Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Lotnisko => Lotnictwo wojskowe z epoki II Wojny Światowej => Wątek zaczęty przez: Blackmessiah w Sierpnia 20, 2005, 13:07:53
-
Od pewnego czasu interesuje sie dwusilnikowymi mysliwcami WWII. Istnieje legenda samolotu DeHavilland DH 98 Mosquito, ktory wymieniany jest jako najlepszy tego typu mysliwiec. Nie zgodzilbym sie z ta teza, poniewaz niemieckie konstrukcje typu Heinkel He 219 Uhu czy Focke-Wulf Ta 154 Moskito nie ustepowaly angielskiej maszynie, a nawet ja przewyzszaly osiagami. Czy zatem legenda Mosquito tkwi znowu w ilosci? Czy po prostu Niemcy nie byli w stanie przeciwstawic skutecznych nocnych mysliwcow jako antybroni dla Mosquito? Przeciez He 217A-6 byl nazywany "Mosquito-Jäger" wiec chyba ten samolot cos zdzialal w walce przeciwko hordom "Komarow". O Ta 154 w sumie nie mowie, bo do sluzby weszlo 8 sztuk wersji A-1 (nocny, dwuosobowy mysliwiec).
A oto porownanie predkosci dwusilnikowych mysliwcow (tych najszybszych):
Mosquito Mk.VI: 576 km/h
Mosquito Mk.XIII: 633 km/h
He 219A-5 i A-6: 585 km/h (z pelnym wyposazeniem) i 615 km/h (bez radaru Lichtenstein i tlumika plomieni)
He 219A-7: 650 km/h
He 219C-1: 675 km/h
Ta 154A-1: 632 km/h
P-38L Lightning: 670 km/h
P-61B Black Widow: 589 km/h
Fotki:
Mosquito
(http://img382.imageshack.us/img382/2396/mosquito5at.jpg) (http://imageshack.us)
He 219
(http://img382.imageshack.us/img382/7600/200he219a73ak.jpg) (http://imageshack.us)
Ta 154
(http://img382.imageshack.us/img382/4623/ta1545pu.jpg) (http://imageshack.us)
P-38L Lightning
(http://img382.imageshack.us/img382/9373/200p38l2fe.jpg) (http://imageshack.us)
P-61B Black Widow
(http://img382.imageshack.us/img382/1619/200p61b9ym.jpg) (http://imageshack.us)
-
Dodalbym jeszcze Me 410A2 Hornisse (podobno nawet niezla maszyna a na pewno lepsza od 210 i 310 choc z jednosilnikowcami szans specjalnych nie miala) i moje powojenne zboczenie tj. F82 Twin Mustang (najpiekniejszy samolot chyba jaki powstal - dwa razy ladniejszy od kucyka :mrgreen: ). Niestety na IIWS sie nie zalapal a w Korei jego czas juz minal.
Me410 A2 - 625km/h
F82F Twin Mustang - 742km/h
-
Racja. Me 410 odnosil niemale przeciez sukcesy w nocnym polowaniu na angielskie bombowce.
Wspomniec tu tez nalezy o japonskim Mitsubishi Ki-46 Dinah.
Ki-46-II: 603 km/h
Ki-46-III: 650 km/h
Oczywiscie predkosc maksymalna to tylko jedna wartosc, jednak podaje ja dla porownania ze wzgledu na Mosquito, ktory byl znany ze swoich wysokich osiagow.
-
Uważam że Mosquito był maszyną lepszą od He-219. Heinkel to niewątpliwie technologiczny kosmos na swoje czasy, z wyrzucanymi pirotechnicznie fotelami, wysuwaną na czas ataku od tyłu pancerną szybą przed pilotem, pierwszy w zasadzie z klasycznym RIO na pokładzie (dedykowanym od początku członkiem załogi- operatorem radaru), z doskonałą na owe czasy aparaturą radioelektroniczną ofensywną i defensywną. Potężne uzbrojenie, niezła jak na taki samolot zwrotność, duża prędkość i co najważniejsze w takiej konstrukcji, możliwość kontynuowania lotu i wznoszenia (a nawet startu w pewnych warunkach) na jednym silniku.
Tylko co z tego, skoro odkąd alianci zaczęli zmieniać rzeźbę terenu wokół jakiegokolwiek wartego lub i niewartego bomby celu w Rzeszy na bardziej płaską, nastał czas wojny totalnej. I tu dochodzimy do sedna. Po pierwsze, cena. He-219 był po prostu zbyt drogi dla ledwo dyszącej firmy Alberta Speera. Po drugie, stopień komplikacji, powodujący że za jednego He-210 alianci mogli wystawić eskadrę Mosquito, w dodatku z niedeficytowych materiałów i przy stosunkowo prostej w obsłudze technologii, przy zachowaniu podobnych, lepszych lub niewiele gorszych osiągów. Po trzecie wreszcie, nie od rzeczy byłoby przypomnieć (a była już tu o tym mowa wcześniej), że fabryczna instrukcja He-219 w ostatnim rozdziale zawierała poradnik jak rozbierać uszkodzoną maszynę na części do innych maszyn, oraz jak je dorabiać w miarę możliwości. Czy trzeba coś dodawać do tego ?
Pamiętajmy także, że po zainstalowaniu lasu anten systemów elektronicznych, niezbędnych do walki w nocy, osiągi He-219 spadały w rzeczywistości do niewiele lepszych (w zasadzie porównywalnych) z tańszym i powszechnie dostępnym Ju-88G, który niewątpliwie był najlepszym niemieckim nocnym myśliwcem moim zdaniem. Natomiast Mosquito był zupełnie poza nocną konkurencją, ale z kolei nie był tak wszechstronny jak Ju-88, i kółko się zamyka.
He-219 po prostu za mocno wybiegł przed technologiczny szereg swoich czasów, i się potknął, tak samo jak Do-335.
-
Odpowiedz sobie na jedno pytanie.
Kiedy wszedł do produkcji mosquito a kiedy weszły pozostałe wymienione przez ciebie samoloty.
Oczywiście ze był. Ten samolot nazywany "drewnianym cudem" był rewelacyjny. Ile przez ten samolot Gering sobie nerwów zepsuł. Raz w czasie przemówienia mosquito posłały pare kinder niespodzianek na Berlin.
Zalety tego samolotu.
- Był produkowany tylko z drewna i płótna.
- jego prekość.
- jego zasięg
- i jego własności pilotażowe.
- z tego co pamiętam wszegł do służby w pod koniec 41 roku jako nieuzbrojony bombowiec a na początku 1942 wszedł jako myśliwiec.
Uważam też iz powymieniane przez ciebie samoloty należały do różnych klas samolotów.
Mosquito Mk.VI: 576 km/h
Mosquito Mk.XIII: 633 km/h
He 219A-5 i A-6: 585 km/h (z pelnym wyposazeniem) i 615 km/h (bez radaru Lichtenstein i tlumika plomieni)
He 219A-7: 650 km/h
He 219C-1: 675 km/h
Ta 154A-1: 632 km/h
P-38L Lightning: 670 km/h
P-61B Black Widow: 589 km/h
-
No wlasnie dlatego mowie o masie "Komarow", niedrogich i drewnianych. Porownujac osiagi samolotow i ich potencjalna walke czesto zapomina sie o kontekscie. Czyli cenie samolotu, mozliwosci produkcyjnych fabryki, stopnia skomplikowania konstrukcji, etc. Z drugiej strony ciekawe, ze niemiecki przemysl wojenny nie byl jednak do tego stopnia elastyczny, aby przestawic sie na konstrukcje ilosciowa maszyn zrobionych z tanszych materialow (vide Mosquito). Chyba decydowal tu syndrom odwiecznej niemieckiej jakosci. Nie byli w stanie robic taniego szajsu, co sie na nich zemscilo. :mrgreen:
Pamietajmy, ze na koncu wojny Brytyjszycy mieli juz nastepce Mosquito - Horneta, samolot o jeszcze lepszych osiagach (bodajze 750 km/h). Chociaz Niemcy ze swoim Arado Ar 240 (685 km/h bez i 730 km/h z Wasser-Methanol-Einspritzung) tez nie zasypiali gruszek w popiele.
Uważam też iz powymieniane przez ciebie samoloty należały do różnych klas samolotów
Byc moze, ale pamietajmy, ze w zasadzie te dwusilnikowce byly samolotami wielozadaniowymi (m.in. mysliwcami).
[ Dodano: Sob 20 Sie, 2005 ]
Ju-88G, który niewątpliwie był najlepszym niemieckim nocnym myśliwcem moim zdaniem.
Nawet taki jeden (Ju 88G-1) z 7./NJG1 wyladowal 13.7.1944 w Woodbridge w Essex. Dezercja czy przymusowe ladowanie?
-
A wiesz o tym ze Ta-154 to konstruckja drewniana ??????? Czyli jednak niemcy też robili samoloty z innych materiałów niż metal.
-
Niecalkowicie. :D usterzenie bylo czesciowo metalowe, np. pionowe bylo calkowicie z metalu. Co nie zmienia faktu, ze Ta 154 rzeczywiscie byl z drewna. Tak jak He 162 tez mial drewniane skrzydla. Pozno sie skapneli, ze tak mozna. :mrgreen:
-
Co innego zrobić samolot z drewna, a co innego umieć zrobić samolot z drewna. Przykłady He-162 i Ta-154 wyraźnie wskazują, że na chęciach się skończyło. Oba samoloty były marnymi konstrukcjami, ich technologia wykonania nie różniła się specjalnie od szybowców sprzed epoki plastikowej. Mosquito natomiast drewniany był tylko z nazwy, bo technologia w jakiej go wykonywano sprawiała że był to kawał naprawdę solidnej maszyny, w niczym nieustępującej półskorupowym konstrukcjom klasycznym. Niestety o Ta-154 i He-162 z ich rozklejającym się i pracującym poszyciem nie można tego powiedzieć.
