Autor Wątek: Dzień Zwycięstwa  (Przeczytany 1259 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Dzień Zwycięstwa
« dnia: Maja 08, 2011, 20:24:52 »
Szmajser miał trochę racji z tym, że dobre rzeczy odchodzą w niepamięć. Raz, że nie pamiętano o Fuhrer Tag, a dzisiaj strona przeciwna jakby zapomniała o Dniu Zwycięstwa.
Tak przypominam z kronikarskiego obowiązku.
Skończyła się II Wojna Światowa – najokrutniejszy czas dla wielu milionów ludzi na całym globie-  chyba bardzo dobrze pod warunkiem uznania owoców tego obłędu za stan prawidłowy. Polityczne reperkusje DWS możemy obserwować po dziś dzień. Straty zarówno materialne, jak i moralne, czy intelektualne są nie do oszacowania, a lat spędzonych w siermiężnym stalinizmie i gomułkowszczyźnie nie wróci naszym rodzicom/dziadkom już nikt.
Jeszcze gwoli przypomnienia do dziś w różnych konfliktach zbrojnych zginęło w sumie więcej ludzi i zmarnowano więcej pieniędzy, niż podczas drugiej z Wielkich Wojen. Czy aby na pewno jest to czas pokoju?
Wszystkiego dobrego i cieszmy się z tego co mamy!   
L'ordre règne à Varsovie!

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Odp: Dzień Zwycięstwa
« Odpowiedź #1 dnia: Maja 08, 2011, 21:27:33 »
Huh? Przecież jeszcze 4 miesiące  :121:

Offline Sorbifer

  • *
  • OstBlock. Tu i Teraz.
Odp: Dzień Zwycięstwa
« Odpowiedź #2 dnia: Maja 08, 2011, 21:43:22 »
A może dla większości stałych bywalców i staff'u Dzień Zwycięstwa obchodzony jest dopiero jutro? :) Stare przyzwyczajenia sprzed dwudziestu-plus lat...

PS: Poza tym nie wszyscy wygrali, nawet u nas można dyskutować, czy rzeczywiście wygraliśmy...
Sorbifer.
OstBlock.
Kiepsky.

Odp: Dzień Zwycięstwa
« Odpowiedź #3 dnia: Maja 08, 2011, 23:28:30 »
"Różnica między mną a wariatem jest taka, że ja wariatem nie jestem."
                                                                                  S. Dali

Odp: Dzień Zwycięstwa
« Odpowiedź #4 dnia: Maja 08, 2011, 23:54:21 »
A może dla większości stałych bywalców i staff'u Dzień Zwycięstwa obchodzony jest dopiero jutro? :) Stare przyzwyczajenia sprzed dwudziestu-plus lat...
Już parę razy o tym dyskutowaliśmy. Zwyczajowo faktycznie u nas jest to 9 maja - nie wiem czy warto na siłę to zmieniać, w końcu różnica wynikła tylko z faktu, że "kwity" podpisywano w okolicy północy i związane z tym różnice czasowe powodują różnicę w przyjętym dniu. Zresztą zawsze można podzielić włos na czworo - i różnie to interpretować, czy ważniejszy jest ostatni dzień wojny czy pierwszy pokoju? Jak dla mnie kompletnie bez znaczenia - to tylko pewna umowność. W tym roku problem z głowy, bo 8 maja wypada w niedzielę - to większość imprez jest w tym, wolnym od pracy dniu.

A tutaj mały przykładzik ode mnie - inscenizacja ostatnich walk w 1945, realizowana w Wałczu - na której zajmowałem się kwestiami broni dla rekonstruktorów.









