A do tego zakaz lotów naddźwiękowych poza terenem mórz i oceanów jak w realu (hi hi piloci by nas zlinczowali za taki regulamin ).
Romus, uwazam że nie tak. Kto chce latać samolotem powinien umieć nieco więcej niż poruszać drążkiem, kopac w orczyk czy machać przepustnicą czy startowac albo lądować. Współczesny pilot niestety musi trochę się nauczyć

Jestem za tym abyśmy (piloci) trochę musieli wbić do swoich "makówek". Moje skromniutkie doświadczenie online podpowiada mi że w "czasie wirtualnej wojny" przy obecnym podejściu do stosowania się do jakichkolwiek znienawidzonych procedur

największe straty poniesiemy nad własnym lotniskiem ... rozbijając się o siebie

Po wstępnych ustaleniach oraz próbach wynika, że procedury będą ograniczone do pozwoleń na kołowanie, zajęcie pasa, start, lądowanie. Poza tym doprowadzenie pilota na lotnisko do przechwycenia ILS, no i oczywiście podawanie namiarów na wrogie jednostki .
Dodałbym tutaj procedurę oczekiwania na podejście do lądowania ("holding" jak kto woli ). Bardzo by to ułatwiło sprawę. Pomimo fizycznego braku naziemnych pomocy nawigacyjnych w Lockonie w postaci NBD , VOR czy innego ustrojstwa, możemy sobie sami coś pokombinować. Załóżmy że jeśli człowiek na "kontro" ma kolejkę powiedzmy 4 par do lądowania i nie chce żeby w przeciągu najbliższych 10 minut zostały mu tylko 2

, wówczas może powysyłać je w ściśle określone w przestrzeni miejsca , gdzie samoloty będą krażyły sobie ładnie po okręgu czekając na swoją kolejkę. W tym celu zamiast radiolatarni , ktoś , kto będzie wyznaczał waypointy (Maverick lub ja) może nanieść do plany trasy dla każdego samolotu lub pary jeden określony na mapie punkt ( np. waypoint nr 1, lub ostatni waypoint przed ścieżką ILS) który umownie będzie udawał np radiolatarnię VOR. Wtedy kontroler wysyła np pierwszą parę z oczekujących nad ten wspomniany waypoint (może być nazwany umownie przed misją jakimś kodem np ZULU1 albo jak tam komu się podoba) a następnie przecinając go w ściśle ustalonym kierunku np HDG 220 na wysokości np 2500 metrów i z prędkością np 450 km/h wykonywać "krąg" (w prawym lub lewym kierunku ze ściśle określonym czasem przelotu po prostym odcinku tegoż okręgu- np w zależności od wysokości 1 minuta lub 2 minuty - jak w realu

). Słowo "krąg" oczywiście może być mylące po tym jak wspomniałem o prostych jego odcinkach. Trasa "holdingu" chcąc sprecyzować -miałaby wygląd dwóch równoległych do siebie prostych odcinków z których jednen przecinałby opisany punkt , oba zaś odcinki na swych końcach łączyły by się "półkolami" (czyli tor wykonywanego przez samolot zakrętu). Trochę pewnie zagmatwałem , ale nie umiem bardziej obrazowo. Taki jeden punkt może służyć dla więcej niż jednej pary, gdyż w podobny sposób nad nim "wisieć" może kolejna para lecz już na wyższym o 1000 metrów pułapie.
W przypadku uwzględnienia tak ścisłych procedur ryzyko zderzeń, wpadek jedna para na drugą diametralnie by się obniżyło. Większość zaś z nich (tj procedur) - np ograniczenia w zakresie prędkości lotu w zależności od pułapu (przykłądowo: 450km/h do 3000 m, 800 km/h do 6 tys etc) obowiązywałyby w czasie wirtualnego pokoju .
Jeśli Panowie z "kontro " nie mają nic przeciwko wprowadzeniu podobnych "procedurek" (na pewno nie mają bo z reguły mają łeb "6 na 9") mogę troszkę pomóc swoją inwencją w ich wymyślaniu - jeśli się da to w miarę możliwości o te zaczerpnięte z realnego świata lotnictwa. O pilotów się prosze nie martwić. Wirtualny pilot to z reguły bestia dzierżąca dżojstik z otwartą na maksa przepustnicą waląca wokół rakietami umiąca wykonać poprawny start i nie zawsze lądowanie , i wiedząca jaki klawisz otwiera tabelę ze statystykami i kill-ami , reszta to rzeczy dla niego przyziemne i nieistotne