Spatz to zresztą nie najlepszy przykład w ogóle, bo już Włosi udowodnili, że można włożyć silnik od Bf-109 do Fiata CR.42, i zrobić z niego małą rakietę. Tyle że co z tego... :)
-
Witam!
BM, myślę, że podstawowa kwestia to to, o czym wspomniał Nikuta - te samoloty projektowano do zupełnie innych celów. Ju88 miał być bombowcem, P38 miał być myśliwcem, Mosquito miał być myśliwcem bombardującym, Bf110 miał być eskortowym myśliwcem, P61 miał być myśliwcem nocnym, a Ta154 tanim, ciężkim myśliwcem. Każdy do czego innego. Takiego Bf110 tłuczono długo (szukano mu "niszy", w której by się sprawdził), bo był fajny w pilotażu i Willi miał plecy, a faktycznie był raczej chybioną inwestycją. P61 od początku zaś miał być myśliwcem nocnym.... i tylko w tej roli faktycznie był używany... i robił to dobrze. P38 zaś jak zaczął obrywać po pupci od klasycznych, jednosilnikowych myśliwców, to został przystosowany do zabawy bombkami i rakietkami. Trudno jest je zestawiać ze sobą tylko dlatego, że mają dwa silniki i w nazewnictwie zadań, które wykonywały, czasem pojawia się słówko "myśliwski/myśliwsko...". Równie dobrze można by zestawić Fokę ze Szturmowikiem, bo oba miały jeden silnik i oba wykonywały zadania szturmowe (jeden częścież, drugi rzadziej ma się rozumieć). :)
Choć może porównywanie Szturmowika do czegokolwiek to stracona inwestycja... czasowa :lol:
Jeśli brać pod uwagę kryteria (dość szerokie) to możnaby dodać sporo japońskich konstrukcji:
Ki46 Shitei (który już się wyżej pojawił), Ki45 Toryu (ciężki myśliwiec), Ki48 (lekki bombowiec, samolot szturmowy), Ki67 Hiryu (były wersje myśliwskie), Ki93 (szturmowiec), Ki96 (ciężki myśliwiec), Ki102 (myśliwiec nocny/ciężki/szturmowy), Ki108 (wysokościowy myśliwiec)... a nawet G4M, które też próbowano do myśliwskiej roli przystosowywać.
He-219 po prostu za mocno wybiegł przed technologiczny szereg swoich czasów, i się potknął...
Też mi się tak wydaje... to mogłoby się udać, gdyby zaprojektowano go przed wojną i wtedy wprowadzono do produkcji. Ale na pewno nie w czasie kryzysu III Rzeszy ostatnich dwóch lat wojny.
Tzn. mam na myśli brak obaw o spadające na łeb bombki, aniżeli faktycznie realia przedwojenne. Wiadomo przecież, że zrobić takie cudo techniki przed wojną raczej było niemożliwe ze względu na brak odpowiednich technologii.
...tak samo jak Do-335.
Hm... wydaje mi się, że tu nie tylko chodziło o to, że wyprzedzał swój czas. Był trochę niedopracowany z tego co pamiętam... :roll:
(Mosquito)- Był produkowany tylko z drewna i płótna.
Tylko? :wink:
Chyba decydowal tu syndrom odwiecznej niemieckiej jakosci. Nie byli w stanie robic taniego szajsu, co sie na nich zemscilo. :mrgreen:
Owszem, byli w stanie... przykład? Bf109 :D
Do końca wojny tłuczony m.in. dlatego, że był tani i prosty w produkcji.
No i jeszcze Hs129... robiony z deficytowych materiałów przecież. Tego było circa 800 egzemplarzy.
Byc moze, ale pamietajmy, ze w zasadzie te dwusilnikowce byly samolotami wielozadaniowymi (m.in. mysliwcami).
Ważne jest raczej do czego je projektowano, a nie czym potem były. Bo, że Bf110 potem był nocnym myśliwcem nie oznacza, że był dobrym myśliwcem w ogóle... czyż nie? :D
Moquito, Ju88 to świetne samoloty ze względu na ich wielozadaniowość. A do tego w tych zadaniach spisywały się dobrze. O P61 tego nie można powiedzieć, choć był świetnym nocnym myśliwcem. O Uhu takoż.
Oba samoloty były marnymi konstrukcjami, ich technologia wykonania nie różniła się specjalnie od szybowców sprzed epoki plastikowej. Mosquito natomiast drewniany był tylko z nazwy, bo technologia w jakiej go wykonywano sprawiała że był to kawał naprawdę solidnej maszyny, w niczym nieustępującej półskorupowym konstrukcjom klasycznym. Niestety o Ta-154 i He-162 z ich rozklejającym się i pracującym poszyciem nie można tego powiedzieć.
Nie żebym się mądrzył, ale o ile w przypadku Volksjagera mógłbym osobiście się chyba zgodzić to z Ta154 Moskito raczej nie. To, że się jeden (dosłownie) prototyp rozbił ze względu na rozklejenie się konstrukcji płata nie oznacza, że cały samolot był do bani. Generalnie samolot wydawał się być obiecujący tylko, że niestety decydenci RLM go zarżnęli. Przecież to oni po zbombardowaniu tam jakiejś fabryki żywic i klejów do Ta154 kazali bez namysłu je zmienić na INNE - produkowane przez inną wytwórnię. No, a, z tego co wiem, tak sobie nie można zmieniać technologii produkcji. Wszystko było obliczane do pierwotnej mieszaniny żywic i klejów do drewnianych części. A potem jeszcze okazało się, że nowe kleje nie zespalają odpowiednio dobrze i rozklejają się poprzez wilgoć. I na koniec ze względu na jeden wypadek RLM ukatrupiła projekt. Ciekawym ile tu Willi znowu namieszał w obawie o konkurencję dla swojego Me410 :roll:
Oczywiście nie ma co mówić, że na pewno to wina złego kleju czy czego tam. Ale też nie ma pewności czy to słaba konstrukcja zawiodła. Generalnie jak się jeden Moskit (Ta154 też tak się nazywał) przed kilkoma pilotami Luftwaffe rozbił to im to nawet zaimponowało (SIC!)... właśnie ze względu na solidność konstrukcji (choć solidność podwozia raczej marna - złożyło się w czasie przyziemienia). Warto jeszcze wspomnieć, że Ta154 miał mieć montowane silniki od bombowców (Jumo 211 - 1340KM), a latał z prędkością 635km/h (wersja A4). Biorąc pod uwagę czas powstania, kiedy to silniki do myśliwców dysponowały mocą 1700KM i więcej, to było to całkiem ładne osiągnięcie. Me410 w tym czasie miał DB603 przecież o mocy 1774KM lub 1926KM, a latały wolniej :shock:
A więc akurat Ta154 to bym tak zupełnie nie krytykował. :)
Pozdrawiam
-
Pfeil nigdy by sie do niczego nie nadawał, nie dało sie po prostu wygasić precesji pojawiającej się z powodu pracy obu silników na przeciwległych końcach kadłuba. Rutan robiąc Voyagera był tego doskonale swiadom - lecz przeważyły względy ekonmiczne nad komfortem
-
A więc akurat Ta154 to bym tak zupełnie nie krytykował.
Nie od rzeczy byłoby przytoczyć dane o produkcji i ilości wprowadzonych do użytkowania bojowego, egzemplarzy omawianych maszyn. Najlepiej od stycznia 1944 - to uzmysłowi skalę "przedsięwzięcia". Rozpatrywanie osiągów maszyn prototypowych lub nie wprowadzonych do użytku bojowego - to dla mnie może być ciekawe - z punktu widzenia technologii produkcji i systemów eksploatacji. Ale nie oddaje ich udziału i znaczenia w działaniach bojowych.
-
No i z tego powodu Moskit raczej nie powinien się znaleźć w tym zestawieniu. Z tego co mi się udało wyliczyć to zbudowano tylko około 60-62 egzemplarzy, z czego ok.40 to egzemplarze seryjne. Kilka trafiło nawet do służby operacyjnej, ale to był już marzec 1945, więc... nie ma o czym mówić.
Ja tylko pozwoliłem sobie na polemikę z Elwoodem, który uznał Ta154 za nieudany :)
Dodam tylko do swojego pierwszego wywodu, że jeśli uzna się go za nieudanego to raczej ze względu na niezbyt nadające się do myśliwca silniki, aniżeli konstrukcję.
Pozdrawiam
-
Ta 154 bodajze tylko 10 sztuk wersji A-2 zostalo dostarczonych do jednostek lotniczych. Z tego 2 zostalo zniszczonych w wypadkach podczas startu. I to by bylo na tyle.
Trudno jest je zestawiać ze sobą tylko dlatego, że mają dwa silniki i w nazewnictwie zadań, które wykonywały, czasem pojawia się słówko "myśliwski/myśliwsko...".
Wszystko sie zgadza, ale temat topicu zatytulowalem wlasnie "mysliwce dwusilnikowe", zeby niebylo niedomowien. I w sumie nie mialem na mysli ilosci wyprodukowanych egzemplarzy, tylko jakosc techniczna czy potencjalne mozliwosci.
-
No to Ju88, Mosquito i Ki46 Shitei to dla mnie trzy pierwszoligowe samoloty myśliwskie i dwusilnikowe (oczywiście - chodzi o jedną z ich ról). Podstawową zaletą tych trzech była wielozadaniowość, która w moim przekonaniu jest najważniejsza, jeśli chcemy porównywać te samoloty. Pozostałe albo były generalnie słabsze albo były maszynami dedykowanymi do konkretnych celów i tylko te wykonywały w ogóle bądź tylko te wykonywały dobrze.
Prototypy i samoloty, które nie weszły do produkcji seryjnej trudno jest ocenić wedle tych kryteriów. Inaczej chyba jednak się nie da ocenić wspomnianej grupy samolotów, bo nawet samo określenie "myśliwiec" miało tyle różnych pododmian, że zestawianie ich jest bezcelowe (np. eskortowy z nocnym).
