1. GunshipSamolot przeciwpartyzantcki ? AC-130 lub coś podobnego (np na bazie naszych CASA).
Bardzo ciekawy pomysł, szczególnie że na podstawie umowy (z 28.08.2001) o zakupie samolotów typu CASA C-295M mamy możliwość zamówienia 12 maszyn tego typu, a dotychczas zamówiono dopiero 10 (8 początkowo + 2 aneks do umowy) z których 8 zostało już dostarczonych, a dwa kolejne przylecą w tym roku. Więc pozostały nam jeszcze 2 maszyny "do rozpatrzenia", a opcja wykorzystania tych kolejnych dwóch egzemplaży jako samoloty walki eletronicznej była tylko spekulacją.
Więc 2 maszyny typu AC-295M byłyby całkiem osiągalne, szczególnie że samoloty typu gunship nie mają raczej "rozpasanego"

wyposażenia elektronicznego więc cena takiego rozwiązania na pewno byłaby przystępna.
Myślę, że uzbrojenie w wariancie np. 2 x 20 mm (amunicję do tych działek użytkuje przecież MW) + 2 x 7,62 ("Miniguny" strzelają amunicją standardową 7,62 mm x 51 NATO). Taki samolot zapewne byłby przydatny w zwalczaniu partyzantki na rzecz spełniającej coraz częściej rolę wojsk okupacyjnych naszej armii.
2. Samolot "przeciwpartyzancki"Całkowicie jednak był nie był negatywnie nastawiony do zmilitaryzowanych samolotóch treningowych (tych w "wyższej półki" jak EMB-312 czy PC-9). Takie maszyny są wyrazem oczywiście braku środków finansowych na droższy sprzęt - prawdziwe samoloty szturmowe czy śmigłowce szturmowe. Samolot typu Tucano w wersji szturmowej-przeciwpartyzanckiej kosztuje 3-4 mniej niż śmigłowiec szturmowy, a koszty jego eksploatacji również są parokrotnie niższe. Oczywiście taka maszyna nie może zastapić bardziej wyspecjalizowanych lotniczych środków walki, ale zapewne może je uzupełnić i zluzować w prostszych i bezpieczniejszych misjach nad okupowanym terytorium.
Co do środków jakimi dysponują partyzanci to wiele zależy od tego kto ich wspiera. Jeżeli taka partyzantka ma wsparcie ze strony bogatych krajów o dobrze rozwiniętym przemyśle zbrojeniowym to oczywiście przenośne przeciwlotnicze wyrzutnie rakietowe (to w końcu dość drogie zabawki) będą obecne w siłach nieregularnych. Tak było np. podczas okupacji Afganistanu przez ZSRR, ale podczas obecnej amerykańskiej interwencji zbrojnej w tym kraju raczej taki sprzęt się nie pojawi w jakiejś większej ilości (może jakieś pozostałości po poprzedniej wojnie z ZSRR) bo niby kto im to dostarczy? Tym którzy mogliby to zrobić wcale na tym nie zależy. Podobnie w Iraku raczej ciężko się spodziewać jakiegoś większego ostrzału sprzętu okupantów przez partyzantkę za pomocą lekkich wyrzutni ziemia-powietrze. Stąd twierdzę, że w przypadku działań przeciwpartyzanckich, przy całkowitym panowaniu w powietrzu i działając po stronie "wielkich", którzy mają możliwość niedopuszczenia do dostaw jakiegoś wyspecjalizowanego sprzętu plot do partyzantów takie tanie i lekkie samoloty "przeciwpartyzanckie" mogą być całkiem przydatne.
Taki nasz rodzimy "Combat-Orlik" (bo w tym przypadku bym się jednak upierał co do rodzimej produkcji - to przynajmniej jesteśmy w stanie wykonać, bardziej skomplikowane pomysły to mrzonka), który z uzbrojeniem ważącym ok 500kg mógłby przebywać w rejonie patrolowania około 2 godzin (to za stosunkowo niewielkie pieniądze) w razie potrzeby mógłby udzielić szybkiego, choć ograniczonego wsparcia siłom naziemnym (patrolom, konwojom) zaatakowanym przez oddziały nieregularne. Możliwość szybkiego (prędkość takiej maszyny jest całkiem przyzwoita) "dostarczenia" kilkudziesięciu npr w miejsce, z którego jest ostrzeliwany własny pododdział daje conajmniej możliwość chwilowego "oddechu", przegrupowania się i natarcia na stanowiska przeciwnika czy ewentulnego odwrotu, o ile oczywiście taka salwa npr, "poprawiona" np. ostrzałem z "zasobnikowych" km nie spowoduje zniszczenia lub wycofania się słabego w końcu przeciwnika. Takie działania w stosunku do większych "zagrożeń" mogą chociażby np. pomóc w wyczekaniu na bardziej skuteczną i wyspecjalizowaną pomoc (sojuszników!?), utrudnić przeciwnikowi działanie, zmniejszyć skuteczność jego ognia, dać możliwość odwrotu itd.
Dodatkowymi zadaniami jakie mogłyby wykonywać takie maszyny to np.:
- Przechwytywanie i zwalczanie śmigłowców -oczywiście nie szturmowych tylko wielozadaniowych (ciekawe ile kosztowałby dostosowanie PZL-130 do przenoszenia i użycia R-60, jak proponował Kusch)
- Wskazywanie celów dla samolotów typu Gunship i myśliwców wielozadaniowych (w pewnych okolicznoiściach)
- Patrolowanie
3. Moje wnioski (skoro już "gdybamy"
) Wg mojej oceny stworzenie eskadry "przeciwpartyzanckiej" miałoby chyba trochę sensu. Osobiście widziałbym skład mieszany w postaci 2 samolotów AC-295M i kilkunastu "Combat-Orlik" (oraz może jeszcze ze 2 M-28 do zadań pomocniczych). Chyba jest to jakaś alternatywa ekonomiczna (raczej ersatz

) dla śmigłowców szturmowych, których praktycznie "za chwilę" nie będziemy posiadać bo Mi-24 się wykruszają, a na nowe raczej widoków w najbliższej przyszłości nie ma. Zakładając udział w konfliktach zbrojnych USA czy NATO jako siły okupacyjne (na więcej nas nie stać) czy "policyjne" - taka eskadra "przeciwpartyzancka" mogłaby się przydać. Zresztą nawet jeżeli uda nam sie zakupić niewielką ilość śmigłowców szturmowych to będą one chyba zbyt cenne (bo drogie), aby wykorzystywać je w każdej misji osłonowej dla naszych wojsk, a śmigłowców wielozadaniowych też u nas brakuje i nie zabepieczają nawet zadań transportowych czy ratowniczych dla naszych oddziałów.
Co do propozycji jakiś bardziej wyspecjalizowanych i cięższych samotów szturmowych (specjalnie projektowanych do tego celu) to chyba jest to trochę bez sensu, bo z ekonomicznego punktu widzenia już lepiej kupić śmigłowce - różnica w cenie zakupu i eksploatacji będzie wg mnie zbyt mała, aby taki "większy" samolot przeciwpartyzancki był ekonomicznie uzasadniony.