Dyskusja oczywiście bardzo ciekawa nadal, ale lepiej chyba tam ją kontynuować by nie zaginęła między kuflami. 
Jeżeli dyskusja wróci na tory merytoryczne to zawsze można ją przed tym z czasem "zabezpieczyć". Nie ma chyba sensu reaktywować tamtego tematu, bo po pierwsze tutaj kwestia jest nieco inna i dotyczy prawdopodobieństwa i możliwości budowy tego co na "na papierze" w IIRP na tle sytuacji w tym kraju. Ponadto trudno wymagać od wszystkich użytkowników, aby zabierając głos prześledzili 14 stron postów - kto co i jak już napisał. To nie jest temat "techniczny", a luźna dyskusja. No chyba, że administracja ma inne zdanie to wtedy wiadomo ... "
ruki pa szwam"

Temat jest moim zdaniem bardziej barowy, bo jest dość szeroki i zapewne nie będzie się trzymał tylko w sprawach lotniczych. Apelował bym jednak o trzymanie się kwestii militarnych, bo oczywiście w takich przypadkach nie da oderwać lotnictwa od reszty armii.
Nie zaprzeczam, że polskie lotnictwo było zacofane w dniu wybuchu wojny. W pewien sposób winę za to ponosił staroświecki sposób patrzenia na działania wojenne ...
Właśnie to ten przestarzały i błędny sposób postrzegania przyszłej wojny legł u podstaw zacofania WP w IIRP. Dotyczył on całości sił zbrojnych nie tylko lotnictwa, a skoro armia była zacofana jako całość to i zacofane było lotnictwo - to logiczne.
Trudno tutaj rozpatrywać wszystkie kwestie, ale wiele rzuca się w oczy i świadczy o poziomie decydentów mających wpływ na kształt wojska. Idąc od dołu to na przykład:
- Rozbudowane ilościowo pododdziały piechoty, słabo wyposażone w broń maszynową - 19 osób w drużynie i 63 osoby w plutonie, ale tylko 3 rkm-y o niskie szybkostrzelności praktycznej. Taka organizacja miała sens tylko w jednym przypadku -
podczas walki na bagnety!
- Rozbudowana kawaleria gdzie koń nie był rozumiany jako środek transportu, a jako środek walki -
szable i lance zamiast broni maszynowej. Tylko 4 rkm w liczącym 115 osób szwadronie!. Samo użycie konia nie jest zarzutem, gdyż trakcję konną posiadało większość armii - ale koncepcja użycia była kompletnym archaizmem.
- Koncepcja użycia broni pancernej rodem z I WŚ - czołgi (szumnie nazwane bo większość to zwykłe tankietki) w większości uzbrojone tylko w km-y rozczłonkowane (choć w 1939 w Niemczech ponad połowa czołgów to też tylko Pzkpfw I) i
służące do bezpośredniego wsparcie piechoty. Jak ważna jest organizacja świadczą właśnie zwycięstwa niemieckich wojsk pancernych. W kampaniach przeciwko Francji i przeciwko Związkowi Radzieckiemu - niemieckie wojska pancerne były słabsze zarówno ilościowo jak i sprzętowo od przeciwnika, a sukcesy odnosiły ze względu na nowoczesną koncepcję organizacyjną i działań bojowych.
- Marynarka Wojenna nastawiona
wyłącznie na ewentualny konflikt ze Związkiem Radzieckim. Zrozumiałe jest, że w ówczesnej sytuacji należało się z tym liczyć, ale czemu nie liczono się z konfliktem z drugim wielkim sąsiadem?
- Lotnictwo - także
rozczłonkowane i poprzydzielane do poszczególnych armii. Jego stopień zacofania był olbrzymi bo tylko jeden typ samolotu bojowego spełniał normy ówczesnego pola walki. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy:
Czy te wszystkie ślicznie wyglądające koncepcje na papierze miały w ogóle rację bytu? Moim zdaniem nie. Świadczą o tym błędy popełnione w przypadku choćby Jastrzębia - skoro nie byliśmy w stanie poprawnie zaprojektować takiego dość prostego samolotu to niby dlaczego miało to się udać z bardziej zaawansowanymi koncepcjami.
Nie można jednak zapominać o fakcie, że przecież polscy inżynierowie okresu międzywojennego wypuścili kilka naprawdę nowoczesnych projektów. Oczywiście realizacja ich to już inna sprawa, a w tym miejscu nie można też zapominać o kondycji finansowej Polski i ogromie problemów z jakim borykał się kraj po latach rozbiorów.
Właśnie
projektów!
Wszystkie te nowoczesne koncepcje były możliwe do zrealizowania tylko na papierze i były równie realne co koncepcje niemieckie z 1944 roku, a określane żartobliwie Luft'46. To były ćwiczenia umysłowe konstruktorów, bez brania pod uwagę możliwości produkcyjnych i technicznych (np. braku odpowiednich silników). Na pewno są to koncepcje ciekawe, ale niestety spowodowały, że "goniliśmy króliczka", a nasi piloci latali na mocno przestarzałych P-11. Moim osobistym zdaniem szkoda, że nie znalazł ktoś kto poszedłby drogą realizmu, tak jak zrobili to np. Rumuni (przy IAR-80) i wychodząc z posiadanych konstrukcji zbudowałby samolot może nie powalający osiągami, ale po prostu spełniający choć trochę normy ówczesnego pola walki.
To nie ma najmniejszego znaczenia, dlaczego Polska była krajem jakim była, o takiej czy innej kondycji - autorzy koncepcji militarnych powinni się do tego dostosować i zrobić dostosować się do tego. Oczywiście posiadając dzisiejszą wiedzę, trudno się spodziewać, że mieliśmy szansę pokonać III Rzeszę w sytuacji jaka nastąpiła w 1939, nawet gdybyśmy mieli sensowną organizację armii i możliwy do uzyskania sprzęt (gdyby nie zaprzepaszczono wielu szans poprzez błędne koncepcje właśnie). Ale w latach trzydziestych nie był to jedyny możliwy scenariusz działań potencjalnego konfliktu, a myśmy mieli "w plecy" w każdym przypadku - właśnie ze względu na archaiczny sposób rozumowania "decydentów" m.in. w kwestiach militarnych.
Niestety nadal twierdzę, że te wszystkie polskie koncepcje rozwoju lotnictwa to były mrzonki, niedostosowane do panujących warunków.