Pozdrawiam :)
-
No wlasnie mutacja G4M - G6M byla takim mysliwcem eskortowym podobno.
-
Dokładnie tak.... i przy okazji kompletnie chybionym pomysłem :wink:
-
Nie, no ja uważam Ta-154 za wybitne osiągnięcie niemieckiej myśli technicznej. Amerykanie tak planowali przeloty formacji bombowych, by omijać ich domyślne bazy. Zupełnie jak Me-262.
Ta-154 to straszna broń. Straszna.
I do tego jaka udana... no nie jest to może Corsair, ale już prawie.
Labovsky, uwielbiam Cie.
-
No bo G6M eskortowaly chyba G4M. Aby wywolac konsternacje u wroga. :mrgreen:
[ Dodano: Nie 21 Sie, 2005 ]
Ta-154 to straszna broń. Straszna
Straszniejszy byl tylko Natter. :mrgreen:
-
Wy tu o myśliwcach dwusilnikowych niemieckich i alianckich, a ja sie pytam co z naszym ulubionym Petlakowem Pe2/3(ze snajperami w środku :D). Jak ten cud sovieckiej technologii ma się do osiągnięć zgniłego zachodu i czy wogóle jest jakies porównanie między nimi.
ende
-
No jak to jak sie ma? Przecież możesz to sprawdzić w najlepiej oddającym realia simie ever. Spisuje się wspaniale. Dziw że dziś nie używają. :mrgreen:
PS.Admin mnie zabije za offtopic ale słowo Pe-2 ma na mnie koszmarny wpływ.
PS2.A swoją drogą to jak się spisywał naprawdę?
-
no ja uważam Ta-154 za wybitne osiągnięcie niemieckiej myśli technicznej
Nie znalazłem więcej na DWS
http://www.drugawojnaswiatowa.org/forum/viewtopic.php?p=161841#161841
-
No jak to jak sie ma? Przecież możesz to sprawdzić w najlepiej oddającym realia simie ever. Spisuje się wspaniale. Dziw że dziś nie używają. :mrgreen:
PS.Admin mnie zabije za offtopic ale słowo Pe-2 ma na mnie koszmarny wpływ.
PS2.A swoją drogą to jak się spisywał naprawdę?
No jak to jak? Tak że jego własny konstruktor, który dopiero co wyszedł z pierdla za zdradę i inne typowe przypadłości każdego sowieckiego konstruktora, zginął na tym podobno uberszybkim samolocie ze snajperami, spuszczony w kibel przez daLuftGangstas, którzy okazali się zupełnymi ignorantami i najwyraźniej nie wiedzieli że to Pe-2, da madafakamaxiturbosupermegawtryskturbobumtararahopsasaiwogóle samolot.
Tak w ogóle to powiedzenie że ma się przesrane jak w ruskim czołgu, to w przypadku strzelców w Pe-2 to oni by chcieli tak mieć jak w ruskim czołgu. Naprawdę.
-
Jaja se robicie towarzysze a tu takie poważne pytanie padło. Pe-2 jako myśliwiec nie jako bombowiec. Bo gdzies mi się to o oczy obiło ze nawet herbatniki jak latali u ruskich na Hurkach(w ramach bratniej pomocy dla wujka Dżodżo)to mieli problem z eskortowaniem wyżej wymienionego bo go po prostu niemogli dogonić, i byli pełni podziwu dla kufajmanów że byli wstanie zrobić ćuś takiego.
ende
-
No tak, nie mogli dogonic, bo nie wyobrazali sobie, jak mozna zacierac silnik w kazdym locie. :mrgreen:
-
Jak dla mnie to niedouczenie pilotów powodowało to ze Pe-2 latały czały czas na pałnym gasie :wink: tylko instynk samozachowawczy. Przecież oni wiedziele, że każda minuta dłużej tego samolotu w powietrzu to igarnie ze smiercią czyli awariami samolotu :mrgreen:
A tak poważnie to naprawde sie dziwie jak ci strzelcy - zwłaszcza dolny wytrzymywali taki przelot. Przecież on tam siedzieli jak sardynka w puszcze. I co oni niby mieli wypatrzeć przez te malutkie okienka ??????
proszę poprawić literówki i błędy w tym poście
-
Na pewno byli w bardziej komfortowej sytuacji niz pilot-oblatywacz "Nattera" na sekunde przed rozebraniem sie wehikulu w dziewiczym locie zalogowym. :mrgreen:
-
Witam.
Czytam, czytam, czytam ... i oczom nie wierzę :?
Nikt, ale to nikt nie wspomniał o Beau :?: :?: :?: :?:
Przecież ten samolocik nie zasłuzył sobie na to aby go tak zupełnie pominąć (no może o wersji Mk II nie wspominajmy przez grzeczność :wink: )
Bristol Beaufighter zasługuje na umieszczenie wśród wymienionych przez Was samolotów choćby z tego względu że był pierwszym uzywanym przez Anglików nocnym mysliwcem dwusilnikowym z prawdziwego zdarzenia, jak i równiez z tego powodu że jako pierwszy taki samolot był na wyposażeniu 307-go (Defianta nie liczę :wink: )
Ramm.
-
Witam!
Generalnie samolot wydawał się być obiecujący tylko, że niestety decydenci RLM go zarżnęli. Przecież to oni po zbombardowaniu tam jakiejś fabryki żywic i klejów do Ta154 kazali bez namysłu je zmienić na INNE - produkowane przez inną wytwórnię. No, a, z tego co wiem, tak sobie nie można zmieniać technologii produkcji. Wszystko było obliczane do pierwotnej mieszaniny żywic i klejów do drewnianych części. A potem jeszcze okazało się, że nowe kleje nie zespalają odpowiednio dobrze i rozklejają się poprzez wilgoć.
Ten cytat to jakby z dyskusji o syberyjskiej sośnie, kleju z mąki ziemniaczanej i piorunujących osiągach jakie ta mieszanina wybuchowa dawała w powietrzu :D, oczywiście w połączeniu z uber kufajmanem ;)
Martin
-
Nikt, ale to nikt nie wspomniał o Beau
Pamietalem o nim od poczatku, ale specjalnie nie napisalem, poniewaz chodzilo mi o uberszybkie mysliwce. A Mosquito wyparl Beaufightera z jednostek.
-
I jeszcze jeden typ samolotu - Westland Whirlwind
Bardzo ładny samolocik - niestety problemy z silnikami spowodawały że wyprodukowano tylko coś około 116 sztuk.
Ramm.
-
Westland Whirlwind - jeden z najbardziej kompaktowych myśliwców dwusilnikowych, dwa silniki Rols Royce Peregrine I po 885HP każdy, z silnym uzbrojeniem - 4 Hispano w dziobie po 60 naboi na lufę.
Podobno udany samolot z niestety nieudanym silnikiem RR Peregrine I.
Wyprodukowano tego cuda 112 sztuk, wszedł na wyposażenie dwóch dywizjonów RAF 137-egi i 263-ego.
Wejście Beaufightera i niedomagania silników pogrzebało karierę Whirlwinda na dobre.
Zdaje się, że Closterman w swoich wspomnieniach wspomina jakąś wspólną akcję jego dywizjonu i dywizjonu wyposażonego w Whrilwindy.
W sumie piękny samolot i może kiedyś znajdzie swoje miejsce w BoB-ie (za dwa tygodnie :wink: ).
-
Pamietalem o nim od poczatku, ale specjalnie nie napisalem, poniewaz chodzilo mi o uberszybkie mysliwce. A Mosquito wyparl Beaufightera z jednostek.
Przyjmując takie kryteria BM to jedynym samolotem którym powinniśmy się zająć
to Me-262 w wersji dwumiejscowej latający w "Komando Welter" pod koniec wojny.
Myśliwce dwusilnikowe to bardzo wdzięczny temat - żałuję ze nie mam netu w domu a pisze tylko z pracy kiedy szefa nie ma.
Nie wszystkie maszyny jakie projektowano do roli "myśliwca" sprawdziły się w tej roli - np. Bf-110 (akurat tutaj to raczej zaważyły czasy w jakich ten samolot projektowano - 1938 roku była zupełnie inna sytuacja w powietrzu - do jakiej miał się stosować ten samolot - niż powiedzmy w 1942 czy 43 roku. To że ten akurat myśliwec dobrze sprawdzał się w roli "nocnika" to raczej jest spowodowane zupełnie inną specyfiką walki w nocy.
Zupełnie inaczej prezentowały sie na tym tle chociażby Beau, P-61 Black Widow czy He-219 Uhu - samoloty projektowane od razu jako "nocne mysliwce" z silnym uzbrojeniem i oprzyrządowaniem do walki w nocy. Mosquito to raczej wyjątek potwierdzający regułę - on pasował do wszystkiego do czego go zastosowano. To że był szybki czyniło go raczej doskonałym narzędziem do walki z innymi myśliwcami wroga w nocy lub do precyzyjnego bombardowania. Jak dla mnie Beau był "klasykiem" jesli o chodzi o typowego nocnego mysliwca mającego na celu niszczenie nieprzyjacielskich samolotów bombowych. Bo Wdowa czy Puchacz to już samoloty klasy Mosquito czyli takie zwalczanie w nocy innych myśliwców nocnych
Odwrotna sytuacja była z Ju-88. Samolot do wszystkiego - niemniej jednak projektowany był jako bombowiec a nie maszyna myśliwska.
To że mógł być taką świadczy jedynie o jego wszechstronności. O Ta -154 to się nie wypowiem bo za mało o nim wiem.
Swoją drogą to np. Beau przeżywały swoją drugą młodośś na pacyfiku czy morzu śródziemnym doskonale sprawdzając sie w roli niszczyciela nieprzyjacielskiej żeglugi czego na ten przykład nigdy nie robiły Mosquito.
Pozdrawiam.
Ramm.
-
Ramm, Mosquito nie służyły do zwalczania nieprzyjacielskiej żeglugi? :shock:
A kojarzysz wersję Mk.XVIII? A to tylko przykład przystosowania do tej roli, bo Mosquito wykonywały te zadania trochę wcześniej już :)
-
Witam!
