Teoretycznie możliwa jest taka kombinacja "nieszczęść", która doprowadziła by do przewrócenia "na skos" (i to się czasem zdarza); jednak są to bardzo rzadkie przypadki (zwykle przy współudziale silnego wiatru bocznego/tylnego).
Nom. Etatowym specjalistą od takich przypadków jest zdaje się Jaszczomp, choć u nas jak na razie na szczęście nie.
Najlepszym świadectwem przewagi kółka przedniego, szczególnie w kwestii bezpieczeństwa, jest fakt że dzisiejsze "woły robocze" (szczególnie kupowane jako nowe, a nie "odziedziczone po dziadku") latające w trudnych warunkach w zapomnianych przez Boga i ludzi zakamarkach świata korzystają właśnie z tego układu. Przykłady:
Quest Kodiak
Cessna Caravan/Grand Caravan
DeHavilland Canada DHC-6 Twin Otter
Pozwolę sobie zauważyć, że powyższe przykłady to -może z pominięciem Twin Ottera którego wyczyny nie mieszczą się w żadnej kategorii normalności i mechaniki lotu- zwykła popelina i popierdółka, Panie. Pacz Pan, na takiego Beavera, Antka czy Pajperkuba na grubych kółkach, że o poważniejszych zawodnikach pokroju Storcha i spółki nawet nie będę zaczynał. Tu dopiero można coś wspomnieć o miejscach zapomnianych przez Boga i ULC, i coś napomknąć o wołach roboczych...
Moja- podkreślam moja- opinia do której nikogo nie zamierzam przekonywać że jest najmojsza, jest taka że to wszystko wynika z paradoksalnie mniejszych umiejętności statystycznego współczesnego kierownika, wynikających z wielu czynników jak choćby nieporównywalnie zwiększonej kontroli nad tymi kierownikami, wszechobecnego "safety first", niewidzialnej ręki Wielkiego Brata w postaci ubezpieczenia, penalizacji i tworów ULCopodobnych czekających tylko na delikwenta do ukarania, oraz chyba mniejszej fantazji ogólnej niż kiedyś.
Stąd kółka przednie u wzmiankowanych wyżej samolotów, jako prostszych dla użytkownika, ale mogących starszym kolegom pokroju Lysander itp. to najwyżej skoczyć po fajki. I przynieść resztę.