Bardzo dobry pomysł. Jak już to będzie opanowane , wówczas prowadzący może sobie wyłączyć "H" i "J" co spowoduje że skrzydłowy będzie zmuszony trzymać się lecącego już mniej stabilnie i jak po sznureczku prowadzącego. Dalszy etap to trzymanie się na skrzydle kolegi i zabawa z radarem - skanowanie, lockowanie celu) przy jednoczesnym trzymaniu sięw formacji.
Prawdę mówiąc trzymanie formacji nie musi polegać na tym aby końcówki skrzydeł prowadzącego i skrzydłowego dzielił jeden metr. W warunkach bojowych zabawa w wyższą akrobację nie ma praktycznego zastosowania bo i nie o to tu biega. Najważniejsze aby być obok prowadzącego , wiedzieć zawsze gdzie on jest i umieć za nim nadążać zarówno w locie prostolinijnym ze stałą prędkoscią jak i w trakcie zwrotów, podczas startu w parze, przy zmianie prędkości, pułapu , jak tez w sytuacji jednoczesnego podejścia np do ataku na cele naziemne , odejściu po ataku a potem umiejętne odszukanie prowadzącego i powtórzenie ataku. W opisanej sytuacji bardzo ważnym według mnie elementem którego nie powinno się bagatelizować jest ustalenie kierunku w którym para zawraca po ataku, pułap prędkość etc, tak aby potem nie okazało się że obaj delikwenci atakują czołgi idąc sobie wzajemnie Head to head , a czym to grozi nie trzeba tłumaczyć.
Przećwiczenie tych elementów i opanowanie ich w stopniu dobrym naprawdę wróży połowę sukcesu i świadczy o dobrym zgraniu takiej pary pilotów.
Okazuje się ,że takie niby błache rzeczy wymagają sporej ilości treningów.