Generalnie samolot wydawał się być obiecujący tylko, że niestety decydenci RLM go zarżnęli. Przecież to oni po zbombardowaniu tam jakiejś fabryki żywic i klejów do Ta154 kazali bez namysłu je zmienić na INNE - produkowane przez inną wytwórnię. No, a, z tego co wiem, tak sobie nie można zmieniać technologii produkcji. Wszystko było obliczane do pierwotnej mieszaniny żywic i klejów do drewnianych części. A potem jeszcze okazało się, że nowe kleje nie zespalają odpowiednio dobrze i rozklejają się poprzez wilgoć.
Ten cytat to jakby z dyskusji o syberyjskiej sośnie, kleju z mąki ziemniaczanej i piorunujących osiągach jakie ta mieszanina wybuchowa dawała w powietrzu :D, oczywiście w połączeniu z uber kufajmanem ;)
Martin
Nie znasz się.
Ta-154 to straszna broń. Straszna.
A jak się nie uspokoisz to Mazak w płonącym szlafroku (nie przejmuj się, ja też nie rozumiem tego tekstu) zabierze Cię na eine Plattenspieler i da na 60 obrotów...
-
czekaj czekaj... Mazak w płonącym szlafroku?
hmm... Mazak no teraz to ja się będę zastanawiał z tym wyjazdem w Twoje stropy:) jestem mało ognioodporny:)
mimo wszystko mysliwce projektowane do roli typowego night fightera raczej oszamiających sukcesów nie miały czego nie można powiedziec o samolotach do tego przystosowywanych jak choćby Do-15 czy Ju-88
-
Labienus napisał/a:
Witam!
Generalnie samolot wydawał się być obiecujący tylko, że niestety decydenci RLM go zarżnęli. Przecież to oni po zbombardowaniu tam jakiejś fabryki żywic i klejów do Ta154 kazali bez namysłu je zmienić na INNE - produkowane przez inną wytwórnię. No, a, z tego co wiem, tak sobie nie można zmieniać technologii produkcji. Wszystko było obliczane do pierwotnej mieszaniny żywic i klejów do drewnianych części. A potem jeszcze okazało się, że nowe kleje nie zespalają odpowiednio dobrze i rozklejają się poprzez wilgoć.
Z tego co ja wyczytałem to nie RLM kazał zmienić ten klej, tylko zrobił to sam podwykonawca. Samolot był "klejony" przez różnych podwykonawców. Jeden podwykonawca odpowiedzialny za skrzydła zmienił klej gdyż nie miał tego podstawowego. Nowy klej był nieodpowiedzialny do sklejki gdyż kwasy składnikowe tego kleju nie zostały odpowiednio zneutralizowane co doprowadziło w miejscach sklejen do przeżarcia sklejki i osłabienia samej konstrukcji płata. A co najciekawsze to to, że Kurt Tank został oskarżony o sabotowanie projektu. Uniewinniony osobiście został przeproszony przez Geringa.
[/code]
-
Sukcesy w wypadku myśliwców nocnych nazywają się P-61.
Czytałem, że amerykanie rozważali przyjęcie na swoje wyposażenie cudów De Havillanda i w związku z tym przeprowadzili porównawcze loty Black Widow i Mosquito.
W wyniku przeprowadzonych testów odeszła im ochota na angielskie cudo i Czarna Wdowa spokojnie pełniła służbę dalej będąc:
a: łatwiejszą w pilotażu,
b: posiadającą lepszą prędkość wznoszenia.
Co do myśliwskich odmian bombowców Dorniera, to chyba sukcesem zbyt wielkim one nie były i nie były lubiane przez swoje załogi??
-
Ten cytat to jakby z dyskusji o syberyjskiej sośnie, kleju z mąki ziemniaczanej i piorunujących osiągach jakie ta mieszanina wybuchowa dawała w powietrzu :D, oczywiście w połączeniu z uber kufajmanem ;)
Martin
Nie znasz się.
Ta-154 to straszna broń. Straszna.
A jak się nie uspokoisz to Mazak w płonącym szlafroku (nie przejmuj się, ja też nie rozumiem tego tekstu) zabierze Cię na eine Plattenspieler i da na 60 obrotów...
Cóż... ja się nie będę sprzeczał.
Myślę, że dużo lepiej i jaśniej opisał to Manfred Griehl w swojej publikacji wydawnictwa Schiffer o Ta154. Marek Ryś w nTW chyba pisał artykuł na podstawie tej książki. Generalnie wynika z nich, że Moskito nie wszedł do produkcji głównie z powodu nieadekwatnych silników oraz nierozwiązanych problemów z układem hydraulicznym oraz podwoziem głównym. Zdecydowana większość rozbitych Ta154 została utracona z powodu problemów z klapami (np. niesymetryczne wysunięcie przy podejściu do lądowania), czy z podwoziem (np. złożenie się przy przyziemieniu), czy też z zapalania się silników Jumo211F i N. Wedle informacji tam podanych tylko jeden Ta154 rozbił się z powodu rozklejenia się drewnianej części konstrukcji.
Nigdy nie napisałem, że był to rewelacyjny myśliwiec. Powtórzę się - nie zgodziłem się tylko z tezą jakoby Ta154 permanetnie rozklejał się w powietrzu, gdyż to jest bzdura. Przynajmniej wedle opracowań, którymi ja dysponuję.
Pozdrawiam
P.S. Nikuta, kwestia problemów z odpowiednim klejem przewija się od początku historii Ta154. Podwykonawca zmieniał się wielokrotnie, a to głównie za sprawą RLM. W kwestii samego rozklejenia się płata tego konkretnego egzemplarza masz rację - zwracam honor. Tym niemniej po części miało na to wpływ również to, że zmieniono samego podwykonawcę.
-
Co do myśliwskich odmian bombowców Dorniera, to chyba sukcesem zbyt wielkim one nie były i nie były lubiane przez swoje załogi??
zapraszam do przeczytania pracy kolegi Zacka:)
tam akurat jest na temat:)
http://njg1.w.interia.pl/
-
Labovsky, tu nie chodzi o sprzeczanie się (choć rzeczowa dyskusja to istota tego forum), tylko o taką prostą rzecz: czy ten Ta-154 był groźnym myśliwcem, świetnie latał i był postrachem swoich wrogów? Bo wiesz, sowieci mieli taki samolot który nazywał się LaGG-3. Naprawdę całkiem niegłupi projekt, który w swoim czasie mógł narobić niezłego zamieszania nad ruskim niebem. Miał obliczeniowe zupełnie przyzwite osiągi i świetne uzbrojenie. Miał ? Nie zaprzeczysz, prawda ?
-
Według mnie to Ta-154, miał duże szanse stać się rewelacyjnym samolotem, tylko powstał troche za późno. Każdy samolot ma tez "okres dziecięcy" czyli okres w którym w samolocie wykrywane są usterki i są one eliminowane. Kiedy Ta-154 wchodził do służby, wojna miała sie prawie ku końcowi. Systematyczne bombardowany przemysł i braki w paliwo były jedną z przyczyn tego ze ten samolot nie wykazał się a wejście do służby opóźniało się. Poza tym prace nad Ta-154 tyły dwukrotnie przerywane co jeszcze opóźniło wejście tego samolotu do służby.
Co do myśliwskich odmian bombowców Dorniera, to chyba sukcesem zbyt wielkim one nie były i nie były lubiane przez swoje załogi??
A co bys zrobił w sytuacji gdy nie masz odpowiednich samolotów, adoptujesz te które akurat masz w służbie i w produkcji, dopóki nie zostanie skonstruowany samolot odpowiedniejszy do tej roli. DO może nie były lubiane przez swoje załogi ale to przecież były bombowce, które i tak dały w skórę RAFowi. Poza tym DO bombowce nie były takie złe, więc wydaje mi się, że nie były złe w roli myśliwców nocnych. W tej roli były troche lżejsze a główny mankament DO czyli ciansota nie odgrywał zbyt dużej roli w tym przypadku.
-
To, że myśliwskie wersje Dornierów zestrzeliwały alianckie czterosilnikowe krówki to się zgadzam.
Natomiast również prawdą jest, że same również były bardziej podobne do swoich celów niż do myśliwca z prawdziwego zdarzenia, nawet myśliwca nocnego.
Zresztą osiągi Dornierów mówią wiele, nawet biorąc pod uwagę, że załadowany bombami Lancaster, czy też Halifax miał osiągi jeszcze gorsze.
Skonstruowanie tych samolotów to łatanie dziury w wyposażeniu, a nie wielki sukces konstruktorski.
O ile mnie pamięć nie myli, to nie wszystkie załogi miały ochotę przesiadać się na Dorniery ze swoich 110-tek.
-
Dorniery miały słabe parametry wznoszenia, co dyskfalifikowało je jako przechwytujące myśliwce. Analogicznie Bf-110 z jego zależnym zespołem napędowym także był tylko doraźnie przystosowanym samolotem.
Ale jak się nie ma co się lubi, to się instaluje baterię MG-151/20 na czym się da, a potem to już tylko zdołać ustawić się na pozycji i jakoś pójdzie. :573:
-
A jak się nie uspokoisz to Mazak w płonącym szlafroku ...
To Mazak śpiewa w Rammstein ? Nie wiedziałem :shock:
Martin
-
Elwood napisał/a:
Labovsky, tu nie chodzi o sprzeczanie się (choć rzeczowa dyskusja to istota tego forum), tylko o taką prostą rzecz: czy ten Ta-154 był groźnym myśliwcem, świetnie latał i był postrachem swoich wrogów? Bo wiesz, sowieci mieli taki samolot który nazywał się LaGG-3. Naprawdę całkiem niegłupi projekt, który w swoim czasie mógł narobić niezłego zamieszania nad ruskim niebem. Miał obliczeniowe zupełnie przyzwite osiągi i świetne uzbrojenie. Miał ? Nie zaprzeczysz, prawda ?
