@Jasha & Kelso: "jak długo istnieje cień szansy że to nie ja, to będę się tego trzymał"? Zawsze wydawaliście mi się za sprytni na coś takiego.
1. Raczej: "...przy orzekaniu i ustalaniu wymiaru kary, proszę mieć na uwadze, że w lesie od miesięcy było ciepło i sucho, więc pewnie i tak by się sam zapalił".
2. O tempie wcześniejszych zmian wiemy bardzo dużo. Od analiz przedstawicieli biosfery wiekiem sięgających setek i tysięcy lat wstecz, przez analizy depozytów (wiercenia w lodzie coś mówią?) aż po głęboką geologię, wiemy bardzo dobrze że tak gwałtowna zmiana nie nastąpiła nawet w okresie wymierania dinozaurów (wbrew obiegowej opinii to nie był "one day event" który zmienił oblicze Ziemi). Co więcej, mamy również dowody na to że tempo wymierania gatunków jest szybsze niż w czasie któregokolwiek z 7 okresów "wielkiego wymierania" jakie możemy dziś odnaleźć w naszej prehistorii. Oczywiście "na co dzień" tego jeszcze nie widać, szczególnie w klimacie umiarkowanym (ze względu na większą elastyczność gatunków); ale to, że czegoś nie widać, nie znaczy że tego nie ma.
3. Założenie że "to jednak nie my" to na dzień dzisiejszy trzymanie się za wszelką cenę nieprawdy. W środowiskach naukowych istnieje w zasadzie pełna zgodność zarówno co do faktu występowania "globalnego ocieplenia", jak i jego przyczyn. Większe rozbieżności pojawiają się w zakresie przewidywanych skutków; ale chyba żadna grupa naukowców nie głosi już dziś, że "nic się nie stanie, wszystko będzie po staremu". Co innego politycy, biznes i media; ale tymi nie radzę się podpierać.
Niniejszym przepraszam za "małą ekologiczną krucjatę" i wypowiedzi w temacie (a raczej nie w temacie) kończę.