Ów incydent kryje w sobie wiele niejasności, w zasadzie nie powinno dojść do tego, gdyż jest potrójny system informacji o nie zamknięciu osłony: Natasza, lampka i bolec. W zasadzie nie do pominięcia, ale... no właśnie, nie wierzę w to, że pilot nie zauważył lub zignorował informację. Już wcześniej ten egzemplarz miał problemy z owiewką, ale niektórzy woleli milczeć, a pilot wziął to na własną... odpowiedzialność. Lot w nocy przy dużym mrozie w kabrio już sam w sobie jest wyczynem.
Niestety nie wiem jak "reaguje" samolot na odpadnięcie owiewki, podejrzewam, że Natasza, drze japę, a bolec pozostaje w pozycji w jakiej zastało go odpadnięcie. Bolec sterowany jest mechanicznie poprzez ustawienie się zamków w pozycji krańcowej "zamknięte", tak samo lampka i tak samo Nataszka. O braku hermetyzacji świadczy manometr nadciśnienia w kabinie. Poza tym nie zahermetyzowana kabina dość specyficznie "kłapie". Spowodowane jest to luzem powstałym w miejsce sflaczłego węża hermetyzującego, obiegającego wkoło burtę samolotu.