Tak więc, jak najbardziej różnego typu "obchody" są - tyle, że nie zawsze w nudnej "apelowej" formie.   :001:

Poza tym nie wszyscy wygrali, nawet u nas można dyskutować, czy rzeczywiście wygraliśmy...
Nie "wygraliśmy" bo kwestia przegranych czy wygranych jest raczej rozpatrywana w państwach mających znaczenie dla tego konfliktu i jego przebiegu, a nie w takich, których znaczenie dla samej wojny i pokonania III Rzeszy było,  nie oszukujmy się, znikome. W tym dniu, a będąc dokładnym w nocy z 8 na 9 maja po prostu zakończyła się wojna. I pomimo całej polityki dla większości ludzi skończył się okres walki, zagrożeń wojennych itd. Czy data warta wspomnienia? - moim zdaniem tak.

Odp: Dzień Zwycięstwa
« Odpowiedź #5 dnia: Maja 09, 2011, 20:32:15 »
http://www.youtube.com/watch?v=vhkePLsm_pU

Coś wyjątkowo biedna ta tegoroczna parada zwycięstwa, nie tylko w aspekcie lotniczym - jedynie "wiertalioty" z flagami. Brak grup akrobacyjnych z Kubinki jest zastanawiający podobnie jak brak galowych mundurów u sołdatów.   :icon_eek:
A fighter pilot is noted for intelligence, independence, integrity, courage, and patriotism. "Fighter Pilot" is a state of mind, not a job title. Therefore, not all people who fly fighters are fighter pilots, nor do all fighter pilots fly fighters, some of them drive trucks.

Odp: Dzień Zwycięstwa
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpnia 29, 2011, 20:58:00 »
Chyba nie dobrze zaczynać nowy wątek, więc może stary ale 'okołotematowy' się wyczerpie.
Już niedługo hitlerowskie hordy przekroczą granice II RP, a Luftwaffe zbombarduje Wieluń*, czyli II Wojna w Europie. Czytam sobie z tej okazji różnego rodzaju dyskusję na temat uniknięcia tej rzezi w kontekście polskim. Czyli "co by było gdyby?" Odkąd prof. Wieczorkiewicz wygłosił (w zasadzie odkąd ją usłyszałem) swoją (bądź zasłyszaną), dość kontrowersyjną tezę o potrzebie dogadania się z nazistami i podpisaniu się pod hasłami Hitlera dotyczącymi zmiażdżenia bolszewii, oraz wspólnego frontu polsko- niemieckiego przeciw ZSRR stałem się jej umiarkowanym zwolennikiem.

Główne argumenty profesora:

- nikłe straty terytorialne (Gdańsk, który nie był etnicznie polski)
- możliwości umocnienia pozycji Polski (pakt antykominternowski z większymi państwami)
- możliwość obalenia Stalina i uzyskania bezpieczeństwa na wschodzie
- łatwość obalenia reżimu Hitlera w późniejszym czasie (po zwycięstwie nad ZSRR)
- dużo mniejsze straty ludnościowe w Polsce
- dostęp do technologii niemieckich
- możliwość uniknięcia Holokaustu (dla mnie, raczej nie do obrony)
- brak 'komunizmu' w Polsce
- znalezienie się w zachodniej strefie wpływów po klęsce państw Osi

W tej całej sprawie jest kilka kwestii na które prof. Wieczorkiewicz nie zareagował i które pominął:

- możliwość przegranej z państwami koalicji do których wciągnięto by ZSRR
- po przegranej - utrata niepodległości (Polska republiką rad, choć w przypadku Rumuni i Węgier tak się nie stało)
- możliwość zmuszenia sojuszników (Osi wraz z Polską) do zakończenia działań przez amerykańską bombę atomową

Z mojego romantycznego punktu widzenia (całkowicie pomijając naukę ;-)) lepiej byłoby oglądać Beefy w szachownicach, niż w hakenkreuzach.

Kwestia do przemyśleń...

*Czytałem ostatnio, że moje miasto powiatowe było pierwszą ofiarą barbarzyństwa Luftwaffe - oczywiście bzdura, ale dziennikarze wiedzą lepiej. Do tego bardzo mnie zdziwił fakt niesamowitego szczęścia włodarzy Wielunia, że to my byliśmy pierwsi. Brzmi to dla mnie bardzo sadystycznie. Z czego się tu cieszyć?
L'ordre règne à Varsovie!