cha cha tworzymy kółko wzajemnej adoracji.
No a teraz na temat. Masz rację, z tym że było trochę inaczej.
Dnia 26 września 1939 roku o godzinie 13:00 do akcji wyruszyły 4 Ju88 A1 z KG30. Jednym z nich powoził właśnie kapral Carl Francke. Francke po 2 godzinach lotu zaatakował płynący lotniskowiec i załoga zameldowała : błysk w przedniej części okrętu.
Po wylądowaniu załoga złożyła meldunek:
Atak z lotu nurkowego dwiema bombami SC500 na lotniskowiec. Pierwsza wybuchła w wodzie przy burcie a druga prawdopodobnie trafiła w przednią część pokładu, nie zaobserwowano efektu.
Tymczasem po przekazaniu meldunku, dowództwo Luftwaffe w Berlinie bombardowało sztab 10 Fligerdivision kolejnymi depeszami. Naczelne dowództwo pytało dlaczego nie potwierdzono jeszcze zatopienia lotniskowca. Szef sztabu 10 odpowiedział: Bo nic nam o zatopieniu takiego okrętu nie wiadomo.
Równie sceptyczny był dowódca KG26 który pytał Francka:
- Widział pan jak lotniskowiec zatonął.
- Nie panie pułkowniku ---
Tymczasem sprawa zaczęła żyć własnym życiem. Aby wyjaśnić los Ark Royal wysłano samolot zwiadowczy. Około 17:00 znalazł się on nad bretyjskim zespołem i zameldował o dwóch pancernikach i eskorcie i o braku lotniskowca.
Meldunek zabrzmiał jak bajka a kolejny wysłany samolot meldował o plamach ropy w miejscu domniemanego zatonięcia. No niczego więcej już Gebelsowi nie trzeba było by nagłośnić "wspaniały sukces".
Francke jak się o tym dowiedział tylko powiedział do znajomego: Pohle, chłopie, nic z tego nie jest prawdą . Pomóż mi wyplątać się z tego świństwa.
Było już jednak po balu.
Gering awansował go na podporucznika i wręczył blachy I i II klasy.
Oczywiście później okazało się, że okręt nie odniósł uszkodzeń.
Przy kolejnym spotkaniu Geringa z "Bobrem Frankiem" gdy ten już pełnił z powrotem rolę pilota doświadczalnego w Rechlinie, naczelny powiedział z przekąsem: Francke, jest mi pan ciągle winny jeden lotniskowiec!
O samobójstwie nic nie wiem.
Che che widzę, że nie ma trudnych pytań na tym forum.
Zadajesz pytanie....