Teoretyczną zaletą usterzenia motylkowego miała być mniejsza powierzchnia omywana, a tym samym mniejszy opór tarcia. Wg raportów NACA projektowanie wg reguły "rzut siły z powierzchni skośnej na dany kierunek to moja siła na danym kierunku" nie sprawdza się i trzeba zwiększyć odpowiednio wartości powierzchni tracąc tym samym teoretyczną zaletę ust. mot. Zawsze zostaje zaleta w postaci zmniejszenia oporu interferencyjnego. Na pewno ktoś już wspomniał o zwiększonej masie i skomplikowaniu układu sterowania. Co do samego uzyskiwania porządanych sił - nie bez powodu takie usterzenie można spotkać z większym prawdopodobieństwem na maszynach, które nie wywijają fikołków, a dla których minimalny opór aer. to jedna z ważniejszych rzeczy.
Co do F-4. Wydaje mi się, że ust. wysokości i ster kierunku wychylają się niezależnie i w ogóle nie powinno być mowy o F-4 w tym temacie. Tym bardziej, że usterzeniu F-4 to nie typowe usterzenie motylkowe. Nie dość, że odwrócone, to jeszcze typu "Y", gdzie para powierzchni odpowiada za wytwarzanie sił w jednym kierunku (niezależne wychylanie pary powierzchni i trzeciej pow. sterowej).
Z tego co mi wiadomo głównym celem takiego układu usterzenia w F-4 (i w F-16) jest utrzymanie usterzenia poziomego jak najdalej od strug za płatem nośnym i, w przypadku F-4, zmniejszenie oporu interferencyjnego (w mniejszym stopniu).