Autor Wątek: Klub Bombardiera.  (Przeczytany 34838 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline krmichal

  • *
  • gg: 3008541
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #15 dnia: Marca 17, 2006, 17:12:01 »
O "Level stabilizer" już napisano - w konfiguracji podpinasz do tej funkcji jakiś klawisz, po czym po nakierowaniu się na cel - uaktywniasz. W niektórych samolotach działa to lepiej, w innych gorzej (u mnie np. TB-3 po włączeniu stabizatora podskakuje, skutecznie utrudniając celowanie), ale bez tego jest naprawdę dużo trudniej trafić. O tej funkcji dowiedziałem się z jakiegoś poradnika dot. bombardowania w B-25. Aha, bardzo przydaje się też program "Bombsight Table 2" - nie trzeba wtedy korzystać z dodatkowych tablic z prędkościami, wysokościami i kątami zrzutu. Wprowadzamy aktualne dane, ustawiamy celownik na podany kąt i zrzucamy podarki.

Co do strzelców... Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, ale mimo że sterowani przez AI strzelcy mają opinię snajperów, to w grze sieciowej, kiedy lecę bombowcem, nie lubię patrzeć jak często w idiotyczny sposób marnują amunicję... Zależy to od samolotu, ale np. w BF-110 wolę własnoręcznie obsługiwać tylne karabiny.
Jak się trafi jakiś niecierpliwy pilot, który nie mając przewagi wysokości zbliża się mozolnie na mojej 6-tej, wstrzymuję się ze strzelaniem, nie wykonuję żadnych uników, i czekam aż ten zachęcony brakiem mojej reakcji zbliży się tak, że mogę spojrzeć mu prosto w oczy... I tratatatata :D  (nie próbujcie tego w domu - na ogół ci niecierpliwi właśnie otwierają ogień bardzo wcześnie).
"Każdy głupi umie latać z silnikiem."

Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #16 dnia: Marca 17, 2006, 22:18:34 »
Uwielbiam bombowce pilotowane przez ludzi ....
Są takie przewidywalne  :020: :020:
Jak latam już jakiś czas - to 1 raz (słownie: jeden raz) widziałem jak gość zbombardował cel uzywając celownika i zrobiłto z minimum 3000 metrów.
A zwykle odbywa sie to w prosty sposób : nisko i szybko ... jakby istniał bombowiec szybszy od foki :021: :021:
Ćwiczcie, latajcie - a potem przychodzcie na fronty.
Szczerze zapraszam :002: :002:
" only mad men fly there where angels afraid to step... "

Schmeisser

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #17 dnia: Marca 18, 2006, 00:08:13 »
Znając twoje szczęscie :D będą już wtedy Pe-2 flyable :D z zespolonym systemem kierowania ogniem typu 'Wrong Logic" lol

Offline Grabarz

  • *
  • FW-190 Fan
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #18 dnia: Marca 18, 2006, 00:10:58 »
Serwer UKDedicated. Teren: płn. Afryka.
Wsiadam do mojego Heńka z zamiarem zniszczenia statków u wybrzeży. Lece spokojniutko aż tu nagle jakiś nieznośny spitfire i koniec. I tak 4 x po rząd:D Po tych doświadczeniach postanowiłem zorganizować jakąś dużą wyprawę i po 5 min proszenia innych o lot w formacji i czekania aż ich heńki zostają zniszczone :002: wyprawa rusza. Mamy 4 Heinekle z torpedami i 5 mietków eskorty. Układam formację, mietki wyżej i lecimy. Spókój cały czas, pięknie to wygląda, aż tu nagle na horyzoncie pojawia się jakieś 6 kropek. Nie mam wątpliwości - to spitfir'y. Eskorta rzuca się natychmiast, jeden zostaje wyżej. zostają wyniszczeni, teraz pozostałe 3 spity rzucają się na nas. Wokół formacji lata mnóstwo pocisków, ja sam dostaję tylko parę kulek, wycieka mi paliwo. Spity wykończyły wszystkie bombowce oprócz mnie, lecz same poniosły straty. Został tylko jeden spit, ja i mietek na górze. Ignorując spita zbliżam się na odległość ok 800m do statku prostopadle do niego, tuż nad wodą. Obrona przeciw lot. wali gęsto, ale robi tylko parę małych dziurek.Torpedy poszły!. Robię szybki zwrot i wracam czym prędzej do siebie, obserwując w międzyczasie zatapiający się okręt. Spit się do mnie zbliża, ja włączam lever stablilizera i lecąc tuż nad wodą przechodzę na stanowisko tylnego strzelca.Wywołuję mietka, który cały czas leci nademną i nic nie robi - cisza. Spit się zbliża, otwiera ogień będąc 300m za mną. Ja rówież darzę go ołowiem. Poddał się, chyba zabrakło mu amunicji. Mój heniek nie wygląda najlepiej - 4 wycieki paliwa, wyciek oleju z obu silników, bombowiec wygląda jak sito, no nic zwiększam moc na maksa i zamykam radiatory - im prędzej w bazie tym lepiej. Mietek u góry leci cały czas nademną jakby nic się nie stało. W połowie drogi zbliża się do mnie kolejny czarny punkt. Mam nadzieję, że to nasz - niestety - to kolejny spit. Myślę sobie - no to po mnie, z tak podziurawionym heńkiem nie mam szans. Na pana ślepca też nie liczę, a tu niespodzianka - mietek z góry rzuca sie na niego i odrazu urywa mu skrzydło. Ufff coraz bliżej lotniska, aż tu nagle wysiada jeden silnik, śmigło w chorągiewkę i jazda dalej. Będąc jakieś 800 m od pasa w drugim silniku słyszę mielące się śrubki. MIetek leci tuż obok mnie jakby chciał mi pomóc moralnie :). Ledwo utrzymuję sie w powietrzu, 100 m do lotniska drugi silnik wysiada. Udaję mi się posadzić maszynę na samiutkim początku pasa. Odczuwam ogromną satysfakcję i dziękuję eskorcie.
Spoglądam na joy'a i widzę mnóstwo potu :D
To było niesamowite, oby więcej tak ekscytujących misji!