Elwoodziq, czy napisałem niewyraźnie? Wink
Nigdzie nie twierdziłem, że ten samolot był świetnym myśliwcem. Nie zgodziłem się co do tego, że się permanetnie rozklejał. Widzisz różnicę? Smile
Samolot wydawał się być obiecujący.... bo tylko tyle można powiedzieć o tym samolocie (i nic ponadto nie napisałem Exclamation ), który przecież nie wszedł do służby liniowej poza nieznacznym epizodem. A można uznać Ta154 za obiecujący skoro przykładowo przy silnikach z bombowców (Jumo 211) był szybszy od Me410, który miał do dyspozycji silniki z najwyższej półki - DB603.
Więc proszę Cię bardzo Elwood nie drwij z tego, o czym tutaj nie było mowy i nie przypisuj mi tego. Czytaj uważnie i tyle.
A na koniec pozwól, że spytam: czy Ty usiłujesz przyrównać realia konstruowania samolotów w III Rzeszy z realiami sowieckimi? Bo obawiam się, że ŁaGG-3 to chyba nietrafione porównanie. Mam bowiem prawo sądzić, że charakterystyki i osiągi prototypów budowanych w Niemczech, w szczególności w zakładach Kurta Tanka, będą bliższe osiągom seryjnych egzemplarzy niż analogiczne w ZSRS.
-
Ale jak się nie ma co się lubi, to się instaluje baterię MG-151/20 na czym się da, a potem to już tylko zdołać ustawić się na pozycji i jakoś pójdzie.
Nawet tak zaradzcze srodki doprowadziły do tego ze RAF w nocy spadał dziesiątkami.
-
RAF spadał i bombardował dalej, ale to już chyba kwestie strategiczne i moralne, a nie techniczne.
Wracając do głównego bohatera, czyli Mosquito dotarłem do opisu porównania Black Widow i Mossiego.
Otóż: Gen. Hoyt S. Vandenberg, żądał przezbrojenia amerykańskich, nocnych dywizjonów myśliwskich w Mosquito.
W celu rozwiązania sporu, jaki wyrósł na tym gruncie dokonano porównania obu typów 5 lipca 1944 roku w bazie Hurn, w Anglii.
Lt. Col. Winston W. Kratz - szef szkolenia myśliwców nocnych USA postawił 500 dolarów na to, że Mosquito wykaże się lepszymi osiągami od P-61.
Cóż z tego wyszło, otóż:
P-61 okazał się szybszy na wszystkich wysokościach od Mosquito, znacznie przewyższał Mosquito pod względem prędkości wznoszenia oraz, co okazało się zaskakujące na tak duży samolot, wykazał się nieznacznie mniejszym promieniem skrętu od konstrukcji brytyjskiej.
-
A na koniec pozwól, że spytam: czy Ty usiłujesz przyrównać realia konstruowania samolotów w III Rzeszy z realiami sowieckimi? Bo obawiam się, że ŁaGG-3 to chyba nietrafione porównanie. Mam bowiem prawo sądzić, że charakterystyki i osiągi prototypów budowanych w Niemczech, w szczególności w zakładach Kurta Tanka, będą bliższe osiągom seryjnych egzemplarzy niż analogiczne w ZSRS.
I found your lack of faith in soviet aviation technolgy disturbing...
-
RAF spadał i bombardował dalej
jakbys miał cały cas dużo bomberkow do dyspozycji to bys bombardował
mieli się gdzie szkolić a dodatkowo nie zapomnij o tym, że w nocy RAF a w dzień * Armia ......
morale ma sie do tego nijak, bo przypuszczam, ze akurat Niemiaszki były bardziej umoralnione.... zabijano im rodziny.......
po prostu bronili Vaterland'u
Proszę stosować się do zasad polskiej pisowni ,a w szczególności interpunkcji
przepraszam, ale interpunkcji mnie nawet matura nie nauczyła :)
o przecinki sie czepiają a nie zauważyli, że zaczełem uzywać pierwszy raz w sieci polskich znaków:)
ehhhhhhhhhh
BTW ładnie mi w tym czerwonym:) do twarzy:)
-
Ramm, Mosquito nie służyły do zwalczania nieprzyjacielskiej żeglugi? :shock:
A kojarzysz wersję Mk.XVIII? A to tylko przykład przystosowania do tej roli, bo Mosquito wykonywały te zadania trochę wcześniej już :)
To ta wersja z działkiem Molin 57 mm ??
Jeśli tak to kojarzę, być może nie wyraziłem się dosyć precyzyjnie.
Powinienem uzyć innego sformułowania :wink:
Ale swoją drogą sprawdzę ile dywizjonów Coastal Commamd używało "Marzenia Termita" a ile "Szepcącej Smierci".
Ale o uszy to mnie sie obiło ze to Beau osłaniały bombowce i samoloty rozpoznania nad Biskajami a nie Mossie. Ale sprawdzę tak dla pewności :wink:
mimo wszystko mysliwce projektowane do roli typowego night fightera raczej oszamiających sukcesów nie miały czego nie można powiedziec o samolotach do tego przystosowywanych jak choćby Do-15 czy Ju-88
Nie zgodzę sie.
Niemcy do końca wojny nie mieli samolotu od początku do końca projektowanego jako nocny mysliwiec - Uhu pomijam z powodu znikomej jego obecności na niemieckim niebie.
Ju-88 a i owszem był niezły ale to i tak był tylko substytut. Dobry ale i tak tylko "zastępstwo". Co do Do-15 - poczytaj wspomnienia niemieckich pilotów nocnych mysliwców pt. "Nocni Łowcy" - jeden z nich z "ogromnym" entuzjaznem wyraża sie o Dornierach. Być może były one uzywane po prostu z "musu" do momentu szerszego wprowadzenia Bf'a i Ju-88 (pionier niemieckiego lotnictwa nocnego Ludwig Becker swoje zwycięstwa odniósł na Dornierze - w tym pierwsze przechwycenie za pomocą radaru) ale nie oznacza to że ten samolot był nocnym myśliwcem.
Pozdrawiam.
Ramm.
-
I found your lack of faith in soviet aviation technolgy disturbing...
lol :mrgreen:
This is the way to the dark side of the force... be sure
To ta wersja z działkiem Molin 57 mm ??
Ta jest! :)
Jeśli tak to kojarzę, być może nie wyraziłem się dosyć precyzyjnie.
Powinienem uzyć innego sformułowania :wink:
Ale swoją drogą sprawdzę ile dywizjonów Coastal Commamd używało "Marzenia Termita" a ile "Szepcącej Smierci".
Ale o uszy to mnie sie obiło ze to Beau osłaniały bombowce i samoloty rozpoznania nad Biskajami a nie Mossie. Ale sprawdzę tak dla pewności :wink:
Ramm, Mosquity przecież same zwalczały żeglugę bombsztalkami i rakietkami :)
O osłonie podobnych wypraw to ja nawet nie wspominam.
Poszukaj operacji pod kryptonimem "INSTEP" - to były patrole właśnie Zatoki Biskajskiej mające na celu zwalczanie żeglugi nieprzyjaciela.
Pozdrawiam
-
ale nie oznacza to że ten samolot był nocnym myśliwcem.
Ramm:) przeca ja tak wcale nie twierdzę..., po prostu był on jako taki wykorzystywany i co najważniejsze, były tego wyniki, aczkolwiek jak wszyscy zauważyli załogi nie kochały tego samolotu
-
Czy nie zaskakuje Was wysoka manewrowość P-61 w porównaniu z Mossim??
P-61 to przecież "wielka i ciężka kobyła" w porównaniu do "cuda De Havillanda"
W raporcie tłumaczono to zjawisko "poprawnie" zaprojektowanymi klapami.
Gdybym nie wiedział o takim porównaniu, to prawdopodobnie, jak Lt. Col. Winston W. Kratz, postawiłbym pieniądze na Mosquito.
-
z tego co czytałem o P-61, to właśnie miała być ciężka krowa....
BTW a jak wyglądała ich służba i sukcesy, jeżeli takowe były na ETO?
Bo na PTO to wiadomo, że tam latały.
-
Pierwsze P-61 na ETO dotarły 23 maja 1944 roku i zostały skierowane do przechwytywania V1. Pierwsze zestrzelenie V1 uzyskano 16-tego kwietnia 1944 roku na samlocie z 422 NFS. Po lądowaniu w Normandii p-61 przekierowano do zadań night intruder głównie przeciwko celom naziemnym.
Mały bonusik:
http://www.zenoswarbirdvideos.com/MoreP-61Stuff.html
-
Czy nie zaskakuje Was wysoka manewrowość P-61 w porównaniu z Mossim??
P-61 to przecież "wielka i ciężka kobyła" w porównaniu do "cuda De Havillanda"
W raporcie tłumaczono to zjawisko "poprawnie" zaprojektowanymi klapami.
Gdybym nie wiedział o takim porównaniu, to prawdopodobnie, jak Lt. Col. Winston W. Kratz, postawiłbym pieniądze na Mosquito.
Dlaczego Geni non stop porównujesz KOMARKA do WDOWY. Przecież te samoloty były przeznaczone i projektowane do innych ról. Porównaj lepiej Wdowę do Sowy.
Komar był projektowany jako szybki nie uzbrojony bombowiec. W tej roli był rewelacyjny. Później wszedł do służby jako myśliwiec i też był w tym bardzo dobry. Wielozadaniowości Mosquaita można porównać do Ju-88 (lub odwrotnie jak kto chce).
Natomiast Czarna Wdowa był projektowany tylko do jednej roli. Miał służyć jako nocny myśliwiec. Był on projektowany w czasie gdy Mosquito latał już od "paru" lat a technologia w tym czasie poszła już daleko naprzód. Projekt Wdowy z góry zakładał cięzkie uzbrojenie, radar pod opływową owiewką (osłoną) i wykorzystywał doświadczenia zebrane z eksploatacji miedzy innym z Komara. Koszty produkcji produkcji Komara też mają swoje znaczenie.
