Aaa tam sześciokątny. Jak nie było nic innego pod ręką, to trzeba było czymkolwiek szpiczastym zaczepić o jeden ząbek i też dało się kręcić (głównie po to, żeby z powrotem nawinąć taśmę, którą wciągnęło w brudny wałek - niezapomniany dźwięk od którego robiło się ciepło, zwłaszcza jak to była oryginalna kaseta z Pulsem Floydów

.