I takie rozwiązanie wydaje mi się optymalnym kompromisem. Czyli ci, którzy chcą latać tak realistycznie jak tylko się da są zadowoleni, jak i "opcje ułatwiające" zachęcają nowych v-pilotów do wkręcenia się w sima i stawiania pierwszych kroków w komputerowym pilotażu. Dotychczasową regułą jest najczęściej uproszczanie wszystkiego (jak u Olega, czy LO w czasie współpracy z UBI), przez co cierpią ci pierwsi - nota bene docelowa grupa odbiorców produktu... Ale takie zagrożenia niesie ze sobą komercyjność produktu, a to akurat w przypadku DSC nam (odpukać) nie grozi.