Witam,
Przejrzałem blog i w zasadzie nie znalazłem nic na temat, który mnie niezmiernie interesuje w podobnych przypadkach.
Jaka jest motywacja twojego wyboru? Rozumiem, że to dość intymne pytanie, ale skoro się uzewnętrzniasz i na blogu i tutaj, to może napisz... Na blogu piszesz, że chcesz służyć krajowi, w którym się urodziłeś. Mógłbyś rozwinąć tę myśl? Czy ten kraj jest wg ciebie zagrożony, czy może czujesz misję "wolności, demokracji, etc.", a może ten kraj ci coś "dał", np. edukację, zasponsorował studia na polskiej uczelni? A może jest to decyzja czysto finansowa, chcesz zostać najemnikiem? Proszę nie traktować tego jako prowokacji... mnie naprawdę interesuje jakie są motywy (oprócz czysto ekonomicznych) skłaniające ludzi do wstępowania w szeregi armii krajów uważanych powszechnie za mocarstwa i agresorów.
Tako rzecze,
Zaratustra
PS. Wspomnij w tych ankietach o mnie, bo jak się dowiedzą z kim tutaj PRZEBYWASZ na forum, to dupa zbita może być :karpik
Mogę napisać, choć na blogu to bardziej opisuje przebieg rekrutacji niż ukazuję moją duszę.

Właśnie widzę, że najtrudniejsza do zrozumienia, może być ta najprostsza i już podana odpowiedź.
Chce służyć swojemu krajowi.
W dzisiejszych czasach, brzmi to jakaś dziwnie, nie poprawnie politycznie i w ogóle jak tak można, więc pewnie tak trudno to zrozumieć wielu osobom.
Kraj ten dał wolność moim rodzicom kiedy gdzie indziej jej nie było i kiedy inni nie chcieli pomóc. Dzięki temu miałem to szczęście urodzić się jako wolny człowiek w czasach gdy to słowo jeszcze coś znaczyło.
Żyjąc w wspaniałym eurokratycznym świecie, mam czasami takie wrażenie, że znowu zapominamy znaczenia tego słowa.
Z góry zapowiadam, że w żadne dyskusje typu USA są złe, Unia dobra i odwrotnie się nie dam wciągnąć. Uważam, że mimo błędów jakie popełnia USA jest to kraj który ma całkowicie inne, bardziej mi odpowiadające podejście, niż Unia Europejska i jej państwa członkowskie. Niestety aktualny prezydent stara się to zmienić, ale jest nadzieja, że się to nie uda.

A z innych motywacji:
- Jestem osobą aktywną z zacięciem wojskowym, więc naturalnie mnie ciągnie do służby w wojsku. Tym bardziej jak mam możliwość wstąpienia jako oficer.
- W rodzinie było wielu oficerów w czasach gdy RP miała numerek II, (jak i gdy jej nie było w ogóle na mapie), i naturalne było podążyć śladem służby wojskowej. Niestety Wojsko Polskie jest przepełnione, zaciągu do szkół oficerskich właściwie nie ma więc nie mogę tu służyć. Zresztą nie tu się urodziłem i czuję się bardziej związany z USA.
Co do innych powodów które podałeś:
- wynagrodzenie jakieś super nie jest, więcej bym zarobił w cywilu prawie od ręki. Emerytura po 20 latach służby jest miła, ale możesz nie być w najlepszym zdrowiu jak ją dostaniesz już, wiec też średni argument.
- studia na polskiej uczelni za sponsorowały mi podatki które płaci ojciec w PL, i to niestety z nawiązką, biorąc pod uwagę jakość tego kształcenia...
- Co do prztyczka o mocarstwowości i agresorze. Na pewno lepiej być żołnierzem u agresora niż u ofiary. Milej się kwiatki ogląda od góry niż od dołu.

Dzik-->
Nie, źle zrozumiałeś. Musisz mieć prawo pobytu, zanim się zaciągniesz. Czyli jakoś musisz wyrwać green carda i wtedy idziesz do wojska i zamiast czekać 6-8 lat na obywatelstwo, dostajesz je w 2 lata lub ten sławetny "1 day in combat zone". Czyli de facto służysz 3-4 lata i coś możesz z tym obywatelstwem zrobić poza urlopem.

Był projekt w Nowym Yorku, który pozwalał wstępować do wojska osobom bez zielonej karty, ale operował tylko w tym stanie i nie wiem jaki jest jego status teraz, być może dalej działa.