Vow, weź poprawkę, że lataliśmy jakoś bardzo rano i te drzewa miały taki delikatny osad szadzi czy też rosy. Na jesień czasami zauważam takie zjawisko. Ok godz. 9 kolory nasyciły się już dość mocno. Tak więc wyglądało to tak: wcześnie rano kolory nieco wyblakłe a całość spowita mgłą, w miarę upływu czasu mgła ustępuje a kolory się ożywiają - przecież to rewelacja!
Tako rzecze,
Zaratustra