Jak dla mnie porównanie takie mija się z celem. Poza tym Mosquito po adoptowaniu go do roli nocnego myśliwca spisywał sie bardzo dobrze a róźnice osiągów pomiędzy tymi samolotami świadczą o wszechstronności i doskonałej konstrukcji Mosquita. Pomimo upływających lat i posuwającej sie w szybkim tempie technologi nie ustępował on aż tak bardzo Wdowie - jeśli jej nie przewyższał.
-
No widzisz porównuję, bo takie porównanie wykonało USAAF i wyniki były interesujące i w sumie zaskakujące również dla mnie.
Samoloty te spotkały się w podobnej roli pod koniec wojny niezależnie od ścieżek jakimi podążał ich rozwój konstrukcyjny.
Misje night intruder wykonywały i Mosquito RAF-u i Blak Widow USAAF, bo nie zapominajmy, że Blak Widow miał cztery podwieszenia na całkiem niegłupie bomby 454kg i tę nieszczęsną wieżę w końcu mu zdemontowali.Z doświadczeń z Mosquito raczej amerykanie nie korzystali, bo własnych Mossich w tym czasie nie mieli. Natomiast korzystali pełnymi garściami z eksploatacji P-70, a tej konstrukcji mieli już dosyć.
B.T.W.
Rozumiem oczywiście, że dyskusja jaką toczymy ma poszerzać naszą wiedzę na temat lotnictwa wojskowego, a nie służyć przekomarzaniu się (he he przemosquicianu) i udowadnianiu na siłę, że ten, czy inny ulubiony samolocik był lepszy.
-
B.T.W.
Rozumiem oczywiście, że dyskusja jaką toczymy ma poszerzać naszą wiedzę na temat lotnictwa wojskowego, a nie służyć przekomarzaniu się (he he przemosquicianu) i udowadnianiu na siłę, że ten, czy inny ulubiony samolocik był lepszy.
Pozostawię to bez komentarza.
Powracając do tematu. Uważam, że komar zasługuje na swoją przydomek "drewniany cud". Gering dostawał białej gorączki słysząc o tym, że Mosquito znowu zbombardował np. Berlin. Kazał stworzyć jednostki myśliwskie, które mały służyć do zwalczania własnie komarków. Stworzono bodajże dwie jednostki, które miały strącać komary a rezultat to tylko pochłonięty czas, sprzęt, paliwo a ich osiągnięcia były zerowe. Przez parę miesięcy nie został strącony żaden Mosquit. Gering nie potrafił zrozumieć iż drewniane samoloty zostawiają małe echo na ekranie radaru (tymbardziej, że samoloty latały nisko), a prędkość mosquito powodowała, że samoloty przechwytujące (Me109 lub FW190) musiały w tym czasie znajdowac się w powietrzu by mieć szansę na przechwycenie i zestrzelenie Komara.
Jednostki te jak wspomniałem pochłonęły duże zasoby paliwa nie strącając ani jednego Mosquita. Nawet ten przypadek swiadczy o tym iż ten samolot był naprawdę fenomenalny.
-
i nie jest to dziwne.....
ciężko było zobaczyć 4 silnikowy w sumie powolny bombowiec a co dopiero 2 silnikowego szczurka, pomykającego na niższym pułapie i w dodatku z duzo wyższą predkościa
-
Dla mnie troche dziwne jest to, co przytoczyl Geni o P-61 i Mosquito. Czy Black Widow byl szybszy od DH 98 na kazdej wysokosci? I lepszy pod kazdym wzgledem? Chyba komisja McCarthy'ego maczala palce w werdykcie, bo cos mi sie nie chce w to wierzyc.
Po drugie. Skutecznosc DH 98 w nocnych nalotach widze tak:
Taki maly drewniany samolot ma do wykonania misje bombowa. Nalatuje nad cel, ktory ma iles tam m2/km2 powierzchni, do tego dokladnie wie o jakiej porze leci, itd. - wiec jego skutecznosc jest wieksza niz czekajacej na niego Foki lub Heinkla i wypatrujacej galy w poszukiwaniu obiektu 10x10 m (pi razy drzwi), poruszajacego sie z predkoscia powiedzmy 580 km/h. Przypominam, ze jest noc.
Po trzecie. Dla mnie interesujacy jest fakt wlasnie adaptacji takich krow jak Do 215 czy Ju 88 do zadan nocnego mysliwca. Czemu nie Fw 190 czy Bf 109? Kwestia radaru i elektroniki? Wyobrazam sobie, ze mala Foka jest w stanie zestrzelic 5 bombowcow w jednym rajdzie, wlasnie ze wzgledu na jej mozliwosci mobilne. Chociaz tak jak mowie, ciezko jest w nocy cokolwiek zauwazyc, nawet z radarem.
-
Małe wtrącenie - I-301 miał sie nijak do ŁaGGa-3 np. s.i 4 ze względu chociażby na przybranie na masie o ok 300 kg ze wzgledu na wymóg odgórny zwiekszenia zapasu paliwa. Swoje "dorzuciła" także technologia wykonania -powiekszenie przkrojów proifili elementów konstrukcyjnych.
-
Nie znasz się i trafisz na plattenspieler, zobaczysz. Mazaka szlafrok już płonie.
Protoplasta Ta-154 na papierze też był fajny, i do tego usiłuję jakoś dotrzeć w końcu, ale zdaje się że opornie mi idzie :D
-
Po trzecie. Dla mnie interesujacy jest fakt wlasnie adaptacji takich krow jak Do 215 czy Ju 88 do zadan nocnego mysliwca. Czemu nie Fw 190 czy Bf 109? Kwestia radaru i elektroniki? Wyobrazam sobie, ze mala Foka jest w stanie zestrzelic 5 bombowcow w jednym rajdzie, wlasnie ze wzgledu na jej mozliwosci mobilne. Chociaz tak jak mowie, ciezko jest w nocy cokolwiek zauwazyc, nawet z radarem.
Odpowiadam na pytanie. Sa to moje refleksje.
Potrzeba dodania radaru. Nowa waga. Do radaru potrzebny jest operator (nowa waga).
Długość przebywania w powietrzu. Jak długo w powietrzu mógł przebywać Me109 i FW190 od godziny do dwóch bez dodatkowych zbiorników paliwa. Z dodatkowymi byłby straszną krowa. Krowy takie jak Ju88 czy Do 215 były do tego lepiej przystosowane. Eliminacja paru elementów z podstawowej wersji bombowej i dodanie radaru + operatora + dodatkowych zbiorników paliwa czyniło ze ten samolot był bardziej ekonomicznym. Tak samo w tych samolotach możliwe było wzmocnienie uzbrojenia.
Fakt faktem BF i FW latały jako noce myśliwce ale najczęściej tylko w formacjach "Odyniec". Poszukam w jednej książce jakie były rezultaty nocnych myśliwców jednosilnikowych, ale to jest na inny temat tu jest mowa o dwu silnikowych.
[ Dodano: Pon 22 Sie, 2005 18:35 ]
AAA zapomniałem dodać ze w przypadku BF109 to jeszcze przeciwko takiemu wykorzystaniu tego samolotu przemawiało podwozie. Lądownaie tym samolotem nie należało do łatwych w dzień a co dopiero w nocy. Wyczytałem gdzieś o częstych wypadkach tych samolotów przy lądowaniu w nocy.
-
No więc sam jestem zaskoczony wynikiem porównania P-61 i Mosquito i jak pisałem prawdopodobnie sam postawiłbym kasę na to, że Komar spierze tyłek Czarnej Wdowie w każdej konkurencji.
Możliwie, że amerykanie przygotowali w jakiś sposób swoją maszynę, chociażby z powodu perspektywy wydania 5 stów na wódę pędzoną na rudych myszach.
Nkuta pisałeś, ze amerykanie korzystali z doświadczeń z Mosquito podczas konstruowania Black Widow.
Jeżeli nawet trochę o nim myśleli, to jakoś wyszłedł im kompletnie inny samolot:
Mosquito - konstrukcja drewniana, a Black Widow metalowa,
M. - dwumiejscowy załoga siedzi obok siebie, B.W. - trzymiejscowy, załoga w wydzielonych kabinach,
M. - silniki chłodzone cieczą, B.W. - gwiazdowe,
M. - bez uzbrojenia obronnego, B.W. przynajmniej teoretycznie miał takie uzbrojenie.
Wydaje mi się raczej, że zamierzali od początku wybudować nocny myśliwiec dopasowany do swoich potrzeb i nie zwracali sobie głowy jakimiś oszczędnościami "surowców strategicznych".
Po prostu wyszedł im wielki, ziejący ogniem skurczybyk, czy był lepszy od Mosquito??
Szczerze w to wątpię, choć możliwe, że sentyment do Mossiego się we mnie w tej chwili odzywa.
-
czy przypadkiem BW nie miał innowacyjnego systemu celowniczego, zaadoptowanego potem przez G.Lucasa na standardowy system celowniczy Sokoła Milenium , w postaci poruszającego sie 2 płaszczyznach fotela strzelca ?
-
:lol: Miał, ale tylko u Lucasa ten system zadziałał.
-
z tego co pamiętam, podobny system miały B-17 w gondoli strzelca pokładowego
tak sobie poczytałem o P-61 i on miał całkiem spore uzbrojenie ofensywne
4 półcalówki i 4 działka 20mm
z defensywnego jakoś nie zauważyłem:)
może w projekcie
BTW a jak się sprawowało uzbrojenie defensywne Bf-110 czy Pe-3?
-
Z tym defensywnym uzbrojeniem P-61 to miało być tak, że 4 półcalówki w wieży mogły byc używane:
a) przez pilota razem z dwudziestkami w przypadku zablokowania wieży w pozycji do przodu,
b) przez strzelca siedzącego za pilotem, w przypadku, gdy cel znajdował się w przedniej-górnej półsferze,
c) przez radiotelegrafistę siedzącego z tyłu samolotu, w przypadku, gdy cel znajdował się w tylnej-górnej półsferze.
