Super obrazy jeżeli chodzi o pracę załogi lotniskowca. W związku z tym kilka punktów spostrzeżeń.
1. Sprytne i użyteczne wysięgniki gaśnicze, zagięte, by móc gasić bezpośrednio silnik pod okapem.
2. Dlaczego ten co się zapalił, nie zrzucił zbiornika dodatkowego z paliwem? Uszkodzony, zapomniał?
3. Jakoś mało szybkiego biegania w razie lądowań awaryjnych, również tych poza pokładem w wodzie.
4. Efekt dobrego wyszkolenia, tzn. każdy zna swoje miejsce i czas, czy ->?
5. Obawa, że w każdej chwili może coś pierdyknąć w samolocie?
I końcowa dygresja, Amerykanie mają ~100 lat doświadczenia w użytkowaniu i operacjach z lotniskowcami, w tym ze 20 stricte bojowego, Chińczycy maja od kilku lat swoje pierwsze lotniskowce i zero (z małym+) doświadczeń jakichkolwiek. Wiecie co to oznacza?
