Zauważyłem że strzelanie w ogon przeciwnika nie jest miarodajne jeżeli chodzi o DM. Zarówno po stronie "rusofobicznej" i "germanofobicznej".
W BOS nie "opłaca" się atakować 6tej.
Być może jest to spowodowane tym, że obiekty hitboxów nakładają się na siebię i ostrzeliwanie 6tej przeciwnika powoduje, że często trafiamy w różne hitboxy. Wiadomo w tej perspektywie niemalże wszystkie hitboxy z kadłuba nakładają się na siebie.
Jeżeli atakujemy Lagga z góry, często zdaża się że po 1s serii zapala silnik lub gubi skrzydło. Mogę tylko domniemywać że od razu trafiamy w odpowiedni (odsłonięty) hitbox od silnika lub skrzydła.
Tylko domyślam się co jest przyczynną. Najprawdopodobniej jest to spowodowane nieco akradowym podejściem do hitboxów .Trafimy ludzika jedną kulką AP ludzik dymi, trafimy ludzika dwoma kulkami ludzik wybucha i płomie trafimy trzema AP ludzik wybucha. I tak być może jest zawsze, bez efektu "randomowości".
Widać to dokładnie przy atkaku Il2 z 37mm na flankę Stug'a albo PnzIV. Jeżeli weźmiemy Tylko pociski AP wystarczy dwa razy trafić w bok i bum.
Jeżeli weźmiemy pociski AP z IC musimy musimy trafić cztery razy, tak żeby dwie niebieskie kulki trafiły w hitbox. Domyślam się że czołgi mają jeden duży hitbox dla poziomu podwozia.
Zapewne taki Lagg ma w kadłubie takich hitboxów z 10 i domyślam się, że jak kulka trafi w jeden hitbox to kulka ginie i nie przebije już następnego boxa. Zatem używając amunicji mieszanej mamy swego rodzaju przeplataną loterię, niebieska kulka musi trafić 2 razy w hitbox żeby coś zrobić a pomarańczowa kulka robi nic albo ułamkowy procent uszkodzenia. Zatem przy ataku na 6tą przy coraz większym rozrzucie trafiamy w różne hitboxy i każdy dostaje połowicznie (po jednej niebieskiej kulce zamiast dwóch) dlatego leci dalej i dalej...