A jak to wyglądało w praktyce??
W praktyce to nie wyglądało prawie wcale, bo obrócenie wieży powodowao zaburzenia w aerodynamice samolotu.
Wieże były stosowane w pozycji (a), a później demontowane w cholerę i wtedy zredukowano załogę do dwóch osób.
Tak więc po prostu potrzeba było Georgea Lucasa, żeby ten patent w końcu zadziałał :wink: .
-
Ramm, Mosquity przecież same zwalczały żeglugę bombsztalkami i rakietkami
O osłonie podobnych wypraw to ja nawet nie wspominam.
Zwracam honor Labi.
Sprawdziłem - chociaż tylko pobieżnie ale to wystarczy - dywizjon 307 latał na "wymiatanie" nad biskajami na Mosquito.
Sorki :D
W praktyce to nie wyglądało prawie wcale, bo obrócenie wieży powodowao zaburzenia w aerodynamice samolotu.
Wieże były stosowane w pozycji (a), a później demontowane w cholerę i wtedy zredukowano załogę do dwóch osób.
To chyba nie do końca tak było.
W P-61 po prostu w pierwszych wersjach wieżyczki nie było :wink:
Powód ? Banalnie prosty - firma General Electric któej to produkcji były w/w wiezyczki nie wyrobiła się w terminie z produkcją.
O ile dobrze pamiętam wieżyczki była pozbawiona cała seria A, początek B i chyba końcówka wersji C. Akurat z tą wersją C to było już tak że wieze demontowano bo okazała sie zupełnie niepotrzebna - na jej miejsce instalowano dodatkowy zbiornik paliwa.
Aparaturę RIO przenoszono do kabiny strzelca a na trzecie miejsce zabierano albo nowicjusza aby się zapoznał ze specyfiką walki na tym samolocie, albo oficera wywiadu obserwującego teren nad którym przelatywała wdówka.
Idea jak przyświecała konstrukcji wieży była taka ze ogień z niej miał być prowadzony tylko wtedy kiedy kierunek strzelania nie pokrywał sie z kierunkiem lotu.
W sumie założenie dobre ale zupełnie niepotrzebne. Wg mnie to było zaadoptowanie idei "schrage musik" do warunków farmerów - na pewno musieli coś o tym słyszeć.
Tyle tylko że takie uzbrojenie (lub działające na podobnej zasadzie) miało zastosowanie przeciwko dosyć słabo manewrującuym celom takim jak ciężkie bombowce.
W typowej "intuderce" - a takie zadania głównie wykonywały P-61 nad Europą - taka wieżyczka nie była już potrzebna a siła ognia Wdowy i tak była ogromna nawet bez tych 4-ech półcalówek :wink:
Ramm.
-
No cóż z moich źródeł wynika, że tylko pierwszych 37 egzemplarzy wersji P-61A-1 było wyposażonych w te wieże.
Kolejne nie, z dwóch powodów.
1) elementy sterowania wieżą strzelecką produkowane przez G.E. były niezbędne do wyposażenia B-29.
2) występowały zaburzenia powodujące drgania płatowca kiedy wieża była obracana przez strzelców.
Wieża w końcu była pernamentnie blokowana w pozycji do przodu i kontrolę nad jej uzbrojeniem miał tylko i wyłącznie pilot.
Wprowadzono wieże znowu w wersji B, ale były one trochę zmienione aerodynamicznie w celu wyeliminowania problemu. Użyto dwóch typów wież G.E. A-4 i G.E. A-7.
Jednakże i tak wszystkie Czarne Wdowy skończyły bez wież, bo uznano je za zbędny gadżet przy wykonywaniu zadań intruder.
Co do modyfikacji oczywiście się zgadzam, montaż zbiornika i przeniesienie operatora radaru nastąpiły.
-
Jesli chodzi o "wooden wonder" Moskita, to gdzies mi sie o uszy obilo, ze podobno jego poszycie (sklejka-balsa-sklejka) przepuszczalo nie tylko pociski z km, ale i 20mm upominki od Szkopow tak, ze przechodzily na wylot nierzadko nie detonujac (HE czywiscie), a do tego skutki przedziurawienia tego poszycia byly bardzo male w porownaniu z innymi wtedy uzywanymi rodzajami poszycia - otwor nie byl poszczerbiony (blacha), poszycie sie nie darlo (płótno) - wiec o ile taka celna seria nie dodala zbyt duzo otworow ulżeniowych np. w dzwigarze skrzydla, albo nie poprawila chlodzenia w silniku, to Moskitek pocinal sobie dalej niewiele tracac na osiagach (hehe albo nawet szybciej, bo byl odchudzony u mase poszycia wybitego z dziur przez pociski hehehe 8) )...Czy ktos wie jak to bylo faktycznie ?
Co do porownania Moskitka z Beaufighterem - ponoc Moskit byl dosc w pilotazu przyjemny, za to Beau to byla wredna k... ... no i oczywiscie byl szybszy, lepiej sie wznosil, a uzbrojenie bylo podobne ...
Z Bf-110 i mysliwskimi wersjami Ju-88 porownanie chyba wypada na korzysc Moskita (przynajmniej jesli chodzi o walki dziennych mysliwcow 2-silnikowych - testow porownawczych dokonywano nad Atlantykiem w latach 1942-43... 8) ).
-
Mogło tak być ale nie wydaje mi sie zeby takich przypadków było dużo. To mogła być wada pociski, który nie eksplodował po zetknięciu sie z samolotem. Poza tym sklejka ta była inpregnowana różnymi innymi materiałami jak np plastikiem aby wzmocnić je sztywność i wytrzymałość. Sklejka była bardzo twarda i wydaje mi sę ze przechodzenie pocisków przez nią i nie eksplodowanie to tylko wina samego pocisku.
A co do konstrukcji drewnianych i szmacianych są one bardzo łatwopalne i zapalenie się takiego samolotu kończyło się praktycznie zawsze przewietrzeniem pilota. Na pewno sami o tym wiecie ze w przypadku drewna występuje tzw. samozapłon w wysokiej temperaturze. Wystarczy dotknąć drewno rozgrzanym ( np do czerwoności) gwoździem a drewno zapali się. Ten sam efekt na pewno występował w przypadku pocisków przeciwpancernych już nawet nie wspomnę o pociskach zapalających czy wybuchowych. Pocisk trafiając w samolot nagrzewał się do wysokich temperatur (tarcie) i przelatując przez samolot czesto zapalał bardzo łatwopalne jego elementy. Wyczytałem gdzieś i kiedyś w jakiejś książce, że piloci w spitach lubili ładować swoje działo pociskami przeciwpancernymi. Pocisk ten własnie zapalał często łatwopalne elementy samolotu. Sam Knoke mówi o tym ze jak dorwał mosquita i posłał w jego strone serię to go zapalił a pożar bardzo szybko sie rozprzestrzeniał. Natomiast w innej książce "Nalot na Penemunde" niemeccy nocni piloci mówili o tym jak to płócienne poszycie na bombowcach RAFu szybko stawało całe w płomieniach gdy tylko bombowiec sie zapalał.
Są to moje przemyślenia i jesli sie myle poprawcie mnie :)
-
Historia pierwszego ataku Me-262 na Mosquito, chociażby.
-
Natomiast w innej książce "Nalot na Penemunde" niemeccy nocni piloci mówili o tym jak to płócienne poszycie na bombowcach RAFu szybko stawało całe w płomieniach gdy tylko bombowiec sie zapalał.
Albo historia pewnego Wellingtona ktory wrocil goly do bazy. To Meissner opisuje w "L jak Lucy" albo w "Zadle Genowefy".
-
chyba jedynym prawdziwym dwusilnikowym dziennym myśliwcem jaki znam jest Lighting, choć sukcesy odnosił w starciu z dość specyficznymi przeciwnikami jak Reisen i Hayabusa. w starciach z Gustavami czy Würgerami nie szło mu tak dobrze... tak więc wygląda na to, że dzienne dwusilnikowe myśliwce (Zestörer) nie miały racji bytu. co innego Schnellbombery i Nachtjagery jak Mosquito i reszta. tu granica między myśliwcem a bombowcem jest raczej płynna vide Ju-88 czy A-20/P-70.
btw, dysponujecie jakimiś e-źródłami nt. P-61? szczególnie interesują mnie fotki wersji bezwieżowej i pomalowanej inaczej niż na czarno.
ps
takiego latajca znacie?
(http://avions.legendaires.free.fr/Images/Sfokkerg.jpg)
a tego?
(http://avions.legendaires.free.fr/Images/Spotez63.jpg)
-
Na szybko odpowiadam:
1. Fokker G.I
2. Potez 631 lub 633.
...i zaraz sprawdze, czy to prawda.
[ Dodano: Czw 25 Sie, 2005 ]
No, raczej sie nie pomylilem. Fokker G.I to prywatnie moj ulubieniec. :mrgreen:
-
takiego latajca znacie?
http://forums.cgsociety.org/showthread.php?t=170507&highlight=Fokker
(http://img235.imageshack.us/img235/8108/g1soloskyb2v0080279c4nh.th.jpg) (http://img235.imageshack.us/my.php?image=g1soloskyb2v0080279c4nh.jpg)
enjoy! :wink:
-
Witam.
Przeglądam tego posta i nie trafiłem w nim na Bf-109Z.Wiem,że projektowano go z myślą o holowaniu
Me-321 (zr tam sie chyba nie sprawdził skoro wymyślili He-111Z) ale uzbrojony był całkiem przyzwoicie.Można więc go zaliczyć do myśliwców czy nie (a może tylko do "holowników")?
Pozdrawiam.
-
ps
takiego latajca znacie?
(http://avions.legendaires.free.fr/Images/Sfokkerg.jpg)
a tego?
