Jeśli nie miał jakiegoś "komandogeratu" (słowo "niemieckobrzmiące" nie bez powodu), który robiłby to za niego, to tak - zwykle musiał, ale i mógł, robić to ręcznie.
No, nie było potrzeba "komandograta"

, żeby móc sterować jednostką napędową wyłącznie jedną dźwignią. Smigła CSP, Hamilton Standard i jego licencjobiorców, były "bezobsługowe" z definicji. Skład mieszanki regulował się sam w większości zachodnich silników od połowy lat 1930-tych. Ciśnienie ładowania sterowało się też samo - i było to kolejne autonomiczne urządzenie - w silnikach Bristola, RR, amerykańskich poza Allisonem (do czasu, nie wiem, jak było u Francuzów, chyba raczej nie). Ta zupełna autonomiczność poszczególnych urządzeń sterujących to jedyna różnica między tym, jak sprawy się miały w najbardziej wypasionych jednostach napędowych zachodnich aliantów zachodnich (na początku wojny, potem 'full wypas' stał się standardem) i u Niemców. Dodam, że do BoB-a w Mietkach skok śmigła ustawiało się ręcznie.
W niektórych wczesnych konstrukcjach nie wszystkie możliwości sterowania były dostępne (np. śmigła o zmiennym skoku na początku wojny były "wynalazkiem").
To zależy w jakim kraju. W cywilu w każdym razie śmigła przestawialne były wcale powszechne od połowy lat 1930-tych, mowa oczywiście o większych samolotach komunikacyjnych.