musk

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #19 dnia: Marca 18, 2006, 01:01:29 »
Jak latam już jakiś czas - to 1 raz (słownie: jeden raz) widziałem jak gość zbombardował cel uzywając celownika i zrobiłto z minimum 3000 metrów.
A zwykle odbywa sie to w prosty sposób : nisko i szybko ... jakby istniał bombowiec szybszy od foki :021: :021:

Bo jeszcze nadal Musk brzydzi się zapisaniem do reds  :118:

Offline krmichal

  • *
  • gg: 3008541
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #20 dnia: Marca 18, 2006, 01:45:43 »
Ćwiczcie, latajcie - a potem przychodzcie na fronty.
Szczerze zapraszam

No cóż, jak cel misji jest nie do zniszenia innymi środkami, to ktoś musi tą brudną, bombowcową robotę odwalić. I niestety lekko nie jest, właśnie przez takich jak wyżej wypowiadający się pilot foki :P

Co do ataków z małej wysokości... Ja jeśli lecę czymś wyposażonym w stosowny celownik staram się trzymać >4000m (jeśli wielkość celu pozwala), na Warbirds gdzie czasem latam też raczej ludzie są w tej kwestii uświadomieni, ale niestety równie świadomi są piloci myśliwców drugiej strony, więc ta wysokość już dawno przestała zapewniać bezpieczeństwo... Gdzie te czasy (a może to kwestia serwerów na których się lata), kiedy to lecąc powyżej 3000m byłem całkowicie spokojny, bo myśliwce ścigały się między drzewami :)
"Każdy głupi umie latać z silnikiem."

Kaster

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #21 dnia: Marca 18, 2006, 10:07:31 »
Ja czasem latam na bombowcach ale martwi mnie, że jak lecisz bombowcem to zaraz będziesz miał mnóstwo przeciwników , którzy będą chcieli cię zestrzelić. A jak cię nie trafii to cię staranuje.
Kiedyś lecąc heinklem w nocy miałem bombardować lotnisko. Wszystko wporządku 4000m celownik ustawiam na hangary a tu nagle jak światło nie walnie mi w oczy, fajnie nic nie widzę czekam sekunde i ustawaim cel na czymś co mi sie wydaje habgarem. Robie nawrót i lecę do bazy i teraz dostaje komunikat, że tarfiłem 4 samoloty graczy. Wracam i widzę 3 hurricany wspinające sie na moją 6 sa 800m i strzelają. By nie poczuli się samotnie stzelam górnym strzelcem krótkimi seriami i zabijam jednego pilota(co za fart) Lecę dalej zadowolny a tu 88 odrywa mi jeden silnik i zbija strzlca bocznego nie wspomne o dziurach. Powoli spadam więc hurricany mnie doganiają. Strzelam górnym strzelcem  dopóki nie zbliąż sie na 250m, przechodze na dolnego i trafiam jadnego w  silnik, który sie pali a nastepnego zabijam pilota. Torche mnie uszkodzili bo tylko pilot i dolny strzelec żyją jaikmś cudem bo są ranni.
Stram się wylądować bez silnika i podwozia na brzuchu, Po ładnym slizgu zatrzymuję sie kilka metrów od  zbiorników paliwa.
I ponawiam lot.