(http://avions.legendaires.free.fr/Images/Spotez63.jpg)
Kiedyś miałem nawet kartonowy model ;-)
-
a czy 109Z latał?
-
A no tu mnie zbiłeś z tropu :003:
-
Bf-109 Z powstał w wyniku zgłoszonego w 1942 przez RLM zapotrzebowania na szybkiego zerstoera. Pierwszy model powstał z 'sparowania' dwóch Fredków 4, a prototyp był na ukończeniu we wrześniu 43 roku gdy oberwał kilkoma bombami.Naprawy prototypu , czy raczej budowa kolejnego trwała do 44 roku, gdy RLM ukręciło łeb całemu projektowi, jako że Me 262 zajął niszę przeznaczona dla 109 Z.
Prototyp nigdy nie wykonał lotu.
W best sim ever mamy 109 Z złozona z Gustawów która to wersja powstała jedynie na papierze w przeciwienstwie do wersji fredowej. Ale wiadomo realizm dla Ola jest najważniejszy.
Koledze zapewnie pomylił się 109 Z z He 111 Z który był przeznaczony do ciągnięcia Me 321.
Niemcy generalnie uwielbiali takie konstrukcje , a i Szef patrzył przychylnie na wszystko co było wielkie. Taki 323 Z , mający okolo 85 m rozpiętości miał latać z bomba ważącą 19700 kg , na Londyn rzecz jasna. Raz zrzucili sobie taką ćwiczebną, wypełniona betonem, to 323 tak podskoczył w górę w wyniku przyrostu siły nośnej że sie połamał, i w związku z tym Szef postanowił zrównać Londyn z ziemią za pomocą V-1 i V-2
-
Mea culpa.Masz racje oczywiście.Coś mi się "popitoliło". :002:
Niemniej jednak ciekaw jestem jak by to latało skoro F(P)-82 latał i świetnie sobie radził (co potwierdzają przecież ustanowione przez Twin'a rekordy).
-
Fw-189 A1\R z radarem FuG-212 i szrage musik.
używany na froncie wschodnim przez I/NJG100 i NJG5
przeciwko Po-2 w walce z tym wrogiem, jego mała prędkość była jego zaletą
-
Jako ciekawostkę pokażę, że kadłub Mossie'go sklejano jak... model
(http://img384.imageshack.us/img384/7863/mossiefusehalf27lq.th.jpg) (http://img384.imageshack.us/my.php?image=mossiefusehalf27lq.jpg)
-
Kadłuby niektórych metalowych samolotów też, no - nitowano, ale też z połówek :001: (jest możliwe, że wymyślono to w PZL - tuż przed Niemcami). Najczęściej z podziałem jak tu, w pionie, ale taki np. Dzbanek miał główną sekcję kadłuba dzieloną w poziomie.
-
Aha, już kumam!
Chodzi o to?
http://cmeunier.chez-alice.fr/index.htm
Przez moment nie moglem uwierzyć w tą wielkość :)
-
chyba jedynym prawdziwym dwusilnikowym dziennym myśliwcem jaki znam jest Lighting, choć sukcesy odnosił w starciu z dość specyficznymi przeciwnikami jak Reisen i Hayabusa. w starciach z Gustavami czy Würgerami nie szło mu tak dobrze... tak więc wygląda na to, że dzienne dwusilnikowe myśliwce (Zestörer) nie miały racji bytu. co innego Schnellbombery i Nachtjagery jak Mosquito i reszta. tu granica między myśliwcem a bombowcem jest raczej płynna vide Ju-88 czy A-20/P-70.
przepraszam a Jaskółeczka czyli Mietek 262Witam.
Przeglądam tego posta i nie trafiłem w nim na Bf-109Z.Wiem,że projektowano go z myślą o holowaniu
Me-321 (zr tam sie chyba nie sprawdził skoro wymyślili He-111Z) ale uzbrojony był całkiem przyzwoicie.Można więc go zaliczyć do myśliwców czy nie (a może tylko do "holowników")?
Pozdrawiam.
No chciałbym to zobaczyć: Jak taki biedny Me109Z targa owego Giganta na lince
-
Macias , kurde czytaj ty chłopie temat ze zrozumnieniem a nie wyrywkowo 3 posty z 6 stron. Przeciez sprawa pomyłki została wyjaśniona.
-
chyba jedynym prawdziwym dwusilnikowym dziennym myśliwcem jaki znam jest Lighting, choć sukcesy odnosił w starciu z dość specyficznymi przeciwnikami jak Reisen i Hayabusa. w starciach z Gustavami czy Würgerami nie szło mu tak dobrze... tak więc wygląda na to, że dzienne dwusilnikowe myśliwce (Zestörer) nie miały racji bytu
Cóż, w końcu BF110 był projektowany jako myśliwiec dzienny, i w tej roli też trochę polatał,a wersja nocna powstała w wyniku improwizacji, zresztą nie był taki zły, jak dziś niektórzy mówią. W czasie bitwy o Anglię piloci angielscy zaznaczali, że powyżej 3000 tys. metrów, prowadząc "freie jagd", myśliwce te były niezwykle groźne nawet dla Spitfire'ów, ponieważ był to wówczas najlepszy myśliwiec do walki w pionie. Po prostu Niemcy sami zmarnowali potencjał tej maszyny, przeznaczając ją do ścisłej eskorty bombowców, bo do tego to one się nie nadawały. Poza tym as JG77 Gordon Gollob (150 zwycięstw) odniósł swe pierwsze 5 zwycięstw w barwach 3./ZG 76 właśnie na BF110. Zresztą Me 262 też był używany przede wszystkim jako myśliwiec dzienny, wersja nocna nie weszła do produkcji seryjnej
-
3000 tys. metrów
Eee... Podrasowana wersja?? :D
-
Wybaczcie że odgrzebuję taki staroć, ale "ktoś" palnął tu niemałą bzdurę, a skoro nikt tego nie skomentował, poczułem się zobowiązany, aby młodzieży rozpoczynającej przygodę z lotnictwem (takim czy innym) od tego forum w głowach mitów nie siać:
(...) Taki 323 Z , mający okolo 85 m rozpiętości miał latać z bomba ważącą 19700 kg , na Londyn rzecz jasna. Raz zrzucili sobie taką ćwiczebną, wypełniona betonem, to 323 tak podskoczył w górę w wyniku przyrostu siły nośnej że sie połamał (...)
... co jest nieprawdą, a przynajmniej grubym (zbyt) uproszczeniem. Wytwarzanie na bryle siły nośnej, czy jakiejkolwiek siły aerodynamicznej, nie zależy w żaden sposób od masy bryły. Co za tym idzie: spadek masy (wywołany np. zrzuceniem ładunku), nawet gwałtowny, nie może spowodować przyrostu siły nośnej. Owo "podskoczenie" wywołane jest chwilową nierównowagą pionowych sił działających na bryłę w nieustalonych stanach lotu (a moment zrzutu ładunku/bomby takim stanem jest), co jest procesem samoczynnym, doążącym do zmniejszenia kąta natarcia, a tym samym siły nośnej, aby przywrócić równowagę sił.
Jeśli zaś chodzi o samo zdarzenie (połamanie Me-323 Z po zrzucie bomby) wyjaśnienia moga być dwa:
1. proste: siły bezwładności, które pojawiły się na strukturze skrzydeł/kadłuba w czasie owego "podskoczenia" (ruch przyśpieszony w fizycznym znaczeniu tego pojęcia) mogły być na tyle duże, że wywołały naruszenie konstrukcji nawet do jej zniszczenia;
2 złożone: samolot mógł po zrzucie ładunku zmienić wyważenie (małe szanse - tak duży ładunek umieszcza się zwykle precyzyjnie) zadzierając mordkę; do tego lot na dużych kątach natarcia (prawdopodobny ze względu na dużą masę) wymusza ściąganie drążka/wolantu, którego to ściągnięcia pilot mógł nie "odpuścić" w chwili zrzutu z dowolnych przyczyn; w przypadku nałożenia się tych czynników, a także mozliwych kilku innych, rzeczywiście mógł niejako samorzutnie wzrosnąć kąt natarcia, a co za tym idzie siła nośna (nawet do zniszczenia konstrukcji). Jest to jednak wyjaśnienie mocno "kombinowane", a więc mało prawdopodobne.
A na dokładkę:
Wybaczcie, kolego Schmeisser, że znów się Waszej osoby czepiam. Łot, niefart.
-
Oczywiście wyraziłem się nad wyraz niefortunnie uzywając terminu 'przyrost siły nośnej' , co absolutnie nie zmienia faktu iż celem tej zaledwie kilku wyrazowej dygresji, było wspomnienie o takim przypadku nie zaś pół stronicowy wykład, który ma to do siebie że przygotowuje się go naprzykład godzinę a nie 30 sekund
Wnioskując na podstawie rozwoju tematu, 'as far' młodziez rozpoczynająca przygode nie została tym skrzywiona na wieki wieków, zaś jeśli chodzi o czepianie to sil wu ple , byle tylko konstruktywne ( a takie włąsnie ono jest - mówie od razu , aby sie nam nie wywiązał wątek niedomówien i półsłówek)
-
3000 tys. metrów
Eee... Podrasowana wersja?? :D
Eeee...Istotnie, wszystkich pzrepraszam za pomyłkę, oczywiście powinno być 3 tys. metrów albo 3000 metrów. Cóż, ludzie są omylni... :003:
-
Kaa wspomniał o P-61 Black Widow. To był naprawdę duży samolot. Wystarczy looknać tutaj:
http://www.air2ww.webd.pl/menu.htm (http://www.air2ww.webd.pl/menu.htm) i porównać sobie np. z naszym PZL-37 (rysunki są w jednej skali).
P.S.: Przy okazji reklamuję swoją stronę w nowej odsłonie. Jest trochę nowości.
-
a o DO-217N1 to się zapomniało? tak fajnie uzbrojona maszyna
-
No co Do 217N1 był myśliwcem ,ale nocnym także Ar-240C więc mogą się zaliczać do tego działu