Schmeiss cofnij się w czasie do 1966 i popatrz co tam było do dyspozycji by spełnić rolę maszyny bezpośredniego wsparcia, której wymagania były następujące:
- dobra widoczność z kabiny
- dobra zwrotność przy małej prędkości (wymaganej by wyszukać wroga)
- ogromna wytrzymałość na ostrzał artylerii przeciwlotniczej różnych kalibrów
- posiadający duży wachlarz uzbrojenia do niszczenia całego spektrum celów
- mający możliwość utrzymywania w powietrzu - w gotowości bojowej przez bardzo długi czas
Śmigłowiec jaki wtedy był dostępny to Cobra, wczesnych wersji dodajmy, bez działka i pocisków TOW - tylko Miniguny, 40mm granatniki i FFARy. Samoloty - to F-105, F-4, A-7 - widoczność do kitu, wytrzymałość relatywnie mizerna, a zwrotność na małych prędkościach nieistniejąca. Alternatywą były stare A-1 Skyraider... powolne, ale spełniające większość wymagań poza długotrwałością lotu.
W tych warunkach program A-X musiał zaistnieć i jego efektem musiał być A-10. Tego się po prostu nie dało zrobić inaczej.
Dzisiaj sprawa wygląda inaczej - wtedy wskazywanie celu opierał sie na ostrzelaniu go rakietami dymnymi, bądź przekazaniu głosowo przez radio jego koordynatów. Dzisiaj wszystko jest przesyłane łączami danych i każda maszyna ma wgląd w położenie celu, wie gdzie sie znajduje zanim wejdzie w zasięg wzroku. Systemy przeciwlotnicze można wyłuskać z odległości systemami radarowymi i zobrazowania termicznego - wtedy trzeba było wlecieć między AAA i rozglądać sie za błyskami z luf, zawracać na ręcznym i wrzucić w dane miejsce jakiegoś bombsztala.