Schmeisser

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #22 dnia: Marca 18, 2006, 10:43:15 »
Ja też uwielbiam latać bombowcem :D Startuje , maszyna cięzko odrywa się od pasa nabiera prędkości. Pod kadłubem wiszą 500 kg podarki. Nagle napadają na mnie 4 parchy 7.  Myśle będzie ciepło, ale nie wyrzucam bomb tylko delikatnie dodaje mocy. Dwa jumo 004 z gwizdem wkręcaja się na 12 000 obrotów zostawiając na niebie dwie smugi spalin :D :D :D :D

KUBA

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #23 dnia: Marca 18, 2006, 11:55:16 »
No i co dalej?

Schmeisser

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #24 dnia: Marca 18, 2006, 11:58:17 »
Standardowy wynik starcia Me-262 z 4 la7 :D + to co potem zbombczy się :)
Tak naprawde to sobie to wymyśliłem , bo jak sięgam pamięcią wolałem latac z ruhrstalami pod skrzydłami , w tamtych czasach schodziły jeszcze pojedynczo , a nie salwą , a siła ich rażenia była jak bomby 50 kg :D

musk

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 18, 2006, 12:00:49 »
No i co dalej?

Nic, temat zakończony :020: panowie dają spokój i idą polowac na kogoś innego.

A w kwestii bombardowania:

http://www.302pvfs.neostrada.pl/bombardowanie.pdf

KUBA

  • Gość
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 18, 2006, 12:05:35 »
A już myślałem że będzie jakiś nagły zwrot akcji  :002: . A tak na poważnie to ja na HL prawie wyłącznie latam na bombowcach ew. Bf-109, FW-190 czy Do-335 z bombami :004: . Jednak wolę latać na wysokościach ok. 50m, bomby ustawione na 1.2 sek, i jak ktoś się za bardzo narzuca z tyłu to zrzucam bombki i koleś wyparowuje :001:

Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #27 dnia: Marca 18, 2006, 13:43:57 »
....Po prostu wszyscy kochający bombowce piszcie...

No to się też "dorzucę" bo czasem lubię sobie nimi polatać, pewnie to efekt długotrwałego kontaktu z FS-ami, gdzie oprócz "wiatraków" preferuję lata trzydzieste i samoloty dwusilnikowe.
W FB-AEP-PF lubię A-20 i SBD głównie z racji dwuosobowej załogi (w A-20 dolne stanowisko jest mało efektywne i można je sobie zawsze odpuścić), łatwiej skompletować niż np. 5-6 osób do B-25, a nie lubię korzystać z usług strzelców AI.

Z ciekawostek to bawiliśmy się kiedyś w trybie "cooperation" w naloty w składzie 2 A-20 w osłonie 2 Spifire"ów nad cel, który broniony był przez 4 FW-190 lub Bf-109. W jednym takim locie udało się zaliczyć dublet w postaci dwóch "foczek". Jedna z par "adwersarzy" tak się podnieciła jednym Spitfire'em eskorty, że zapomnieli o swoich ogonkach więc koniecznie trzeba było to wykorzystać i po zajęciu dogodnej pozycji jeden z nich "wyhaczył" długą serię z sześciu "pięćdziesiątek" (nie było co zbierać !). Drugiemu żona rozwaliła silnik z górnej wieżyczki tak, że gość musiał skakać. Była z tego kupa śmiechu bo kto w końcu miał kogo osłaniać !.

Generalnie podobają mi się bombowce w tej gierce z tym (daje to też możliwość uczestnictwa w grze osobom nie czującym się jeszcze na siłach w pojedynkach myśliwskich, a dobry strzelec w bombowcu to skarb), że widzę w nich tylko jeden mały mankament: niemożliwość rozdzielenia funkcji pilota i bombardiera w przypadku większych maszyn zdolnych do bombardowania horyzontalnego.

... piszcie jak to robicie... porady dla mniej zaawansowanych itd...

Drugim bombowcem, którym "latam" to SBD "Dauntless" (akurat walki na Pacyfiku w pierwszej fazie tamtejszej wojny w latach 1941-1942 leżą w kręgu moich zainteresowań - więc SBD w osłonie Wildcatów, idealnie pasuje). Nie ma jak to bombardowanie z lotu nurkowego japońskich lotniskowców. I tutaj mała uwaga (dla zainteresowanych tematem Pacyfiku oczywiście to nic nowego), piloci Dauntless'ów często wykorzystywali umieszczony na dziobie japońskich lotniskowców znak rozpoznawczy (takie fajne duże czerwone kółko - w PF-ie na Akagi) jako punkt celowania. To akurat świetnie się sprawdza też w PF-ie - przy prawidłowym nurkowaniu i wyprowadzaniu maszyny po zrzucie na 300 metrach - bomba powinna trafić w okolicę w przedniego podnośnika samolotów (w realu bardzo wrażliwe miejsce) lub ewentualnie w środek kadłuba.


Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #28 dnia: Marca 18, 2006, 15:53:03 »
[No cóż, jak cel misji jest nie do zniszenia innymi środkami, to ktoś musi tą brudną, bombowcową robotę odwalić. I niestety lekko nie jest, właśnie przez takich jak wyżej wypowiadający się pilot foki :P

Własnie na tym polega czasami bezsens tej gry.
W tej "piaskownicy" w krórej się wszyscy bawimy zwanej "PF" tak naprawdę nie ma celów do zniszczenia których były by potrzebne bombowce takie jak B-25, He-111 czy Ju-88. Nie ma w tej grze celów których nie mozna by było zniszczyć za pomocą szturmowca lub mysliwca z bombami. Wszystko jest kwestią ilości.
Pomijam misje torpedowe - ale jest ich tak mało, że zupełnie mozna je pominąć.
Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie chodzi mi o to że brak tych samolotów byłby niezauważalny - ale zupełnie niepotrzebne jest robienie z nich "flyable".
Jako AI owszem  - dodają kolorytu do gry offline i urozmaicają tło kampanii.
Ale tak naprawdę dobrze prowadzona i wykonująca skoordynowany atak formacja Fw-190 F8 jest w stanie dokonać wiekszych zniszczeń niż formacja heńków czy juhasów. A jak już słyszę o marzeniach w stylu "B-17 czy B-24 flyable" to ogarnia mnie smiech - no chyba że wszystkie naloty będfziemy wykonywać jak w Ploeszti pommiędzy kominami rafenerii :002:
Wbrew pozorom nie jest mi obce latanie bombowcami - chociaż nie opanowałem sztuki wykożystywania celownika bombardiera - to jednak zdarzało mi się lecieć A-20 czy Heńkiem. Pilot bombowca ma niewielkie sznse w starciu z mysliwcem kiedy już zostanie zauwazony więc ma dwa wyjścia:

1/ nie zostać zauważonym ...
2/ jesli juz - to niech mysliwiec wroga ma inne zmartwienia niż typu "podejśc go z dołu czy z góry ??"

Ad 1).
Trasa i sposoby podejscia do celu.
Ad2)
Osłona własnych mysliwców.

W obu przypadkach jest to wykonalne w takim stopniu, ze piloci spitów , parchów moga się dowiedzieć o naszym istnieniu po przeczytaniu komunikatu na czacie  "ZXY_ABS is landed" :020:
Sprawdziliśmy to wielokrotnie z psikiem, rutkovem czy benkiem :001:

Pozdrawiam.
Ramm.
" only mad men fly there where angels afraid to step... "

Offline krmichal

  • *
  • gg: 3008541
Odp: Klub Bombardiera.
« Odpowiedź #29 dnia: Marca 18, 2006, 18:44:13 »

Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie chodzi mi o to że brak tych samolotów byłby niezauważalny - ale zupełnie niepotrzebne jest robienie z nich "flyable".


Nie zgadzam się :P

Jeśli lecę bombowcem to naprawdę nie przeszkadza mi, że to samo mogły by zrobić dwie foki. Niech to może i nie ma sensu, ale mi się podoba. Lubię ten klimat, to "ciśnienie" którę czuję zbliżając się do celu, i wręcz modląc się że myśliwce przeciwnika dały mi jeszcze 30 sekund.

Nie bardzo mam pomysł na to, jak IL2FB powinien zostać przekonstruowany, żeby bombowce nabrały  znaczenia. Nie można przecież zmusić ludzi do lotu w gigantycznych formacjach, zwiększenie odległości też nie było by chyba najrozsądniejszym rozwiązaniem, bo nie każdy chciałby spędzić 6 godzin przed komputerem żeby coś zbombardować.

Wspominając wcześniej o misjach do których konieczny jest bombowiec, miałem na myśli sposób w jaki z tym problemem radzą sobie autorzy misji na Warbirds:
1. Ograniczają wybór maszyn tak, żeby bombowiec był jedynym samolotem który może zabrać porządny ładunek bomb.
2. Wokół celu umieszczają silną obronę AAA, z zasięgiem strzału ograniczonym np. do 3000m. Oczywiście można spróbować przymierzyć się do ataku z niskiego pułapu, ale szanse przeżycia znacznie wtedy maleją.
3. Wprowadzenie do misji formułują w taki sposób, żebyś nie miał wątpliwości że MUSISZ podane zadanie wykonać przy użyciu bombowca :D
"Każdy głupi umie latać z silnikiem."