Gdzieś spotkałem się z teorią, że Hartmannowi liczono zestrzelenia w zależności od ilości silników. Jak ubił coś czterosilnikowego to x4, jak dwu to x2. Ile w tym prawdy tego nie wiem. Równie dobrze przejechał 10 samolotów na pasie i poszło x10. Resztę zrobiła propaganda.
Ta propaganda to wytwór radzieckiej wyobraźni.
Spotkałem się z tym opisem liczby zestrzeleń (4 silnikowiec miał być liczony jako 4 zestrzelone 1 silnikowe) w książkach wydawanych i drukowanych w epoce minionej, gdzie gdzie nawet buty były na kartki

Moim zdaniem, było to podyktowane próbą zdyskredytowania osiągnięć pilotów niemieckich w stosunku do osiągnięć pilotów alianckich, a już radzieckich w szczególności.
No bo jak to tak : Kożedub czy Pokryszkin - asy nad asy - tylko lekko ponad 60 sztuk, a taki Hartmann, który strzelał do ludzi ma ziemi (taki zarzut dostał od ruskich, jak przebywał w niewoli) - ponad 350?
Panie, nie może to być

Propaganda i tyle

.
Jeszcze jedno wytłumaczenie może być całkiem banalne - na zachodzie w walce z B-17 i B-24 przyznawano punkty. Za "odstrzelenie" bombowca z formacji, za czysty "abschuss", za "dobicie" marudera były różne ilości punktów. Jakaś suma punktów dawała konkretne odznaczenia i awanse. Być może, ktoś zaraz po wojnie usłyszał o tym systemie, nie do końca zrozumiał o co chodzi i z punktów zrobiły się zestrzelenia i dalej poszło to w świat, szczególnie ten z krainy "świńskiego raju", gdzie trafiły na wielce podatny grunt

.
Podobną propagandę dotyczącą mnożenia silników i zawyżonej ilości zwycięstw pilotów Luftwaffe można przeczytać w książce Bohdana Arcta (bodajże "Niebo w ogniu") wydanej w 1957 roku. Wykonał 131 lotów bojowych zestrzeliwując 3 samoloty (lista Bajana), Hartmann - 825 lotów bojowych. Przyjmując prosty przelicznik 825/131 = 6,37, Arct latając równie intensywnie co Hartmann powinien mieć około 19 zestrzeleń.
Pułkownik Johnnie Johnson (34 kile) komentując liczbę zwycięstw Josefa Prillera (101) powiedział, że- po mimo tego, iż latali mniej więcej w tym samym czasie nad zachodnią Europą- Priller brał udział w zdecydowanie większej ilości akcji, w których miał okazję uzyskać zestrzelenia.
Gunther Rall w wywiadzie, który oglądałem w materiałach dołączonych do gry "Janes WWII Fighters" zapytany o to dlaczego niemieccy piloci mieli tyle zwycięstw odpowiedział: "They always found a target"- Zawsze znajdowali cel. Co przy ilości złomu w postaci iłów, bostonów czy jaków nad frontem wschodnim nie było wcale trudne. Tym bardziej, ze część (powiedziałbym nawet większość) jaków był wręcz "przywiązana" do iłów

.
To, że zawyżano liczbę zwycięstw jest normalne. W walce dymiące samoloty brano za zestrzelone, kilku strzelało do tego samego samolotu...
Czytam teraz książkę Krzysztofa Janowicza "Fortece nad kanałem Pierwsze misje 8. USAAF nad zachodnią Europą", gdzie misja po misji są rozpisane pierwsze loty B-17 i B-24 nad Francją i Holandią. W każdym rozdziale jest lista strat i próba porównania, który pilot Luftwaffe odpowiadał za konkretną stratę USAFF. I tutaj zaczyna być ciekawie, ponieważ amerykanie stracili (na przykład, bo nie potrafię z głowy przytoczyć konkretnej misji) 2 bombowce, z czego do obydwu prawo rościł sobie flak 88, a potem zwycięstwo nad tymi dwoma B-17 zgłaszało 4 pilotów. I co? Wszyscy 4 dostawali "confimed kill"
W książce "308. DYWIZJON MYŚLIWSKI "KRAKOWSKI". ZARYS DZIAŁAŃ WOJENNYCH" Jacka Kutznera można przeczytać ciekawą informację. Piloci zgłaszali całkiem dużo zwycięstw w początkowym okresie istnienia dywizjonu. Potem, po wprowadzeniu zapisu z fotokaemu - już tak wiele zgłoszeń nie było.
Inna sprawa była w JG27 w Afryce. Czwórka pilotów sama sobie potwierdzała zwycięstwa (w Luftwaffe do zatwierdzenia killa był potrzebny świadek). Jednym z nich był Franz Stiegler - znany z tego, że ocalił jedną mocno uszkodzoną B-17. Edu Neuman- dowódca JG27- za bardzo nie rozdmuchiwał sprawy, ale schwarm rozwiązano, a pilotów przydzielono do innych jednostek (każdego osobno).