Jakim karaluchom?
Kacapom.
Najbardziej w tym konflikcie jestem zaskoczony brakiem, przynajmniej na razie, oddziałów złożonych z Ukraińców walczących po stronie ruskich. Nawet w Czeczenii znaleźli się tacy co przysięgali na złotego (a powinien być czarny) dwugłowego sępa. Oczywiście gdyby powstał nawet mały Quislingowy rząd np. w Charkowie, tedy by się niewątpliwie znaleźli, ale sytuacja jest znamienna. Gdyby kacapy chcieli zagarnąć pół Ukrainy, taki rząd pod kierownictwem Janukowycza zrobili w Charkowie, oczywiście musieliby to zdobyć najgorsze, a jak widać nie naciskają w tym kierunku. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że chcą całości Ukrainy podporządkowanej sobie, muszą więc zainstalować kogoś w Kijowie by ten ogłosił nowy rząd który zastąpi faszystów gnębiących ukraiński naród. Z tymi faszystami rządzącymi Ukraina to trochę przypał, bo Żeleński jest żydem i nie jest sam z takimi korzeniami w rządzie

. Ale podsumowując, dobrze to świadczy dotychczas o Ukraińcach, że nie ma żadnych oddziałów ukraińskiej oswoboditielnej armii. I oby nigdy nie było.
Jeżeli powyższe się sprawdzi będzie bardzo ciężko kacapom opanować Ukrainę, partyzantka ich zniszczy, ale ciężko w to całkiem uwierzyć, że tak będzie, bo przecież nawet jak już pisałem Czeczeni współpracowali, Afgańczycy i w Iraku lokalsi też wspierali Amerykanów. Bez takiego wsparcia oni tej Ukrainy nie przejmą, nie mają takich sił. Chyba, że terrorem na skalę z wojny domowej.
Wysłane z mojego SM-T865 przy użyciu Tapatalka