Niestety, wtedy byłem skromną osobą, bez "parcia na szkło".
Zabronione było latanie nad miastem, prócz lotów pożegnalnych, czyli takie małe spełnienie marzeń każdego pilota w pułku. Oczywiście, skoro pojawia się taka możliwość, to należy w pełni ją wykorzystać. Nie można więc efektowności przelotu sprowadzić jedynie do suchej wartości wskazanej na radiowysokościomierzu, dlatego powstało powiedzonko, które jasno stawia sprawę, a brzmi ono: "przelot ma być taki, że w Rodle (hotel), (...) z łóżek spadają".
Wierzcie mi, że coś w tym było

"Czułych" napisów było sporo, szkoda, że nie była to era cyfrówek, bo jak sądzę nie wszystkie zostały utrwalone.
Sam odprowadzałem samolot n/b 9513, do Świdwina.