanym (towarzyszącym) ogniu raczej nie ma mowy.

Pilot awionetki: "Ojcze nasz...."

No może nie jest tak źle, zmusić myśliwca do spadku prędkości sprowokować go w jakiś sposób by starał się manewrować. Wykonywać manewry pod myśliwca, skracając tym samym jego pole manewru. Jeżeli odlatuje starać się wykorzystać rzeźbę terenu by nieco ukryć się za nią, jeżeli samolot jest jasny nie wlatywać nad ciemne obszary i odwrotnie. W przypadku, gdy widać, ze celuje i wprowadza poprawki pozwolić mu na to, po czym zmienić gwałtownie kierunek w przewciwny do poprawki, w przypadku drugiej pary oczu na pokładzie niech oprócz patrzenia posłużą się ustami, może to być wielce pomocne. Jeden z japońskich asów, nie pamiętam który, wprowadzał samolot w trawers, kierunek lotu był niezgodny z osią podłużną samolotu, a to w stosunku do niej jankee wprowadzali poprawki, serie mijały go obok.
Należy pamiętać, że tylko niewielki procent pilotów można uzanć w tym okresie za doświadczonych, reszta nabywała dopiero doświadczenia i wyrabiała sobie odruchy myśliwca, a nie jest to łatwe.

Kopi

  • Gość
Odp: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?
« Odpowiedź #47 dnia: Marca 11, 2006, 19:42:06 »


To ja z krecim uporem drąże po raz kolejny - może fakt iż podejmował walkę wynika z prozaicznego powodu - nie było jak nawiać.



Też prawda. Nie miał wyboru. Gdy by go miał pewnie też by uciekł. Nie zmienia to faktu że latając na wolniejszej maszynie trudniej było mu przeżyć i za to go podziwiam :-) .

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?
« Odpowiedź #48 dnia: Maja 14, 2010, 13:39:30 »
Czytam tak sobie różne książki  (2) jakie mam o Dr. i tak wychodzi że ten Red Baron to nie lubił latać. Twierdził że nie latanie jest jego celem ale walka powietrzna (i tu muszę zacytować mojego guru z iłka - Rammjagera - "ja nie latam, ja poluję :) ) i trzymał się ściśle zasad Boelckego: podejdź blisko i strzelaj celnie. Zabronił również swoim pilotom wykonywania akrobacji w walkach a zwłaszcza pętli której jak sam mówił nigdy nie wykonał. Jego ulubionym stwierdzeniem było zdanie : nie ma nic ekscytującego w lataniu dla mnie, wolałbym być nadal kawalerzystą niż pilotem.

 Czyli słuchając Richthofena zapomnijmy o akrobacjach, Mistrz mówił: siadam przeciwnikowi na ogonie i idę a nim w górę lub w dół, nigdy nie strzelam w silnik, zawsze w pilota (sic!). Jeśli samolot ma strzelca -obserwatora jego biorę na cel pierwszego.
A tyle się mówiło o rycerskości pilotów w czasie IWŚ. A prawda jest prosta - strzelaj by zabić a nie wyeliminować. Dalej obstaję przy strzelcach a nie akrobatach. Manfred nie mógł się mylić. :)


sorry, że odświeżam wątek, jeżeli moderatorom przeszkadza pisanie o Baronie w dziale o IIWŚ to może proszę przenieść do ogólnego o technice wojskowej.
« Ostatnia zmiana: Maja 17, 2010, 07:48:00 wysłana przez KosiMazaki »
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?
« Odpowiedź #49 dnia: Maja 15, 2010, 19:50:23 »
Czytam tak sobie różne książki  ...

 Czyli słuchając Richthoffena....

A widziałeś aby w którejś z tych książek jego nazwisko pisano przez dwie litery "f"?

Nie wiem czy lubił latać ale wiem, że uwielbiał polowania na które już chodził będąc dzieckiem będąc w tym bardzo dobry. Ten sam aspekt skradania się i podchodzenia do ofiary ekscytował go w lotnictwie.
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: Strzelec czy Akrobata - a może jedno i drugie?
« Odpowiedź #50 dnia: Maja 16, 2010, 22:48:03 »
A widziałeś aby w którejś z tych książek jego nazwisko pisano przez dwie litery "f"?

Przepraszam, za to słowo Mistrz napisałem z dużej litery. Tak jak należało.
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM