Własnie o to chodzi, że na każdym kroku Galland stara się czytelnikowi wmówić, że Luftwaffe (i oczywiście on sam), byli super, tylko dowództwo i okoliczności nie pozwoliły wygrać wojny. Stawia on np. takie oto tezy:
1. Bitwy o Anglię Luftwaffe nie mogła w żaden sposób wygrać, bo nie miała bombowców strategicznych, bo związano myśliwce do ochronuy bombowców i nie było dodatkowych zbiorników do myśliwców (i z tym ostatnim się zgadzam). Czy rzeczywiście Luftwaffe nie mogła wygrać w żaden sposób BoA? Ja (jest to oczywiście meje super subiektywne i laickie zdanie), myslę, że mogła i świadczą o tym materiały brytyjskie. Gdyby zamiast nalotów na Londyn, jescze parę dni kontynuowano ataki na lotniska RAF, bitwa mog ła potoczyc się inaczej. A jakoś Galland nie siał defetyzmu i od początku bitwy nie twierdził, że nie można jej wygrać.
2. Na froncie wschodnim przypisano Luftwaffe rolę pomocy dla armii lądowej, dla której stanowiła tylko wsparcie, odebrano jej w ten sposób inicjatywę i prawdziwe możliwości działania (tylko nie pisze jakie to by były możliwości). To jest po prostu kompletna bzdura, cała doktryna wojenna Wehrmachtu opierała się o Bilitzkrieg i bardzo scisłe współdziałanie lotnictwa i broni pancernej, do przełamania, wykotrzystania powodzenia taktycznego i operacyjnego oraz do ewentualnego powstrzymania prób przełamania własnej obrony. Co świetnie wykazały WSZYSTKIE operacje Wehrmachtu w latach 1939-42. Tego samego zresztą nauczyli się Rosjanie i Alianci Zachodni od Niemców, tworząc bardzo silne lotnictow taktyczne wsparcia wojsk lądowych (Alianci przed lądowaniem w Normandii). To własnie myśliwce bombardujące aliantów paraliżowały wszelkie ruchy wojsk niemieckich we Francji i to one (i brak paliwa) zatrzymały niemiecką ofensywę w Ardenach. Śmiem twierdzić (oczywiście jako totalny laik-pasjonat i pewnie bardzo subiektywnie), że lotnictwo taktyczne odegrało w DWŚ olbrzymią rolę, według mnie nieporównywalnie większą niż strategiczne lotnictwo bombowe. I tu następna teza Gallanda:
3. Brak lotnictwa strategicznego dalekiego zasięgu spowodowało brak możliwości zaatakowania przemysłu ZSRR i było jedną z podstawowych przyczyn klęski Niemiec. I tu także nie mogę się z Gallandem zgodzić, Amerykanie i Brytyjczycy wydali naprawdę fortunę na strategiczne bombardowania Niemiec, zginęło i dostało się przy tym do niewoli masa wysoko wykwalifikowanych żołnierzy (pilotów, nawigatorów, radiotelegrafistów, strzelców), przy zaangażowaniu dodatkowo bardzo dużej liczby myśliwców - i powiedzmy sobie szczerze z marnymi rezultatami. Spadek produkcji wojennej Niemiec z powodu tych nalotów był stosunkowo niewielki (produkcja czołgów, samolotów , u-bootów). Gdyby 1/4 tych sił i środków przeznaczyć na rozwój lotnictwa taktycznego, a resztę wykorzystać, do produkcji czołgów, dałoby się pewnie stworzyć ze 20 dywizji pancernych dodatkowo i po prostu rozjechać niemców być może już w 1943r. Bez bomby atomowej teoria Doucheta się po prostu nie miała prawa sprawdzić. I co ciekawe o tym doskonale wiedzieli Rosjanie - wojnę (przynajmniej do początku lat 60-tych), wygrywał zwykły żołniez, który wejdzie swoim butem na terytorium przeciwnika i je zajmie. Próba wycofania pułków stukasów i Ju-88 z frontu i przerabiania ich na pułki dalekiego zasięgu aby zbombardzować przemysł za Uralem to naprawdę czysta fantazja, a na dodatkową produkcję osobnej floty bombowej i wyszkolenie dla niej personelu, nie było w Niemczech takicjh "mocy przerobowych" - i z tego doskonale sobie Galland zdawał sprawę..
Jest tych tez jeszcze klika, nie mam czasu aby rozprawić się ze wszyskimi, ale jedno dla mnie wydaje się pewne (jest to oczywiście moje subiektywne zdanie) - ta ksiązka nie jest, jak to ktoś to już napisał zbiorem "luźnych przemyśleń", jest po prostu nieudolną (moim zdaniem), próbą rozliczenia siebie, Luftwaffe i całych Niemiec z klęski. Te "przemyślenia", są nic niewarte, Galland doskonale znał wpływ bombardowań na niemiecki przemysł i wiedział już w czasie wojny jakie koszty ponosili alianci. Po wojnie musiał się dowiedzieć, jak blisko wygrania BoB byli Niemcy. A co do tezy złego zastosowania przez dowództwo Luftwaffe na wschodzie, to wybaczcie, ale sama jej organizacja (stukasy i bombiwce średniego zasięgu +1/3 myśliwce), była przygotowywana włąściwie TYLKO i WYŁĄCZNIE, jako wsparcie wojsk lądowych w Blitzkriegu i w tym sprawdzała się doskonale (od niej uczyli się Alianci). Galland o tym doskonale wiedział i dlatego uważam, te jego wypociny są niewiele warte.
Polecam wspomnienia Guderiana, bez porównania ciekawsza i bardziej pouczająca lektura.
PS co do "niemieckości" forum, to przyznam się, że nie bardzo pojmuję. Dla mnie to forum było zawsze francuskie z powodu panującego w dyskusjach bon-tonu. A co do "obowiązkowej lektury", to raczej bym jednak polemizował.