Tak stracilismy w tym sezonie w Toruniu puchacza (SP-3318). Lot wykonywal instruktor (wiek okolo 60lat) z uczniem pilotem. Podchodzac do ladowania zachaczyli o czubki drzew, wbijajac sie w dach hangaru motolotniowego, wykonanego z blachy falistej. Wypadku nie widzialem, natomiast ogladalem tego patyka calkiem niedawno w hangarze, powiem ze wyglada masakrycznie, zwlaszcza slady rak na burtach. Pilot uczen doznal zlaman, oraz obrazen twarzo-czaszki, instruktor tez doznal jakis obrazen galek ocznych.
Generalnie cale szczescie ze chlopaki zyja, chociaz dla podstawowki widok koszmarny.