Kiedy główny mózg stojący za całym projektem wstrzymał swoje prace i opuścił zespół ze względów zawodowych rok temu, raczej pewne było, że pozostali tego nie pociągną. Niby w historii DCSa był jeden przypadek, gdy to się udało (LN po odejściu Beczla), ale w Coreteksie jakoś równie zdeterminowanych zastępców nie było widać. No nic, zostaje wersja C od "miłościwie nam panujących".